Cześć wszystkim! Tak, tak, żyję, jeszcze. Ożyłam zwłaszcza po tym, jak kilka dni temu ogarnęłam, że nie mam czym was poczęstować na czwartej (!!!!) rocznicy bloga o ninja (jak dożyje 5 latek, będę, kurde, dumna *łezka w oku*). Tak więc, jako osoba leniwa, a przede wszystkim z brakiem czasu przez rok maturalny, postanowiłam odświeżyć pewien post z nieszczęsnego bloga o Beyblade. W tej odsłonie będą jednak występować tylko i wyłącznie postacie z bloga o NINJAGO.
Tak, lenistwo ponad miarę. ALE, żeby nie było, będzie i rozdział, ha! Zaskoczeni!?
Więc, ci którzy znają poprzednią wersję, no to mogą czekać aż sprawdzę rozdział i go wrzucę w eter, a ci którzy nie znali paczki popaprańców z Beyblade niech usiądą wygodnie i puszczą sobie o to: linkuś - kliknij mnie z łaski swej żeby złapać rytm.
I bez dalszej gadki, bo czas leci jak ten samochód z górki. Jedziemy!
Uwaga. Poniższy scenariusz zawiera pokłady ludzkiej
głupoty, która nie jest śmieszna lecz żenująca, więc gdy zdecydujesz się czytać
załatw sobie inhalator, zapas chusteczek do ocierania łez żalu, i czekoladę,
byś mógł dać ją mi. Nie odpowiadamy za to, że po kogoś przyjadą smutni panowie w białych kitlach.
Kurtyna w górę!
Kai Smith: *w stroju gońca
ze śmieszną czapeczką na głowie stoi po środku sceny ze zwojem w ręku. Ciska pod nosem ciche przekleństwa, planując masowy mord* Uwaga, uwaga. Przedstawienie jakie chcemy Państwu
zaprezentować opiera się całkowicie na musicalu, a ściśle: scenie, kiedy
to trzej wielcy przyjaciele postanowili odbić swojego innego przyjaciela - Aladyna z więzienia. U nas rzecz ma się z ciut podobniej z tą różnicą, iż
– kumple są kumpelami, a Aladyn jest bezbronną Wenusą – kumple mówią
na nią też wena – którą podła macocha zamknęła w zamku, a jej trzy przyjaciółki
lecą z odsieczą…Kto to pisał, Boże jedyny… Zapraszamy na kabaret pt.: Drużyna
Łyżeczki! *zwija zwój* Nessa, zabiję cie
Autorka: Ustaw się w kolejce,
bo ta na dzisiejszy dzień będzie dłuuuga
Scena I
(przygotowania)
*scenę w teatrze oświetlają reflektory
* od lewej kolejno stoi: Megan Nakane, Kelly Thifer i Samantha McCane
Autorka: *bierze haust
powietrza, by dać sygnał do rozpoczęcia *
Kelly: *wyrzuca rękę w
górę, przy okazji wysyłając trzymany wcześniej w dłoni koktajl na głowę Kai’a
stojącego przed sceną* A ja mam pytanie.
Autorka: *sili się na
spokojny ton* Taak?
Kelly: Po pierwsze: co tu robi ta ruda krewetka? *wskazuje na Samanthę* Po drugie, czemu mam na sobie ten dziwny, sztywny, lateksowy strój ninja, który wrzyna
mi się wszędzie tam, gdzie nie powinien? I czemu na łbie mam kocie uszy, a do
tyłka przypięty ogon?
Autorka: *udaje, że
zawzięcie szuka czegoś w papierach* Gdyż nie miałam trzeciej osoby z OC's, która zagrałaby tę rolę, więc wzięłam McCane (Zack rzucił we mnie krzesłem, niewdzięcznik jeden)
Kelly: A Lelloyd nie mógłby się
nadać? *po chwili to sobie wyobraża * O Boziu… co się zobaczy to
się nie odzobaczy… ble!
A: Poza tym to nie strój ninja tylko kobiety-kot
Kelly: *unosi wysoko
brew i mina z cyklu WTF*
Megan: *porusza
brwiami*mrau, mrau.
Kelly: Te, cicho siedź,
Mulan
Megan: Co chcesz od mojego
pięknego kimona? * robi obrót dookoła osi*
Kelly: Nic, ale twój ryj
pomalowany białą farmą na tle czarnych włosów kuje mnie w oczy
Samantha: Normalnie głupia i
głupsza 4! Czemu muszę brać w tym udział!? I kim ja w ogóle jestem, co to za irytujące wdzianko...!
Kelly&Meg: *taskują wzrokiem błękitną, prawie przezroczystą
suknię Rey* Elza!
Kelly: Pha, królowa mrozu jak w mordę strzelił!
Samantha: Zaraz w mordę to ty możesz dostać...!
Meg: *staje pomiędzy dziewczynami i trzyma je od siebie na odległość wyciągniętej ręki* Lauro Vanesso Laurence, kim my do
licha ciężkiego jesteśmy?!
A: No jak to, wojowniczki!
Meg: Elza była królową.
A: ….Szczegół. Możemy zaczynać?
Samantha: jak ja mam z tym
fikać po scenie?! W tych szpilach?!
A: Bieganie to pikuś, pomyśl nad śpiewem
Wszystkie trzy: Że nad czym!?
A: *udaje że nie dosłyszała* zaczynamy; akcja!
Scena I
Official
Po wielu nieudanych próbach morderstwa Autorki butem,
książką i królikiem, wreszcie udało się przekonać trzy wojowniczki ( a w
zasadzie dwie, bo jedna z nich to królowa) że… w zasadzie to nikt nie wie
dlaczego; może groźba swatania na nie podziałała...
*scenę ponownie oświetlają reflektory, wpierw padając
na kobietę-żołnierz, Megan.
(Mulan)Meg: *podnosi powoli głowę i spogląda
hardym wzrokiem na scenę* Gdy jedna z nas jest w tarapatach, na pomoc hen
ruszamy w dal, by pomoc nieść!
(Elza)Samantha: Dzieci! Sorki, ale nie dam rady,
zapomniałam dzieci odebrać z przeds… i… *próbuje
czmychnąć, ale potyka się o suknie i wpada na Kelly*
(Selina Kyle)Kel: *z morderczym wzrokiem
zagradza jej drogę i każe wracać na miejsce*
Meg: *przenosi stalowy
wzrok na Samanthę* Jeśli nie chcemy za nią płakać, łyżeczkę zdobyć trza i chwycić w dłoń!
Samantha: *nadal
rozhisteryzowany ton* Ale skąd my weźmiemy łyżeczkę i to wygiętą, no
halo… a moje paznokcie!?
Kel: *chwyta Elzę za
kołnierz i przybliża swoją twarz do jej* Jak pies na kość, wena tak kusi
cię…
Meg: Wewnętrzny głos-
Kel: - burzy krew, pcha
cię gdzieeeś… w pewną śmierć
Autorka: *zza kulis* tego nie ma w scenariuszu!
*we trzy* I nim, obejrzysz się, wskakujesz w
furę swoją i gnasz nie patrząc wstecz i krzyczysz:
Meg: Weeee-
Kel: - nooooo!
Samantha: *rozgląda się w
desperacji* nadzchoooodzim?!
*we trzy* W galopie machasz kuchenną łyżką,
kartka trzepocze się na wietrze. Kpisz z nie chęci do pisania, krzycząc:
Meg: Weeeee-
Kel: -Noooooo
Samantha: Nadchoooodzim!
*we trzy* Bohatera swego chętnie
trzepniesz. To nic, bo to jest zew.
Kel: *podskakuje*
Na zamek! *zaczyna biegać w kółko po scenie *
Meg: *wturuje jej*
Na zamek!
Samantha: *piskliwy głosik*
Na zamek?!
*przegrupowanie
*stają na tyle sceny, twarzą do widowni
*w zwolnionym tempie biegną w miejscu
Kel: W powietrzu wisi
chęć pisania. Wena za tym murem czai się…
Samantha: Daleko jeszcze?
Kel: Tak.
Samantha: Daleko?!
Kel: TAK!
Samantha: Daleko?
Meg: *orient*
Biegniemy w miejscu!
Kel: O.
Samantha: ktoś tu
gra nieczysto…
Kel&Meg * wszystko
mówiący wzrok na nadal biegnącą w miejscu Elzę*
Samantha: To zwykle świństwo…
wściekłam się! *staje, dumnie wypinając pierś, jak gdyby o niej nie było
mowy i tupie nogą *
Kel: *prześmiewczy ton*
Aleś się wściekła…
Samantha: *rzuca w Kelly butem, ale trafia w suflera*
Meg: *wyskakuje do
przodu, przybierając obronną pozycję do walki* Jak wena zła plecie
wciąż intryg sieć
Kel: *kopie
powietrzne *W których bezbronne to my
Autorka: *nerwowo przegląda
scenariusz* Tych kwestii nie było; wy macie ratować tę wenę! *oczywiście
nikt jej nie słucha*
*wszystkie trzy, stają w kręgu,
kładąc dłoń na dłoń* Nakane, Krewetkę, i Thifer chce zwieść. A my, będziemy
iść, wszelkim oporom w twarz śmiejąc się, my kumple trzy, wołamy...
Meg: Weeee-
Kel: -nooooo!
Samantha: nadchoooodzim! A ja nie jestem krewetką! *drugi but trafia w gościa od oświetlenia*
*we trzy* serca nam walą, szumi w głowie,
widocznie za dużo bimbru jak na jedną noc. Zniszczymy mury krzycząc:
Meg: Weeee-
Kel: -nooooo!
Samantha: Nadchoooodzim!
*we trzy* porażka wrogów będzie głośna, weny
wszak poczułeś krew
Kel: Jedziemy!
Scena II
Tankowanie
Tankowanie
*wskakują do zaparkowanego pod sceną czerwonego
polo*
*nagłe cięcie*
Meg: *zasiadła za
kierownicą, ale wtem zdaje sobie z czegoś sprawę; patrzy na siedząca obok niej
Samanthę, potem do tyłu na Kel* A ktoś umie prowadzić?
Samantha: *od razu kręci
głową *
Kel: *face palm* kto
dodał tę scenę?!
*ciche gwizdanie za kulisami
Meg: Dobra, to załatwmy
to po męsku!
Samantha&Kel: *mrużą groźnie
oczy* zgoda!
*chowają ręce za plecy,
*napięta cisza
*świerszcz w tle
*Meg zgniata świerszcza, który siedział na desce
rozdzielczej
*znowu cisza jak na westernie
*wszystkie trzy*.... Papier, kamień, czy nożyce!
Scena III
czerwona strzała
*koniec końców batalię przegrała Kobieta-kot, mimo że nie miała prawa jazdy
*podczas jazdy przejechała tylko dwie osoby, złamała
dwanaście przepisów i wyważyła bramę w murze
*zakradły się do zamku*
*szybko przemierzają jeden korytarz
*niewinnym krokiem przemierzają ten sam korytarz z
powrotem, bo pomyliły kierunki, uśmiechając się przemile do strażników
*wchodząc po schodach odstawiają taniec hula, ale
zaraz muszą spierniczać przed strażnikami*
* koniec końców się gubią
Kel: *samotnie
przemierza korytarz* *nagle się potyka o… wygiętą łyżeczkę* *po drodze
znajduje jeszcze dwie*
*we trzy* gdy się znalazły, dzierżąc
w dłoniach łyżeczki* *odgrywają operę na trzy głosy, bijąc się przy tym
z garstką strażników. Oczywiście łyżeczki zyskują znaczącą przewagę *
*we trzy, po potyczce, stoją nad
ciałami wrogów, wpatrując się w dal* Tam, gdzieś z oddali odzywa się
głos. Taki, co serce przeszywa na wskroś… no tak! To jasny znak. Wyruszać czas,
wenę odbić, coś napisać, duszę swą od czytelników złych wybawić, więc
krzyczymy:
Autorka: Zdecydujcie
się czy planujecie morderstwo czy ratunek!
Meg: Weeeeee-
Kel: - nooooooo!
Samantha: Nadeszliśmy!
*we trzy; Samantha tuli się do Meg*
Samantha: *beczy* I Chociaż
przyszłość jest niejasna… to śmierć nam jest nie strasz-
Kel: Kreweta, nie bądź
beksa! *unika reflektora*
Meg: Weeee-
Kel: -nooooo!
Samantha: Nadchoooodzim!
*we trzy* Tyle bólu nam
dostarczasz, złości i śmierci znamy smak, mimo to cię pożądamy… boś ty mamusią
naszą!
Meg: Heeeeeeeej!
Kel: Heeeeeeeeej!
Samantha: Wenuśko!
THE END!
S: Małpo!? *chwyta za stojący wieszak*
Kel: No to się zdecyduj, czy wolisz być małpą czy krewetką! Kreweto! *wypada z garderoby, Samantha za nią dzierżąc wieszak, wpadają na scenę, gdzie Kelly otwiera klapę w podłodze, a McCane z ładnym piskiem wpada do środka* *otrzepuje ręce* Problem solved. Teraz tylko zabić Vanessę, wytropić wszystkich, którzy wrzucili nasz występ na YT i można iść coś zjeść...
Autorka: *chowając się w piwnicy przed Kelly*
Taak..., no więc witam tych którzy dobrnęli do końca i jeszcze nie oszaleli. Chciałabym wam podziękować za każdy komentarz (gwiazdki to na wattpad, więc pomińmy) i wejście; miło wiedzieć, że ten blog jeszcze jakoś dyszy, ledwo bo ledwo, ale jednak żyje!
Mój biedny pierworodny, ile on się już zawieszeń naczekał... mam taki plan, żeby po maturze wziąć się w garść i wreszcie zakończyć rozpoczęte wątki (zwłaszcza, że wymyśliłam takie zakończenie iż będzie potrzebna druga część). Za niedługo wleci i rozdział, ale nie mam pojęcia kiedy next, bo mam lekcje do 16, pierwszy semestr kończy mi się 20.12 a w styczniu od razu egzamin zawodowy! matko i córko... może ja wsiądę w ten samochód co zjeżdża z górki na pazurki...
No nic, jeszcze raz dziękuję, thanks, arigatou, annjong-haseyo i do zobaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz