poniedziałek, 20 maja 2019

Ⓡⓞⓩⓓⓩⓘⓐⓛ ①⓪.② ~ ❝ Uśmiechnij się ❞


Biuro tonęło w ciszy i mroku. Pracownicy nie biegali po korytarzu niczym szczury w kanale, żaden zbłąkany wędrowiec nie wykłócał się przy recepcji, że winda chodzi za wolno, żaden kurier nie grał Tarzana, przedzierając się przez biurową dżunglę, aby cało donieść przesyłkę, sprzątaczki dawno temu wypastowały podłogę i wyczyściły łazienki hektolitrami chemii, dzięki czemu zapach zdążył chociaż trochę wywietrzeć. We wszystkich oknach na trzynastym piętrze NightSky zionęła czarna pustka i tylko w jednym okienku paliło się słabe światło.
Zack Callean siedział w swoim biurze jak ostatni rozbitek, pochylając się kolejną godzinę nad papierami porozrzucanymi po całym biurku. Po dwudziestej trzeciej wszystkie informacje, jakie udało mu się ustalić, mieszały mu się w umyśle w jeden-wielki-pierdzielnik. Po północy mózg zwinął się w kłębek i wystawił białą flagę, odmawiając dalszej współpracy. Callean najchętniej poszedłby w jego ślady, zwłaszcza że ostatnia dawka kofeiny przestała działać, jednak sprawa tajemniczego zniknięcia dwójki nastolatków nie dawała mu spokoju.
Nikt z Biura nie wiedział, czemu Callean z własnej woli wziął się za sprawę, nadającą się dla żółtodziobów. Ze zeszłorocznym awansem jego pozycja pozwalała mu na przesiadywanie za biurkiem i kiwanie palcem, przydzielając ludzi do zadań. Tylko raz na jakiś czas sam brał udział w misjach wymagających doświadczonych agentów, jak pół roku temu. A tak mógł spokojnie przesiedzieć kolejny rok, wziąć długi urlop, ale niee, ktoś musiał mu w tym przeszkodzić.
Oderwał wzrok od papierów, gdy obraz zamazał mu się przed oczami. Zirytowany przetarł powieki, odginając się w fotelu, który dopasował się do jego pozycji. Zamknął oczy, a w umyśle przemknęły mu wszystkie informacje jakie udało mu się ustalić w kwestii zaginięcia.
Wyniki z laboratorium potwierdziły, że znaleziony kosmyk włosów należał do Amandy Cruz.
Monitoring nie zaprzeczał, że Finn przed spotkaniem z dziewczyną pałętał się po galerii. Niestety kamery nie sięgały tylnego wyjścia, którym Arlist opuścił sklep, a on sam szwendał się bocznymi uliczkami, gdzie sytuacja była podobna, więc w tej kwestii nie mieli fundamentów, by postawić jednoznaczną "diagnozę". Może już wtedy ktoś go porwał, przejechał, wciągnął do kanału lub zmaterializował, a może nastało to chwile później.
Megan z kolei ustawiła coś, co jeszcze bardziej spędzało Zack'owi sen z powiek. Callean zdążył się już przekonać, że jej urok osobisty w połączeniu z dobrym gadaniem potrafił przekonać i prokuratora krajowego do odstąpienia od oskarżenia, a nawet kazać mu zatańczyć tango z sędziom na środku sali, dlatego mężczyzna nie zdziwił się, gdy Megan przekonała sprzedawcę w bibliotece, aby sprawdził, co zakupił Arlist parę chwil przed swoim zniknięciem. Okazało się, że chłopak kupił zbiór jakiś opowiadań/wierszy, Bóg wie co, ale był tak nierozgarnięty, że zapomniał odebrać zakupu i wyszedł ze sklepu bez gotówki i cienkiej książki. Sprzedawca przyznał, że wyglądał na zdenerwowanego. A gdy Nakane bardziej go przycisnęła przypomniał sobie, że ktoś wszedł do sklepu za Finnem i wyszedł chwilę po nim. Chłopak w ciemnej bluzie z kapturem, nie było widać twarzy. Gdyby dziewczyna wzięła ze sobą odznakę zapewne przekonałaby mężczyznę też do tego, żeby przekazał jej zakup Arlista, ale że odznaką zapewne w tym czasie bawiła się Valciria, dziewczyna wróciła do Zacka z suchymi informacjami, które jednak rzuciły trochę światła na całą sprawę. Callean nie potrzebował nawet mieć przed sobą książki Arlista; wystarczyło mu, że dostał na pocztę taki sam plik pdf. Tego samego dnia, w sumie późnym wieczorem w poniedziałek, co zniknął chłopak.
Wstał z krzesła, prostując plecy. Podszedł do okna, z którego rozciągał się widok na centrum – wieżę Cyrusa Borga, Narodowe Centrum Nauki, wysokie wieżowce pnące się w czarne niebo.... Po ulicach od czasu do czasu przemykał zbłąkany samochód. Widząc niemal pusty parking pod NightSky Zack uświadomił sobie, że dochodziła trzecia nad ranem. Na raz poczuł ogromne zmęczenie; nie sądził, że aż tak się zasiedział. Stracił rachubę po północy, odpisując na ostatnią wiadomość od Megan, w której by the way groziła mu, że ma skończyć pracę najpóźniej o pierwszej, inaczej poszczuje go Valcirią.
Westchnął ciężko, kątem oka spoglądając w stronę zamkniętej szuflady w biurku, gdzie spoczywała paczka papierosów. Korciła go i nęciła, ale podjął kolejne wyzwanie i zamierzał rzucić ten okropny nałóg, aby utrzeć Megan nosa. Nakane jak w niego nie wierzyła tak nie wierzyła, niewdzięczna. Przynajmniej w kwestii rozwiązania sprawy zniknięć pokładała w nim nadzieję.
Najchętniej jeszcze raz przysiadłby do tajemniczego majla jaki otrzymał tydzień temu. Był to fragment z tej samej książki, jaką zakupił Arlist The Story Of Tonight. Fakt o tyle niepokojący jak nic nie wnoszący. Zack'owi nic nie dawała fraza zatytułowana "Roztopy":

Śnieg przykrywa lisie nory,
tuszując znak krwi czerwony. 
Tam do morderstwa doszło, 
o którym zapomniano.
lecz ono ujrzy światło dnia
i zabłyśnie,
trupa obnażając – 
kruka małego, niewinnego
bo ze śmiercią nie mającego nic wspólnego

     Wiersze pochodziły od anonimowego autora, który nawet na książce podpisał się jedną literką. Zack przypuszczał, że w najbliższym czasie będzie musiał znaleźć wolną chwilę i skoczyć do biblioteki, aby zabrać dla dobra misji egzemplarz, którego nie można było nigdzie indziej dostać. Może wtedy sprawa stanie się jaśniejsza.
Złożył wszystkie papiery w jeden stosik i włożył do teczki, którą następnie wsadził do plecaka. Mimo że biuro było zamykane na cztery spusty, nigdy nie zostawiał cennych papierów w środku; zawsze wolał je mieć przy sobie, by spać spokojnie. Gdyby potencjalny włamywacz chciał je ukraść, dostałby kulkę w łeb.
Wylogował się z systemu, wyłączając komputer. Ściągnął z wieszaka czarny płaszcz, wrzucając do jednej kieszeni kluczyki od samochodu, a do drugiej telefon. Zamykając drzwi od swojego biura na klucz i wychodząc na ciemny korytarz zerknął na wyświetlacz smartphona, gdzie migała zielona ikonka wiadomości. Miał już odblokować ekran, ale wtedy poczuł, że nie tylko ona wyszedł na korytarz. Zamarł z ręką na klamce, nasłuchując. Długi i wąski korytarz tonął jeszcze w mroku – technik nadal nie naprawił czujników wykrywania ruchu, które załączały światło, jak na razie z opóźnieniem. Dopiero gdy Zack raptownie odwrócił się do tyłu, sięgając do tylnej kieszeni spodni, system zaskoczył, korytarz zalało żółte światło, a ktoś krzyknął przerażony.
Rany boskie, co ty tutaj robisz!? – zawołał Zack, pozwalając sobie na oddech na widok drobnej, rudowłosej kobiety, która oparła się o ścianę, łapiąc za serce. Niet, to żaden włamywacz, stary, ochłoń.
Mogłabym spytać cię o to samo! fuknęła, celując w niego pustką karafką, którą ściskała w lewej dłoni.
Zack odłożył pistolet, który wyciągnął z kabury przy pasie i przyjrzał się broni, jaką dzierżyła kobieta. Uniósł wysoko prawą brew w pytającym geście.
Kobieta odrzuciła krótkie rude włosy do tyłu z największą godnością na jaką było ją stać.
– Myślałam, że ktoś się włamał wyjaśniła swobodnym tonem. Wszyscy łącznie z ochroniarzem już dawno poszli, więc stanęłam w obronie twojej twierdzy.
Zack pokręcił głową z litościwie głową. Na świecie istniały tylko dwie osoby, których nigdy nie będzie potrafił rozgryźć, a które zawsze go zaskakiwały jego stażystka Megan Nakane, oraz zaufana recepcjonistka w BDSDiN Ivette Asengard. Obie potrafiły przyprawić go o nie mały ból głowy swoim dziecinnym i wariackim zachowaniem.
– Co tu jeszcze robisz? spytał Callean, odbierając od Ivette karafkę. Dla bezpieczeństwa, bo młoda kobieta nadal miała minę przerażonego królika i bał się, że przez przypadek oberwie.
Siedziałam i szukałam jednej faktury sprzed dwóch lat westchnęła ciężko, gdy szli korytarzem w stronę wind. Po drodze zahaczyli o kantynę, gdzie odłożyli niedoszłe narzędzie zbrodni.
Do trzeciej? Mogłaś to zrobić jutro.
Ty też mogłeś załatwić swoje sprawy jutro zauważyła, splatając ręce na piersiach. Weszli do windy, Zack wdusił "0", drzwi zgrzytnęły, a winda ruszyła w dół. Przemęczasz się. – Ivette była też jedną z nielicznych osób, które mogły się nazwać szczerymi przyjaciółmi Zacka i które z tego względu mu matkowały. Prócz niej do tego szczupłego grona zaliczała się oczywiście Megan, jak i nazwany przez nią bliski przyjaciel Zacka – Krecik.
Zack zbył jej uwagę milczeniem, wpatrując się w malejące numerki na panelu.
Po co zająłeś się tą sprawą? zagaiła Asengard, nawijając kosmyk włosów na palec. W przeciwieństwie do Meg nie potrafiła walić prosto z mostu i czasem jej introwertyczna i nieśmiała natura brała górę.
Callean znów milczał, aż winda zjechała na parter.
  Nie wiem odezwał się, kiedy weszli do pustego i ciemnego lobby. Wzruszył ramionami, gdy dziewczyna na niego spojrzała. Przeczucie. – Nie miał na razie zamiaru nikomu wspominać o swoich podejrzeniach, bo nawet dla niego były one zbyt zawiłe i zagmatwane. Na chwilę obecną sam nie wiedział, na czym stoi. Na kruchym lodzie, to na pewno. Pokręcił głową, gdy opuścili NightSky, kierując się w stronę parkingu.
Ivette mocniej zapięła czerwony płaszcz pod samą szyję.
– Strasznie zimno jak na wczesną wiosnę – odezwała się, zaczynając rozmowę. Zdążyła się już przyzwyczaić, że Zack mało kiedy sam z siebie zaczynał gadkę.
     – Kończy się wrzesień – mruknął, jakby to wiele wyjaśniało.
    Kobieta nie drążyła w tej kwestii.
       Dziwię się, że twoje przeczucie wraz z kobieca intuicją Meg nie wymyśliło jeszcze leku na Alzheimera – przyznała, zmieniając tory.
Zack uśmiechnął się krzywo, wypatrując na pustej przestrzeni swoje srebrne bmw. Stało na swoim miejscu, nikt nie odważył się go tknąć.
Dlatego że nasza dwójka razem daje mieszankę destrukcyjną.
Ivette zaśmiała się cicho.
W sumie... Ale jakby nie patrzeć dobry z was team, mimo że czasem wasze kłótnie słyszę nawet na recepcji. Na pewno szybko rozwiążecie tę sprawę.
W tej kwestii Zack nie był wielkim optymistą. Coś mu tu śmierdziało, ale nie wiedział jeszcze, skąd wydobywał się ten smród. Otworzył auto, wrzucając na tylne siedzenie torbę.
Podwieźć cię? – spytał, zwracając się do stojącej z boku rudowłosej.
Asengard machnęła ręką, uśmiechając się szeroko.
Nie, dziękuję, ciągle zapominasz że mieszkam dwie przecznice stąd.
– A ty zapominasz, że jest ciemno i późno, a na świecie nie brakuje psychopatów. Wychodzą jak glizdy po deszczu, zwłaszcza po takiej ulewie jak dziś.
– Jestem przygotowana. Poklepała torebkę, w której znajdował się gaz pieprzowy. - Poza tym nadal pamiętam o twoich lekcjach samoobrony. – Mrugnęła porozumiewawczo.  Do... w sumie dzisiaj. Trzymaj się, pa. Nie rozjedź nikogo!
– Postaram się, cześć.
Ivette zniknęła za bramą, a Zack nie zdążył nawet wejść do samochodu, gdy rozległ się dźwięk nadchodzącej wiadomości. Oparł się o drzwi i z westchnięciem otworzył skrzynkę email sądząc, że nadszedł zbłąkany raport od jakiegoś żółtodzioba, który powinien dostać już wczoraj. Jakie było jego zdziwienie, gdy ujrzał maila z nieznanego adresu o tytule "Ulewa.
Przebiegając wzrokiem po krótkim tekście przekonał się, że jego przeczucie okazało się słuszne ta sprawa nie będzie tak prosta jak wszyscy zakładali. Po przeczytaniu jednego maila zabrał się za drugiego, jaki dostał chwilę przed wyjściem z biura. Nie była to wiadomość od Meg, jak wpierw przypuszczał, lecz od ich informatyka-donosiciela.
Zaginęła kolejna dwójka nastolatków.
Zack zrobił coś, za co zawsze ganił Meg – zatrzasnął z impetem drzwi od samochodu. Przetarł twarz, z trudem hamując ostre przekleństwa, jakie cisnęły mu się na usta. Wyciągnął z auta plecak, a z niego zabłąkaną paczką papierosów. Zapalił jednego i szybkim krokiem ruszył z powrotem w stronę NightSky, zapominając nawet zamknąć samochód. Kolejne wierszydło od tajemniczego anonima w połączeniu z informacją, że zniknęli kolejni nastolatkowie skutecznie spędziły Zack'owi sen z powiek, a on sam zaczął poważnie rozważać poinformowanie dyrektora BDSDiN, jak i samej Meg, że sprawy się komplikowały. Jak w tej pierwszej kwestii bał się tylko tego, że dostanie opierdziel za zbyt późną reakcję, tak przy Megan obawiał się, że dziewczyna drugi raz nie pociągnie sprawy, w której główną rolę mógł odgrywać psychopata.






1 komentarz:

  1. "sprzątaczki"

    Ja: O nie! Przypomniała mi się TA woźna!


    " Po dwudziestej trzeciej wszystkie informacje, jakie udało mu się ustalić, mieszały mu się w umyśle w jeden-wielki-pierdzielnik. Po północy mózg zwinął się w kłębek i wystawił białą flagę, "

    Miju: Za dużo myślał i mu już mózg odpada no kurde za słaby mózg ma koleś
    Hanako: Brzmi to trochę jak byś ty się upiła i Zack się upił....albo oby dwoje się upiliscie ja nwm


    "Callean zdążył się już przekonać, że jej urok osobisty w połączeniu z dobrym gadaniem potrafił przekonać i prokuratora krajowego do odstąpienia od oskarżenia, a nawet kazać mu zatańczyć tango z sędziom na środku sali, "

    Hanako:*wybucha śmiechem* Nie chwaliłaś się takimi zdolnościami Meg.....ej w sumie trzeba sprawdzić czy by to wypaliło
    Hiroaki: najwyżej ze śmiechu umrzesz
    Hanako: Blisko ale nie to zadanie Ashy

    "Okazało się, że chłopak kupił zbiór jakiś opowiadań/wierszy, Bóg wie co, ale był tak nierozgarnięty, że zapomniał odebrać zakupu i wyszedł ze sklepu bez gotówki i cienkiej książki. Sprzedawca przyznał, że wyglądał na zdenerwowanego. A gdy Nakane bardziej go przycisnęła przypomniał sobie, że ktoś wszedł do sklepu za Finnem i wyszedł chwilę po nim. Chłopak w ciemnej bluzie z kapturem, nie było widać twarzy."

    Hanako: Kurde to znowu ten koleś.
    Severi: I znowu powiesz że coś ci tu nie pasuje?
    Hanako: Nie bo mnie wyręczyłaś

    "Gdyby dziewczyna wzięła ze sobą odznakę zapewne przekonałaby mężczyznę też do tego, żeby przekazał jej zakup Arlista, ale że odznaką zapewne w tym czasie bawiła się Valciria, "

    Hanako: Odznaki....same z nimi problemy....to kot ukradnie to ktoś ci ukradnie to zapomnisz

    "Gdyby potencjalny włamywacz chciał je ukraść, dostałby kulkę w łeb. "

    Hanako: Bo to amatorzy. Nie wiedzą jak się wkraść i nie dostać kulka w łeb

    " – Dziwię się, że twoje przeczucie wraz z kobieca intuicją Meg nie wymyśliło jeszcze leku na Alzheimera – "

    Ryuto: W sumie to by było śmiesznie tak nagle wymyślają na to lekarstwo 😂

    " Zaginęła kolejna dwójka nastolatków"

    Hanako: Jak tak teraz myślę to jedno mi się nasuwa ten koleś uwziął się na pary. Co kurde dziewczyna go rzuciła czy co.....nie dobra to głupie

    "obawiał się, że dziewczyna drugi raz nie pociągnie sprawy, w której główną rolę mógł odgrywać psychopata."

    Hanako: Prawdopodobnie to ten sam więc tym bardziej nie wiadomo jak pociągnie


    Ja: fajny ten pracoholikowy rozdział czekam na kolejne z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń