sobota, 6 kwietnia 2019

Ⓡⓞⓩⓓⓩⓘⓐⓛ ⑨ ❝ Pierwsze spotkanie ❞


      – Fascynujące jest to, że starsi ludzie, mimo że nie dowidzą, nie dosłyszą, wiedzą wszystko o wszystkich, zgodzisz się ze mną?
     – Do brzegu Meg, do brzegu…
     – A więc: przemiła pani powiedziała mi, że Romeo i Julia spotykali się w tym parku, co poniedziałek po południu około 16 do 18. Widziała ich za każdym razem, gdy tylko wychodziła ze swoim Yorkiem-orkiem na spacer; siada zawsze na tej samej ławce, z której ma doskonały widok na wszystko i wszystkich. Dzięki temu, na jej oko nasi nieszczęśnicy wydawali się bardzo zakochani, dlatego zdziwiło ją, że w poniedziałek po parku krzątała się tylko Julia. W piątek nie widziała nawet jej. Tyle udało mi się dowiedzieć i nie musiałam nawet pokazywać odznaki, taka jestem przekonująca! – Gdy Meg skończyła wreszcie swój wywód, wyprostowała się dumnie, a Zack zatrzymał magnetofon w telefonie, który włączył po to, by w zwolnionym tempie odsłuchać monolog dziewczyny. 
      Callean pokiwał w milczeniu głową, lecz zamiast pochwalić stażystkę, rzucił z przekąsem:
     – Dobrze, że nie musiałaś pokazywać legitymacji, bo pewnie jej zapomniałaś, co?
      Megan spiorunowała Zacka wzrokiem i odwróciła się plecami do niego.
     – Niszczysz moje poczucie własnej wartości, świnio – burknęła.
     – A tak na serio – masz ją czy nie?
     Nakane zerknęła na niego przez ramię, po czym podrapała się po karku.
     Zack pokręcił litościwie głową i wstał z ławki, uderzając przy tym lekko Meg w tył głowy.
     – Zapamiętaj, że bez odznaki się nie ruszasz – upomniał.
     Meg poderwała się z miejsca i wyrzuciła ręce do góry.
     – O rany, nawet jak będę do spożywczaka lazła też mam ją brać?
     – Tak, bo nigdy nie wiesz, kiedy ci się przyda.
     Nakane wywróciła oczami.
     – Teoria – prychnęła i podbiegła do Zacka, gdy ten ruszył w sobie znanym kierunku. – Gdzie tera? – spytała, sprawdzając godzinę na telefonie. – Muszę jeszcze Valcę nakarmić.
     – Do galerii, gdzie ostatni raz widziano Arlista. – Powoli opuścili park i ruszyli w stronę parkingu. – A temu kocurowi nic się nie stanie, jak zrzuci dwa kilo – bąknął, otwierając samochód.
     – Żebyś zobaczył jak zwinnie skacze po regałach i mojej głowie! To tylko grube futro, a pod nim kryją się same mięśnie! – Meg zatrzasnęła za sobą drzwiczki, aż Zack się skrzywił – choć dziewczyna mogła się założyć, że nie tylko z powodu jej zachowania, a wspomnień, jak to Valciria goniła go po salonie. Nakane zachichotała cicho, ale szybko się powstrzymała, odchrząkując.
     Słuchając radia, w spokoju dotarli do galerii handlowej.  Meg jeszcze raz przejrzała kartę zgłoszenia plus dopiski od Zack'a , ale nadal nie widziała nic niezwykłego w tym zniknięciu. Wzruszyła ramionami, rzucając kartki na tylne siedzenie. Cóż, zawsze premia wpadnie do kieszeni. 
      Callean znalazł wolne miejsce na parkingu podziemnym, a windą dotarli na parter. W Meg uderzyła na raz fala odgłosów, zapachów i ogólny tłum anonimowych ludzi. Dziewczyna westchnęła cierpiętniczo w duchu, naciągając mocniej czapkę. Nigdy nie wyzbyje się niechęci do tłumów; niby masa ludzi, ale jak coś ci się stanie, nikt nie zareaguje.
     – Arlist był widziany w dwóch miejscach – odezwał się Zack, gdy przemierzali korytarz. Meg nadstawiła ucha, schodząc z drogi jakiemuś nastolatkowi, który nie patrzył przed siebie. – Na początku zajrzał do biblioteki „Świat Książek”, a potem do kebaba. Potem poszwędał się bez celu. Był w galerii od 14 do 15, tuż przed spotkaniem z Cruz, która kończyła później lekcje ze względu na zajęcia dodatkowe.
     Megan gwizdnęła cicho, ale mogłaby wrzeszczeć, a jej głos utonąłby w tłumie innych.
    – Widzę, że Tey się spisał.
    – Jak zawsze zresztą – potwierdził Callean i zatrzymał się obok ruchomych schodów.
    – Masz zamiar odwiedzić oba te miejsca? – zagaiła Meg, przypatrując mu się badawczo. – Nagrania z kamer pewnie zdobył Krecik.
    – Owszem, Tey ma nagrania, dzięki czemu wiemy, kiedy Arlist przebywał w galerii, ale nie ma zeznań osób. I skończ z tym Krecikiem.
    – Ale kiedy to do niego pasuje! – roześmiała się, ale zaraz spoważniała. – Czyli co, akcja-inwigilacja? – Zatarła rączki.
     – Możesz to tak nazwać.
      – To rezerwuję bibliotekę! – oznajmiła, wyrzucając rękę w górę. – Może sobie coś kupię przy okazji…
    – Skup się na robocie; i tak masz całą stertę nieprzeczytanych książek.
    – To ty nie nażryj się za dużo kebaba. O, albo nie, możesz mi kupić coś do żarcia.
    – Kebaba? – spytał ze skrzywiona miną.
    – Nie, nie jem zmielonych psów. Może być coś z Maca.
    – Ale chemię jesz…
     – Nie marudź, bo podwinę kieckę i wrócę do domu! I tak powinieneś się cieszyć, że w ogóle zgodziłam się pomóc! – rzuciła na pożegnanie i kierując się znakami ruszyła w stronę księgarni, nim mężczyzna zdążył zripostować, że na tym polegało jej zadanie. 
    Zamiast tego Zack odprowadzał ją wzrokiem dopóki nie zniknęła mu z oczu. Dopiero wtedy siłą przemógł się, by ruszyć we własną stronę. Nigdy nie czuł się swobodnie, gdy się rozdzielali, bo zazwyczaj wtedy Meg pakowała się w największe kłopoty. No ale cóż, może kiedyś z tego wyrośnie.
     Ruszył na najwyższe piętro. nie spodziewając się rewelacji w tej sprawie, która od początku śmierdziała.




      Kelly nigdy nie rozpływała się nad małymi dziećmi ani tymi ciut starszymi. Dla niej wszystkie były tak samo upierdliwe, brudne, głośne i nieokrzesane. Mimo że sama kiedyś należała do takiej grupy nie potrafiła patrzeć wyrozumiale na te wszystkie dzieci od kilku do 13 lat, które pałętały się po sierocińcu. Najczęściej schodziła im z drogi, gdy bawiły się w berka na korytarzu, mając kompletnie gdzieś innych. Kiedy któreś się przewróciło, udawała, że tego nie widzi, podgłaśniała muzykę, gdy któreś płakało w nocy, bo przyśnił mu się koszmar albo tęskniło za bratem, który trafił do innego ośrodka. Nie cierpiała dzieci, bo w każdy z nich widziała siebie – bezbronną siedmiolatkę nagle zabraną z rodzinnego domu i wrzuconą do tego bagna. 
      Paradoksalnie, dzięki temu tolerowała w ośrodku tylko dwójkę dzieci – 8-letnią Melody i 10-letniego Maxima, rodzeństwo Northstormów. Nie mogła nie przyznać, że nie byli rozkoszni – oboje o jasnych kasztanowych czuprynach i zielonych, lśniących oczach. Lecz nie za to Kelly pozwoliła im się do siebie zbliżyć. Bardziej chodziło o to, że w ich spojrzeniu widziała tą lepszą wersję siebie – upartą, nieugiętą i umiejącą komuś przywalić, gdy będzie trzeba. Northstormowie trafili do domu dziecka w wieku 4 i 6 lat i niestety nie spotkali się z miłym  przywitaniem. Tylko głupi wierzył, że dzieci były tolerancyjne i nie wierzyły plotkom. Gówno prawda. Parę dni po tym jak bliźniaki (mimo że nimi nie byli, ale dla Kelly byli tak podobni, że czasem ich tak nazywała) zawitały do sierocińca, ktoś rozpuścił plotkę, że rodzice próbowali się ich pozbyć, zamykając w domu, który potem stanął w płomieniach. Prawda jednak jawiła się tak, że był to nieszczęśliwy wypadek, z którego dzieci cudem wyszły bez żadnych poważniejszych obrażeń. Sąd jednak nie dał wiary, a dzieci trafiły do paszczy lwa. 
      Kelly miała wtedy dwanaście lat i była jednym ze starszych dzieciaków, równocześnie z chłopakiem, którego imienia nie pamiętała  – wystarczyło jej że nazywała go Buldogiem, bo miał mordę jakby zderzył się z tirem – a który  to wypatrzył świeże kąski. Kelly przechodziła akurat korytarzem, kierując się na śniadanie, gdy kątem oka zarejestrowała jak ofiara tira szczuje Maxima. Przechodziła wtedy najgorszy okres po odejściu z bidula Luny, więc szukała każdej okazji, by móc rozładować emocje. Dlatego też zareagowała spontanicznie – spokojnie podeszła do Buldoga, postukała go w ramię, a gdy ten się odwrócił, wymierzyła mu cios w nos; niezbyt mocny, ale skuteczny, bo pies zwiał z podkulonym ogonem. rzucił tylko na odchodnym "zombie", ale już więcej nie przezywał  Northstormów.  Nie uważała się za bohatera, więc nie czekając na laury ruszyła w swoją stronę, lecz uszła dwa metry, gdy Melody, odkleiwszy się od brata przykleiła się do jej nóg, szlochając w niebo głosy. Było to tak niespodziewane, że Thifer straciła równowagę i runęła na ziemię. Była tak zszokowana, że nawet nie wydusiła z siebie słowa sprzeciwu. Zabrała jedynie Max'a do łazienki, gdzie przemyła mu twarz, po czym odprawiła ich z kwitkiem, biegnąc na śniadanie. Nie zdziwiła się, gdy na stołówce Northstormowie usiedli niedaleko niej.
      Od tamtego dnia Kelly stała się osobistym ochroniarzem rodzeństwa Northstormów. Drugi człon nazwiska był adekwatny do zachowania bliźniaków – pałętali się za nią niczym burza, siejąc spustoszenie i niejednokrotnie sami pakując się w kłopoty, zwłaszcza jeśli chodzi o Max'a. Mimo że na początku irytowali ją jak dwa diabły, w końcu musiała ich zaakceptować i przyznać, że potrafili ją rozśmieszyć i odciągnąć myśli od Samanthy, która już wtedy mocno uprzykrzała jej życie. Byli też dobrym alarmem – w ich towarzystwie Krewetka nie próbowała jej grozić, bo wiedziała, że Maxim nie zawaha się polecieć do nauczycielki lub chociaż do kogoś, kto w równym stopniu nie cierpiał McCane, a Melody miała ostre ząbki. Z początku Kelly obawiała się że Kreweta może chcieć mścić się na niewinnych dzieciach, ale okazało się, że nie zniżała się do tego poziomu; w końcu co to za zabawa, gdy obiekt nie stawia oporu.
     Po kilku miesiącach, w ciągu których bliźniaki, a zwłaszcza Mel, bardzo się z nią zżyły,  Melody podczas zabawy w chowanego rzuciła: "znalazłam cię, siostrzyczko!" Dostała burę od brata, ale Kel wbrew sobie wybuchła śmiechem i uznała, że jeśli Mel chce, może ją tak nazywać. I tak zostało do dziś.

      Cztery lata później "siostrzyczka" Kelly musiała dzielnie znieść swoją funkcję i dać się porwać dwójce dzieciaków do galerii handlowej na poszukiwanie różowej sukienki dla Melody.
     Dzieciaki nawiedziły ją już o dziewiątej rano, a wiadomo, że w sobotę to nader wczesna godzina. Łomotały do drzwi tak długo  dopóki Kelly ich nie wpuściła, a potem jeszcze dłużej namawiały ją, by poszła z nimi do centrum handlowego, bo opiekunki nie chciały puścić ich samych. Kelly w końcu uległa, nie mając nic lepszego do roboty. O dziesiątej przekroczyli próg galerii, a Mel jak zwykle wpadła w uwielbienie. Rzadko kiedy bywała w takich miejscach, więc ogrom światła, ludzi i sklepów nieodłącznie wprawiał ją w zachwyt. W przyszłości brat będzie miał z nią przerąbane, bo wyrastała z niej mała zakupoholiczka. 
        A pójdziemy na lody? Pójdziemy, pójdziemy, pójdziemy?   spytała dziewczynka, gdy raptem weszli na ruchome schody. 
        Dopiero co weszliśmy!   zauważyła Kelly, nieciekawskim wzrokiem rozglądając się dookoła.
       W bidulu dawno nie było dostawy słodyczy   rzucił niewinnie Max. 
     Kelly zmroziła go wzrokiem, a chłopiec w porę wskoczył na wyższy stopień, unikając dostania w czapkę. 
       Ej, młody, za bardzo pyskaty się robisz! 
       Mam dobry przykład!   zaśmiał się, wskakując na kolejny schodek.
       Ploszeee, siostrzyczko   błagała Melody, ciągnąc Kelly za rękaw kurtki. 
       Zastanowię się   burknęła brunetka, uciekając wzrokiem na zwisające z sufitu żyrandole. 
      Melody wytrzeszczyła oczy, w geście słodkości, co niestety wychodziło jej nader dobrze. 
       Miałaś tak nie robić!   ofuknęła ją Kelly, ale dziewczynka nie ustępowała.  Dobra, przestań, bo ci gały wypadną!   Kelly roześmiała się i zdzieliła ich po czapkach z pomponami.   Zbankrutuję przez was   westchnęła, gdy dojechali na szczyt schodów. Max nie przejął się dziurą, w której znikały schody, za to dziewczyny z gracją ją przeskoczyły. Pewne przyzwyczajenia nie zmieniają się prze lata.
       Oddamy ci kasę   obiecał Max z ręką na sercu.
    Kelly tylko cmoknęła i pokręciła litościwie głową. Znaleźli się na drugim piętrze, gdzie stacjonowały wszystkie sklepy odzieżowe – czyli te miejsca, których nie cierpiała. Wszystko, każde zakupy tylko nie te związane z ciuchami. Wtedy zawsze pojawiał się problem: o jakie ładne buty    nie ma mojego rozmiaru; o jaka fajna bluza   ale kolor brzydki, i tak do usranej śmierci.
     Wtopili się w tłum innych osób, które z własnej woli lub mnie pałętały się po tym labiryncie Minotaura. Gdy tylko pojawiło się więcej ludzi, Melody instynktownie chwyciła dłoń Kelly, od razu czując się bezpieczniej. Thifer kiedyś za każdym razem wzdrygała się na ten gest, nieprzyzwyczajona do tak bliskiego kontaktu cielesnego, ale z upływem czasu zdążyła nauczyć się ignorować ciepło innego człowieka rozchodzące się po jej ciele.
     Mel potrzebowała sukienki na przedstawienie w przedszkolu, a Maxim nowych butów na wf, co sumowało się w trzy godziny łażenia od sklepu do sklepu. Zaatakowali pierwszy z nich z kolorowym szyldem. 
     Melody od razu pobiegła do części z sukienkami, podczas gdy Kelly i Maxim ospale weszli do środka. Chłopiec wetknął dłonie w kieszenie spodni, bo najchętniej poszedłby szukać swoich butów, ale Kelly nie pozwalała im się rozdzielać, bo dobrze wiedziała, że wtedy będzie musiała ich szukać w biurze rzeczy znalezionych. 
      Gdy przebywała w towarzystwie małych Northstormów ludzie często patrzyli się na nią jak na młodocianą matkę. Ona jednak czuła się jak starsza siostra. Przyzwyczaiła się do posiadania przyrodniego rodzeństwa, co rekompensowało utratę biologicznego. Miała się o kogo martwić, kogo ochrzanić i zrugać od góry do dołu, dzięki czemu nie musiała troszczyć się o siebie, co zawsze kończyło się depresją. 
    W pierwszym sklepie Melody nie znalazła tego czego szukała. Mimo że młodziutka miała dokładny zarys tego, jak ma wyglądać jej kreacja. Po dwudziestu minutach udali się do sklepu naprzeciwko, gdzie Max wypatrzył dział z butami, lecz starszy Northstorm okazał się równie niezdecydowany co rodowita kobieta i uznał, że czerwone buty z białą obwódką nie są w jego guście. Ale białe z czerwoną obwódką już by były. W kolejnym sklepie odzieżowym Melody poszła z bratem na dział dziecięcy, a Kelly została przy tym dla dorosłych, bez zainteresowania przeglądając bluzki. Przechodząc obok kasy zwróciła uwagę na kontuar, gdzie wywieszono ogłoszenie, kujące w oczy wielkim nagłówkiem "ZAGINĘLI". Przeszłaby obojętnie, gdyby nie fakt, że to samo ogłoszenie widziała w poprzednim sklepie oraz przy tablicy informacyjnej obok schodów. Z czystej ciekawości zerknęła na kartkę, która przedstawiała dwójkę młodych ludzi, trochę starszych od niej. Pod zdjęciami znajdowała się krótka charakterystyka i standardowa formułka "ktokolwiek widział, niech powiadomi policję". Wzruszyła ramionami, udając się do działu dziecięcego, by sprawdzić, co nabrolili już Northstormowie. Ninjago City było ogromnym rejonem, które, aby skutecznie funkcjonowało, musiało zostać podzielone na kilka okręgów od jednego do szóstego. Nie ma szans, by każdy znał każdego jak w wioskach, które otaczały metropolię. Nastolatkowie zapewne nigdy się nie znajdą; może uciekli razem, może ktoś ich porwał, a może już leżą w rowie.
     Kelly uśmiechnęła się w duchu na swój pesymizm. Jak zwykle niezastąpiony.
     Northstormowie dobrali się do działu z kostiumami, gdzie Max znalazł strój pirata, a jego siostra   alleluja!   różową sukienkę z cekinami i toną brokatu, Gdy zobaczyła Thifer podbiegła do niej z sukienką w ręku i Kelly musiała ją zatrzymać dwa metry przed sobą, zanim zostałabym obsypana brokatem. Przymierzenie było tylko formalnością, wyszli ze sklepu z różową torebką i 50 euro mniej. 
       Będę księżniczką, będę księżniczką!   nuciła Melody, kręcąc wokół własnej osi, gdy przemierzali zatłoczony korytarz.
    Kelly miała niemiłe wrażenie, że dziewczynka wpadnie na coś lub na kogoś. 
      Patrz przed siebie!   poleciła, wyciągając szyję, by nie zgubić jej z oczu.   Na wszystko co słodkie, czy ona ma jakiś wyłącznik czy coś?   westchnęła, przyspieszając kroku. Maxim zrobił to samo.
       Nie zaobserwowałem. Może kiedyś bateria jej padnie.
      Kelly prychnęła pod nosem. Na chwilę zgubiła blondynkę z oczu, a chwila okazała się decydująca, bo gdy przecisnęła się przez tłum, Melody zbierała się z ziemi, po zderzeniu z jakąś czarnowłosą nastolatką. Kel pokręciła litościwie głową i podbiegła do Northstorm. 
       Mówiłam, żebyś patrzyła przed siebie   zganiła dziewczynkę.   Przeproś panią   poleciła.
       Przeplaszam!   zawołała głośno, robiąc ukłon.
     Nastolatka zaśmiała się cicho i machnęła lekko ręką.
       Nie trzeba, wina po części moja, bo leciałam na łeb na szyję. Proszę, to chyba twoje.   Podała Melody torebkę z sukienką, która ta upuściła przy zderzeniu. Po drodze podniosła też swoją z księgarni.   Następnym razem patrz pod nogi i słuchaj siostry   poleciła z szerokim uśmiechem, po czym poklepała dziewczynkę po głowie i szybkim krokiem udała się w swoją stronę. 
     Kelly odprowadziła ją wzrokiem nie mogąc wyjść z podziwu. 
      Wow, myślałam, że zjedzie młodą od góry do dołu   Max wyraził jej myśli. 
     Potaknęła, ujmując dłoń Mel. 
       Są jeszcze na tym świecie wychowani ludzie   westchnęła, zapominając o nastolatce.   To kto chce lody?
      JA! 
      Pod rękę z dwoma dzieciakami z ADHD, Kelly ruszyła na najwyższe piętro do kawiarenki. W tym czasie Megan Nakane pędziła na spotkanie z Zack'iem, by przekazać mu ciekawe informacje. Obie dziewczyny nie miały pojęcia, że dzisiejsze, krótkie spotkanie nie było ich ostatnim.
   




 
Perfecto :3
Pomysł na akcję zatacza w moim umyśle fascynujące ścieżki, więc mam nadzieję, że żadna z nich nie zagubi mi się po drodze. A jak już to bd improwizacja, bo jak na razie to tylko to robię XD 
Do nexta! 




12 komentarzy:

  1. " – Fascynujące jest to, że starsi ludzie, mimo że nie dowidzą, nie dosłyszą, wiedzą wszystko o wszystkich, zgodzisz się ze mną?"

    Hanako: Tutaj doskonale pasuje mem z monitoringiem osiedla

    "Zapamiętaj, że bez odznaki się nie ruszasz – upomniał.
    Meg poderwała się z miejsca i wyrzuciła ręce do góry.
    – O rany, nawet jak będę do spożywczaka lazła też mam ją brać?
    – Tak, bo nigdy nie wiesz, kiedy ci się przyda."

    Hanako: Przepustki, odznaki itp najgorsze. Na zamku kurde czasami strażnicy nie wiedzieli że jestem odpowiedzialna za wojsko a o przepustce pamietalam jak Meg.....
    Severi: Skończyło się na kilku trupach i zwolnieniach lekarskich

    "To rezerwuję bibliotekę! – oznajmiła, wyrzucając rękę w górę. – Może sobie coś kupię przy okazji…
    – Skup się na robocie; i tak masz całą stertę nieprzeczytanych książek."

    Ja: jak bym widziała przykaciolke....tylko z tą różniącą że wiekszosc że sterty przeczytana

    "To ty nie nażryj się za dużo kebaba. O, albo nie, możesz mi kupić coś do żarcia.
    – Kebaba? – spytał ze skrzywiona miną.
    – Nie, nie jem zmielonych psów. Może być coś z Maca.
    – Ale chemię jesz…"

    Ja: jak ja przestałam lubić kebaby...
    Hirooki:*tuląc kebaba* nie słuchaj jej skarbie
    Miju: Z TB do psychiatryka trzeba

    "Nigdy nie czuł się swobodnie, gdy się rozdzielali, bo zazwyczaj wtedy Meg pakowała się w największe kłopoty. No ale cóż, może kiedyś z tego wyrośnie."
    Hanako:*wybucha śmiechem* padam *względnie się uspokaja* widzę że nie wiedziałeś co na beyblade się działo. Kłopoty to jej drugie imię 😂 😂 rozdziela się z kimś a tu ktoś chce ją zabić pokrzyzowac plany lub zmanipulować

    " Kelly musiała ją zatrzymać dwa metry przed sobą, zanim zostałabym obsypana brokatem. "
    Kira: Na poczaktu myślałam że ten blask brokatu tak oślepia
    Nathan: ja takze

    "Melody zbierała się z ziemi, po zderzeniu z jakąś czarnowłosą nastolatką. Kel pokręciła litościwie głową i podbiegła do Northstorm."

    Miju i Hanako: W końcu Meg i Kelly się spotykają....ej to moja kwestia!!

    "Podała Melody torebkę z sukienką, która ta upuściła przy zderzeniu. Po drodze podniosła też swoją z księgarni. "

    Hanako: Czy tylko ja bym się śmiała gdyby pomylily torby ??
    Akana: Nie
    Hiroaki: nie

    Czekam na kolejny z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Hanako: Tutaj doskonale pasuje mem z monitoringiem osiedla
      "

      W którymś kabarecie był sąsiedzki monitoring; skisłam xd zresztą moja babcia należy do tego grona XD

      "Hanako: Przepustki, odznaki itp najgorsze. Na zamku kurde czasami strażnicy nie wiedzieli że jestem odpowiedzialna za wojsko a o przepustce pamietalam jak Meg.....
      Severi: Skończyło się na kilku trupach i zwolnieniach lekarskich"

      Zack: Popatrz, Meg, jakbym o tobie czytał
      Meg: Wal się, Callean! Mi przynajmniej ludzie ufają, a jak na ciebie patrza to od razu wydajesz się podejżany!
      Kel: No bo wygląda na gangstera
      Meg: no, chociaż ty się ze mną zgadzasz! Jeszcze oficjalnie się nie znamy ale już cię lubię
      Zack: Przynajmniej eleganckim gangsterem
      Meg: to że ubierasz się na czarno nie oznacza że jesteś elegancik
      Zack: *unosi wymownie brew*
      Meg: O rany, to że Anka z recepcji do ciebie wzdycha a wraz z nia pół tabuna kobiet z biura nie oznacza że możesz się pyszyć
      Zack: Hyhy
      Meg: I nie śmiej się, bo nadal mnie to przeraża

      "widzę że nie wiedziałeś co na beyblade się działo. Kłopoty to jej drugie imię 😂 😂 rozdziela się z kimś a tu ktoś chce ją zabić pokrzyzowac plany lub zmanipulować "

      Zack:?
      Meg: Nic, nic, to zamknięty rozdział! *zamyka Zacka w pokoju* Usuwać bloga o beyblade, migiem bo mi pracodawca kojtnie na zawał!

      "Hanako: Czy tylko ja bym się śmiała gdyby pomylily torby ??"

      Nie tylko wy, bo ja też miałam taki plan XD ale czas mnie wczoraj gonił i stwierdziłam że utnę już ten rozdział i może przy kolejnym spotkaniu coś ciekawego się zdarzy... Chociaż w sumie nie mam bladego pojęcia co napisać w nextcie :O hustooon!

      Usuń
  2. "W którymś kabarecie był sąsiedzki monitoring; skisłam xd zresztą moja babcia należy do tego grona XD"

    No to nieźle

    "Zack: Popatrz, Meg, jakbym o tobie czytał"
    Hanako: Czyli tez wkurzona posyłała ludzi do śmierci lub na zwolnienia lekarskie

    "Meg: Wal się, Callean! Mi przynajmniej ludzie ufają, a jak na ciebie patrza to od razu wydajesz się podejżany!
    Kel: No bo wygląda na gangstera"

    Hanako: czyli nikogo nie wkopała za to....

    "Zack: Przynajmniej eleganckim gangsterem
    Meg: to że ubierasz się na czarno nie oznacza że jesteś elegancik
    Zack: *unosi wymownie brew*
    Meg: O rany, to że Anka z recepcji do ciebie wzdycha a wraz z nia pół tabuna kobiet z biura nie oznacza że możesz się pyszyć"

    Severi: Kurde.....no nieźle Zack.
    Hanako: Tylko ty się do nich nie przyłącz Severi 😂😂😂
    Severi: Chyba ci się mózg przegrzał od tych dokumentow wojskowych
    Hanako: Zack gangsterem.....sorka on na pracoholika się kwalifikuje od razu

    "Zack:?
    Meg: Nic, nic, to zamknięty rozdział! *zamyka Zacka w pokoju* Usuwać bloga o beyblade, migiem bo mi pracodawca kojtnie na zawał! "

    Miju: To on nie wie?!!
    Hanako: No weź Meg może nie umrze....a jak tak to pogadam że Śmiercią krewna raczej wyslucha....może
    Miju: Jeśli ma dobry humor to tak

    Wiedziałam! Wiedziałam że taki plan był!! Znowu dowód na istnienie telepatii! 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Severi: Kurde.....no nieźle Zack.
      Hanako: Tylko ty się do nich nie przyłącz Severi 😂😂😂
      Severi: Chyba ci się mózg przegrzał od tych dokumentow wojskowych

      Meg: No, ile to razy musiałam patrzeć jak się ślinią do niego xd
      Kel: *próbuj się powstrzymać ale nie daje rady* zazdrosna?
      Meg: Ej, bo przestanę cię lubić albo zacznę z kimś shipowac! Wolisz Kaia czy Lloyda?
      Kel: *wypluwa sok prosto na twarz Lloyda bo stał obok*
      Lloyd:... Znowu?
      Meg: *parska śmiechem* przeznaczenie! 😂

      Hanako: Zack gangsterem.....sorka on na pracoholika się kwalifikuje od razu

      Meg: No ale w końcu gangsta to taki pracoholik
      Kel: W końcu gangster to taki bizesman który dba aby rodzinie niczego nie zabrakło. Co z tego że po drodze eliminuje niepotrzebne obiekty. Taka pracay
      #odwróceni

      Meg: Miałam mu powiedzieć że chciano mi łeb odrąbać, walczyłam z wielkim rycerzem i latałam na smoku?! Prędzej by wtrącił mnie do wariatkowa a potem kojtnął!
      *autorka w dalszym ciągu myśli nad tym jakie kłopoty wymyślić do nexta* nie mam pomysłów xd

      Usuń
    2. "Meg: No, ile to razy musiałam patrzeć jak się ślinią do niego xd
      Kel: *próbuj się powstrzymać ale nie daje rady* zazdrosna? "

      Severi: Aź tak*zaczyna się śmiać, jednak z ciekawości obczaja kim jest Zack* w sume...nie dziwie się.
      Hanako:*nie wytrzymuje i wybucha smiechem* kolejna do tej grupy? *dalej się śmieje*
      Severi: Nie!

      "Meg: Ej, bo przestanę cię lubić albo zacznę z kimś shipowac! Wolisz Kaia czy Lloyda?
      Kel: *wypluwa sok prosto na twarz Lloyda bo stał obok*
      Lloyd:... Znowu?
      Meg: *parska śmiechem* przeznaczenie! 😂"

      Hanako: Meg ludzi shipowaniem się nie wnerwia..
      Miju: I mówi to osba shipująca Meg x Ren.
      Hanako: No i?
      Miju: Może czas cb shipować z kimś
      Hanako: A spadaj

      "Meg: No ale w końcu gangsta to taki pracoholik
      Kel: W końcu gangster to taki bizesman który dba aby rodzinie niczego nie zabrakło. Co z tego że po drodze eliminuje niepotrzebne obiekty. Taka pracay
      #odwróceni "

      Akana: Cóż....tak też można

      "Meg: Miałam mu powiedzieć że chciano mi łeb odrąbać, walczyłam z wielkim rycerzem i latałam na smoku?! Prędzej by wtrącił mnie do wariatkowa a potem kojtnął!

      Hanako: Meg przecież bym cię z psychiatryka wyciągnęła.
      Miju: Tiaaaaa pewnie będzie tak jak z tym "po moim trupie pozwolę zabić Meg"
      Hanako: O niee teraz tak nie będzie

      *Podczas robienia nowych fanartów* jak trzeba pomysł mogę pomóc...jeśli obudzę wenę

      Usuń
    3. Oj, to budź tą wenę, bo ja nawet planu wydarzeń nie mogłam zrobić xd
      Kel: Jak ci inne opowiadania po głowie jeżdżą to się nie dziwię
      >...>"

      Hanako: Meg ludzi shipowaniem się nie wnerwia..
      Miju: I mówi to osba shipująca Meg x Ren.

      Meg: A cioo tam :3 lubię wnerwiać ludzi...
      Kel: Przyznaj że ci gula chodzi
      Meg: Nieee. W końcu Ren ti mój PRZYJACIEL *dobitnie akcentuje* więc gdzie tam *brew jej drga*


      Hanako: Meg przecież bym cię z psychiatryka wyciągnęła.

      Meg: No z psychiatryka to już szybciej; zza drugiej Strony byłoby ciężej, trzeba przejść takiego Cerberka, przepłynac wpław rzekę i jeszcze się targować z Hadesem, szkoda zachodu!

      Usuń
    4. Może obudzę....bo po auto nowe jechac ma a czekam od 30 minut na resztę to może coś wymyślę

      Miju: Ej ja też to shipuje w sumie.
      Hanako: To co Megi powiedziała nic nie zmienia!

      "Meg: No z psychiatryka to już szybciej; zza drugiej Strony byłoby ciężej, trzeba przejść takiego Cerberka, przepłynac wpław rzekę i jeszcze się targować z Hadesem, szkoda zachodu!"

      Hanako:*tuli Megi* zapominasz że jestem potomkiem samej śmierci ja ja zawsze przebłagam
      Miju: ale ty śmierci nie lubisz
      Hanako: Szczegół

      Usuń
    5. *świerszcze w tle* ;_;
      *siedzi tak od 3 dni*
      Kel: Chyba autorka nam się ścięła
      Meg: Ej, no dopiero ck się pojawiłam! Nie pozwolę!! Hana, odkładamy na bok moje wyjście z psychiatryla i leci szukać weny! *łapie siatkę na motylę i wyskakuje przez okno z Valcą pod pachą*
      Kel: *patrzy na Autorkę* ten sam Problem?
      *kiw, kiw *
      Kel: To przechodz dosedna akcji w końcu to 10 rozdział!
      *bierze ołówek* no dobra to destrukcja totalna ...

      Usuń
    6. Miju: Nie tylko wam. Asha też pomysłu nie ma jedynie Kuroshitsuji w głowie i Dematrii
      Hanako: Ale ty w psyhiatryku jeszcze nie jesteś. *Bierze kosę, wyrzutnie i Virie a następnie wyskakuje przez okno za Meg*
      Miju: Już destrukcja..nice. teraz do się będzie działo

      Usuń
  3. Jak w poprzednim rozdziale czytałam o Meg i Valce to myślałam, że blogi pomyliłam, a gdy zobaczyłam w tym wszystkim jeszcze Zacka to już wog zwariowałam. Podoba mi się taki rozwój spraw. Oby tak dalej.
    Lilka:*podsuwa dzieciakom talerz z ciastkami* Hej ja jestem Lilka :) A to jest Julie.
    Julie: Ale masz ładną sukienkę*.* *bo po co się witać? xd*
    Kom skromny, ale ostatnio tylko takimi się posługuje. Czekam na next.
    XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skromny nie skromny, grunt że jest :D
      Kel: ciebie nawet na takie nie stać
      Ej ej ostatnio zaczęłam nadrabiać!
      Meg: *maha* I'm aliveee! I musiałam Zacka ściągnąć za sobą, bo taki smutny i samotny był *otacza go ramieniem, stając na stołku* A Valca z kolei przylazła za mną
      Valca: *jeży sierść*
      Meg: Oj przecież wiesz że cię kocham! *tuli kotkę* twoja kocia wersja jest tańsza w przechowaniu niż kilkunasto metrowy smok *dostaje łapką w twarz*
      Northstormowie:*rzucają się na ciastka*
      Kel: *karcący wzrok *
      Northsormowie: *z pełnymi ustami* dziękujemy!
      Melody: *gdy widzi Julie rzuca wszystko inne* Cześć, chcesz się pobawić!?
      Max: Problem solved
      Kel:Niewdzięczny
      Dziękuję za danie oznak że jeszcze tu zaglądasz a ja lecę bo mi się obiad sfajczy!

      Usuń
    2. Luźno, luźno.
      Lilka: Niema za co. Kelly a ty co masz taką minę? Trzymaj ciacho*wepchnęła jej ciastko do buzi* I co? Od razu lepierj nie?
      Jack: Jesteś jak ta wiedźma z Jasia i Malgosi.
      Lilka: Nie przeginaj.
      Julie: Tak! A w co się bawimy? Chcesz iść na plac zabaw albo pograć w piłkę albo możemy też obejrzeć jakąś bajkę albo...*i tak w nieskończoność*
      Kiedy było się dzieckiem to wszystko było takie proste xd

      Usuń