środa, 30 stycznia 2019

Ⓡⓞⓩⓓⓩⓘⓐⓛ ~ ④ ❝ Komplikacje ❞

     
      Lloyd przez resztę dnia wylewał z siebie siódme poty, żeby nie dopuścić do ponownego spotkania Kelly z Kai'em. Nie było zagadką, że przy najbliższym zetknięciu skoczyliby sobie do gardeł. Przy okazji zafascynował go fakt, jak w ciągu czterech minut można nagrabić sobie  arcy-wroga.

     Aby uchronić szkołę przed zrównaniem z ziemią, na każdej przerwie trzymał się dwa kroki za Kelly, będąc jej oczami, wypatrując na horyzoncie Kai'a, podczas gdy ona nawet nie wykazywała takiej chęci i parła przed siebie ze wzrokiem wbitym w ziemię. Od zajścia na sali rekreacyjnej słowem się do niego nie odezwała i nic nie wskazywało na to, żeby coś uległo zmianie w tej kwestii. 
      Gdzieś na przedostatniej przerwie zaczepił go Harry. 
     Hej, stary, gdzie się sam szlajasz? zawołał, zagradzając mu drogę. 
     Harry był miłym chłopakiem o ciemnych blond włosach podciętych po bokach, którego Lloyd polubił go już pierwszego dnia, bo był zdrowo walnięty i jako pierwszy do niego zagadał, oferując znajomość.  Teraz jednak nie miał ochoty z nim rozmawiać; nie, gdy pilnował Kelly. Dziewczynę którą znał niecałe dwa dni i która miała go pilnować. Śmieszne.
     Garmadon wyciągnął szyję, spoglądając ponad ramieniem Frontera. 
     Za czym tak patrzysz? Harry obrócił się w stronę, w którą patrzył Garmadon. Zmarszczył mocno brwi, dostrzegając podrygujący na horyzoncie kucyk Kelly i jej mroczną aurę. – Serio czepłeś się tej Thifer? –  sapnął, kładąc dłonie na biodrach. Stary, nie ta liga, odpuść.  
     Lloyd wzdrygnął się, wyrwany z zamyślenia. 
     Czemu? spytał, gdy odeszli na bok i przysiedli na ławce pod ścianą. Kelly zniknęła mu z oczu, więc i tak jej nie znajdzie w tym molochu. A nie chciał przepuścić okazji, by dowiedzieć się czegoś o Thifer. 
     Nie ty pierwszy do niej startujesz, ale uwierz mi, wiem z autopsji, nic ci to nie da. Laska jest zimna jak lód, a bez kija to nie podchodź. Pogoni każdego, kto zacznie się do niej przystawiać. 
     Lloyd z trudem powstrzymał cierpki uśmiech, gdy oczami wyobraźni zobaczył sposób, w jaki Kelly musiała się odganiać od adoratorów. Zapewne podobnie jak potraktowała Kai’a.
     Typ niedostępny? 
     A żebyś wiedział! zarechotał Fronter, odchylając się do tyłu. – Dziewczyna ogólnie jest dziwna – od początku roku nie wykazywała chęci do nawiązania jakichkolwiek przyjaźni, zlewa wszystko i wszystkich i trzyma się na uboczu. W ogóle zdziwiłem się, jak wparowała z tobą do klasy! Jak ci się udało ją namówić, żeby wskazała ci salę? Wziąłeś ją na ładne oczka?

     Lloyd uśmiechnął się cierpko.
     – Wylała na mnie sok – przyznał – bo na nią wpadłem; w sumie oboje na siebie wpadliśmy, ale oberwałem ja.
     – Hę?! – Harry wytrzeszczył oczy. – Jakim cudem ty jeszcze żyjesz!?
    Lloyd wzruszył ramionami.
     – A bo ja wiem.
     – Uhuhu, może coś z tego będzie, co? – Harry poruszył wymownie brwiami.
     Lloyd pozwolił sobie na głośny śmiech. Pokręcił głową.
     – Stary, ona prawie zabiła mnie kilka razy; prędzej wyląduję w rowie!
     Harry roześmiał się.
     – Coś w tym może być. A myślałeś już na jakie zajęcia dodatkowe będziesz chodzić? – Harry zmienił temat, gdy ruszyli w stronę sali, po dzwonku.
     – A jest jakiś mus żeby chodzić? – zapytał Garmadon, marszcząc brwi. W Japonii obowiązkowo było trzeba zapisać się do jakiegoś klubu.
     – Nie, ale gdy nauczyciele widzą, że się starasz, dostajesz punkty do zachowania.
     – Jeszcze się nie zastanawiałem.
     – Spoko luz, mogę ci dać wykaz wszystkich zajęć.
     – Dzięki.
     – Mi piekielnie nie chce się chodzić na żadne z nich, ale Bursztynek chce wytępić z nas lenistwo i dlatego kładzie wielki nacisk na angażowanie się w różne zajęcia. – Wywrócił oczami.
     Lloyd aż się zatrzymał, słysząc dziwne określenie.
     – „Bursztynek”?
     Harry prychnął pod nosem.
     – Tak mówimy na naszego dyrcia – wyjaśnił konspiracyjnym szeptem. – Chen Amberstill. Amber – bursztyn, w zdrobnieniu „bursztynek”, kapujesz?
     – Taa.
     – Oj stary, widzę że jeszcze wiele muszę cię nauczyć! – Harry przez resztę czasu jaka została do rozpoczęcie lekcji, zrelacjonował mu, co wolno a czego nie wolno. Lloyd słuchał piąte przez dziesiąte, ale w pamięci wyryło mu się kilka punktów:
1)     Nie patrz nigdy w oczy wicedyrektorowi, gdy ten przechadza się po korytarzu
2)     Nie wdawaj się w bójki, żeby nie wylądować na dywaniku u Bursztynka (podobno nikt nie wyszedł z tego żywy)
3)     Nie zawalaj semestru, bo poprawki są nie do zdania.
4)   Rób wszystko by przeżyć...
I inne motywujące myśli. 
Wracając domu Lloyd zastanawiał się, za jakie grzechy musiał trafić do tak porąbanej placówki. Życie ewidentnie nie było zadowolone z poprzedniego, nudnego scenariusza.

*
    

     Kelly pierwszy raz ucieszyła się z faktu, że zapisała się na sks-y. Nie dość że wróci do domu jakieś półtorej godziny później niż to konieczne, to będzie mogła jeszcze wyżyć się na piłce, wyobrażając sobie, że to głowa Samanthy i Gargamela. 

     Przebrała się w strój sportowy jeszcze na przerwie i zajrzała na halę. Okazała się otwarta i przede wszystkim pusta. Weszła do środka przymykając drzwi. Prawa cześć sali była zajęta przez rozwieszoną siatkę, lewa pusta. Otaczało ją kilka rzędów trybun ustawionych wyżej niż podłoga. Udała się w pierwszym kierunku, wypatrując wózek z piłkami. Po drodze rozgrzała ramiona, darując sobie większą rozgrzewkę. 
     Ujęła w dłonie najtwardszą piłkę od siatkówki, uderzyła nią kilka razy o podłogę, po czym stanęła na linii zagrywki. Przymknęła jedno oko, przypatrując się piłce, która spoczywała na jej wyciągniętej dłoni. Poczekała aż uformuje się w twarz Samanthy, po czym ją podrzuciła, wzięła rozbieg i z całej siły uderzyła. Piłka ze świstem przeleciała na drugą stronę siatki i odbiła się z impetem od ściany i podłogi. 
     Kelly usatysfakcjonowana kiwnęła głową, poruszając nadgarstkiem. Czuła się o wiele lepiej. Jeszcze dziesięć razy i będzie spokojna. 
     Zagrywki z wyskoku były jej ulubioną formą nie tylko w grze, ale i w codziennym życiu mogła na nich rozładować energię, a w dni takie jak ten, było to niezbędne. Musiała tylko uważać, by nie przeforsować biodra; inaczej będzie ją bolało przez najbliższe dni, co uczyni z niej łatwą ofiarę dla McCane.  
     Szykowała się właśnie do ostatniej zagrywki, gdy zaczęły schodzić się pierwsze dziewczyny z jej składu. Szybko pozbierała piłki, jakby wcale nie używała ich jako worków treningowych. Była jedną z trzech najmłodszych członkiń i nawet nie liczyła, że kiedykolwiek wystąpi w jakimś meczu. Szczerze, nawet jej na tym nie zależało. Wolała ciągle trzymać się w cieniu i nie rzucać w oczy, dlatego nie pokazywała w pełni swoich możliwości.

     Kapitan drużyny zarządziła szybką rozgrzewkę, zanim przyjdzie ich trenerka, która nagminnie się spóźniała. Dziewczyny stanęły w okręgu, Kelly twarzą do drugiej strony boiska. Jakie było jej zdziwienie, gdy przy wykonywaniu skłonów, dostrzegła dwie osoby, wchodzące na salę.
     Sks-y z siatkówki i z kosza we wtorki odbywały się w tych samych godzinach. Stąd podzielenie hali na dwie części. Do tej pory Kelly nie zwracała uwagi na chłopaków ze szkolnej drużyny koszykówki. Aż do dziś, gdy nieświadomie poznała dwóch zawodników.
     Gargamel pogrążony w żywej dyskusji z kolegą z drużyny wpierw nie dostrzegł jej obecności. Przeszedł spokojnie na ich część boiska. Piłka  nagle wypadła mu z dłoni, a jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Thifer. Oboje wpatrywali się w siebie dopóki Kai’a w głowę nie strzelił Cole, także obecny, a Kelly nie została lekko szturchnięta w bok przez dziewczynę ćwiczącą obok.  Thifer przegapiła dwa ćwiczenia, czym ściągnęła na siebie uwagę. Szybko usiadła na ziemi i zaczęła się rozciągać.
     – Co, wpadł ci w oko Smith, ha? – rzuciła jedna z dziewczyn, uśmiechając się porozumiewawczo.
     Kelly burknęła coś pod nosem, nie zaszczycając jej spojrzeniem. Wbiła wzrok w swoje buty, czując jak się czerwieni. Ze złości.
     Dziewczyna siedząca po drugiej stronie Kelly pochyliła się.
     – Nie dziwię się; niezłe z niego ciacho – szepnęła, bardziej w stronę koleżanki niż Kelly, ale ta druga stała się mimowolnym słuchaczem.
     – „Niezłe” to mało powiedziane – wtrąciła trzecia. – On jest boski; te jego mięśnie, kaloryfer, normalnie…
     Kelly z trudem nie uderzyła się dłonią w czoło, słuchając wymiany zdań o Gargamelu. Zastanawiało ją, co one wszystkie widziały w Kai’u. Bo ona jedynie bucowatość i egoizm.
     Reszta rozgrzewki upłynęła Kelly na słuchaniu opinii na temat każdego z członków męskiej drużyny koszykówki. Temat głównie obracał się wokół Smitha i Bucketa (wydedukowała, że Kai to Smith, a Cole to Bucket), którzy byli „najgorętsi” jak to określiły dziewczyny. Kelly naprawdę miała ochotę uderzyć głową o ścianę.
     Przez kolejną godzinę starała się ignorować obecność Smitha w tym samym pomieszczeniu, ale dla obojga nie było to łatwe i w równym stopniu dostali burę od kapitanów za rozkojarzenie.
     Po zajęciach Kelly nie mogła uwierzyć, że życie w tej zasranej placówce będzie jeszcze cięższe, niż dotychczas. Nie dość, że musi unikać Samanthy, to jeszcze i Smitha! Czy mogło być gorzej?
     Oj mogło, a jakże. W ciągu najbliższych dni miała się o tym przekonać.




4 komentarze:

  1. "Lloyd przez resztę dnia wylewał z siebie siódme poty, żeby nie dopuścić do ponownego spotkania Kelly z Kai'em."
    Miju: No Lloyd nie udało ci się coś
    "Nie ty pierwszy do niej startujesz, ale uwierz mi, wiem z autopsji, nic ci to nie da. Laska jest zimna jak lód, a bez kija to nie podchodź. Pogoni każdego, kto zacznie się do niej przystawiać. "
    Hirooki: Aż mi się przypomniało jak Hana miała 15 lat i jakiś Vestalianin się do niej przystawiał a ona wkurzona po jednej z misji kopnęła go i prawie go auta przejechały
    Hanako: Serio musiałeś to wspominac
    Hirooki: no co?
    Hanako: Bo zacznę wspominać twoje historię
    Hirooki: *po chwili ogarnal* nie
    "
    Była jedną z trzech najmłodszych członkiń i nawet nie liczyła, że kiedykolwiek wystąpi w jakimś meczu. "
    Beta: a tu nagle boom Kelly do pierwszego składu
    "1) Nie patrz nigdy w oczy wicedyrektorowi, gdy ten przechadza się po korytarzu
    2) Nie wdawaj się w bójki, żeby nie wylądować na dywaniku u Bursztynka (podobno nikt nie wyszedł z tego żywy)
    3) Nie zawalaj semestru, bo poprawki są nie do zdania.
    4) Rób wszystko by przeżyć...
    I inne motywujące myśli.
    Wracając domu Lloyd zastanawiał się, za jakie grzechy musiał trafić do tak porąbanej placówki. "
    Hanako: Mówiłam że to szkoła 4 wariatów.....hmmmmm....tylko kim jest ta czworka czterech wariatow?
    "Po zajęciach Kelly nie mogła uwierzyć, że życie w tej zasranej placówce będzie jeszcze cięższe, niż dotychczas. Nie dość, że musi unikać Samanthy, to jeszcze i Smitha! Czy mogło być gorzej?"
    Ja: o ja....
    Miju: co
    Ja: przeczytałam Samantha Smith....to....straszne
    "którzy byli „najgorętsi” jak to określiły dziewczyny. Kelly naprawdę miała ochotę uderzyć głową o ścianę"
    Miju, Hanako, Beta:*wybuchają że śmiechu*
    Ja: Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Miju: No Lloyd nie udało ci się coś "

      Kel: Nie potrzebuję ochrony, Lelloyd!
      Lloyd: LLOYD jak już, to po 1, a po 2: dopiero co zacząłem się tutaj uczyć, więc nie chcę znowu zmieniać szkoły, gdy ty zmieciesz ją z powierzchni ziemi
      Meg: *rozsiada się wygodnie w fotelu z popcornem (na widok któego Nessa ma odruch wymiotny)* uhuhu, zaczynają drzeć koty. A ja niedługo wkraczam do akcji, hyhy!
      Zack: *wali Meg po łbie* nie spojleruj
      Meg: *wytyka mu język*
      wpierw to ja muszę jeszcze Jaya i Zane'a wprowadzić!
      Jay: Ano właśnie, ja tu czekam!
      na razie siedź cicho bo za bardzo zacząłeś mi przypominać jedną postać z anime któa zginęła
      Jay: proszę o wybaczenie za moją krzywą mordkę

      "Hanako: Mówiłam że to szkoła 4 wariatów.....hmmmmm....tylko kim jest ta czworka czterech wariatow? "

      Może w nextcie to wyjawię XD

      "Ja: przeczytałam Samantha Smith....to....straszne"

      Kel: Taaak... to byłoby straszne... połączenie Krewety i Gargamela... Krewetgamel! AAA, będę miała koszmary!

      Spadamy pisać nexta, ekipo!

      Usuń
  2. eeeeeh, omg ale mnie dawno nie było na blogach... stęskniłam się za tym :') Bardzo bym chciała to wszystko nadrobić, bo widzę, żę zmieniło się właściwie wszystko. Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz xd
    Myślałam sobie ostatnio nad powrotem, przynajmniej jakimś takim częściowym, do pisania jednego z moich blogów i w ogóle chciałabym ogarnąć blogosferę (Mniej więcej xd) od nowa.
    No to trzymaj się cieplutko, mam nadzieję że tu niedługo wrócę (byle do ferii... jeszcze tydzień!) ^^
    Magda :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owoooooooo! Jak cudownie cię znowu widzieć! *o*
      Kel: Nie rozpłyń się ze szczęścia
      Za późnoooo... jakże mogłabym zapomnieć, bo się obrażę, haha <3
      ooo, to ja mocniutko trzymam kciuki za twoim powrotem! *o* chcę nowinki jak coś ruszy w tym kierunku <3 mi się ferie akurat kończą, ale postaram się być na bieżąco, a jak!
      dużo do nadrabiania nie ma, bo wszystko od nowa zaczęłam
      Kel: *morderczy wzrok*
      To ja spadam rozdział, bo wenę mi przyniosłaś! <3

      Usuń