piątek, 12 maja 2017

Rozdział 86 ~ Dzieciństwo, które przepadło


   Upłynął jeden długi miesiąc. Zgraja Garmadona co jakiś czas wyszczubiała nosa ze swojej nory i uprzykrzała im życie. Treningi Wybrańca przebywały bez większych zakłóceń. Jednak przeminął środek lata i Lloyd'owi coraz trudniej przychodziło skupić się na treningu. Ninja często widzieli go jak wychyla się za barierkę, gdy lecieli Perłą, którą doprowadzili już do poprzedniego stanu, i patrzy na dzieciaki w jego wieku bawiące się w berka, grające w piłkę, podczas gdy on musiał ćwiczyć. Sam zaczął sobie uświadamiać, bardzo dobitnie, że właściwie nie ma już dzieciństwa. 
   Kolejny raz ninja przyłapali go jak zamiast ćwiczyć wpatrywał się tęsknym wzrokiem za okno w dojo Dareth'a, do którego czasem wpadali, bo gdy Dareth nie kleił się do Kelly był całkiem znośny. Kilkoro dzieciaków w parku na przeciwko dojo grało w piłkę, a on nie mógł, i nie będzie mógł do nich dołączyć. 
- Ziemia do Garmadonka! - Ktoś pstryknął mu pacami przy uchu. Ziewnął i odwrócił się w stronę chłopaków. 
- Znowu trening? - jęknął. 
- To dopiero pierwszy tego dnia - przypomniał Zane. 
   Lloyd westchnął ciężko, bez większego entuzjazmu stając na środku pokoju.
- Czemu nie mogę mieć chociaż jednego dnia wolnego? - spytał błagalnym tonem. 
- Tu pertraktuj z Mistrzem. My tylko wykonujemy jego rozkazy. 
- I tak się nie zgodzi - mruknął, uginając lekko nogi i przyciągając łokcie blisko ciała. Dał znać że jest gotów, tak jak wczoraj, przedwczoraj...
   Kai zaatakował jako pierwszy i jako pierwszy został pokonany. Wyskoczył do góry z zamiarem wykonania kopnięcia z pół obrotu, ale Lloyd w porę go odtrącił. Podobnie stało się z Jay'em - wyrzuciło go na drugi kraniec pokoju, natomiast ostatnia dwójka złożona z Cole'a i Zane'a została wciągnięta w,  z pozoru mały aczkolwiek groźny, zielony wir. Lloyd często wykorzystywał nowo nabytą umiejętność sztuki Spinjitzu aby rozprawić się z przeciwnikami. Otrzepał ręce. 
- To jak, koniec na dzisiaj? 
   Za jego plecami rozległo się ciche klaskanie. 
- Wszystko pięknie, ale brakuje ci jednej rzeczy. Entuzjazmu. 
    Znów za późno zareagował. Nie zdążył wykonać uniku więc wiatr kolejny raz zagrał mu na nosie i odrzucił na materace. 
- Czemu zawsze bierzesz mnie z zaskoczenia?! - fuknął tłukąc pięściami jak małe dziecko, którym w sumie był. 
   Kelly roześmiała się, chowając katanę do pokrowca. 
- Zaskoczenie to przydatna umiejętność, ale refleks jest równie ważny. 
   Garmadonek wypuścił przez usta powietrze, wkurzony sam na siebie, że znów dał się podejść na ten sam numer. Dźwignął się z ziemi i obciągnął bluzkę. 
- Ale de facto Kelly ma trochę racji, od ostatniego czasu nie masz w treningach żadnego entuzjazmu - zauważył Jay. - Co ci łepetynę zaprząta? 
   Lloyd wcisnął ręce do kieszeni i kopnął niewidzialny kamyk. 
- Inne dzieciaki w moim wieku całe dnie się bawią i korzystają z dzieciństwa a ja ciągle tylko trenuję. Poza tym... ostatnio wyszedł nowy tom "kosmo mistrza", limitowana edycja, więc jeśli się nie pospieszę mogę go nie dostać! Frits Tonegan został otoczony przez imperialnych szlamowników. Jeśli nie dowiem się co się dalej dzieje to chyba mi łeb rozsadzi! 
    Ninja wymienili powolne spojrzenia. Ah, te dziecince problemy...
- Na twoich barkach spoczywa los całej Krainy - powiedział Smith. - Niestety ale nie możesz teraz zaprzątać sobie głowy takimi sprawami. Jako Zielony Ninja masz przed sobą większe kłopoty. 
    Lloyd wydął policzki i splutł ręce na klatce piersiowej. 
- Trening, trening, trening... - wymamrotał półgębkiem podchodząc do worka treningowego. - Inne dzieciaki codziennie się bawią a ja tylko trenuję. 
   Zacisnał pięść i wziął zamach. Po wielu bolesnych spotkaniach jego nosa z workiem wreszcie nauczył się że jak raz zada się cios trzeba to powtarzać, powtarzać i powtarzać aż worek nie zerwie się z haka. 
   Ninja spojrzeli po sobie z wymownymi minami. Mimo że trenowali Garmadonka już prawie 2 miesiące nadal nie potrafili wykrzewić z niego 100 procent. Lloyd nadal był upartym dzieciakiem w którym  nadal drzemała krew Władcy Ciemności. I może to był główny podwód jego zachowań. Bądź co bądź, w końcu te wszystkie treningi miały go przygotować do pokonania ojca. 
    Ciszę która zawładnęła pomieszczeniem przerwała bransoletka Kelly wydając z siebie odgłos muzyki jednego z utworów zespołu Three Days Grace.
- No co jest Nya? - spytała odebrawszy połączenie. Włączyła na głośno mówiący aby inni też mogli słyszeć. 
   Przez chwilę rozlegał się tylko przyspieszony oddech Smith. 
- Nya? 
- Było włamanie do muzeum! - wydusiła na jednym wdechu. - Sami zgadnijcie kto go dokonał! 
   Nie musieli mówić na głos. Każdy wiedział o kogo chodzi. 
- Gdzie? 
- W centrum, na alei Pierworodności!
- Zaraz będziemy! - zapewnił brat Smith i jako pierwszy wypadł z dojo. W jego ślady poszła reszta. 
   Lloyd zaprzestał okładania worka pięściami. Już nawet nie próbował zatrzymywać wojowników i błagać aby go zabrali. Raz tak zrobili co skończyło się prawie katastrofą. Wiedział już że nie warto, bo i tak powiedzą to samo: "Masz trenować". 
   Ciężko westchnął i tak też zrobił. W ciągu pięciu minut cztery worki  straciły życie. 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~

    Gooooooooooomeeeeeen za tak krótki rozdział ale chciałam cokolwiek wstawić. 
To w sumie tyle z równie krótkiego podsumowania 
Trzymajcie sie i powodzenia z nauka (#zaliczeniaipoprawy)
Pozdrawiam
Vanessa


4 komentarze:

  1. No wreszcie! Dałaś znak życia!
    Delphi:*ociera czoło z potu*Już myślałam że coś ci się stało. Tak długo cię nie było.
    Rozdział meeeeeeega! Czekam na neeeeeeeeeext!
    Niedługo koniec części pierwszej! Cieszę się jak małe dziecko!
    Delphi: Nie musisz o tym trąbić gdzie popadnie!
    Ja: Wypchaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żyję, żyję. Jeszcze tylko dwa tygodnie i powinnam wócić do regularnego (w miarę) wstawiania rozdziałów :)

      Usuń
  2. Sorki że kom teraz cóż ostatnio mam spoooore opóźnienia
    Miju: ty zawsze masz opóźnienia
    Omega: Lloyd powiem ci jedno ja w wieku 5 lat straciłam cześć dzieciństwa przebijesz?
    Beta: Zobaczymy
    Rozdział bardzo fajny czekam na ky kom krótki bo brak weny pa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też mam spooooooooooooooooooooooooooore opóźnienie jeśli chodzi o komy. wszystko czytam regularnie, ale jak wraca się na godzinę do domu po czym się wybywa i wraca po 20 to czasu zbytio nie ma xd ja czekam aż się coś wreszcie u ciebie pojawi! xD

      Usuń