Jakieś 700 lat temu...
Sztorm w szybkim tempie osiągnął swoje maksimum. Niebo przybrało
odcień smoły, wody oceanu połyskiwały w kolorze ciemnego granatu. Cały świat
spowiła ciemność przecinana jedynie strugami deszczu i od czasu do czasu
piorunami.
Kałamarz z czarnym atramentem przemieszczał się z lewego
krańca dębowego biurka do prawego, gdy statek unosił się i opadał na wysokich
falach. Kapitan Soto dokończył swój wpis w dzienniku. Włożył pióro do pudełeczka,
gdy to znalazło się przed nim. Zamknął dziennik i włożył go do skrytki w
biurku.
Wyszedł ze swojej kajuty dostosowując swój chód do ruchów
statku. Wszedł na pokład zalewany na przemian ścianą deszczu i falami, które
bezlitośnie wdzierały się na pokład. Naciągnął mocniej kapitańską czapkę na
oczy, a ściślej – na jedno oka, które mu pozostało.
- Kto stoi za sterem!? - huknął przekrzykując sztorm.
- Bezoki Fin! - krzyknął jeden z marynarzy, trzymając sznur od
masztu.
Kapitan poprawił przepaskę na lewym oku. Nie przejął się
faktem, że "Przeklętą Perłą" kieruje bezoki sternik, instruowany
wskazówkami gadającej papugi, która myli kierunki. Utykając, ze względu na
drewnianą nogę, poszedł na rufę. Oparł się o barierkę i przymrużył oczy
starając się dostrzec co jest przed nimi. Nie wiele jednak zobaczył.
Od kilku miesięcy bezskutecznie pływają po Oceanie Bezkresnym
w poszukiwaniu skarbu. Skarbu, którym była legendarna Wyspa Ciemności. Znajdą
ją, kiedyś na pewno ją znajdą i posiądą jej moc.
Spędził kilka minut na bezcelowym wpatrywaniu się w
rozwścieczone wody gdy poczuł mocne szarpnięcie. Do jego uszu wdarł się
nieprzyjemny odgłos łamanego drewna. Pokuśtykał do prawej burty. Z mrocznej
głębiny wyrastał rząd ostro zakończonych skał, a oni właśnie napatoczyli się na
jedną z nich.
- Kapitanie, co mamy robić!? - zawołał jego zastępca.
Soto zgromił go spojrzeniem.
- Kurs - lewa sterburta! - oznajmił na tyle głośno, aby wszyscy go
słyszeli. Marynarze zaczęli uwijać się w popłochu. - Musimy wypłynąć ze Szczęki
Rekina - wymamrotał pod nosem. - Inaczej czarno to widzę...
"Przeklęta Perła" walczyła ze sztormem i Szczękami przez
ponad dwa kwadranse. Kapitan Soto cały ten czas maszerował po statku
wykrzykując polecenia. W końcu wywalił zza steru Bezokiego Fina i sam przejął
kierowanie.
- Jakiś głupi sztorm mi nie przeszkodzi - warknął pod nosem.
Siły żywiołów chcąc mu pokazać na co je stać przybrały na
sile. Fale atakowały jeszcze zacieklej, podmuchy uderzały w maszt, morze jakby
chciało ich pożreć. Lecz ze wszystkich żywiołów biorących udział w tym popisie
to wiatr przyczynił się do ich upadku. Podmuch silniejszy niż dotychczas
uderzył rozrywając żagiel a następnie przewracając maszt. Kolejne fale zabrały
go ze sobą pod wodę.
Na pokładzie zapanowała panika. Wszyscy biegali nie wiedząc co
czynić. "Perła" walczyła dzielnie, lecz siły natury okazały się
potężniejsze. Woda i wiatr jak jeden mąż uderzyły w
kadłub wyrządzając w nim ogromną dziurę. Woda wdarła się
pod pokład; statek zaczął tonąć.
Fala o wysokości na oko 10 metrów opadła na "Perłę"
zabierając ją na dno razem z całą piracką załogą...
~ * ~
Obecnie
Garmadon klnąc pod nosem przechadzał się w kółko po swojej
kajucie.
- Co to za broń którą nie można niszczyć!? - warknął ściskając w prawych
dłoniach Mega Broń - połączenie czterech złotych broni żywiołów.
Broń jak broń, przypominała złoty kij długości około półtora
metra zakończony pokręconymi spiczastymi wzorami. Jej stworzenie, którego
dokonał przy Złotych Szczytach, kosztowało go wiele sił, a teraz co? Broń
niszczenia nie niszczy!
Na dodatek ta pożal się Boże załoga... Totalne niemoty, nic
poza tym. Cały czas potrafią tylko narzekać i nic więcej.
- Potrzebuję prawdziwych piratów a nie takie pierdoły - warknął.
Uderzył Mega Bronią w kant biurka. Coś łupnęło i spod blatu
wyskoczył zeszyt/książka. Garmadon zmarszczył brwi. Wziął do ręki ów przedmiot.
- Dziennik Kapitana Soto - odczytał pół głosem. Zaintrygowany znaleziskiem
przeczytał pobieżnie pierwsze strony. Dziennik opowiadał o ekipie piratów
nękających szczury lądowe ponad 500 lat temu. Dowodził nimi Kapitan Soto
poszukujący...
- Wyspy Ciemności...
Źrenice Garmadona rozszerzyły się. Wyspa Ciemności...
Legendarne miejsce, o którym opowiadał mu ojciec. To tam Overlord - antagonista
z którym walczył Pierwszy Mistrz Spinjitzu - został zesłany wraz z całą swoją
Armią Ciemności. Od tamtego dnia, czyli od wielu, wielu lat, nikt nie słyszał o
Wyspie czystego zła ani jej nie spotkał. Najwyraźniej Soto chciał ją odnaleźć
ale nigdy mu się nie udało jak wynikało z dziennika.
Garmadon zastukał berłem w pokład.
- Czyli "Perła" należała kiedyś do prawdziwych piratów z krwi i
kości. Takiej załogi mi potrzeba!
Poczuł jak Mega Broń nagle zaczyna drżeć w jego
dłoniach.
- Co jest? - warknął. Wokół broni zatańczyła czarna aura. Lord chciał
wypuścić ją z dłoni, gdyż poczuł że wysysa z niego energię, pozbawia sił, ale
nie mógł. Była jak przyklejona.
Nie miał pojęcia co się dzieje ani co ma zrobić aby Broń
przestała wariować. Wszystko unormowało się po kilku minutach. Garmadon razem z
bronią opadł na deski pokładu zdyszany. Spojrzał z ukosa na broń.
- Zawszone ścierwo - wymamrotał. Nie tego oczekiwał. Nie chciałby Mega Broń
osłabiała jego lecz ninja! Żeby ich zniszczyła raz na zawsze.
Do jego uszu doszły ożywione głosy z pokładu.
- Co oni znowu robią? - mruknął i podpierając się na berle wyszedł z
kajuty. Stanął jak wryty na pokładzie. Po lewej burcie stały te niemoty węże a
naprzeciwko nich... Piraci z krwi i kości. W jednej chwili dostał
olśnienia.
Mega Broń nie służyła do niszczenia. Służyła do kreacji. Za jej
pomocą ożywił właśnie grupę piratów sprzed 700 lat! Heh, teraz z ich pomocą na
pewno zniszczy Ninjago, a przy okazji może znajdzie i Wyspę Ciemności. Po
odświeżeniu sobie o niej informacji zapragnął się tam dostać. Do miejsca
czystego zła, tam stałby się jeszcze potężniejszy... A kto wie, może spotkałby
i samego Overlorda, jeśli ten w ogóle żyje.
Ale na razie musiał ogarnąć jakoś ten harmider. Wężonowie i
piraci kłócili się jak najęci o to do kogo należy "Perła", wyzywali
się, przepychali i robili wiele mało interesujących rzeczy.
- Co twoje szczury lądowe robią na moim statku!? - Obok ucha Garmadona
odezwał się (wrzasnął) szorstki męski głos. Odwrócił się twarzą w twarz do
barczystego mężczyzny po 50 o kruczoczarnych włosach, z pasemkami siwizny.
Świdrował Lorda jednookim spojrzeniem. - Kim ty i twoje pokraki jesteście, do
stu czortów!? (uwielbiam to powiedzonko xD)
- Lord Garmadon - odparł prostując się mimo nużącego go znużenia - a ty to
pewnie Kapitan Soto...
- Możliwe! - huknął. - Co robisz na moim statku!?
- To mój statek.
Kapitan Soto prychnął. Rozejrzał się dookoła.
- Gdzie my w ogóle jesteśmy, na latającego holendra!? Który to wiek,
jakim cudem przeżyliśmy sztorm!?
Garmadon wyhaczył okazję.
- To ja was ożywiłem - oznajmił. - Dlatego też macie być mi posłuszni!
- Kapitan Soto nie słucha się nikogo! Wtrącić ich do celi, a temu dziadydze
odebrać berło, czy co to tam jest!
Garmadon zaczerpnął powietrza aby oponować; jeden z piratów
chwycił za Mega Broń. Nie mógł się od niej odkleić i zaczął zanikać.
- Głupcze! Tylko ja mogę władać Mega Bronią!
Głupiec wyparował, prysnął jak bańka mydlana. Kapitan Soto
zamrugał kilka razy ale zaraz się opanował.
Piratów było więcej a poza tym byli o wiele silniejsi i
mądrzejsi (chociaż w to Garmadon powątpiewał) więc po paru minutach szarpaniny
Wężonowie wraz ze swoim przywódcą wylądowali w lochach pod pokładem.
Garmadon skwitował to jednym słowem:
- Cholera.
~ * ~
Ninja wysiedli z ulgą na przystanku. Toczący się z trudem
autobus linii L19 zapchany po brzegi (ah ta inspiracja z życia
wzięta xD dop. Autorki) odjechał pozostawiając ich samych przed
kolejnym dojo.
Kai sceptycznie przyjrzał się lokalowi z zewnątrz. Wyglądał w
miarę dobrze... Pytanie co zastaną w środku.
Od rana, na rozkaz Sensei'a który wrócił z tygodniowej podróży,
jeżdżą po mieście zapchanymi autobusami i poszukują miejsca w którym
mogliby w spokoju trenować młodego. Ich nowe mieszkanko, w niczym nie podobne
do poprzedniego, się do tego nie nadawało. Tak, był to to pierwsze
mieszkanie jakie pokazywała im Patty Kay. Nie chcąc marudzić i wystawiać się na
gniew Kelly potulnie się na nie zgodzili. A że mieszkano było małe nie dało się
w nim normalnie trenować przy okazji niczego nie niszcząc.
- To co wchodzimy? - westchnął zrezygnowany Smith.
Potaknęli i bez zbędnych słów weszli do "Dojo u Dareth’a".
Pierwsze wrażenie - jak najbardziej pozytywne. Wnętrze było zadbane, utrzymane
w dobrym stanie i wyposażone w potrzebny do treningu sprzęt. W głównej
sali pod oknem po prawej stronie stał regał z pucharami.
- No, no może ten Dareth to będzie jakiś spoko gość - wyraził się Jay. - Ma
dużo pucharów.
- Puchary o niczym nie znaczą - mruknęła Kelly. - Równie dobrze mógł je
kupić.
- A ty nadal masz na wszystkich focha? - odezwał się zaczepnie Kai.
Nie zaszczyciła go spojrzeniem. Splotła ręce na piersiach
i przeniosła ciężar ciała na prawą nogę.
- Nie, po prostu pilnuję abyście niczego nie schrzanili.
- To już ostatnie dojo, więc musi nam wyjść - powiedział Bucket.
Zamilkli gdy naprzeciwko nich zapanował ruch; zasłonka w
postaci kolorowych kuleczek zawieszonych na sznurkach, zabrzęczała gdy z
drugiego pomieszczenia wyszedł zapewne Dareth. Na jego widok brwi wszystkich przybyłych
pojechały wysoooko w górę.
- Witam, jestem Sensei Dareth, a moim darem dla was będzie
moje dojo... - oznajmił teatralnym głosem mężczyzna na oko 24-letni. Na brązowe
włosy nałożył zdecydowanie za dużo żelu, a jego brązowy strój kiedyś na pewno
był dobry, ale obecnie chyba skurczył mu się w praniu (albo on przytył, co mogło
być równie bardzo prawdopodobne).
Kelly dyskretnie szturchnęła Cole'a nadal przypatrując
się Dareth'owi. Ten gość z oponką sprzed kilku zim miałby być
"Sensei'em"? Dobre żarty.
- Ee, szukamy miejsca w którym moglibyśmy trenować tego oto chłopaka. -
Wystąpił razem z Lloyd'em do przodu. Dareth obrzucił ich krytycznym
spojrzeniem.
- Moje Mojo Dojo idealnie się do tego nada! - zapewnił. - A pod okiem
Sensei'a Daretha na pewno wyszkolicie go na wspaniałego wojownika! Jestem
mistrzem naśladownictwa; mistyczne zwierzęta obdarzyły mnie swoją wielką mocą,
haja! - Wykonał coś na kształt wykopu i piruetu w jednym. - Opanowałem styl
pingwina! Krokodyla! Węża!...
- Super, bardzo ładnie mistrzu od zwierzątek, ale chcemy usłyszeć tylko
odpowiedź czy użyczysz nam dojo - wtrąciła Kelly przerywając bliżej
niezidentyfikowane pląsy.
Dareth wyprostował się i wbił w nią zdziwione spojrzenie jakby
dopiero teraz ją dostrzegł.
- A ty słonko to jesteś ich menadżerką a jeśli tak to po co ci ta
wykałaczka?
W pierwszej chwili miała ochotę go trzepnąć, gdy zobaczyła w
jego oku podobny błysk do tego który gościł u Heterna, lecz niestety Zane w
porę złapał ją za ramię nim wyciągnęła broń.
- Po pierwsze ta "wykałaczka" to katana, broń bardzo
ostra, bez problemu odetnie ci język - objaśniła najbardziej spokojnym głosem
na jaki było ją stać. - A po drugie nie jestem żadną menadżerką tylko
Kunoichi.
- Kuno...co? - Zmarszczył brwi.
- Kunoichi, wojowniczką ninja.
Oczy Dareth'a prawie wypadły z orbit.
- Ale że no ty... Ehem nie obraź się, słonko - oparł się o kant pułki na
której stały puchary - ale nie widzę takiej ślicznej osóbki jak ty w roli
bezwzględnej wojowniczki.
Przez oczy Kelly przebiegł niebezpieczny błysk a na usta
wyskoczył równie groźny uśmieszek w żadnej mierze przyjazny.
Zane interweniował.
- Więc ile za wynajem tego lokalu? - zapytał prędko.
- Nie zapomnij o zniżce dla tych co ocalili Ninjago - dorzucił prędko
Jay.
- Serio? Myślałem że uczynił to Lord Garmadon.
Walker tupnął nogą i splótł ręce na klatce piersiowej
posyłając ku Garmadonowi niezbyt miłe epitety.
- Mniejsza. Mogę wam wynająć ten lokal nawet za darmo, ale pod
warunkiem, że ktoś z was mnie pokona w walce - oznajmił zadzierając
głowę.
Kai już wystąpił do przodu, lecz Kelly była szybsza.
- To ja się zgłaszam.
Dareth zaśmiał się pod nosem kręcąc głową.
- Skarbie, ja nie walczę z kobietami.
- Ale mi to w żadnym stopniu nie przeszkadza – zapewniła. - Zresztą i tak
wątpię żebyś w ogóle mnie tknął.
Dareth wystąpił do przodu w otoczeniu aury pewności.
Przeciągnął się.
- Skoro nalegasz... Tylko nie bierz tego do siebie to nic
osobistego...
- Ninja go!
Szaro-srebrny wir pochłonął Dareth'a i wyrzucił na
ścianę, rozprawiając się z "Sensei'em" w niespełna dwie sekundy.
Kelly obciągnęła bluzę i podeszła do skołowanego Dareth'a,
któremu udało się wstać. Przewyższał ją może o 1/3 głowy, ale gdy stanęła przed
nim skulił się na tyle że był od niej niższy.
- Może jesteś mistrzem zoologów, ale my znamy Spinjitzu - powiedziała cicho
i odwróciła się z zamiarem odejścia lecz coś sobie przypomniała. - Aha i
jeszcze jedno. Powiedz choćby jeszcze raz do mnie ślicznotko, kochanie, słonko,
skarbie i tym podobne to odetnę ci ten język, rozumiesz? - Jej przesłodzony
głos brzmiał jak trzaśnięcia bicza.
Dareth kiwnął kilkakrotnie głową.
- Cieszę się że się rozumiemy. A teraz jeśli szanowny "Sensei"
Dareth nie ma nic przeciwko zajmiemy się treningiem młodego.
- Jasne, jasne nie ma problemu, moje dojo jest teraz waszym dojo, czujcie
się jak u siebie, ja nie będę wam przeszkadzał! - zawołał na jednym wdechu i
ulotnił się z głównej sali.
Kelly otrzepała ręce zadowolona i zwróciła się do
chłopaków.
- No i co wy byście beze mnie zrobili?
I pomyśleć że ten rozdział napisałam na 3 lekcjach w szkole xD Hm, nie mam pomysłu co tu napisać, a poza tym łeb mi nawala i zaraz wybuchnie, więc powiem jeszcze że jest nowa ankieta, bo chcę z czystej ciekawości przekonać się ilu mam czytelników ;)
To do nexta
Pozdrawiam
~ Vanessa ~
To do nexta
Pozdrawiam
~ Vanessa ~
Wow super Kelly jak zwykle wymiata
OdpowiedzUsuńMiju: ja bym kolesiowi kości połamała. *piszę rozdział 5 do bakugan i 20 do atsuba* matko co ja się tak rozpędzam? xD
Miju: A bo ja wiem
Omega: najlepsze że ostatni rozdział był w niedzielę
Widmowy Duch: Nom racja
Omega: to ty mówisz
*od rana rozkminia nad Bestiami do Beyblade* siedem czy dziewięć....
UsuńKelly: Masz problemy *stawia przed sobą Cole'a*
Dareth: *smutna mina bo nie może dię wpatrywać*
Kelly: Vanessa, czemu nagle mam tylu adoratorów? >.>
No sory inspiruje się życiem xD
Kelly: Ręce mi odpadną jeśli bedę musiała każdemu nos łamać
Skorzystaj z drzwi. O, czyli nie tylko ja tak pędzę z rozdziałami xD ale się zastanawiam czy ta akcja którą mam zamiar napisać jest dobra i w ogóle....
Kelly: *bierze zamach*
*chowa się za Lansjerem* dobra, myślimy dalej...
Jak co to chętnie pomoge służę pomocą na hg ^^
UsuńMiju: Zaczęła pisać tytuł i zdanie i straciła natchnienie
Ja: no co ja poradzę a i robię zakładkę w blogu miju o blogach o beyblade jak się pojawi twój do daj link to go dodam
Okey, dzięki wielkie ^^ to może mogłybyśmy dzisiaj tak koło 20 popisać na hg.... w sumie dawno tam nie wpadałam, chyba z tydzień albo i więcej O.o
UsuńKelly: Vanessa napisała na oko 50 słów, rozproszyła się bo dostała wiadomość i wena prysła
Ja tą kobite kiedyś zamorduje... *z siatką na motyle idzie po wenę*
Kelly: *z książką od geo kroczy za nią*
Idź utop to, spal!
Spk. Czrmu by nie
UsuńMiju: Ostatnio Hu tress ma wielką skleroze strasznie wielką
Matko głowę mi rozsadza przeklęte przeziębienie
To jesteśmy umowione ^^" *przypomina jej się o alergii* *leci sprawdzić do pokoju czy ma leki*
UsuńKelly: Cóż, skleroza nie boli
*z drugiego pokoju* Ale przeszkadza! Gdzie są te zawszone leki...
Kelly: Łoj, Vanessa będzie mi umierać w maju też na katar, oczy i łeb...
I nie wiem czy jeszcze kaszel mi nie doszedł ;-;
Kelly: Tylko nie zacznij mi sie dusić jak twoja bf, bo ja po kiesie pierwszej pomocy nie jestem
Tiaaaaaa ja ostatnio na polskim źle się czułam słabo mi było i eogule to idę z koleżanką do higienistki i jak jestesmy2przy drzei wyjsciowych z sali to taki jeden chłopak (o 20 ci wyjaśnię moje i jego relacje) tak "mogę odprowadzić Ole" ja powiedziałam że prędzej umre a on " spokojnie RKO bym przeprowadził "
UsuńMiju: uuuuuuu było by ciekawie
Ja: cicho siedz bo weze twoich adoratorów
Miju: tylko nie oni
Uuuu, podryw na RKO XD
UsuńKelly: U ciebie było na "przeklejenie chłopakowi plakatu do twarzy"
*zakrywa sie książką* weź to była wtopa stulecia xD Anita wykrakała mówiąc "oby tylko nikt nie wyszedł" jak przyklejałam ten plakat
Kelly: Prawie zawału dostałaś
Ale moja minna chyba musiała być bezcenna xD
Kelly: Na pewno, mina przestraszonego królika a poza żurawiaxmałpa
Tiaaaaaa a to nie wszystkie historie. O 20 powiem bo naprawde ciekaw te historie
UsuńMiju: baaaaaardzo ciekawe
Niom. Wkurza mnie ten chłopak nieco
Miju: co poradzić
Chętnie wysłucham ^^ a nuż widelec najdzie mnie jakaś inspiracja...
UsuńKelly: Jakby to powiedział Jay: Kto się czubi ten się lubi
Jay: No ale taka prawda!
Kelly: Istnieje cała prawda, pół prawda i gówno prawda. Ta twoja teoria zalicza się do tego ostatniego
Jay: Jeszcze zobaczymy...
Kelly: Zakład że nie będę z Kai'em!? O stówę
Jay: Stoi!
*uściskują sobie ręce a Nya "przecina"*
Miju: ciekawe kto jest tym wybrankiem Kelly
UsuńJa: baaaardzo ej Miju może tb też kogoś znajdę
Miju: po moim trupie. Ratunku ona chce mnie swatac z kimś
Ja: hahahahaha
Haha, reakcja Kelly gdy jej powiedziałam że będzie mieć chłopaka była identyczna xD Już nawet nie pamiętam czym ją przekonałam do zmiany podejścia
UsuńKelly: Ej, ej, ja nadal sceptycznie do tego podchodzę
Oj weź, każdy pragnie loveeeee
Kelly: Yyy polemizowała bym
Miju można znaleźć faceta podobnego do niej, wyjdą fajne dzieci xD
Kelly: Radzę ci się już teraz kryć w jakimś bunkrze
Kyoye xd
UsuńMiju: to już wole wrócić do byłego
Ja: Serio? No weź Miju przecież...
Miju: nie i tyle Kelly masz jakiś bunkier? A nie chwila nie daleko od miasta jest
Ja: a ja wiem gdzie to jest xd
Miju: o nie.
*zabrała mamie telefon bo sa na paznokciach a sowjego zapomniała*
UsuńKelly: Mam! Mam bunkier u nas w lesie. Ostatnio go znalazłyśmy.
Mamy też szałas! W którym myślałyśmy że jest jakis bezdomny xD
Kelly: A tam tylko sosenki...
Miju do byłych się nie wraca! Remember!
Kelly: skoro się zerwało to znaczy że był to straszny gnój i nie warto
Tryb doradzczyn milosnuch nam sie wlaczyl xD
Miju: Czyli Ines i Tsubasa mają do siebie nie wrócić według waszej filozofii ja z Kyoyą za nic nie będę
UsuńJa: Miju ale ja decyduje tutaj
Kelly: A zapomniałam o nich!
UsuńA nie to oni powinni wrócić!
Kai: Kobiety.... -.-
Właśnie zapomniałaś o nich
UsuńMiju:*wyjmuje sztylety* co ci nie pasuje
Kelly: Uważaj na słowa Kai bo kiedyś tak ci sie oberwie że żadna cię nie zechce
UsuńKai: Wypchaj się
Ja: *ogólnie nie w sosie siedzi pod kocem*
Kelly: Eh, depresja na całego... jeszcze taka pogoda...
Wesołych Świąt
UsuńMiju: wesołych świąt *tuli całą ekipie na raz*
*zmordowana po powrocie od siostry ciotecznej*
UsuńKelly: i znowu przegapilas!
Ze co?
Kelly: no twoja siostra do Debicy pojechala!
Aaa. Ale i tak bym nie mogla pojechać bo ona na caly tydzien xd a szkola nie poczeka.... Jeju nie chce mi sie jechać na te Mazury jak pomysle ze tam bedzie ta blond wywloka >.>"
Kelly: oj tam nie mysl o niej, nie warto
Fakt. *Idzie ogarniac notatki*
Jak będziesz na wakacjach to daj znać. Szkoda że ci się nie udało
UsuńMiju: nom szkoda :(
*z całych sił stara się nie rozryczeć* Nom, spróbuję, może z bratem uda mi się przyjechać *nie może usiedzieć w miejscu*
UsuńKelly: Spokojnie, to tylko dwója i nie z rozprawki
Ale ona i tak mnie zabije! Teraz to ja potrzebuję jakiegoś bunkra albo płatnego mordercy
Miju: ja bunkra potrzebume od początku swojej historii ale ich ceny są wysokie
UsuńHm to chyba platny morderca będzie tanszy...
UsuńKelly: wyciagnij tego z FS
Nee on jest zbyt sentymentalny... A w ogóle to powodzenia przez trzy dni katorgi bede trzymala kciuki 💜💜💜 bo to jutro no nie
Nie dzięki ;)
UsuńMiju: mordercy czasem więcej kasy żądają
Ja:Miju przed przeznaczeniem nie uciekniesz
Dobra, Kelly lec wywal rzeczy z pralki, robimy teleport, ozywiamy Lansjera!
UsuńKelly: *salutuje i wybiega z pokoju*
Nie dosc ze bede sie za ciebie i Flo stresowala to jeszcze bede umierala przed polskim, taaa ^^"
Kelly: *majstruje przy pralce* To juz wiem po kim Megi, moja sistrunia od beyblade, ma charakter
Kazda z was ma cos po mnie ^^
Jak zwykle super!
OdpowiedzUsuńDelphi-Gdyby Dareth próbował mnie podrywać obciełabym mu nos.*ostrzy katanę*
Ja-No pewnie! Ale jak się jest ładną to trzeba się przyzwyczaić do tego.
Delphi-Ostrzegam jeśli jakikolwiek będzie próbował mnie podrywać to będzie miał przegruchane.*odcina kataną kukle głowę*
Ja-No jasne przecież kręcisz z Lloydem.
Pozdro i czekamy na neeeeeext.
Kelly: Widzę bratnią duszę ^^
UsuńKai: Łoj
Kelly: Nie wzdychaj bo sama pójdę po swoją katanę!
No cóż obie nasze córki ładne wyszły więc co się dziwią że faceci do noch zarywają xD
Kelly: Ale czemu takie palanty, no czemuuuu *uderza głową w stół*
Ciesz się że masz branie ^^
Kelly: Emanuję radością. Ale może wreszcie jakiś niepalant się trafi i to jeszcze przystojny.... *rozmażony wzrok*
Delphi-Może Neuro?
OdpowiedzUsuńJa-Czy ty wiesz ile on ma lat?
Delphi-Obstawiam...30 możemy z hakiem.
Ja-No właśnie!
Delphi-Ale za to...
Ja-Jeśli powiesz że jest przystojny to...to
Delphi-To co? Zaczniesz się jąkać?
Ja-Ciekawe jak zareagują wszyscy mistrzowie żywiołów w turnieju...nie mogę się doczekać.
Delphi-Ją też.
Kelly: *krzyusi się herbatą* koleś jest dwa razy starszy ode mnie! I kij że jest przystojny, może ma żonę, dzieci a może i wnuki!
UsuńTy i te twoje teorie spiskowe...
Kelly: No po kimś to mam
Tylko zażartowałam. Poza tym nie mów Kelly tego co powiedziałaś Daisy bo ona cię udusi.
OdpowiedzUsuńDelphi-Wnuki? Ha! To Bolobo mógłby mieć wnuki.
Neuro-Po za tym...nie lecę na młodsze.
Jay-A Daisy jest w mniej więcej twoim wieku.
Ja-Kończę tę dyskusję TERAZ!!!!
Jeszcze raz nawiasem powtarzam: Pisz więcej!
Pozdro.
Kelly: No ja myślę. Nie bedę się ze starym zgredem zadawała (bez obrazy)
UsuńJa to w sumie mam już 80 rozdział napisany, ale ciii xD może nie będę od razu wszystkich zapasowych wstawiała
Kelly: Dzisiaj 13. Mało dni do maja
A idź nie wyrobię się z zakończeniem pierwszej częsci
Kelly: Musisz
Jak widać tu Kruk. I nie wcale nie zapomniałam o ninja. Czytam wszystko na bieżąco tylko z komami gorzej. Nasprzątałam się już trochę dzisiaj ale poprawiłaś mi humor tym rozdziałem i kilkoma poprzednimi kiedy akurat przechodziłam przez piekło. Akcja Kelly w tym pubie boska XD
OdpowiedzUsuńJack:*kręci głowa z dezaprobatą* No co za frajerzy. Żeby kobietę w pracy napastować. No po prostu bezczelność*psioczy ale prawdopodobnie sam by tak zrobił*
Lilka:Mówiłam ci już kiedyś że jesteś idiotą?
Jack:*cmoka* Nie przypominam sobie :)
Lilka:-_-
Ja: Mojo Dojo xD
Jack: Chyba kurz ci zaszkodził jak sprzątałaś.
Ja: Kto wie, kto wie.
"- Może jesteś mistrzem zoologów, ale my znamy Spinjitzu - powiedziała cicho i odwróciła się z zamiarem odejścia lecz coś sobie przypomniała. - Aha i jeszcze jedno. Powiedz choćby jeszcze raz do mnie ślicznotko, kochanie, słonko, skarbie i tym podobne to odetnę ci ten język, rozumiesz?"
Jack: No dobra nich będzie. Przyznam...to ci się udało.
Lilka: Od razu go było skrócić o głowę.
Jack: Nie jesteś Konstancją.
Lilka: Naprawdę? Jak na to wpadłeś?*idzie do kuchni gdzie na na maxa leci ,,Shape of you", na blacie stoi pełno potraw a coś jeszcze się gotuje*
Jack: Zastanawiam się kto to wszystko zje. Ja bym połowę wsunął ale...Ale nie dosypałaś tu jakiejś trucizny czy czegoś?
Kyoya: Na pewno czegoś dosypała. Przecież to wiedźma.
Lilka: Idioci! Nie doceniacie mojej kuchni to nic więcej nie dostaniecie!*schodzi do lochów do Garmadona i wężyków* Jesteście głodni?!
Ja: I jakim prawem Skales atakuje Lloyda?
Lilka: Jego też skrócić o głowę!
Jack: Żyję z wariatkami.
Ja: Czyli według ciebie to jest w porządku, ze jakiś obślizgły wąż atakuje Lloyda?
Jack: Nie moja broszka.
Lilka: Węże są fajne.
Ja: A ja ich nie lubię tak samo jak pająków, myszy, szczurów i kaczek. Kaczki to zło...
Jack: Mówiłem? Za dużo kurzu. To czekamy na next.
A twoje komy mi humor poprawiły xD dopełniamy się, nie ma co
UsuńKelly: Ja tam chciałam skrócić paru palantów o głowę ale Vanessa stwierdziła że ma dosyć krwi T^T
Jakbyś oglądała ze mną 3 odcinek Fate stay gdy Gilgamesh wyrwał serce Illay też byś miała dosyć na jakiś czas!
Kelly: *wzrusza ramionami*
Ty czasem mnie załamujesz...
Kelly: A ty mnie, gdy non stop mówisz że dostaniesz dwie jedynki z rozprawki
No ale!... a mniejsza. Konstancja od razu mi sie z tego serialu Belle Epoque kojarzy. O holender naleśniki! *gna do kuchni*
Kelly: Dopuść Vanesse do kuchni...
Ej, wczoraj nic nie spaliłam xD
Kelly: Tylko ogień cię nie lubił
Nie cierpię palić w tym durnym piecu >.> *ziewa* spaaaaać. Nie wyspałam się, znowu
Kelly: Polski cię prześladuje
Idź to utop. I pająki to zło! Moja akcja gdy na korytarzu w szkole był pająk - nie przeszłam, ja przeleciałam nad nim jak torpeda xD
Kelly: Prawie się rozwaliłaś na drzwiach
I zabiłam maturzyste xD
W takim razie cieszę się że poprawiłam ci humor.
UsuńLilka: Ja też mam słabość do krwi. To nie dobrze. Widzisz Kruk to teraz musisz usunąć to co już napisałaś bo Vanessa nie może patrzeć na krew.
Ja: Jeśli dokończę ten rozdział to potem będzie już tylko lepiej.
Lilka: NAPRAWDĘ?! TO ŚWIETNIE! Lepiej. Uh. Też mi coś.
Jack: Zastawiam się jak ty przeżyjesz to że zaraz idziemy oglądać Pasję?
Lilka: Dam z siebie wszystko i wytrwam do końca.
Jack: Trzymam cie za słowo.
Ja: Kurcze słabo z tymi rozprawkami ale pewnie możesz to jakoś poprawić co nie? Mi za to sytuacja z matmą się poprawiała, wychowawczyni stwierdziła, że się uparłam i widać, że mi zależy no i od poniedziałku tamtego tygodnia chodziła jakby rozanielona.
Lilka: Porwali ją kosmici i wyprali mózg.
Jack: To jest zasługa dobrego wyczucia czasu.
Ja: Właśnie! Ja sobie stoję jak gdyby nigdy nic czekam na matmę, a z klasy wylatuje wymachując kartkami sorka od matmy i krzyczy ,,Sukces! Sukces! Angelika no wreszcie się postarałaś. Czwórka". Ja takie WTF? O co chodzi? Co tu się dzieje? Do łazienki właśnie szła moja kooooochana polonistka i wychowawczyni w jednym i zainteresowana tym nagłym uniesieniem sorki od matmy szybko przypełzła zobaczyć co się dzieje. Była pewna że mnie dobije a tu figa z makiem...A potem obie obsiadły mnie jak te sępy.
Jack: A ty stałaś speszona i nie wiedziałaś o co chodzi.
Ja: No bo pierwsza lekcja. Weszłam taka zaspana zdążyłam się oprzeć o parapet a tu już mnie dwie wiedźmy obsiadły i skrzeczą mi nad głową. I weź tu człowieku żyj. W końcu odeszły ode mnie, a ja odkręcam się do Kuby i pytam co tu się właściwie stało. Głupek się potem cały dzień ze mnie i z polonistki nabijał U.U
Jack: Dobra, dobra już się nie zachwycaj. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Trója i czwóra pośród tych reszty jedynek z matmy to jest nic.
Ja: I mnie dobiłeś. To jest mój sukces. Przecież teraz to już może być tylko lepiej prawda?
Lilka: PHAHAHAHAH! HAHAHAHAH! Ohohoho! O bogowie zabijcie mnie wreszcie i miejmy to za sobą!
Jack: Jasne-_-
Ja: I do kogo ja mówię? U^U Belle Epoque. Miałam zacząć oglądać ten serial ale nigdy nie mogę znaleźć czasu.
Jack: Co druga kobieta w dzisiejszych czasach próbuje popełnić samobójstwo podczas gotowania.
Ja:...Rok temu podpaliłam rękawicę kuchenną którą miałam na ręku kiedy robiłam sobie budyń....Od tamtej pory ni jadam budyniu.
Lilka: Ja tam lubię ogień.
Jack: Bo jesteś psychopatką.
Lilka: To niema nic wspólnego!
Jack: Mamroczesz przez sen ze spalisz cały świat-_-
Lilka:...A nie prawda bo ja nie śpię.
Jack: Ostatnio przysnęłaś po tym jak sprzątałaś na strychu.
Lilka:...
Ja: Kiedy ja widzę pająka mam atak paniki.
"Kelly: Prawie się rozwaliłaś na drzwiach
I zabiłam maturzyste xD"
Jack: To było przeznaczenie.
Lilka: Dlaczego wszystkie dziewczyny boją się pająków, a ja nie?
Jack:Bo jesteś psychopatką :D
Lilka: Skończ!
Ja: Miałam podobną sytuację. Chłopak otwiera drzwi, wychodzi i w ostatniej chwili się zatrzymuje żeby na mnie nie wpaść, a przy tym z zaskoczenia (mam nadzieję) mówi: ,,O *urwa" Pewnie po prostu mu się wyrwało ale powiedział mi to tak prosto w twarz, że miałam ochotę po raz pierwszy od jakiegoś czasu kogoś zastrzelić.
Lilka: Mówiłam żeby szmaciarzowi łeb ukręcić.
Jack: Masz uczulenie na to słowo co?
Lilak: Jak na to wpadłeś geniuszu?
Ja: Ważne, że przeprosił.
Nie no spoko, jakoś wytrzymam jeśli nie będzie się lała litrami xD
UsuńKelly: *poszukuje obrazkow*
O czyli wracasz? Jej! *wchodzi na librusa* pusto, dobra nie sprawdziła. Ja bym się tym polskim tak nie przejmowałam gdyby 1. jestem (byłam teraz zapewne) pupilkiem polonistki i postawila mi jako jedynej 4 na koniec 1 semestru 2. jak ta wywloka, blodmałpa dostanie lepsza ocene to ja sie powiesze. Wszyscy moga dostac 5 tylko nie ona, bo przeciez zabije mnie tym tryomfalnym wzrokiem.
Kelly: Normalnie przeznaczenie co do tych chłopaków
Weź, 10 razy tego samego dnia na niego wpadałam! xD ale i tak pewnie jest zajęty
Kelly: #pesymizmvanessypozdrawia
Koleżanka stweirdziła że będzie z nim walczyć przez te 3 lata xd
Kelly: I dobrze bo widzisz że jak jesteś zdołowana i ubrana cała na czarno to dziewczyny od razu widzą że jest cos nie tak i się martwią
Oj dobra nie rób mi tu kazań >.> mi się udaje naet regulanie Belle Epoque ogladac xD wlasnie moze obejrze jeden odcinek fate stay...
Kelly: Ta i pewnie skonczy sie tak ze: 1 opcja - walka Shirou vs Archer bedzie nierostrzygnieta 2 opcja - Archer zginie
Wypluj te slowa!
Kelly: Opcja 3 - internet nie bd chial wspolpracowac i odcinek sie zatnie na przelomowym momencie
Za duzo odziedziczylas po mnie teori spiskowych i psychopatycznych...
Próbuję to nadrobić!
OdpowiedzUsuń