piątek, 27 stycznia 2017

Rozdział 67 ~ Negocjacje z Mrocznym Władcą


   Kelly miała nie jasne wrażenie, że coś się stało. Coś niedobrego. Spojrzała w błękitne niebo. Wiatr poganiał ciemne obłoki. 
- A więc, co robisz w Ninjago City? - spytała, powracając myślami na ziemię. Łudziła się, że to tylko jej się  zdawało. Że ninja nie wpadli w żadne kłopoty. Jednak w głębi duszy czuła, że to nieprawda. Nie potrafiła zdusić tego odczucia. 
   Luna odstawiła szklankę z koktajlem na stół.  Wzruszyła ramionami, odchylając się na krześle. 
- Rozglądałam się za jakimś sklepem i akurat zobaczyłam ciebie. 
- Rozpoznałaś mnie od tyłu? 
   Luna nawinęła kosmyk włosów na palec. 
- Jesteś dość charakterystyczna. Intensywne oczy no i ten szary kosmyk. Aż dziw, że go jeszcze nie obcięłaś.
   Brunetka ujęła szare pasemko. 
- Mam do niego sentyment. Ale przyjechałaś do Ninjago City tylko do sklepu? 
- Rozglądam się też za jakimś lokum. Ale coś czuję, że w samej stolicy raczej nic nie znajdę a jak już to ceny będą kosmiczne. 
- Ja niestety ci w tym nie pomogę. Mieszkam z piątką lokatorów, więc już mamy komplet. - Połowiczne kłamstewko do kolekcji. Kelly rozejrzała się za jakimś murem, w który mogłaby uderzyć tym swoim durnym łbem. 
- Spoko, spoko. I tak pewnie nie długo wyjadę z City.
   Kelly obróciła kilka razy swoją szklanką w dłoni. 
- Nadal zamierzasz ich szukać? - spytała. Luna doskonale zrozumiała, o co chodziło przyjaciółce. 
- Nie spocznę póki ich nie znajdę. A nawet gdyby już umarli to przynajmniej chcę wiedzieć gdzie jest ich grób. 
- A gdybyś ich znalazła i nadal by żyli... to, co byś im powiedziała? - zastanowiła się Thifer, marszcząc brwi. Luna od dziecka upierała się, że gdy będzie już pełnoletnia to wyruszy na poszukiwania swoich rodziców lub chociażby kogoś z rodziny. Jak widać nic się, co do tej kwestii nie zmieniło. 
- Szczerze to sama nie wiem... Na pewno bym się spytała, czemu w ogóle mnie zostawili i takie tam.
- Uparta jesteś - zaśmiała się cicho brunetka.
- Nie mów, że ty nie chciałabyś znaleźć swoich.
   Kelly wbiła wzrok w ciemne chmury. 
- Nigdy ich nie szukałam i raczej nie zamierzam. Mieli mnie gdzieś skoro zostawili w bidulu. Nie mówię, że za nimi nie tęsknię, ale... Mam nową rodzinę. 
   Uczucie, że coś jest nie tak powróciło. Dadzą sobie radę,  powtarzała w myślach. Lecz źle się czuła z faktem, że oni narażają życie a ona siedzi i pije koktajl truskawkowy gadając w najlepsze z kumpelą. 
- Widzę, że ułożyłaś sobie życie - gwizdnęła Luna splatając ręce na piersiach. 
- Można tak powiedzieć - mruknęła. Czy jej życie było ułożone? Sama nie wiedziała. 
    Nagły wiatr zerwał z pobliskich drzew parę liści. Jeden z nich upadł na stoliku, przy którym siedziały. Luna ujęła go i obróciła za ogonek.
- Słyszałaś o jakiejś grupie wojowników ninja, którzy strzegą porządku w Krainie? – spytała, wpatrując się w listek.
   Kelly prawie zakrztusiła się  koktajlem, który akurat zaczęła pić. 
- Ee tak... A co? – spytała, odstawiając na wszelki wypadek szklankę. 
   Czy ona wie, kim jestem?, myśl ta uderzyła w nią niczym taran. 
- Podobno wśród nich jest wojowniczka, wyobrażasz to sobie? - zaśmiała się cicho. - A podobno dziewczyny są słabsze. Ten, kto tak myśli jest idiotą.
   Znam nawet takiego idiotę, mruknęła w myślach. 
  Powiedz jej, powiedz! - krzyczał rozsądek. Zacisnęła dłonie na krawędzi stołu. Szybko je rozluźniła.
- Chciałabym być taka jak ona... – westchnęła Tsukiro. -  Jej nikt nie podskoczy. Nawet jakieś głupie węże, o których nawijają mieszkańcy.  Fajnie byłoby ją poznać... A jeszcze fajniej mieć za kumpele. 
   Kelly poczuła jak serce jej przyspiesza. Luna wiedziała, kim jest, ale nie zdawała sobie z tego sprawy. 
- Ej wszystko gra? - Białowłosa przekrzywiła lekko głowę, wypuszczając listek, który spiralką opadł na stół. 
   Gdy przyjaciółka na nią spojrzała wiedziała już, że coś nie gra. 
- Wiesz to zabawne. - Thifer uśmiechnęła się nerwowo. Miała dość ukrywania tego, kim jest. Luna wiedziała, że istnieją ninja i że jedna z nich jest dziewczyną. Wiedziała już prawie całą prawdę. Musiała ją teraz tylko oświecić.  - Bo ja znam tą wojowniczkę. 
   Teraz to Tsukiro prawie się zakrztusiła. 
- Serio?! - Pochyliła się do przodu. - Znasz ją i nic mi nie mówisz? No wiesz, co! 
- Nie powiedziałam ci wcześniej, ponieważ ty też ją znasz. – Kelly zachowywała święty spokój tak jak uczył ją Sensei. Aby nie dawać się emocjom. 
   Białowłosa zmarszczyła brwi. 
- Chwila. Nie kumam, proszę o czas. To ktoś z sierocińca?
- Yhym. 
- Ej no mów, kto to! 
   Kelly zaczerpnęła powietrza. 
- Tą wojowniczką jes....
- KELLY! 
   Nastolatka zerwała się z krzesła. Odwróciła się w stronę, z której dobiegł ją znajomy głos. Już wtedy domyśliła się, że coś się stało. W ich stronę biegł zdyszany Lloyd, trzymający jej broń. 
- Lloyd, co się stało? - zawołała, klękając na jedno kolano przed chłopcem. 
   Garmadon odetchnął kilka razy, napełniając płuca.
- Ninja... oni... wpadli w... kłopoty!
- Co takiego!? 
- Ej Kel, o co chodzi? - zapytała Luna, wstając na widok małego chłopca z metrową kataną. Szczeka opadła jej w dół, gdy zaczęła układać fakty. - Czy ty jesteś...
   Kelly wstała i wzięła od Lloyd'a swoją broń. Także zaczerpnęła powietrza.  
- Tak, to ja jestem tą wojowniczką  ninja z mocą żywiołu, aktualnie opiekuje się małym dzieciakiem, którego razem z kumplami i Sensei'em muszę wyszkolić, aby on uratował świat. Pod naszymi stopami najprawdopodobniej rozgrywa się właśnie walka między ninja a zmutowanymi wężami, z czego ich przywódca jest moim śmiertelnym wrogiem i przy najbliższej okazji będzie chciał mnie zabić - wyrecytowała na jednym oddechu formułkę, którą kilka chwil temu mogła powiedzieć. -  Przepraszam, że cię okłamałam.  Pogadamy o tym później. Teraz muszę ratować przyjaciół. 
   Kelly chwyciła Lloyd'a za dłoń, a po chwili oboje zniknęli. Luna przez chwile wpatrywała się w miejsce gdzie oboje stali, po czym opadła na drewniane krzesło. W tym samym czasie, kiedy jej przyjaciółka będzie się użerała z wężami ona miała czas na poukładanie sobie tego wszystkiego w głowie.


   Kelly dorwała się do kokpit‘u i szybko wstukała na klawiaturze jakąś kombinację. Na ekranie pojawił się ciemny obraz. Ukazywał ogromną jaskinię w kształcie uciętego stożka. Na dnie widziała cała chmarę węży. Obok kamery zainstalowanej w samuraju wisiały grube łańcuchy. 
- Holender! - syknęła pod nosem. - Jakim cudem dali się złapać?
- Co robimy? - zapytał Lloyd. 
- Sprawa jest prosta musimy ich odbić. Gorzej, że pojęcia nie mam jak. Nasza dwójka nie wiele zdziała przeciw wszystkim plemionom. 
   Kelly zastukała palcami o klawiaturę.
- A twój ojciec? Widziałeś go? - Przeniosła wzrok z ekranu na Garmadonka.
   9-latek sposępniał. 
- Kazałem mu się wynosić - mruknął odwracając wzrok i szybko dodał: - On chciał ukraść wasze dane! A poza tym... Powiedział, że i tak prędzej czy później by odszedł, bo teraz jesteśmy... wrogami. 
   Kelly westchnęła. Żal jej było tego chłopaka. Będzie musiał stanąć do najgorszej walki, jaka może być. Na dodatek ma dopiero 9 lat i nie wszystko jeszcze rozumie. 
- Tak czy inaczej musimy go odnaleźć - uznała i włączyła radar oraz autopilota. 
- Ale, po co? - Jęknął Lloyd łamiącym się głosem. - Ja nie chcę go już widzieć.
- Lloyd, posłuchaj - Kelly uklękła przed blondwłosym i położyła mu dłonie na ramionach. - Moi przyjaciela a teraz i twoi wpadli w spore kłopoty. Nasza dwójka sama nie ma szans ich odbić. Ty nie jesteś jeszcze w stanie a ja może i jestem ninja, ale sama nie dam rady. Potrzebujemy pomocy kogoś, kto jest dostatecznie silny. A twój ojciec odkąd wrócił z Przeklętego Wymiaru jest jakieś 4 razy silniejszy. Musimy go znaleźć i poprosić o pomoc, rozumiesz? 
   Lloyd skinął kilka razy głową pociągając nosem. 
- No nie smutaj i leć do pokoju Sensei'a po strój Zielonego? 
- Po co? - zapytał żywszym tonem. 
- Teraz nie zostawię cię samego, więc musisz iść ze mną w samo wężowe piekło a nasze stroje są, jako taką ochroną przed atakami. Naramienniki i tak dalej. Więc idź się przebrać po to abyś był, chociaż trochę chroniony. Kapujesz?
   Wybraniec kiwnął twierdząco i pobiegł do pokoju swojego wuja. Kelly także poszła się przebrać. Szybko włożyła na siebie swój szary strój wojowniczki. Przypięła na plecy katanę i wyszła na pokład. Po chwili dołączył do niej Lloyd w stroju Wybrańca. 
- Do twarzy ci w zielonym - zaśmiała się cicho i na powrót spojrzała w dół. Autopilot skierował ich na dalekie obrzeża Ninjago City. Lecieli teraz nisko, poszukując Mrocznego Władcy. Mimowolnie spojrzała na miasto. Gdzieś tam Luna właśnie przyswaja sobie informacje o tym, że jej kumpela jest wojowniczką ninja, która teraz musi odbić przyjaciół. Miała dobre chęci i chciała wszystko wyjaśnić, ale los musiał wtrącić swoje pięć groszy i wszystko zepsuć. Chciała wszystko wyjaśnić nim straci odwagę. Potrząsnęła lekko głową i spięła włosy w wysokiego kucyka. Teraz nie czas, aby się tym zajmować. Odbiją ninja, Nye i Wu, i wtedy będzie sią głowiła, jak to wyjaśnić do końca. 
  
    Minęło ponad 10 minut nim "Perła" zastygła w miejscu. Podeszli na przód statku i spojrzeli w dół. Po wyboistym terenie maszerował Lord Garmadon. Lloyd zacisnął dłonie.
- Idziesz ze mną czy zostajesz? - zapytala Kelly, poprawiając broń. Spodziewała się, jaka padnie odpowiedź.
- Zostanę - mruknął nie odrywając wzroku od ojca. 
- Jak chcesz. Życz mi powodzenia, bo coś czuję, że przekonanie twojego ojca nie będzie łatwe. 
   Brunetka stanęła na barierce i wyskoczyła ze statku. Wykonała dwa obroty w powietrzu, po czym gładko wylądowała. Rzadko wykorzystywała umiejętności amortyzowania skoków z dużej wysokości oraz wręcz przeciwnej - skoków na duże wysokości. Sensei nauczył ją tego w pierwszych dniach jej treningu. Sama nie wiedziała, czemu tak rzadko z tego korzysta. W sumie może, dlatego że mają magiczne bronie, które służą im za "drabinę" i "trampolinę". 
   Garmadon jakby wcale nie spostrzegł tego, iż wylądowała kilka metrów za nim. Dalej brnął przed siebie. 
- Lordzie Garmadonie - zawołała Thifer - zaczekaj chwilę. 
   Zero reakcji. Kelly westchnęła. Wiedziałam, że to nie będzie proste. Ruszyła za nim.
- Garmadon! Ogłuchłeś na starość czy jak!? - krzyknela głośniej. W następnej chwili przypadła do ziemi a kula mrocznej materii przeleciała jej tuż nad głową. - Boże, jaki nerwowy.
   Podniosła się i otrzepała z kurzu. Garmadon łaskawie stanął z mordem w oczach. 
- Czego chcesz? - warknął. 
- Pogadać. - Podeszła bliżej.
- Nie mamy, o czym.
- Sądzę inaczej. Pewnie wiesz, że twój brat z uczniami wpadli w kłopoty. 
   Garmadon wzruszył ramionami i ruszył dalej. Kelly nie zamierzała się poddawać. Podbiegła i zagrodziła mu drogę. 
- Musisz im pomóc! - oznajmiła przechodząc do sedna.
- Nic nie muszę. Nie chcą mojej pomocy, więc łaski bez. 
- Chcą, ale jak maja ci powiedzieć skoro są na łasce węży!? 
   Mroczny Pan zmierzył ją spojrzeniem. Wyminął brunetkę. Kelly uniosła oczy ku niebu i zacisnęła dłonie w pięści. Nie przypuszczała, że Garmadon będzie aż taki uparty. Normalnie gorzej niż ja
   Przywołała do dłoni lekki wiatr. Odwróciła się na pięcie i cisnęła nią w Garmadona. Strumień rozbił mu się na głowie. Przystanął i zerknął przez ramię. W czerwonych ślepiach zaczęła płonąć irytacja. 
- Ja tak łatwo nie odpuszczam - powiedziała Kunoichi, podrzucając w dłoni szarą kulę. 
   Garmadon podjął dalszą wędrówkę. 
- Do holendra czy ty musisz wszystko utrudniać? - Zawołała i złapała go za ramię. Z jednej strony poskutkowało, bo mężczyzna się zatrzymał. Z drugiej jednak dla niej skończyło się gorzej -  została odrzucona kilkanaście metrów do tyłu. Jakoś udało jej się bezboleśnie wylądować na lekko ugiętych nogach. 
- Jakbyś zapomniała to jesteśmy wrogami - powiedział Garmadon podchodząc do niej. - A wrogom się nie pomaga. 
- A może zrobisz jeden mały wyjątek? Ten ostatni. Ty chyba też nie przepadasz za wężami. 
   Garmadon nie odpowiedział. Wiatr hulał między nimi szarpiąc  ubraniami i włosami. Lord wpatrywał się w pałające determinację błękitne oczy i coraz bardziej upewniał się, że nie popędzie się jej tak łatwo.
- Podaj mi jeden argument: co będę z tego miał? - spytał obojętnym tonem.
   Thifer spodziewała się takiego pytania. Zamiast odpowiedzieć spojrzała w niebo,  gdzie unosiła się "Perła" a na jej dziobie stał Lloyd. Garmadon powędrował za jej spojrzeniem. W jego oczach dostrzegła dziwny błysk, jakby tęsknotę.
- Skoro nie chcesz zrobić tego dla nas to zrób to dla swojego syna - powiedziała cicho, chwytając się ostatniego argumentu, jaki pozostał. -  Puki Pythor jak i pozostałe gady dyszą nikt nie będzie bezpieczny a zwłaszcza Lloyd. Lecz gdy odbijemy moich przyjaciół i zwędzimy ostrza zniszczymy je w Wulkanie Piekielnego Ognia a Wężonowie nie obudzą Pożeracza. Zniszczymy ich, gdy będą najbardziej osłabieni. Jednak teraz szala zwycięstwa jest po ich stronie, co oznacza, że twój jedyny syn nie jest  bezpieczny. 
   Przez kilka dłuższych chwil pierworodny Mistrza Spinjitzu milczał. Cztery dłonie zacisnęły się w potężne pięści. 
- Czemu akurat prosisz mnie o pomoc? - odezwał się. 
- Może, dlatego że jesteś pierworodnym najpotężniejszego władcy, masz cztery ręce i jesteś po prostu Garmadonem - wyliczyła mu argumenty. 
- I uważasz, że to starczy? 
   Kelly wzruszyła ramionami. 
-  Jestem jeszcze ja a poza tym jesteś panem podziemi. Nie możesz wezwać jakiś mrocznych duchów czy coś? 
   Brat Wu zaśmiał się głucho i niewesoło.
Jeszcze nie posiadam takiej potęgiLecz przecież znasz osobę, która ma układ z mieszkańcami Podziemi. 
   Kunoichi zmarszczyła brwi. Po chwili dostała olśnienia. Klasnęła w dłonie.
- No racja! Całkiem o tym zapomniałam, że po walce z Farrenem zostałam królową Szkieletów, ale... jak mam dostać się do podziemi? "Perła" nie rozwija dostatecznie dużej prędkości, aby otworzyć portal a smoki nadal nie wróciły, co by the way staje się niepokojące. 
- To już zostaw mnie. - Na twarzy Garmadona pojawiło się coś, co uznała za przebiegły uśmiech. 
- Czyli się zgadasz? Pomożesz nam? - spytała, zaciskając kciuki.
   Lord skinął głową. Kelly odetchnęła z ulgą. Garmadon spojrzał na statek. Na twarzy syna przez sekundę dostrzegł minimalny uśmiech. W następnej chwili pochłonęło ich fioletowo-czarne światło.







~~~~~~~~~~~~
Nie podobają mi się ostatnio te moje rozdziały... Beznadzieja! Coś się wypalam, znowu *chowa się pod kocem a wcześniej uderza głową o ścianę*
Kel: *leci po drewno i zapałki* 
   Bo to jest takie dziecinne... mój przybrany 4 letni brat ogląda Ninjago a 16 (prawie 17) latka o tym pisze opowiadanie, no błagam *przyciska kołdrę do twarzy* Zastrzel mnie ktooooooś. 
Kel: Sory, zgubiłam gdzieś pistolet od Miju. Ale popatrz, nie wiele jest aktywnych i dobrych blogów o Ninjago. Chyba.
   *fuka pod nosem*


To do nexta
Może kiedyś się pojawi

41 komentarzy:

  1. Hej :)
    Znowu nas dawno nie było ^^". Vanessa nie bij Q.Q

    "Coś się wypalam, znowu *chowa się pod kocem a wcześniej uderza głową o ścianę*"

    Dan: Czy mi się wydaje czy każdy pisarz tak ma?
    To normalne i co najważniejsze (!) przejściowe - nigdy o tym nie zapominaj. Wiem że może to tylko puste słowa, ale taka jest prawda. :))

    " Bo to jest takie dziecinne... mój przybrany 4 letni brat ogląda Ninjago a 16 (prawie 17) latka o tym pisze opowiadanie, no błagam *przyciska kołdrę do twarzy* Zastrzel mnie ktooooooś."
    Dan: "Bo to jest takie dziecinne" powiadasz? A co mają powiedzieć twórcy kreskówek i bajek dla dzieci? No? :D
    Shadow: Ale im za to płacą.
    Dan: Owszem, ale nie zapominajmy że z pisania opowiadać można też hajs zgarnąć. A takie prowadzenie bloga pomaga polepszyć styl, pomaga poznać ludzi, pomaga się rozwijać, a to w pisaniu jest najważniejsze. No bo weźmy takiego Hansa Christiana Andersena. On też pisał bajki, a był dorosłym i no...nie ukrywajmy...starym człowiekiem. Więc mi tu proszę Vanesso nie pisać że to dziecinne :**. A nawet jeśli to cóż z tego? Elz też pisze o bajce i...
    Shadow: To anime.
    Dan:
    "Anime (jap. アニメ?) – skrócone angielskie słowo animation (jap. アニメーション animēshon?) oznaczające film animowany. W Japonii terminem tym określa się wszystkie filmy i seriale animowane, bez względu na kraj ich pochodzenia." ~ źródło Wikipedia. I co? Głupio ci? >>
    Shadow:...
    Dan: No proszę Shadow, widzę że coś cię zamurowało. >.> Także Vanesso zawsze kiedy pomyślisz że to co robisz jest takie beznadziejne lub dziecinne jak kto woli to przypominaj sobie że to NORMALNE i że zdarza się to każdemu pisarzowi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dan: Oooooo widzę że nasz komentarz był pierwszy to miłe ^^.
      Shadow:...ym...może tak rozdział skomentuj?
      Dan: Ja zacząłem komentować teraz ty zacznij.
      Shadow: Yyyyyyy...tyle że ja nie wiem od czego zacząć. O.O
      Dan:...Ty tak na serio?
      Shadow: -,- No ja poważnie mówię.
      Dan: To ja zacznę.

      "Rozglądam się też za jakimś lokum. Ale coś czuję, że w samej stolicy raczej nic nie znajdę a jak już to ceny będą kosmiczne."

      Dan: No i to jest postawa! Każdy człowiek powinien o siebie zadbać.

      "Tak, to ja jestem tą wojowniczką ninja z mocą żywiołu, aktualnie opiekuje się małym dzieciakiem, którego razem z kumplami i Sensei'em muszę wyszkolić, aby on uratował świat. Pod naszymi stopami najprawdopodobniej rozgrywa się właśnie walka między ninja a zmutowanymi wężami, z czego ich przywódca jest moim śmiertelnym wrogiem i przy najbliższej okazji będzie chciał mnie zabić - wyrecytowała na jednym oddechu formułkę, którą kilka chwil temu mogła powiedzieć. - Przepraszam, że cię okłamałam. Pogadamy o tym później. Teraz muszę ratować przyjaciół."

      Dan: Stalowe płuca. Szacun. Też chciałbym takie mieć, głównie po to żeby móc w spokoju wydzierać się na Elz.
      Shadow:...o.o...

      "Lecz źle się czuła z faktem, że oni narażają życie a ona siedzi i pije koktajl truskawkowy gadając w najlepsze z kumpelą."

      Shadow: Brzmi trochę znajomo, co Dan? Wy z Elz też się obijaliście podczas gdy wasze bakugany umierały sobie powoli w naszych laboratoriach.
      Dan: Już się ogarnęliśmy, no dajże spokój >.<

      "Jesteś dość charakterystyczna. Intensywne oczy no i ten szary kosmyk. Aż dziw, że go jeszcze nie obcięłaś."

      Shadow: No, nie da się przejść obojętnie obok takiej laski na ulicy :D
      Dan: Widzę że ktoś tu chce zostać pocięty kataną...>.>
      Shadow:...
      Dan: Szukanie rodziców którzy zostawili własne dziecko? Cóż temat delikatny i bynajmniej członkowie naszego bloga nie darzą go aprobatą...
      Shadow: Lloyd sobie formę wyrobi. xD Biegu, biegu, biegu ^U^

      Usuń
    2. Dan: I Kelly i Lloyd ruszają do akcji...tylko czekaj...będą chcieli wciągnąć w to Garmadona? O.O
      Shadow: Ostro siostro.
      Dan: Tam, dam, dam.

      "Mimowolnie spojrzała na miasto. Gdzieś tam Luna właśnie przyswaja sobie informacje o tym, że jej kumpela jest wojowniczką ninja, która teraz musi odbić przyjaciół. Miała dobre chęci i chciała wszystko wyjaśnić, ale los musiał wtrącić swoje pięć groszy i wszystko zepsuć. Chciała wszystko wyjaśnić nim straci odwagę. Potrząsnęła lekko głową i spięła włosy w wysokiego kucyka. Teraz nie czas, aby się tym zajmować. Odbiją ninja, Nye i Wu, i wtedy będzie sią głowiła, jak to wyjaśnić do końca."

      Shadow: Ja ci mówię że wszystko będzie dobrze. Słuchaj się wujka Shadow'a on zawsze ma racje. ;D
      Dan: Shadow Prove - mistrz w pocieszaniu.
      Shadow: XD Ale tak całkiem serio: będzie dobrze zobaczysz. Ona ci wybaczy, chociażby przez wzgląd na fakt że się przyjaźnicie i że w końcu powiedziałaś jej prawdę. ^^

      "Minęło ponad 10 minut nim "Perła" zastygła w miejscu. Podeszli na przód statku i spojrzeli w dół. Po wyboistym terenie maszerował Lord Garmadon. Lloyd zacisnął dłonie."

      Shadow: No i w końcu do tego doszło! *O*
      Dan: W tym momencie powinny na niebie pojawić się fajerwerki...Nie pojawiły się? Cóż Shadow najwyraźniej twoje słowa nie mają aż takiej mocy żeby robić takie rzeczy jak na filmach.
      Shadow: ==
      Dan: No co? Taka prawda.
      Shadow: Nie wkurzaj mnie...
      *Autorka siedzi przed komputerem i słucha piosenek*
      ~Mówiłam Dan.
      Shadow: No co????????? XOX Ty też we mnie wątpisz? XP
      ~Nie? Ja tylko założyłam się z Danem o to czy twoje słowa mają rzeczywiście to "coś".
      Shadow: Ranisz mnie dogłębnie. ;(
      Dan: Ej, a wiecie że to nie ma nic wspólnego z rozdziałem?
      Shadow: Hm, nagle geniusz się znalazł tak? >.>
      Dan:...Oj przestań.
      Shadow: No co przestań? Taka prawda.
      ~Obaj przestańcie.
      Jinx: Elz ma racje.
      Shadow: A ta tu skąd? x.X
      Jinx: Znikąd. Mnie tu nie ma. A jakby tacy mili panowie w niebieskich uniformach i z psami tropiącymi się o mnie pytali to macie mówić że mnie nie znacie, ok?
      Shadow: No ok.
      Jinx: I git.*podchodzi do Luny* Cześć, jestem Jinx*wyciąga dłoń na przywitanie*
      Shadow:*do Luny* Nnnnieeee dotykaj jej. Nim się obejrzysz informacje o tobie jak i sam twój materiał genetyczny znajdą się w aktach FBI. Wiem co mówię. Kiedyś się z nią przywitałem. Do tej pory ktoś obserwuje mnie na ulicy.
      Jinx: Oj przestań. Ty na serio myślisz że byli to agenci FBI? Coś ty. Co najwyżej potencjalni kupcy twoich nerek oraz innych narządów.
      Shadow: O.O

      "Garmadon jakby wcale nie spostrzegł tego, iż wylądowała kilka metrów za nim. Dalej brnął przed siebie.
      - Lordzie Garmadonie - zawołała Thifer - zaczekaj chwilę.
      Zero reakcji. Kelly westchnęła. Wiedziałam, że to nie będzie proste. Ruszyła za nim.
      - Garmadon! Ogłuchłeś na starość czy jak!? - krzyknela głośniej. W następnej chwili przypadła do ziemi a kula mrocznej materii przeleciała jej tuż nad głową. - Boże, jaki nerwowy.
      Podniosła się i otrzepała z kurzu. Garmadon łaskawie stanął z mordem w oczach.
      - Czego chcesz? - warknął."


      Shadow: Oho...ktoś tu właśnie strzelił focha.
      Dan: Garmadon, rozmawiaj jak człowiek z człowiekiem, a nie dziecko udajesz.

      Usuń
    3. Shadow: Całe szczęście że Kelly go przekonała, bo chyba krucho by było gdyby tak na przykład on się nie zgodził. O.O
      Dan: Dziewczyno ty to umiesz wysunąć świetne argumenty :D
      Shadow: Teraz tylko czekać na następny rozdział i na tę akcję ^^.
      ~Przesyłamy ci CAŁE TONYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY I BILIONYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY WENY ^^.
      Shadow: I pozdrawiamy serdecznie ^^.
      Dan: Kelly tylko nie zamorduj tam tego biednego Garmadona xD
      Pozdrawiamy :****

      Usuń
    4. Ja: *przeciera oczy a uśmiech nie może jej zejść z twarzy*
      Kel: Chwała wam, normalnie!
      Ja: mistrzowie pocieszania ^^ *tuli wszystkich po kolei*
      Kel: Jak zobaczyła ile komów się pojawiło to z fotela zleciała
      Ja: I to jeszcze takich pozytywnych i dających koma do działania ^^ aż mi się pisać zachciało, ale mam jeszcze tylko 30 minut
      Kel: Spręż się z odpowiedziami to może coś jeszcze napiszesz.
      Kai: Zebyś wiedział jakie ona ma stalowe płuca... jak wrzaśnie to bębenki o mało co nie pękają
      Kel: To są kobiety, mój (nie)drogi. Katanę gdzies zostawiłam, a nie chce mi się po nią leźć więc spokojnie Shadow głowa pozostanie na swoim miejscu
      Ja: Ale co ty chcesz, chłop ci komplementy prawi xD (autokorekta: trawi, taaaa)
      Kel: *zasłania twarz włosami*
      Kai: małe dziecko i kobieta destrukcji na misji...
      Kel: Nie zapominaj o "bogu zniszczenia" (za dużo Noragami ^^")
      Kai: No tak, to może się skończyć jedynie destrukcją
      Luna: *szeptem do Kelly* ej to ja mam się przywitać czy nie?
      Kel: niezdecydowana kobieta pyta się o radę kobiety tak samo niezdecydowanej

      kumpela Vanessy (człowiek niezdecydowany) : Ej co my chcemy z tego sklepiku? pizzerke?
      Vanessa: pączek?
      Kumpela: kanapkę?
      *5 minut później*
      Vanessa&kumpela: walić, bierzem wszystko!
      Ja: a przy barze i tak wyszło że kupiłyśmy hamburgera xD *wpycha te tony i biliony weny do szafy* duże arigato ^^ na pewno się przyda ^^ i dziękuję za miłe i pocieszające słowa ^^ :** <3
      Kel: nie zabije Lorda G. jak będzie grzeczny
      Garmadon: *pod nosem* dziecko mi rozkazuje, świat się wali bez mojej pomocy

      Także pozdrawiamy cieplutko ^^ (bo u nas zimno xd)

      Usuń
  2. Supcio rozdział! Garmadon żre pierniki. Nie wiem skąd mi się to wzięło xd Mój mózg nie pracuje.
    Uuu, zaczynam przez ciebie powoli uznawać Lloyda za słodkiego dziciaczka, a przecież on jest kradziejem żelków! Tak, nadal jestem za to zła. On nie może być słodki.
    Nie zabijaj się Vanessa, to wcale nie jest takie dziecinne. NAjlepsze fanfiki są pisane przez te osoby za stare na bajki. Po za tym widziałam kilka opowiadań o Ninjago i żadne nie było tak dobre jak twoje.
    Czekam nn.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kel: on ma pierniki i się nie podzielił!? Co za...a dzieci są słodkie...
      Ja: *przeciąga się* jak śpią! xD zabijać to ja się nie mam zamiaru. To zadanie dla tych osób *wskazuje kolejkę jak z Wawy do Krakowa* kurczę, po tych waszych cudnych komach aż mam wenę na rozdział xD ^^ to ja lecę dalej odpowiadać i może uda mi się coś jeszcze napisać
      i dziękuję <33333333

      Usuń
  3. Miju: To ja dałam Kelly pistolet?_
    Ja: Skleroza w młodym wieku. Nie przejmuj się Vanessa to tymczasowy kryzys.
    Omega: Właśnie
    Ja:*uratowana że rozdział napisałam*
    Miju: Vanessa trzymaj się będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kel: * je chipsy* kiedyś tam dałaś. Ale Zack mi chyba zabrał...
      Zack: *gwiżdże pod nosem z miną niewiniątka*
      Ja: rozdział u ciebie przeczytałam ^^
      Kel: idąc na korki i prawie się wyglebałaś
      Ja: nie moja że ta ulica to istne lodowisko! ja po niej nie szłam. Ja się odpcyhałam i ślizgałam. I by piękna gleba była.. ale dobra równowaga mnie uratowała xD dzięki Miju, już kryzys chyba przeszedł ^^
      Kel: dzięki wam, tak btw

      Usuń
    2. Miju: Jej!!!! ^^
      Ja: Vanessa parking Kai Kelly może wystąpić w serii "Miju i paringi". ? Ta seria będzie o omówieniu ich

      Usuń
    3. Ja: *dumna z rysunka* *.*
      Kel: uważaj bo pękniesz
      Ja: A możesz walnąć xD niech ci którzy kibicują Kailly się cieszą xD

      Usuń
    4. Ja:*dumna że rozdział dała na Miju story na którego publikacje długo czekałam* nie no tak długo czekałam
      Omega: *łzy* ten potwór zginie!!!!!
      Miju: Omega melisę ci dać
      Omega: I tak nie pomoże

      Usuń
    5. Ja: *wyrzuca ksiazki od chemii za okno* nie cierpią tego przedmiotu!! Grrr byle zdać...
      Kel: *nie wie co ze sobą zrobić* a może zamiast Melissy to by go po prostu z mostu zrzucić... *dostaje podrecznikiem od geo*
      Zack: wylacz już tryb "psycho"
      Kel: sory, za dużo anime xd i Bishamon która chce zabić Yato
      Ja: mimo ze ocalił dwa razy ją i klan Ma oraz Ha
      Zack: Kobiety...

      Usuń
    6. Miju: ale z potworem Omedze o jej ojca chodzi
      Omega:*łxy* nie dołuj
      Miju: *daje czekoladę*

      Usuń
    7. Kel: aaaa. No to w tej kwestii nie pomogą bo ojca nigdy nie miałam i nie wiem jak sie zachowac gdy jest takim e.. Złym człowiekiem
      Ja: *łaskawie wzięła sie za naukę* hmm chyba mam niedobór chromu w organizmie...
      Kel: no popacz coś jednak pozytecznego sie dowiedzials a jest coś jak pocieszyć zdolowana nastolatek?
      Ja: yyy może sie doczytam xd

      Usuń
    8. Omega: nie na widzę ojca zostawił mnie i matkę gdy się o ciąży dowiedział *je 12 czekoladę*
      Miju: Omegaaaaa może...
      Omega: Nie prxestane

      Usuń
    9. Kel: midulka moja *tuli Omege*
      Ja: jesli Omega ma dobra przemiane materi to nic jej nie bedzie xD ja nie chce jutraaaa T.T

      Usuń
    10. Omega: *kolejną czekoladę bierze*
      Miju: Ona ma mega przemianę materii. Bo to Kosmitka*tuli Omege*
      Beta:*tuli Omege*

      Usuń
    11. Ja: *zastanawia się czy obejrzeć film K Missing Kings* ja kosmitką nie jestem, ale i tak mam dobrą przemianę xD
      Kel: Nie radxD zaczynac, bo tydzień szkolny się zaczyna
      Ja: Buuu T.T a ja znowu mam chęci do pisania ale nie mam weny >.>

      Usuń
    12. Ja:*padam* przeżyłam!!!!
      Miju: Szkoda że w drugim semestrze nie masz na 8:50 do szkoły
      Ja: Szkoda 😭
      Omega: przeżyje my

      Usuń
    13. Ja: *rozkminia czy iść jutro do szkoły* Ja to dzisiaj się obudziłam i moja pierwsza, pierwsza myśl to było: "Nie cierpię szkoły!"
      Kel: Nee ten twój plan jest beznadziejny
      Ja: No co ty nie powiesz? >.< ten poprzedni był lepszy. Ale w drugiej klasie pewenie będzie gorzej xd *rozkmina nr. 2: czy wracać na wtt*

      Usuń
    14. Miju: Ashara przeżyła pierwszy dzień
      Ja: *ogląda "Gliniarze" nie no to jest super
      Miju: strasznie to lubisz
      Omega: i ha też
      Helios i Kakeru: A ja nie
      Omega: Głupi *rzuca w Heliosa poduszką*
      Helios:*złapał* ty to nie zdecydowana. Jak u Elz jesteś na blogu to mówisz, że raz lubisz Vexosów a raz mówisz że po nich.
      Miju: Ona ich nie zabije bo Shadow'a lubi lubi a on ją tylko chwilowo zeswatanie nie zbyt się udaje

      Usuń
    15. Kel: *stuka Heliosa* To ty nie wiesz że kobieta zmienną jest?
      Kayla: *nowa córka Vanessy* Raz chcemy kogoś zabić a w następnej chwili go kochamy
      Ja: logika kobiet xD ja tak teraz mam w K film. Od pierwszych 5 minut nie cierpię Króla Zielonych ale pewnie zaraz go polubie za styl walki.
      Kel: Chyba że zrobi coś Annie albo komuś innemu z Czerwonych
      Kayla: np Misakiemu. To wtedy go znienawidzi i kupi sobie Death Note
      Ja: *stara sie uczyć* Ziiimnooooo.

      Usuń
    16. Miju: Mi by się przydał ImieKyoy bym wpisała po czym on by umarł ☺☺☺
      Omega:*je budyń czekoladowy*

      Usuń
    17. Ja: *pije mleko z miodem i odkopuje swoje playlisty w poszukiwaniu wenodajnych utworków*
      Kel: Ja bym wpisała imię Kai'a...
      Kayla: A ja tej wywłoki Miriam...
      Kel i Kayla: *wymieniają szybkie spojrzenia* Miju co ty na to żeby puszkać tego notesu? XD
      Ja: *znad kubka* to sie może źle skończyć...

      Usuń
    18. Miju: *bierze swoje bronie* pewnie, że tak
      Ja: Ciekawy z tego one shot by był
      Beta:*je trzeci budyń*
      Miju: Teraz za miast czekolad to budyń jesz?
      Beta: Chwilowo

      Usuń
    19. Kel&Kayla: *zabierają swoje bronie i wybiegają za Miju*
      Ja: *stuka paznokciem w ekran telefonu* Za.chi.ny.nie.mo.gę.sko.ń.czy.ć.te.go.roz.dzia.łuuuu
      Kayla: Do mnie przepisz!
      Ja: Eh wiem. Ale nie mam czasu xd
      Kayla: Zmuszę cię *dziki błysk w oku*
      Ja: *zastanawia się co zjeść na kolację*

      Usuń
    20. Miju:* z jej "klipsów na paznokciach wysuwają się długie metalowe pazury* no to szukajmy
      Beta: To ty masz taką broń?
      Omega: Jak widać

      Usuń
    21. (Pomyłka to nie klipsy, ale metalowa)

      Usuń
    22. Kel&Kayla: Hai! *salutują*
      Ja: *ćwiczy pisanie lewą ręką* Jej idzie już odczytać co napisałam xD

      Usuń
    23. Ja: Ja jestem leworęczna
      Miju: *zdziwiona lekko reakcją Kel i Kayli* a dobra mnie tam odpowiada to gdzie może być ten notes

      Usuń
    24. Zack: One jak chcą to umieją sie słuchać i dostosować
      Ja: A ja praworęczna xD ale ostatnio coś mnie opętało i zaczęłam ćwiczyć pisanie lewą. Przydaje się zwłaszcza jak na lekcji kumpela śpi ci na prawej ręce xD
      Kayla: trzeba znaleźć Light'a i odebrać mu notatnik
      Kel: a przed tem pewnie zawalczyć z shikigami czy czymś tam
      Kayla: To już wasza broszka, ja się w to nie mieszam. Gdyby Alex się dowiedział to by mnie zrzucił z 8 pietrowego budynku

      Usuń
    25. Miju: Nie pozwolenie na to a ten Shikigami to człowiek czy kosmita? Bo ostatnio wiele osób podejrzewam o poza Ziemskie pochodzenie. Mowcie wszystko co o nim wiecie
      Omega: Zauważyłam

      Usuń
    26. Ja: *dumna ze obejrzala do konca film*
      Kel: Ten shikigami to jakiś demon jest...
      Kayla: mozna uznac za kosmite
      Kel: ktory sie wydostaje z tego notesu. No i jest samolubny, wredny, arogancki, wykonuje rozkazy tylko gdy dojdzie do wniosku ze mu sie oplaca... chce obuszic boga smierci..
      Ja: Yato!? *.*
      Kel: Ee neee. Raczej nie Yato. A no i bezydki z gęby jest
      Kayl: *podejrzliwy wzrok an kelly* a to to w necie przeczytalas czy wiesz z doswiadczenia...
      Kel: pozostawie to bez komentarza. A ty nie wnikaj bo sie Alex'owi poskarze!
      Kayla: Wtedy zrzuci z dachu takze i ciebie!

      Usuń
    27. Miju: nikogo z dachu nie zrzucany
      Ja:*zadowolona z wyjścia na siłowni na WF ie* było mega
      Miju: Wyłaź demonie!!! *wysuwają się jej pazury*

      Usuń
    28. Ja: My do siłowni kilka metrów mamy, ale ja zbyt leniwa jestem żeby ćwiczyć więc gram z kimpelami w pin ponga xD
      Kel: *unosi ręke jak do odpowiedzi* A taki mały wyjątek dla Kai'a? *przecina kataną na pół kulę ognia*
      Ja: I to uczucie gdy masz rozdział napisany ale nie masz kiedy go opublikować...

      Usuń
    29. Miju: Nie! Ja uwielbiam jak on o de mnie obrywa w nos!
      Ja: jest ubaw
      Miju: *znalazła czarny notatnik* oooo ale fauny
      Omega: Może to Death Note? To nawet tutaj pisze
      Miju: Ale to może być podróbka

      Usuń
    30. Kel: Ale może spaść tak centralnie na nos...
      Kayla: Sprawdź czy to nie podróba. Wpisz tam kogoś imię i nazwisko. Jeśli znasz jego wygląd i to na prawdę Death Note to ta osóbka powinna zginąć ^^
      Ja: Wyszły mi córki ciemności ;-; i syn śmierci, ja i moja wyobraźnia...

      Usuń
    31. Ja: Ja na Wattpad wymyśliłam bohaterkę, która jest Śmiercią a jej wrogiem jest chłopak, który jest Życiem. Oni mają zakończyć odwieczny spor swoich poprzedników i zakończyć wojnę(zakochali się w sobie) to mi właśnie przypomniała twoja wyobraźnia
      Miju: Wiem *wpisuje Cameron Sliver"
      Cameron: Hejka co tutaj macie*nagle pada nieprzytomny*
      Miju: Czy to możliwe?

      Usuń
  4. Yyyy
    Czemu mi nie mówiłaś?!?! NIE WIEDZIAŁAM O ROZDZIAŁACH.
    No ale przejdźmy do rzeczy - jest ekstra! Nie wiem, co może ci się tu nie podobać. I ten wątek z Luna... przeważnie nie lubię takich wątków ale ten tutaj wyjątkowo ci się udał i jakoś mi pasuje ;P
    No dobra, jest już późno. Ja lecę spać!
    NMBZT XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: a miałam ci powiedzieć, ale w końcu zapomniałam xd
      Kel: sklerooozaaa
      Ja: *słucha wenodajnych utworków* musze coś zrobić z tą moją samooceną
      Kel: od miesięcy tak mówisz, ale nic z tym nie robisz >.>
      Ja: bo nie wiem jak to ugryźć xP
      Kel: zacznij od głowy
      Ja: eh czas mi się kończy... dobra to ja spadam, może rozdział skończę
      cya ^^

      Usuń