poniedziałek, 21 listopada 2016

One shot #3 ~ Niespodziewana zamiana ciał cz.2 (wreszcie xD)

Ninja: *pakują manatki i dają nogę z domu*
Ja: I tak to napisze!
*jakieś 200 lat później...*
Ja: Napisałam! Zadowolona jesteś Zuza? xD Mam nadzieję, że dobrze to wyszło xd 

~~~~~~~
*ten fragment pisałam jakieś 3 miesiące temu*

- Czyli podsumowując wasz bełkot. Walczyliście z Gemeonem, gdy mieliście go w garści on wyparował a was pozamieniało ciałami - streścił Sensei.
- A nie widać? - pisnęł Kailly. - Jestem dziewczyną!
- A co ja mam powiedzieć? - warknęła Zally.
   Wpadli na Perłę jak huragan. Opowiedzieli mistrzowi co się stało. Nya zemdlała gdy Jay przemówił głosem Zane'a. (sorki jeśli coś nie bd się zgadzać ale pisałam pierwszą część wieki temu więc już nie pamiętam jak ich rozróżniałam xd) Jaycole starał się ją teraz ocucić.
- Istnieje jakaś odtrutka, zaklęcie, cokolwiek co nas poskłada z powrotem? - spytał Zay.
   Sensei nadal w lekkim szoku tym, co się stało zastanowił się przez dłuższą chwilę.
- Niestety nic mi nie wiadomo na temat zaklęcia, herbaty, mikstury, która mogłaby przełamać czar Gemeona - westchnął.
- Czyli zostaniemy tacy na zawsze!? - załamali się.
- Na zawsze może nie...
- Morze jest szerokie i głębokie - fuknął (fuknęła? Nie wiem już xd) Zally. - Chce do mojego ciał! Które aktualnie ma ten zboczeniec!
- Ej! Wcale nie! - oburzył się Kailly.
- Jasne, uważaj bo ci uwierzę pedofilu jeden.
- Spokój! - Sensei uniósł głos i zastukał kilkakrotnie swoim kijem w deski pokładu. - W ten sposób do niczego nie dojdziemy.
- To co robimy z tym fantem? - spytał Zay.
   Wu zastanowił się przez parę sekund, które dla nich trwały jak wieczność.
- Dajcie mi czas do wieczora. Do tego czasu powinienem coś wymyślić.
- Do wieczora?! - krzyknęli równocześnie.
- Mam siedzieć w tym ciele jeszcze 4 godziny?! - pisnął Jaycole.
- Będzie to dla was dobra lekcja.
- LEKCJA!?
  Wu skinął w spokoju głową.
- Po "powrocie" będziecie wiedzieli, jak na przykład walczy wasz przyjaciel i wiele innych. Same plusy - Wu zachichotał pod nosem i ulotnił się z pokoju. - Postarajcie się nie pozabijać do wieczora - zawołał z korytarza.
  Wojownicy wymienili spojrzenia między sobą i zgodnie klapnęli na podłogę.
- Too cooo robimy? - spytała Zally, wgapiając się w sufit.
- Może ocucimy Nye? - zaproponował Kailly zerkając w stronę swojej siostry, która nadal leżała na łóżku Jay'a.
  Zally dźwignęła się z ziemi i zniknęła za drzwiami. Po chwili wróciła z wiadrem. Wylała jego zawartość na młodą Smith. Efekt był do przewidzenia. Nya zerwała się gwałtownie z łóżka kaszląc.
- Co ty wyprawiasz idioto!? - wrzasnęła i trzepnęła w ramię brata. Jednak nie tego, który siedział w ciele Kelly, lecz Kelly, która siedziała w ciele Smitha.
- Ej może jestem w ciele tego zboczeńca, ale jak mnie lejesz to ja to czuje! - jęknęła Zally masując obolałe ramię.
 Nya cofnęła się o krok a z twarzy odpłynęła jej cała krew.
- C-co... Czemu ty... Co się tu do jasnej anielki dzieje!
- To bardzo proste - powiedział Zay schodząc z łóżka, jednak pod wymownym spojrzeniem pozostałych dodał - no może ciut bardziej skomplikowane.
   I tak przez dobre 15 minut chłopak Nyi wyjaśniał jej co zaszło. Smith nie była wcale w mniejszym szoku. Usiadła ciężko na łóżku.
- Zostaniecie tacy na zawsze? - spytała cicho.
- Miejmy nadzieję, że nie - westchnęli.
- Co zamierzacie z tym zrobić?
- Na razie Wu coś tam kombinuje... Ale może do tego wieczora poszukamy Gemeona? - zaproponował Jaycole.
- W sumie i tak nie mamy nic lepszego do roboty - zgodzili się.
   Poinformowali mistrza, że wychodzą (żeby nie martwił się ciszą jaka zapanuje w pokoju, która mogłaby świadczyć, że zdążyli się pozabijać). Wyruszyli na patrol po stolicy Krainy i okolicach. Jednak skończyło się na tym że  zrobili same obrzeża a potem zalegli w NinjaDonaldzie (mi już odwala dop. Autorki  XD). Siedzieli na szarym końcu, bo przekonali się już jak ludzie reagują gdy nagle ktos z nich zaczyna gadać nie swoim głosem. Albo mdleją, albo piszczą i zwiewają gdzie pieprz rośnie, albo okładają torebkę i wrzeszczą "precz szatanie!" Skubali więc w milczeniu ninburgery starając nie rzucać się w oczy (co było trudne gdy miało się przy sobie magiczne bronie. Mieli chociaż na tyle rozumu aby zmienić stroje na nieformalne).
- Mam dość czekania - mruknęła Zally obracając w dłoniach kubek z coca colą. - Gemeon może być juz dawno na Karaibach a my siedzimy i nic nie robimy.
- A co my możemy? - westchnął Zay. - Jedyne, co nam pozostało to czekanie. I czekanie i... Może czekanie.
   Zally zgromiła go wzrokiem. Jednak spojrzeniem oczu Zane'a nie było aż tak przerażające jak oryginalnej Kelly. To  potrafiło wwiercić się w człowieka... Ale i tak Zay struchlał.
- Sensei mógłby sie pospieszyć - warknął Kailly odgarniając długie włosy do tyłu już któryś raz. - Jak ty możesz tak funkcjonować. Przecież te kudły wszędzie włażą.
- Istnieje coś takiego jak gumka do włosów, geniuszu - odparła obojętnym tonem i wskazała na jego nadgarstek na którym była czarna gumka. Kailly ściągnął ją i rozciągnął w palcach.
- Jak się robi koka?
   Zally wykonała tradycyjnego facepalma.
- Człowieku nigdy Nyi koka nie robiłeś?
- No nie. Ona zawsze miała krótkie włosy.
- Widzisz i nie grzmisz...
- To powiesz czy nie?
- Nie! - burknęła. - Pomęcz się. Będzie to dla ciebie lekcja.
   Kailly spiorunował ją wzrokiem a ona tylko się roześmiała.
- To może być ciekawe...
   Przez dobre pięć minut Kai męczył się ze związaniem swoich nowych długich włosów. W końcu Kunoichi zlitowała się nad nim (po tym jak doszła do wniosku, że jeszcze chwila a z jej włosów zostanie jeden wielki kołtun) i zrobiła mu piękny koński ogon. Oczywiście przed tym gwałtownym szarpnięciem ściągając gumkę.
  Gdy po jakieś godzinie wyszli z NinjaDonalda na dworze zrobiło się już ciemno. Latarnie zostały włączone i zalewały chodniki i ulice swoim światłem. W tym samym momencie co Kailly i Zally mieli zacząć się sprzeczać bransoletka na nadgarstku dziewczyny zaczęła świecić się na niebiesko i lekko drżeć. Kaiily odskoczył do tyłu z wrzaskiem.
- Zabierzcie to, zabierzcie to!
- Nie drzyj się tak! - wydarła się Zally. - To zwykła bransoletka - chwycił nadgarstek i pacnęła urządzenie. Z ozdobnego granatowego kamienia wyświetlił się wizerunek Nyi.
- Wracajcie szybko, Sensei chyba znalazł odrutke.

   Dwa razy nie było trzeba im powtarzać. Z prędkością światła wrócili na "Perłę". Wpadli na mostek gdzie był już Wu i Nya. Stali wokół kwadratowego stołu, nad którym lewitowała trójwymiarowa mapa. Ninja bez słowa dołączyli do nich.
- Wyczytałem w starej księdze, że już kiedyś dawno, dawno, dawno, dawno, dawno temu jeszcze za czasów mojego ojca i pierwszych mistrzów żywiołów istniała osoba podobna do Gemeona. Nie wykluczone że to był on we własnej osobie.
- Ej chwila czyli gościu ma z.... ile? Tysiąc lat?! - zdziwił się Jaycole.
- Możliwe, że jedno z jego zaklęć sprawia, że jest długowieczny, ale nie nieśmiertelny. Kontynuując. Kilkoro osób w dziwnych okolicznościach, podobnych do waszych, zostało pozamienianych ciałami. Sprawcą tego wszystkiego okazał się człowiek o imieniu Gemeon. Mieszkańcy przez długi czas nie wiedzieli co na to zaradzić, aż pewnego dnia jeden z nich przez przypadek, pracując na polu znalazł pewny kamień... Nie taki zwyczajny.
   Mapa zniknęła a pojawił się hologram kwadratowego kamyczka o błyszczącej powierzchni.
- Fakahasa kamień, który odwrócił urok Gemeona.
- Kamień? Zwykły, zwyczajny i w swej zwyczajności zwyczajny KAMIEŃ? - spytał Zally.
- Nie taki zwyczajny. Mógł przezwyciężyć zły czar Gemeona. Wystarczyło tylko, że wrzuci się go do Bezdennego Jeziorka.
- Dwa pytania. Po pierwsze gdzie jest ten Fakahossa czy jak mu tam. Po drugie gdzie jest Bezdenne Jeziorko? - zapytał niecierpliwie Kailly.
   Miejsce kamyka zastąpiła ta sama mapa co wcześniej. Sensei szybko wyjaśnił im, że muszą udać się na północ za stolicę, a potem... na sam kraniec Krainy. Chęć powrócenia do swoich ciał zwyciężyła nad lenistwem. Bez zbędnego bagażu wojownicy równie szybko wypadli z mostka, przywołali pojazdy i ruszyli na północ, ku drodze do zwycięstwa.
(i w tym momencie miałam ochotę zakończyć XD Ale wizja ciasteczek z czekoladą zwyciężyła  dop. Autorki) 
- Daleko jeszczeeeeeeee? - spytał Zally rozkładając się na siedzeniu.
   Pięć magicznych pojazdów mknęło przed siebie. Wskazówka na liczniku nie spadała poniżej 180 na godzinę.
- Jedziemy dopiero 2 godziny - sapnął Zay.
- Przed nami jeszcze trzykrotne tyle - odezwał się Kailly.
- Dzięki mistrzu pocieszania.
 
   Jakieś osiem godzin później... Wojownicy stanęli na stałym lądzie rozprostowując zdrętwiałe kończyny.
- Osiem godzin lotu i wylądowaliśmy w jakimś Pcimiu Dolnym? - Kailly kopnął pobliski kamyk, od których się roiło. Dookoła tylko piach, piach, piach jeszcze raz piach a dla odmiany małe wzniesienie kilkadziesiąt metrów od nich.
- Sensei wspominał że ten mieszkaniec znalazł Fakahasa za tamtym wzgórzem - powiedział Jaycole.
   Ruszyli więc w tamtą stronę. Po chwili stanęli na wzgórzu, spojrzeli w dół... i zamarli a niektórzy wydarli się na całe gardło.
- Co to ma być!? - wrzasnęła Zally i wskazała na stertę kwadratowych kamyków o błyszczącej powierzchni. - Wieki nam zajmie znalezienie Fakahasy!
- Nie mogę się nie zgodzić - odezwał się drażniący głos. Odwrócili się jak poparzeni. Kilka metrów od nich stał... Gemeon. Mieli wielką ochotę rzucić się mu do gardeł. - Tęskniliście? - wyszczerzył się.
- Szczerze? Wogóle - odpowiedziała Zally z mordem w oczach dobywając katany.
- Oj jesteś nie miła. A może nie miły?  - Gemeon zrobił minkę zbitego spaniela co jednak mu zdecydowanie nie wyszło.
- Doprawdy? Mogę być jeszcze bardziej - syknęła.
- Widzę że jesteś tak samo zacięta jak zwykle - wywalił jęzor a jej zebrało się na wymioty. - Jak tam podoba się wam moja zamiana?
- Nic a nic - odparł Zay.
- Oh szkoda... Zgaduje że przybyliście aby znaleźć Farkahase.
- A my zgadujemy że to ty stworzyłeś te kamienie - wtrącił się do rozmowy Zally.
- Oj nie, nie. Kamienie już były. Moim dziełem są te sępy, które powoli zabierają każdy kamień i wyrzucając w przepaść...
   Ninja oderwali wzrok od "czarodzieja od siedmiu boleści i spojrzeli na dolinę. Faktycznie, tuzin sępów nurkował ku kamieniu, chwytał po jednym w szpony/dziób i odlatywał za horyzont, gdzie też malowała się niebieska plamka. Bezdenne Jezioro - jak się domyślili.
- Przeklęte ptaszyska!
   Rzucili się w dół aby odpędzić zgraję i co ważniejsze znaleźć Farkahase. Gemeon roześmiał się głośno. Ninja dobyli broni i zaczęli nimi wymachiwać przepędzając ptaszyska. Jednak ich było tuzin. I zdawało się że coraz ich przybywa. Podczas gdy oni się męczyli Gemeon bawił się w najlepsze.  Zgarniali jakikolwiek kamyk.
- To ten?
- Skąd ja mam wiedzieć?!
- A nie tamten?
- A może ten po lewo?
- Prawo?
- Na wprost?
- BIERZCIE JAK LECI!
  Jednak ta taktyka za wiele nie pomagała. Skończyło się tylko na tym, że mieli kamienie wypchane kamyczkami. Których przez sępy Gemeona ubywało.
- O nie tak to nie będzie - Kunoichi zaprzestała bezcelowego machania.W ten sposób do niczego nie dojdą, Jedynym rozwiązaniem było pozbycie się sępów - Zobaczymy jak sobie poradzicie, głupie ptaszory, gdy przyjdzie niespodziewana burza - mruknęła, obracając w dłoniach kataną. - Jesteście w powietrzu, czyli na moim terenie - uśmiechnęła się demonicznie. Wspięła się z powrotem na wzgórze. Ustawiła się przodem do zgrai i wyciągnęła przed siebie katanę. Zamknęła oczy. Poczuła jak zrywa się nagły wiatr i kumuluje wokół katany. Otworzyła oczy i wykonała cios, tak jakby mierzyła w przeciwnika po skosie. Z ostrza wystrzeliła ściana wiatru (ku jej zdziwieniu powietrze było jakby cieplejsze). Natarła na ptaki niczym drapieżnik. Sępy zaczęły na siebie wpadać wrzeszcząc przy tym wniebogłosy. Wiatr pchał ich coraz dalej aż w końcu rozbiły się o pobliskie skały. Pozostał po nich jedynie fioletowy pył, który rozwiał wiatr.
- Z domieszką ognia - dorzucił Kailly opierając miecz ognia o ramię i stając obok niej.
- Jak raz się na coś zdałeś - nie powstrzymała uśmiechu.
- Nie, nie, nieee! Moje ptaszynki! - lamentował Gemeon.
    Tymczasem ninja w pośpiechu zaczęli przebierać kamienie. Gemeon zaklął pod nosem i przywołał do dłoni ciemne kule materii. Cisnął nimi w poszukiwaczy, jednak pociski odbiły się od szaro-czerwonej ściany, Wiecznie kłócąca się dwójka połączyła siły i stanęła murem przed przyjaciółmi ochraniając ich. Czarodziejka jeszcze bardziej to rozzłościło. Zaczął miotać pociskami jak szaleniec (którym zresztą był) nie zdając sobie sprawy że traci siły.
- Mam! - wrzasnął Jaycole unosząc do góry kwadratowy błyszczący kamień.
- Biegnijcie do jeziora my go jeszcze zatrzymamy - zwołał Kailly.
   Nie było trzeba im dwa razy powtarzać. Ruszyli biegiem w stronę jeziorka, a pozostała para cofała się powoli odwrócona cały czas w stronę rywala.
- Poddaj się Gemeon - powiedziała Zally.
- Powtarzacie się! - odparł zastanawiając się jakiego ataku urzyć.
- Skończymy z nim? - mruknął cicho Kailly.
- Tylko trzeba jakoś przełamać tą szarżę - odpowiedziała odbijając kataną wszystkie ostrza o fioletowych rękojeściach, które mknęły w jej stronę.
- Może wspólny atak? - zaproponował zmieniając tor lotu strzały. - Zeszłym razem się udało.
- Eh niech ci będzie. Ale to ostatni raz jak z toba współpracuje. Na trzy.
- Ale czekaj. Trzy w sensie, że trzy, dwa jeden? Czy jeden, dwa...
   Zally trzepnęła go w ramię po czym tego pożałowała. Mam nadzieję że nie będę miała siniaka - przemknęło jej przez myśl.
- Na trzy, dwa jeden. Trzy.. Dwa... Jeden!
   Z zaskoczenia wyskoczyli do przodu. Gemeon w rozpaczy stworzył zasłonę, która jednak pękła pod naciskiem dwóch magicznych broni i zaciekłości ich właścicieli. Ostatnie, co Gemeon zobaczył to srebrne i złote ostrze zmierzające ku niemu w tym samym tempie. A potem... w miejsce gdzie stał pojawiła się fioletowa chmura dymu,
- I tyle? - sapnął Kai, opierając się o swój miecz.
- A co jeszcze byś chciał?!
- Swoje ciało?
- No w sumie....
   Oboje wymienili szybkie spojrzenia gdy poczuli coś dziwnego. Równie szybko przenieśli je na horyzont. Błękitny promień wzbijał się wysoko w niebo. Po paru chwila zniknął. Kelly dotknęła swojego brzucha i głowy.
- Udało się? - spytała cicho,
- Chyba tak - szepnął Kai czyniąc to samo co ona.
- Zwycięstwo!! - wrzasnęli razem unosząc bronie w górę. Zbiegli ze wzgórza śmiejąc się jak opętani przez głupawkę i ruszyli na spotkanie z resztą drużyny. W połowie drogi Kelly coś sobie przypomniała. Z nienacka  trzepnęła Kai'a w ramię.
- Ała! Za co!? - krzyknął łapiąc się za obolałe miejsce. - Tak mi się odwdzięczasz!? 
- Za niewinność, idioto! Nya trzepnęła ciebie, to znaczy mnie.., A mniejsza! Ważne że wtedy ja to poczułam! Więc teraz masz!
   Kai i Kelly rozpoczęli kłótnie. I tym akcentem skończyła się przygoda wojowników w nieswoich ciałach. Mieli nadzieję że już więcej tego nie doświadczą. Lecz kto wie co przyniesie czas...? 


~~~~~~~~
Udało się! Jak ja się ciesze że jutro na 12 do szkoły. Z drugiej jednak strony do 17 siedzieć... Mniejsza. Shot skońćzony, Zuza happy i do niej leci dedyk i tyle z podsumowania. Błedów pewnie od groma ale chciałam to juz dzisiaj skonczyc. DLatego też końcówka taka... niemrawa mi sie wydaje xd

ps. ZUZA NIE ZAPOMNIJ O TYCH CIASTKACH  XDDDD A PRZEDE WSZYSTKIM NIE ZJEDZ ICH! 




24 komentarze:

  1. Jej jest koniec One-Shota!!! Supcio jest.
    A Kai i Kelly będą piękną paaaaarąąąąą!!!!!! Ptaszki już od dawna o tym ćwierkają!!!! O zrymowało mi się XD
    Bum, bum, bum i jeszcze raz bum, a ty Kelly nie uszkodź swojego ukochanego.
    Czekam na rozdział.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam że będziesz pierwsza. Hm... siostrzany instynkt XDD

      Usuń
    2. Kelly: Taaaa...........
      Ja: *wybucha śmiechem* Ale ci głowę trują xD
      Kelly: To twoja wina makaronie jeden!
      Ja: Też cię kocham :")
      Kelly: Ale bd śmiesznie jak jednak nie będę z Kai'em...
      Ja: *wszystkomówiące spojrzenie*
      Kelly: Palne cię tą piłką *podrzuca piłkę do siatkówki*
      Ja: Łaaa moja ręka jeszcze nie wyzdrowiala! *kryje sie za materacami*

      Usuń
  2. Jej!
    Jestem ja!
    Mój shot! MÓJ!!! DZIĘKI MNIE!
    Mam takie małe 2 sprawy:
    1) Skoro tyle czasu siedzieli w tych ciałach to jak oni się załatwiali? W nieswoich ciałach?
    2) Zdanie "Skończyło się tylko na tym, że mieli kamienie wypchane kamyczkami. Których przez sępy Gemeona ubywało." Jest moim ulubionym z tego wszystkiego! XDDD
    Nie no kocham to ♡ A TO WSZYSTKO dzięki mnie! Ja!
    Mam nadzieję że Emi będzie leniwa i nie wstawi koma przede mna...
    Dobra. Mniejsza. Rozdział kocham kocham kocham ... i jest Kailly! E sesji Kai♡Kelly
    XD
    No to do nexa!!
    NMBZT!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JEśli chodzi o wyścig z tobą, to nie odpuszczam tak łatwo siostrzyczko. ;) I byłam pierwsza.

      Usuń
    2. J: Taa pod koniec to ja już nie kontaktowałam więc bzdury pisałam xD I jeszcze klawiatury nie widziałam
      Kelly: I wyszło takie coś.... Ja cie Nessa ukatrupie kiedys
      Ja: :** *czeka na ciastka*
      Wena: *siedzi na parapacie w postaci rózowowłosej dziewczyny i wymachuje nogami tez czekając na ciastka*
      Ja: Tak się zastanawiam czy mi się opyla zaczynać coś pisać...
      Kelly: Ja bym ci się radziła trochę pouczyć skoro masz jeszcze czas. Bo wczoraj to shotem byłas zajeta
      Ja: *rozkmina zycia* Ale wena jest...
      Wena: *maha reka*
      Ja: Hm....

      Usuń
    3. No cóż........ ŻŻŻYCIEE
      Moja wena jest dzuwna. Niby jest ale się chowa

      Usuń
    4. Moja jest, ale nie tylko do Kel wiec nie wiem za co sie zabrac xD

      Usuń
  3. Miju: Co za przeżycie. Nie ma czego zazdrościć
    Beta: No a mam ci przypomnieć kto może przejąć władze nad Leone'em?
    Miju: Weź Kyoya to tylko czeka by mnie pociachać za to co ja poradzę że to moc Pachet
    Super to było ciekawe i superowe czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja: Dzieki ^^
    Kelly: Ta przezycie... jak w morde strzelil...
    Ja: Odpowiedz malo ambitna bo sie zbierac musze
    Kelly: Przeciez masz na 13
    Ja: Ale jeszcze do gimbazy chce wpasc. Jesli dobrze pojdzie to rozdzial powinnien byc w piatek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miju: Jak ja się cieszę że nie mam takich przeżyć
      Beta: Ciesz się puki możesz

      Usuń
    2. Kelly: Bo jeszcze Ashara sie zainspiruje i bedzie....
      Ja: *nie wie za co sie wziasc*

      Usuń
    3. Ja: Spokojnie ja mam co innego w planach......piana Miju go coś rzadkiego....nie no tego nie będzie
      Miju:*patrzy na kalendarz* 10 grudnia 18 lat skończę ^^
      Beta: Kupować szampan

      Usuń
    4. Kelly: Kurde czuję się jak gówniarz
      Zack: Bo nim jesteś
      Kelly: Spadaj nerwusie jeden!
      Ja: U mnie jeszcze 2 lata i prawko... No i kondyche diabli wezma xD
      Kelly: *ciska w Zack'a wscieklymi spojrzeniami* Spokojnie na praktykach nadrobisz
      Ja: Weź mi nic nie mow 0.0 To będzie... Ciekawe xD

      Usuń
    5. Miju; no serio ciekawe i Zack nie obrażaj Kelly bo dostaniesz Pazurami od Pachet!

      Usuń
    6. Kelly: I bd kolejna blizna do kolekcji
      Zack: Ja z wami kobietami nie wytrzymam...
      Kelly: Takie życie braciszku ^^
      Ja: Bede latała po piętrach z wozkiem i pokoje sprzatala, potem na zmywak, kelnerka a na koniec recepcja xD.... Tia... xD Hm ale ciezko wtedy bd pogodzic szkole i praktyki z pisaniem... zwlaszcza ze chce jeszcze dwa blogi zalozyc...
      Kelly: *zaprzestaje rzucania w brata poduszkami* Nowe rodzenstwo? *.*

      Usuń
    7. Miju: Ja jednego brata straciłam Cameron mnie go pozbawił 😭
      Beta:*pociesza*
      Ja: Mam nadzieję że się uda. A na tych praktykach będziesz zarabiać?

      Usuń
    8. Kelly: Zabić go to za mało *tuli Miju*
      Ja: A wiesz ze szczerze to nie wiem... musze sie wychowawczyni zapytac, bo ona jest od praktyk *pakuje sie za wycieczke*

      Usuń
    9. Ja: Z tego co słyszałam to za praktyki płacą. To ty na hotelarstwo poszłaś?
      Miju: No *dalej smuta*

      Usuń
    10. Kelly: *do Bety* jakie Miju lubi slodycze?
      Ja: *jej samoocena wzrosla* Nom, na hotelarstwie. I wlasnie wrocilam z targow TURYSTYCZNYCH
      Kelly: I jakis koles z innej szkoly do ciebie zarywal
      Ja; Nom ^^ ale osposcil jak powiedzialam ze mam chlopaka xD *zabiera sie za przegladanie ulotek* O luju jak tego duzo. No ja mam nadzieje ze bd placic xD inaczej sie nie wybieram xD 😂😂😂

      Usuń
    11. Ja: Raczej powinni moja koleżanka poszła na kucharstwo czy jakoś tak i dostawała jakieś tam nie wielkie sumki ale zawsze dostawała i nie miała na co wydawać
      Beta: Wszystko poza żelkami w kształcie węży a i gofry strasznie uwielbia

      Usuń
    12. Kelly: *leci do sklepu*
      Ja: Lepszy rydz niz nic ^^ A my w grudniu bd szkolna recepcje odnawiac *.* bd juz sie wprawiac w sprzatanie xD

      Usuń
    13. Aha to powodzenia
      Miju: Asharaaaa idź robić zwiastun na bloga!
      Ja: No już idę

      Usuń