- Pythorowi udało się zgarnąć pierwsze dwa, ale to dopiero połowa - odpowiedział Jay.
- Jeśli zdobędziemy jedno powstrzymamy go przed obudzeniem Pożeracza - dodał Cole.
Od paru minut wszyscy członkowie drużyny łącznie z Nyą i Garmadonem zgromadzili się na mostku. Wu wypytywał swoich uczniów, co się działo podczas jego nieobecności. Wojownicy streszczali szczegółowo wydarzenia minionych dni. Na koniec pozostała najważniejsza sprawa dotycząca Ostrzy Kłów.
- Wiecie już gdzie zacząć szukać następnych?
- Nie, ale sokół jest zaprogramowany i da nam znać, jeśli zobaczy coś podejrzanego - odezwał się Zane. Wu zapoznał się już ze sprawą "robotyczności" jednego ze swoich wychowanków i przyjął to na chłodno. Dla niego nie był to żaden problem.
- Dobrze, jeśli znajdziemy Ostrze Kłów, znajdziemy i Lloyd'a. Kai, Nya sprawdźcie pokład. Musimy być gotowi wyruszyć w każdej chwili - zwrócił się do rodzeństwa.
- Tak, Sensei.
Smith'owie skierowali się do wyjścia. Brunet cały czas wbijał wzrok w Garmadona.
- A z ciebie nie spuszczę wzroku - oznajmił wskazując na czterorękiego palcem. Władca Ciemności tylko się wyszczerzył a uśmieszek powiększył się jeszcze bardziej, gdy Kai walnął głową we framugę drzwi, bo szedł tyłem. Nya szybko go zgarnęła na pokład. Wu ciężko westchnął, po czym zmienił temat.
- Jay, wspomniałeś, że sokół też jest... robotem?
Gdy Walker wyjaśniał, rodzeństwo wzięło się za szczotki i zaczęło sprzątać pokład.
- Ale Nya nie widzisz, że on ma cztery ręce?
Czarnowłosa wywróciła oczami, biorąc się za zamiatanie pokładu. Przemilczała oczywiste pytanie brata.
- Nie wiem gdzie Sensei go znalazł, ale teraz Garmadon jest zdolny użyć wszystkich czterech złotych broni jednocześnie! Nie ufam mu ani odrobinę - Kai szorował szczotką w jednym miejscu.
- Pamiętaj, że jest nie tylko Władcą Ciemności, ale i bratem mistrza. I, pomimo że jest zły Sensei'owi nadal na nim zależy - Nya starała się przemówić starszemu bratu do rozumu.
- Już wiem! - zawołał po chwili milczenia.
- Co wiesz?
- Jak osiągnąć pełnię możliwości. Mistrz mówi, że liczy się serce. Może jak sprzeciwie się Garmadonowi osiągnę pełnie mocy i wszyscy zobaczą, że jestem zielonym ninja! - Kai zaczął wymachiwać szczotką. Zaskoczył z kilku stopni, robiąc salto.
- Chyba nie bardzo to logiczne... - mruknęła Smith.
- Nie ma czasu do stracenia. Jeśli chcę stawić mu czoło muszę zacząć trenować, aby być w świetnej formie.
- Przecież Sensei powiedział, że mamy go szanować - przypomniała.
- Garmadon mógł oszukać mistrza, ale mnie nie. Będę miał go cały czas na oku.
Niebieskooka wykonała tradycyjnego facepalm'a.
- Nya, Władca Ciemności mieszka z nami pod jednym dachem!
*
Następne dwa dni mijały w co najmniej dziwnej atmosferze. Wojownicy nie czuli się zbyt swobodnie w towarzystwie Garmadona. W końcu był ich wrogiem, a nie lokatorem! Mieli go jak na talerzu, jednak nie mogli nic zrobić. Ten fakt niektórych doprowadzał do białej gorączki. A Mroczny Pan dolewał tylko oliwy do ognia. Jego zachowanie dla niego było normalne w przeciwieństwie dla uczniów jego brata. Po kilku jego akcjach wszyscy, oczywiście prócz Sensei'a, mieli go powoli dosyć...
Zaczęło się od śniadania. Teoretycznie było normalnie. Teoretycznie. Kai z drgającą brwią wpatrywał się jak Garmadon wżera swój "posiłek" w postaci... Czarnych robali.
- Co to jest? - spytał szeptem Cole.
- Zło w koncentracie bez konserwantów - odpowiedział przez zaciśnięte zęby.
Jeden robaczek spadł z talerza i zaczął pełzać w jego stronę. Szybko trzepnął go widelcem, zwalając ze stołu.
Po śniadaniu poszli umyć zęby. Normalni ludzie robią to szczoteczkami z pastą, ale bywają i tacy, co czyszczą zęby metalowym pilniczkiem. Bo czemu nie?
Jak w prawie każdą sobotę ninja odpoczywali po morderczych treningach z całego tygodnia. Jay i Nya postanowili obejrzeć film romantyczny. W momencie, gdy bohaterowie żegnali się zapewne na zawsze w stronę telewizora pofrunęła fioletowa wiązka energii i romans zmienił się w strzelankę. Nastolatkowie zgromili wzrokiem Garmadona, który rozsiadł się wygodnie na kanapie z popcornem.
Wieczorem zaskoczyła ich burza. Kai stał za sterem, bo to akurat jemu przypadło dzisiaj sterowanie "Perłą". Wichura szalała w najlepsze. Czarne niebo co parę sekund przeszywały jaskrawe błyskawice. Brakowało tylko deszczu.
- Gdzie jest Garmadon? - spytała Kelly, wchodząc do centrum dowodzenia.
Smith ciężko westchnął.
- Opala się - mruknął i wskazał w dół, na pokład.
I faktycznie, Władca Ciemności leżał na macie, gdy szalała burza.
- Nie ogarniam gościa - sapnęła brunetka, przejeżdżając sobie dłonią po twarzy.
Apogeum nastąpiło w nocy, kiedy wojownicy leżeli już w łóżkach i chcieli spać. Garmadon tymczasowo mieszkał razem z nimi w ich pokoju, na podłodze. Nie obchodziło go, że jest grubo po północy. W najlepsze bawił się kulą energii, która wydawała drażniący, wibrujący odgłos a na dodatek emanowała jaskrawym światłem.
- Musisz to robić akurat teraz? - warknął Kai. - Staram się zasnąć!
Czteroręki nie zareagował.
- Ja go kiedyś ukatrupię - wymamrotał, przekręcając się na lewy bok i nakrywając głowę poduszką.
*
Następnego dnia snuli się jak duchy po nieprzespanej nocy. Natomiast Lord był w świetnej formie. Z samego rana dorwał się do xbox'a i grał w strzelankę. Ninja zerknęli do pokoju.
- On nawet nie umie w to grać. Strzela we wszystko, co się rusza - mruknął Kai.
- Zauważyłem, że jak nie stara się zamienić Ninjago w istny koszmar... Jest fascynujący - stwierdził Julien.
- Cztery ręce to trochę dużo, ale tak to wydaje się być spoko - zgodził się z nim Cole.
- Potrafi zamydlić oczy wam wszystkim, lecz nie mi! Garmadon coś knuje, a ja będę gotów go powstrzymać.
Cole i Zane zgodnie westchnęli i zostawili Kai'a samego.
- Myślisz, że zaczyna mu odbijać? - spytał szeptem Julien.
- Jest przewrażliwiony - Cole wzruszył ramionami. - Może jak odnajdziemy Lloyd'a a on wreszcie osiągnie pełnie możliwości wszystko będzie po staremu.
*
Sokół leciał nisko nad koronami drzew. Cały czas bacznie obserwował teren pod nim. Od kilku godzin nieustannie brnął przed siebie w poszukiwaniu śladu Wężonów. Zapuścił się już w okolice ogromnego wulkanu, gdzie mieściła się Świątynia Ognia. W pewnym momencie jego czuły słuch wyczuł nie tylko wibrowania wydawane przez niestabilną górę, lecz także czyjeś rozmowy. Zanurkował w dół. Leciał slalomem pomiędzy wysokimi i chudymi drzewami. Wylądował na jednej z gałęzi. Przekrzywił lekko głowę.
Po żwirowej ścieżce maszerowała cała chmara węży. Na czele szedł Skales oraz Pyhtor. Jako robot wykorzystał fakt, że potrafił przybliżać obraz, jakby patrzył przez lunetę. Anakondowiec trzymał mapę prowadzącą do Ostrzy. Natomiast na szarym końcu w klatce siedział Lloyd wyraźnie niepocieszony z podróży. Sokół zatrzepotał skrzydłami. Przesłał obraz do systemu na "Perle" po czym wzbił się w powietrze i zawrócił w kierunku domu wypełniwszy swoje zadanie.
Moje dzieło ^^ *aura dumy i spełnienia*
~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Nie wychodzą mi ostatnio te rozdziały... *dostaje w brzuch poduszką* Jakieś takie nie mrawe.... Ni w pi ni w drzwi... * obrywa pluszakiem w nos* Tylko mi texture'a fajna wyszła ^^ *dostaje pustą butelką* A to za co!?
Kelly: Sorki! Celowałam w Kai'a *bierze zamach książką*
Ja: *schodzi z pola rażenia* No to ten... Ja nic wiecej od siebie nie mam do dodania... To do nexta (kiedyś tam w odległej galaktyce...)
Pozdrawiam
~Vanessa~
Super, super, super! I nawet mi nie mów że nie! Cole, cole, cole ♡ ach jak cudnie. Jestem taka szczęśliwa, ach xd nie mam weny (tak tak wengine autokorekto xd) ale się wysile ♡ ciągle używam "♡" dobra ja ci tu spamić bez sensownie nie będę! O, autokorekta RAZ dobrze poprawiła ♡
OdpowiedzUsuńCOLE TRZYMAJ SIĘ 😉🙈
😛
Olga
Pozdrów Cole'a
♡ przedłużam kom ♡
😄
NMBZT
😛
Tez weny nie mam xd
UsuńNo to ciesze sie ze wpadlas
i ze sie podoba
lece robic lekcje i moze zaczne pisac kolejny rozdzial....
Postanowiłam... odwdzięczyć kom... hm. Mistrz Krell jest idiotą! Przez niego zginął Waxer! I TO KLONY GO ZABIŁY! OKRUCIEŃSTWO, ZDRADA, GŁUPI... DOBRZE, ŻE INNY KLONIK GO ZABIŁ.
OdpowiedzUsuńNo, ale tu nie o tym, cnie? Mam dzisiaj strasznego lenia, nic nie robiłam oprócz pracy domowej... ech. Trudno się mówi. Więc- uprzedzam, że nie teczek za długość koma. Mam nadzieję, że Gsrmadonek się myje. Serio, szczotka metalowa? Och, pozdrawiam Emily, że to JACK SPARROW myl żeby szczotka od kibla...
Rozdział ekstaaaaaaaa! Ja chcę więcej! Kai, ja cię dzisiaj przytule, wiesz? Spokoloko, osiągniesz możliwości. A teraz ja lecę coś zrobić... muszę :przyznać co ja robię?
NMBZT!
M
E
G
^^
Ja: co wy tak komy przedluzacie? XD
UsuńKelly: Vanessa tez w sumie sie za lekcje powinna wziasc
Ja: Kolorowe kropeczki... Wszedzie kolorowe kropeczki... Nienawidze kolorowych kropeczek! Tytul rozdzialu Angel mnie powalil xD
Kelly: Piiiiiiiisz.
Ja: Nie bo mnie leb boli i jest mi niedobrzeeeeeeee. Dobrze ze zdazylam rozdzialy u ciebie czytnac. E ja dzisiaj SW rebels nie obejrzalam, skoda xp
Dobra ja spadam i ejstem happy ze wpadlas i wogole
^^
XD
Przedłużanie wymyśliłam ja u Sue ^^
UsuńJulia: ech ech. Meg nic nie napisała... dzisiaj...
Ja; co poradzę...
Julia: Rozumiem, ale mogłabyś mnie w końcu...
Ja: cicho. Nie chcemy tu zadnych spoilerów.
NMBZT 😍
Kelly: Vanessa.....
UsuńJa: *oglada Krola Szamanow* hm?
Kelly: jest grubo po północy. ...
Ja: I...?
Kelly: Wiec moze laskawie... POSZLABYS WRESZCIE SPAC!?!?!
Ja: *zlatuje z pilki* Dobra juz juz *nurkuje pod kordle* wiesz przypominasz mi Anne...
Kelly: Ja nie rzucam ludźmi
Ja: *unosi brew*
Kelly: Spij!!!
Ja: *spod koldry* ale głos masz podobny. Jak wrzasniesz to tez ptaki ploszysz. Ej a moze napiszemy opowiadanie o shaman king?
Kelly: *warczy*
Ja: nie bylo pytania! Dobranoc
Nowy rozdział! Jej!
OdpowiedzUsuńAle wiesz co? Urywać w takim momencie? Jesteś zła ;-;
Wiem, jestem podlam xD
Usuńale za to mam juz polowe nastepnego rozdzialu ^^"