- Czemu to zrobiłeś? - spytał prostując kręgosłup.
Garmadon przestał przyglądać się uciekającym w popłuchu wieśniakom i spojrzał na niego.
- Nie pasuje ci taki układ? - odparł pytaniem na pytanie. - Jesteśmy z powrotem w Ninjago. A oto ci chodziło, mam rację?
- Owszem, ale po co mnie wrzuciłeś do portalu? Mogliśmy spokojnie wejść.
- Nie chciałem, żebyś się rozmyślił - mruknął rozglądając się.
- Liczę, że już nie wiwiniesz podobnego numeru - westchnął podnosząc swój dobytek.
Odpowiedziała mu cisza, nie licząc pojedynczych wrzasków wieśniaków.
- Wyrzuciło nas w najstarszej części Krainy. Ninjago City jest spory kawałek stad - Mroczny Pan podrapał się po brodzie.
- Znamy Ninjago jak własną kieszeń, ale podróż i tak zajmie nam kilka dni.
- Bądź cierpliwy bracie. Po drodze możesz mi na spokojnie objaśnić swój plan. Jak zamierzasz ocalić mojego syna - spojrzał na niego swoimi krwisto czerwonymi oczami. Kryła się w ich determinacja i coś czego nie dało się zobaczyć. troska i obawa o jedyne dziecko. Wu wierzył a może i wiedział, że w sercu Garmadona jest jeszcze jakaś iskierka dobra. Tylko głęboko ukryta. Bardzo głęboko. Wiedział, też że zrobi wszystko aby uratować Lloyd'a. Liczył na jego pomoc w pokonaniu Wężonów i ich ponownym uwięzieniu.
Ruszyli na północ, w stronę stolicy. Wu pobieżnie wyjaśnił bratu co zamierza. Pomimo, że wierzył że razem pokonają węże jedna sprawa nie dawała mu spokoju i wierciła dziurę w umyśle jak i w sercu.
Kto ma stać się Zielonym Ninja i... Zniszczyć Garmadona?
*
Jednak nie wszystkim codzienne treningi przychodziły z łatwością . Niektórzy musieli walczyć z wątpliwościami a inni z rosnącą frustracja. Starali cieszyć się sukcesami przyjaciół. Czasami przychodziło to łatwiej, czasami trudniej. Lecz nie łatwo było się cieszyć gdy prawie wszyscy oprócz ciebie osiągnęli pełnie możliwości i odnaleźli wewnętrzny spokój.
Z takimi problemami borykali się Kai oraz Kelly. Thifer trochę łatwiej sobie z tym radziła. Mistrz Ognia przez ogromniaste ego miał ciężej. Oboje ostro ćwiczyli aby wreszcie osiągnąć pełnię możliwości. Jednak dni mijały i nic się nie działo. Niecierpliwi się nie obecnością Sensei'a. Może on by coś na to poradził...
*
"Perła" stała w okolicach, gdzie Zane ją odnalazł. Każdego dnia wylatywali i powoli lecieli nad okolicami cały czas łudząc się że wypatrzą gdzieś swojego mistrza.
- Nadzieja umiera ostatnia - powtarzał Zane.
- Jest też matką głupich - dodawali równocześnie Kai i Kelly. Przynajmniej w tej sprawie się zgadzali.
Po kolejnym locie, późnym wieczorem ninja mieli codzienny trening. Ćwiczenia w porze gdy słońca dawno schowało się za wysokimi wydmami, w pół mroku poprawiały spostrzegawczość i inne przydatne w walce rzeczy. A ci którzy osiągnęli już pełnie swoich możliwości wykorzystywali w treningu nowo opanowane "talenty".
Na pokładzie widzieli niewyraźne zarysy postaci Wężonów. Musieli zaufać swoim zmysłom i nie zranić pozostałych podczas atakowania. Pierwszy ruch wykonał Zane. Skupił się na przeciwniku, złączył shurikeny przed sobą.
- Lód! - zawołał a z jego dłoni wystrzelił lodowy pocisk. Trafił w podłoże - celnie. Po 2 sekundach lód pokrył całego Jadozęba. Kolejny wyleciał za burtę po tym, jak Kosa Wstrząsów zagłębiła się w deskach pokładu i wywołała "odrzut" jak to nazywał Cole. Ostatniego Jay potraktował solidnym piorunem a gdy ten jeszcze się kiwał zakończył sprawę za pomocą Spinjitzu. Zamarli w swoich pozycjach. Pokład oświetliły dwa reflektory po przeciwnych stronach. Przy jednym stała Nya a przy drugim Kelly, która nie brała udziału w tych ćwiczeniach. Powód był znany.
- Idzie wam coraz lepiej - pochwaliła czarnowłosa. - Gdy Sensei wróci nie będzie miał na co narzekać.
- Jeśli wogóle wróci - mruknęła Thifer schodząc po pary schodkach na niższy poziom.
- Zwalcz wreszcie ten pesymizm. Sensei wróci z tym "kimś" kto pomoże nam pokonać Garmadona - powiedział Zane, uderzając jednym z czterech ostrych końcy shurikena w skorupę, która pokryła atrapę Wężona. Lód rozsypał się na tysiące malutkich kawałeczków. Jay schował 2 ocalałe z tego treningu "węże" do schowka pod schodkami. W ciągu kilku mienionych dni zniszczyli już kilkanaście takowych.
- W sumie to ciekawe kim będzie owy ktuś. Ej a może to będzie Zielony Ninja? - Walker otrzepał dłonie z kurzu.
- Nadzieja jest - Zane wzruszył ramionami. - Nic nie mów, Kel - dodał nie patrząc w stronę nastolatki.
- Nie dasz po posemizować - fuknęła brunetka udając focha.
- A takie słowo wogóle istnieje?
Tym razem to ona uniosła ramiona.
- Co ja, słownik jestem?
- A tak by the way... Ktoś wie gdzie jest Kai? - zmieniła temat Nya wzrokiem poszukując brata.
Odpowiedziało jej zgodne "eee...".
- W pokoju go nie ma - powiedział Cole wracając z ich kwatery.
Kiedy zapadła między nimi cisza usłyszeli jakby ktoś ćwiczył pod pokładem gdzie mieściły się pokoje. Udali się tam a widok co najmniej ich zaskoczył. Odgłosy dochodziły z pokoju... Sensei'a. Postać ubrana była w strój Wybrańca. Lecz od razu wiedzieli, że to nie prawdziwy on.
"Zielony wojownik" wykonywał skoki, wymachy, wykopy... Jakby chciał coś udowodnić. Padł na podłogę i zaczął robić pompki na jednej ręce.
- No dalej. Prawie wszystkim innym się udało - sapał nie przerywając serii ćwiczeń. Dopiero gdy usłyszał zdławione chichoty za plecami a potem głośny śmiech zamarł i zerwał się na równe nogi.
- Zmieniłeś powołanie czy jak? - Cole razem z pozostałymi stał oparta o ścianę i starał się opanować śmiech.
- Ja... Jak dawno mnie obserwujecie? - wydukał brunet ściągając maskę.
- Dostatecznie długo. Po co założyłeś strój Wybrańca?
- Em... Myślałem, że Sensei zostawił jakąś wiadomość... No ale znalazłem tylko to - wskazał na strój.
- Przecież wiesz, że tylko ten kto ma stawić czoło Lordowi Garmadonowi stanie się Zielonym Ninja.
- I tylko on może nosić zielony strój - dodała Kelly do wypowiedzi Zane'a. - Sensei sprałby cię na kwaśne jabłko gdyby to zobaczył.
- Wiem, wiem. Nie praw mi kazań - mruknął podchodząc do okna. - Myślałem, że jak go założę to łatwiej osiągnę pełnie możliwości. To nie fair, że wszyscy macie super-extra nowe moce a ja jeszcze nie. A poza tym Sensei wyjechał i nie wiadomo kiedy wró...
Nim Kai dokończył zdanie deski pokładu zaskrzypiały a potem rozległ się dobrze im znany głos.
- Hej tam! Wróciłem! - zawołał Wu.
- Sensei! - wszyscy radośnie krzyknęli i popędzili na pokład. Tylko Mistrz Ognia nie wiedział co ze sobą zrobić.
- Radze ci się szybko przebrać jeśli nie chcesz stać się sokiem - doradziła mu Kelly zatrzymując się w drzwiach. - A poza tym zielony to nie twój kolor.
Kai szybko wskoczył za parawan i jeszcze szybciej zaczął się przebierać w swój czerwony strój. W tym czasie Kelly dołączyła do reszty zgromadzonej wokół mentora.
- Wreszcie w domu - sapnął Wu z błogą miną.
- Cieszymy się że już wróciłeś, mistrzu - Zane powiedział za wszystkich co czują.
- Co się wydarzyło podczas mojej nieobecności? - spytał opierając się na swoim nieśmiertelnym kiju.
- Duuuużo się wydażyło - Jay wystąpił na przód i zaczął streszczać ostatnie wydarzenia. - Nya jest tajemniczym samurajem, Zane ninja-droidem, Cole tancerzem a...
- Zane jest ninja... czym? - zdziwił się staruszek.
- Długo cię nie było. Opowiemy wszystko potem na spokojnie - zapewnił Julien. - Powinieneś jeszcze wiedzieć, że wszyscy poza Kai'em i Kelly osiągnęliśmy pełnie możliwości.
- Serio? Nie żartujesz.
Zane pokręcił przecząco głową.
- Kelly jest w takim razie gdzie się podziewa Kai?
- Jestem! - Mistrz Ognia wybiegł spod pokładu o mało się nie zabijając przez rozwiązane sznurówki. - Dobrze cię widzieć, Sensei.
I nagle jak spod ziemi obok Wu pojawił się... Garmadon. Kai zareagował błyskawicznie, nie koniecznie wcześniej pomyśliwszy. Wyciągnął miecz i rzucił się na Mrocznego Pana. Garmadon uniknął ostrza skierowanego w jego gardło lecz potknął się i zaliczył glebę. Kai przygwoździł go do ziemi.
- On ma cztery łapska! - wrzasnął.
- Ciebie tez miło wiedzieć - warknął brat Sensei'a.
- Kai - syknął Wu i ściągnął ucznia z Ojca Lloyd'a - przestań. To właśnie jego chciałem odszukać.
- Że co!? - ninja krzyknęli zdziwieni.
- Póki Lloyd jest na łasce Pythora Garmadon zostaje tutaj z nami.
Spotkało się to z ogólnym protestem. Wu uciszył ich donośnym okrzykiem po którym skruszeli.
- Tu nie chodzi o Magiczną Broń tylko o mojego syna! - Garmadon podniósł się z ziemi i stanął obok brata.
- Od tej chwili macie szanować Garmadona - oznajmił Wu. - Zrozumiano?
- Hai, Sensei - mruknęli zgodnie choć niechętnie. Najbardziej niezadowolenie było widać po wiecznie kłócącej się dwójce.
- Idziemy na mostek. Musimy się skupić na ważniejszych sprawach.
Bracia ruszyli w tamtym kierunku. Garmadon zatrzymał się na sekundę i spojrzał na Smitha. Posłał mu wredny uśmieszek po czym dogonił młodszego brata. Kai zacisnął dłonie w pięści i zazgrzytał zębami.
- Co za...
- Nie spinaj się tak, bo ci żyłka pęknie - mruknęła Kelly wymijając go.
- Jak mamy spać pod jednym dachem z naszym wrogiem? - warknął.
- Mi też się to nie podoba, ale trzeba się dostosować.
- I ty to mówisz tak spokojnie?! Przecież Garmadon...
- Chodź! - Kelly pociągnęła bruneta za ucho w stronę mostka. Jej też nie podobała się ta cała sytuacja, lecz musieli słuchać się mistrza. Kiedyś słyszała, ze nawet największy wróg może stać się sojusznikiem... Ale jakoś nie wierzyła, że Garmadon mógłby stać się ich sojusznikiem... Ale może miłość do syna coś tu zdziała...
Znalazłam przez przypadek takie dokładniejsze obrazki "Perły" i posągu Pozeracza.
~~~~~~~~~
Ja: *wcina paluszki* Zwycięstwo generale!
Kelly: No wreszcie! Ile można czekać na te rozdziały?
Ja: Do puty, do póki nie zachce mi sie ruszyć tyłka i go napisać xD Dzięki należy składać mojej bf i Angel. Spełniłyście swoje zadanie na medal xD A w sumie to na dedyk ^^
No dobra to tyle z podsumowania. Końcówka średnia (kompletnie nie mialam pomyslu xd) Odnoszę dziwne i jasne wrażenie, że te dialogi są.... Nietenteges xd ale moze to tylko moja chora wyobraznia.... albo nie
Kelly: Zawalimy jutro tą matmeeeee
Ja: Ciii nie psuj mi nastroju. Który zreszta pryśnie jutro rano gdy bedzie trzeba wstać i lecieć... *słyszy jak deszcz dudni o parapet*.... w deszcz na przystanek
To do nexta
Miejmy nadzieję, że pojawi się szybciej bo w takim tempie nie zdąże w styczniu zacząć pisać 2 części.
Pożdrawiam
~Vanesssssssa~
Ps. A tak btw to jak się podoba nowy nagłowek i szablon? XD
Wrócić? Wrócić.
OdpowiedzUsuńWrocic! XDD
UsuńWróciłam.
UsuńPo pierwsze: cholera, jak zazdroszczę czytelniczek...
Julia: nie uzalaj się tak.
Ja: to nie moja wina, że prawie nikt nie czyta moich blogów... Ech... no fajnie widzę, że nowa czytelniczką :) właśnie podłączamy się do tego pytanie KIEDY VILD? BO TEN.
Julia: wiesz, że jest 4 minuty po północy?
Ja: oj tam, jak jest koleżanka to ten
Jula: No dobra spadamy oglądać jeszcze TCW XD
NMBZT!
Ja ci dam, ze nikt nie czyta. A ponad 15 tysiecy wyswietlen to co?!
UsuńKelly: *oglada Ryska lwie serce*
Bylam na tym z kinie! XD mialm z bf niezla beke xD dobra trza sie na jutro do klasowki nauczyc i przydaloby sie przeczytac u cb no i wiersz napisac... No to czesc, fajnie ze pozostawilas po sobie slad :).(nie to co ja xd)
NMSBZT!
Nagłówek jak już mówiłam cudo, ja tu umieram z zimna, więc będzie konkretnie xD
OdpowiedzUsuńKelly osiągniesz tą pełnię! Ty też Kai!
Jenny: Garmadon nie szalej tak, bo ci coś jeszcze w krzyżu strzeli i będzie źle. A ty Kai nie kradnij ubrań xD
To tyle, bo mi ju palce odpadają!
Dzięki za dedyk, czekam na next ^^
I rozdział zarąbisty ^^
Kelly: *z piskiem ucieka przed bialym futrzakiem* Zabierzcie to, zabierzci to!
UsuńJa: Mowilam ze to maly morderca! *siedzi na biurku i je platki* przynajmniej zachcialo mi sie odpowiedziec na komy przed korkami. Szlak pracy donowej nie zrobilam! *leci po torbe*
Kelly: *zajmuje miejsce Vanessy* No to ten... Spadamy moze uda nam sie chociaz zaczac pisac rozdzial *filuje wzrokiem krolika i co jakis czas zerka na Garmadona*
Wchodzę, a tutaj zieleń! Woooooooo! Uwielbiam ten kolor! :DD I szabloon!
OdpowiedzUsuńKai, Kai, Kai, Kai... Nie denerwuj się tak! Nadejdzie czas, gdy osiągniesz pełnię możliwości i pokonasz wszystkich (oprócz Zane'a) jednym paluszkiem. Tylko poczekaj chwilunię.
Czekam na następne! :))
Ja: Ja kiedys nie lubilam zielonego ale sie przekonalam.
UsuńKelly: A ja wiem nawet dlaczeo!
Ja: Nie krzycz tak.
Kelly: Oj glowka cie boli...? *udawane wspolczucie*
Ja: Idz sie pokloc z Kai'em. Ja lece sie ogarnac.
Kelly: *ogarnia textury*
Hej! To ja Kruk po długiej ciszy komentuję.
OdpowiedzUsuńLilka: Zielono mi O-O
Jack: Ciekawe dla czego?
Lilka: Oj zamknij się!
Ja: Faktycznie fajny nagłówek. A teraz najważniejsze. Lloyd! Choć do cioci. ostatnio cię zaniedbałam, ale to się zmieni*tulę go*
Jack:-_-
Lilka: O matko U-U Kelly, Kay obserwujcie tego Garmadona bo jak kakao kocham coś odwali. Poza tym mówiłam, że Cole dogada się z ojcem?*zadziera nosa z wielkim bananem na twarzy*
Ja: Ty mała zołzo zejdź z klawiatury!...Żeby było jasne na kota krzyczę XD Nie mogę z nią wytrzymać.
Zmora: Przeróbmy ją na kebsa.
Lilka:Przestań się udzielać.
Ja: To jest całkiem interesujące co ona mówi.
Lilka: CO!
Ja: Żartowałam XD
Czekam na next!
XOXOXO
Ja: *ledwo żywa po wczoraj*
UsuńKelly: Ktos tu ma kaacaaa!
Ja: Wcale nie! Ale fakt faktem ze leb mnie nawala. I gardlo
Kelly: Bylo trzeba tyle nie krzyczec
Ja: Moja wina ze mnie non stop za mafie brali?!
Kelly: *wzrusza ramionami*
Ja: No to krotko, mega sie ciesze ze dalas o sobie znac. A teraz spadam ogarnac pokoj i zrobic pasztet z malego demona. Baj :)))))
Przeczytałam wszystko!
OdpowiedzUsuńI ten moment kiedy próbujesz przełożyć na następny rozdział i dopiero po 5 minutach uporczywego przejeżdżania palcem po ekranie, paczysz na datę posta i ogarniasz, że następnego nie ma.
Nie mogę się doczekać co dalej ^^
Tylko błagam zrób coś z tym tłem tekstu, bo tam gdzie ostatnio osobno było ustawione szare nie szło nic przeczytać ;-; Musiałam sobie nieszczęsny fragment zaznaczyć.
I chyba wiem kto zostanie zielonym i lubym naszej Kelly. Tylko ile to będzie 6, 7 lat różnicy? I kiedy w końcu wrócą smoczki co?
Ja: pokrutce okresle ze mam mega zaciesz z nowej czytelniczki! ^^ I jeszcze raz, gdzie nie widac?
UsuńKelly: Bokiem wychodzi robienie nowego wygladu bloga gdy jest sie ledwo zywym
Ja: Ciii... XD Jak sie dorwe do kompa to postaram sie to naprawic *idzie na wojne z sis o laptop* I jeszcze raz bardzo sie ciesze ze wpadlas! ^^
Kelly: Ogolnie witam serdecznie :) I czemu wszyscy obstawiaja ze bede z Lloyd'em? Przecie to dziecko!
Ja: A wiesz ze smoczki chyba niedlugo wroca...
Kelly: To ty nawet nie wiesz?
Ja: Notatnik jest w pokoju xD
Kelly: No tak lenistwo gora
Wiesz chwilowo tylko on pasuje do rysopisu.
UsuńNie widać jakieś kilka rozdziałów wstecz. Chyba jak Wu poszedł do tej dziwnej krainy, albo potem. Nie pamiętam ;-;
Poza tym czytasz mojego bloga, to czemu mam nie czytać twojego XD
I zajrzyj jeszcze na maila ;)
Ja: Okey zjaze i okey zaraz to ogarne bo wydarlam laptopa xD
UsuńKelly: No ale jest jeszcze duzo blondynow na swiecie. A bruneci tez nie sa zli *po chwili* Tylko mi nie obstawiac ze bd z tym debilem Kai'em!
Ja: Trzeba byc cierpliwym, wszystko sie na poczatku drugiej czesci wyjasni xD A dzieki tobie Irsania (moge mowic Irsa?) mam wene na nastepny rozdzial ^^ Musze sie sprezyc bo w styczniu rehabilitacje to nic wstawiac nie bede. Wiec trzeba sie wyrobic z zakonczeniem tej czesci...
W morde, faktycznie nic nie widac... Trzeba naprawic jakby nowi czytelnicy przybyli XD
UsuńA tak btw to dzieki za info ze tak jest xD Bd mogla naprawic
Starczy samo Irs, tym zdrobnieniem się częściej posługuję niż pełnym Irsania, chociaż i tak z moim nickiem różne dziwactwa czasem wychodzą XD
UsuńUwierz mi Ireny nikt nie pobije XD
Irena? xD Pogratulować temu komuś xD Jutro ogarne to SAI bo teraz musze sie (troche) pouczyc a potem wene wykorzystac. I chyba udalo sie zmienic kolor tla i juz ten rozdzial 38 czy ktory to tam byl da sie juz czytac xD
Usuń