Wojownicy, a w zasadzie to teraz uczniowie Akademii muzycznej, siedzieli na kanapie popijając herbatę z miodem. W tle leciała spokojna muzyczka. Lou Bucket opowiadał im historyjki z życia wzięte.
- Tańczyłem czaczę. Przysięgam, że perkusista chciał mnie wykończyć. Opowiadałem wam już tę historię?
- Nie, nie opowiadałeś swoich durnych opowieści - mruknął Cole.
- Jakich opowieści? - zdziwił się Lou.
- Chciał powiedzieć, że byliśmy tak zajęci nauką w tej eee... - Kelly nazwa szkoły, w której rzekomo się uczyli wyleciała z głowy.
- Instytucie Pieśni i Grzańca - powiedział pewny swego Jay. Muzyka jak za zawołanie przestała grać.
- Instytucie Pieśni i Grzańca? - zdziwienie starszego Bucket'a jeszcze bardziej się powiększyło.
- Kolega miał na myśli Akademię Pieśni i Tańca ma się rozumieć, oczywiście, proszę pana - Zane posłała Walkerowi spojrzenie mówiące "następnym razem myśl, potem mów".
- Tak... Prowadzimy właśnie badania na temat historii sztuki i talentów Ninjago - wtrącił Cole wymyślając wszystko na poczekaniu. - I chcieliśmy zapytać jak możemy dostać puchar z kłem.
- Nie zapominaj, że mówisz teraz o słynnym i legendarnym pucharze z kłem - pan Bucket wskazał drewnianą laską, którą się podpierał na jeden z plakatów wiszących na ścianie. - To najlepsza i najlepiej strzeżona nagroda w całym Ninjago. To symbol doskonałej harmonii i gracji. Pucharu nie można dostać. Trzeba na niego zasłużyć. Musicie pokazać co umiecie, pokonać innych, poszerzyć artystyczne horyzonty a do tego wygrać Konkurs Talentów Ninjago.
- Czy naprawdę nie ma łatwiejszego sposobu ? - spytała Kelly. Wizja brania udziału w jakimś konkursie nie za bardzo przypadała jej do gustu.
- To nie po to tu jesteście? Wiedzieliście, że mój kwarter stracił całą wolę walki. Dlatego przybiliście tutaj, aby zająć nasze miejsce. Genialne! - zawołał Lou. - Mój syn robi wszystko, aby deski sceny znów należały do Kowali Melodii. Dajcie mi usłyszeć słodkie dźwięki harmonii.
Wąsik nastawił ucha. Kai szturchnął Cole'a. Wymienił spojrzenia z resztą. Kelly stanowczo pokręciła głową. W końcu Zane zaczął, potem dołączył do niego Jay z Kai'em.
- Harmoniaaa.
- Harmoniaaaaa.
- Harmoniaaaaaaaa.
Reakcje były takie: Lou skrzywił się jakby zjadł trzy cytryny na raz. Cole wykonał tradycyjnego facepalm'a, a Kelly starała się stłumić w sobie śmiech. W końcu młody Bucket przerwał tę męczarnię.
- Tato, by my potrzebujemy trofeum... - zaczął, lecz przerwał mu Kai.
- Bardzo chcielibyśmy wygrać ten konkurs, ale potrzebujemy trenera.
Lou cicho się zaśmiał.
- Jestem taki dumny - westchnął. - A teraz przepraszam, muszę napisać piosenkę o tym, co czuje...
I wyszedł z salonu do swojego pokoju.
- Co.ty.wy.prawiasz? - warknął Cole.
- Słuchaj, weźmiemy udział w konkursie żeby zbliżyć się do pucharu. A jak zdobędziemy Ostrze znikamy - wyjaśnił Smith.
Mistrz Ziemi sceptycznie pokręcił głową. Ale jakie mieli inne wyjście? Branie udziału w jakimś durnym konkursie nie było szczytem jego marzeń. Na dodatek zaczynał się gorzej czuć z myślą, że okłamuje ojca, który tak w niego wieży. Lou jest przekonany, że jego syn będzie sławnym muzykiem, a nie wojownikiem ninja.
*
Dwójka Wężonowskich zwiadowców spokojnie spacerowała po ulicy. Mieszkańcy szybko schodzili im z drogi i wiali gdzie pieprz rośnie. W pewnym momencie Hipnokobra zauważył na słupie plakat.
- Widzisz to, co ja widzę? - zwrócił się do Dusiciela.
- O tak, to konkurs śpiewu - podwładny Skalidora zaklaskał w dłonie. - Uwielbiam śpiewać.
- Nie ty durniu - niebiesko-skóry walnął partnera broni w łeb. - Patrz na puchar. To Ostrz Kłów.
- Chwila, przecież to jego wciąż szuka Pythor.
- Trzeba powiadomić naszych - stwierdziła Hipnokobra i zerwała plakat. Wskoczyli do pierwszej studzienki.
*
- I raz, dwa, trzy!- Śmiało się rusz. Szalej doskonale. Kiedy ktoś cię woła wiruj dookoła.
- Stop! - zawołał Lou schodząc z taboretu od pianina. Podszedł do tymczasowych uczniów. Zgodził się ich "szkolić". Nie domyślał się co planują jego tymczasowi uczniowie.
- Gdyby moje uszy nie były na stałe dawno by uciekły. Kai, za mało energii - Smith oberwał po głowie laską. - Jay dajesz z siebie dużo, ale musisz dać więcej. Kelly to samo. Zane jesteś jak maszyna. Dobra robota. A ty Cole spróbuj chociaż udawać, że chcesz tu być.
- Jest gorszy niż Sensei Wu - stwierdził szeptem Jay.
- Dobra lećmy dalej - oznajmił Lou. - Przejdźmy do wspaniałej kulminacji programu. Cole historia nie może się powtórzyć.
- Tato przecież to był potrójny skok tygrysa - Mistrz Ziemi wyszedł z szereg. Miałem siedem lat.
- Czym jest ten potrójny tygrysi podskok? - zapytał Kai.
- Najtrudniejszym tanecznym ruchem wszechczasów.
- Najtrudniejszym - podkreślił mężczyzna. - Wielu tancerzy próbowało, ale żaden nie podołał.
- Dlatego mój ojciec stwierdził, że siedmiolatkowi się uda - warknął. - A ja tylko upadłem na twarz. Upokorzyłem się jak nigdy i zawiodłem cały kwartet.
- Jeśli chcesz wygrać musisz mierzyć wysoko. Przerwa! Pięć minut.
Lou lekko kuśtykając wyszedł z sali.
- Chyba już wiem czemu Cole jest taki zamknięty w sobie. Pan gwiazdor nie ułatwiał mu życia - stwierdził Walker.
- Dobra nie gadajmy o tym. Ja dam sobie radę z ojcem, trzymajmy się planu. Musimy udawać tak długo, żeby trofeum wpadło w nasze ręce. A potem dajemy nogę w tempie ekspresowym.
*
Właz od studzienki został odrzucony na bok. Ze środka wyłoniły się dwie wężowe głowy.
- To tutaj - stwierdził Skales rozglądają się. Znajdowali się na jednej z niewielu ulic miasteczka pod Ninjago. - Czuje to w łussskach.
- Nie szalej, nie przyciągajmy niepotrzebnie uwagi mieszkańców - powiedział Pythor.
- Ssspójrz to ninja - Skales z widocznym niezadowoleniem spojrzał w dal gdzie pod drzewem wojownicy ćwiczyli układ taneczny. Ciężko westchnął. - No to cały nasz plan na nic.
- Węże są cierpliwe - upomniał go Pythor. Wyciągnął plakat z ostrzem jako trofeum. - O Można się zgłąszać... Mam pewien pomysł. Weźmiemy ich z zaskoczenia - uśmiechnął się zadowolony. Wycofali się z powrotem do ścieków.
*
Dwaj bracia wspinali się na szczyt Wzgórza Szaleństwa. Z pozoru nie wielkie wzniesienie okazało się prawdziwą męczarnią. Zwłaszcza gdy grunt osuwał się spod stóp i dłoni. Wdrapali się na prawie płaską część Wzgórza. Garmadon spojrzał na wschód. Czerwona tarcza powoli wyłaniała się zza horyzontu.
- Myślałem, że dotrzemy na szczyt przed wschodem księżyca - mruknął ojciec Lloyd'a.
- A to czemu? - zdziwił się Wu.
- Skargulce zawsze atakują o północy - Garmadon ruszył w stronę kolejnej skały, na którą musieli się wspiąć.
- Skargulce? W Ninjago nie ma takich stworów.
- To przeciwnik o którym ci się nie śniło. Nie wszystko jest tak łatwo odnaleźć, bracie. Czasami trzeba zagłębić się w cień, aby spostrzec promyk nadziei.
Nagle ziemia pod nimi zaczęła drżeć. Luźno leżące kamyki, mniejsze lub większe, zaczęły się toczyć - same z siebie. Zgromadziły się przed synami Pierwszego Mistrza Spinjitzu. Po paru sekundach przed nimi stała grupa kamiennych potworów wysokości około 3 metrów. Garmadon bez zbędnego gadu, gadu wyciągnął cztery bronie i ruszył na pierwsze potwory. Wu dołączył do niego. W kilka chwil rozwalili czterech z dziesięciu. Atakowali tych, którzy stanęli im na drodze do portalu. Wadą Skargulców było to, że ich masa nie pozwalała na szybkie poruszanie się. Więc gdy dwójka braci biegła przed siebie nie mieli zbytnio szans na ich schwytanie.
Jednak jednemu się poszczęściło. Udało mu się chwycić Sensei'a. Lecz nie na długo. Po sekundzie została z niego sterta głazów, gdy Garmadon zniszczył go swoją bronią.
- Dzięki - sapnął Wu przyjmując pomocną dłoń od brata.
Nie przeszli dwóch metrów, kiedy otoczyło ich czterech Skargulców. Ustawili się w pozycjach bojowych.
- Prawie tak jak za dawnych lat - stwierdził Sensei Wu.
- To samo chciałem powiedzieć - zgodził się z nim Mroczny Pan.
- Ninja go! - krzyknęli równocześnie.
Dwa miniaturowe tornada - złote i ciemnofioletowe raz ,dwa poradziły sobie z wrogami.
- Na samej górze znajduje się portal do Ninjago - Garmadon wskazał na sam szczyt ściany przed nimi, kiedy uporali się z przeciwnikami. - Idź przodem.
- Chociaż żyjemy w dwóch różnych światach, ja i tak nadal widzę w w twoim sercu dobro - westchnął Wu i podjął dalszą wspinaczkę.
Garmadon kwaśno się uśmiechnął.
" W moim sercu od dawna gości tylko mrok" - pomyślał i ruszył za bratem.
Kiedyś już było, ale naszło mnie i dodałam napis ^^
~~~~~~*od tąd pisałam przed przerwą* Kelly: *nie może przestać się śmiać* Ale my z siebie durniów zrobimy xD
Cole: Mówiłem że to zły pomysł.
Kai: Zaiwaniamy Ostrze i już nas nie ma.
Cole: O rany...
Kelly: *nagle przestaje się śmiać i powoli zerka na Cole'a* Ej Cole... Bo ja coś sobie uświadomiłam *wstaje z ziemi* Twój ojciec nie wygląda jakby by był Mistrzem Ziemi seniorem.
Cole: No co ty nie powiesz.
Kelly: Ale to by znaczyło, że twoja matka... Musiała być Mistrzynią Ziemi xD
Kai: Uu grubo musiało być.
Kelly: Taka trochę kulturystka.
*a od tąd już po przerwie xD*
No tak rozdział po rocznicowy jest.... Zobaczymy co będzie dalej, ale coś czuję że bedzię lepiej...
Kelly: Może będzie lepiej, może będzie lepiej... jaka to piosenka?
Mnie sie nie pytaj. Mi po głowie jeździ tylko to co brat śpiewał xD
Dedyk dla: Wszystkich którzy mnie wspierali i nie dali na długo porzucić bloga xD ;*****
Pozdrawiam, bajo.
~Vanessa~
♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOŁJJJJJJJJJJJEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWRESZCIE. Czekałam. Czy mam podziękować za dedyk? Bo w sumie nie wiem, czy Cię wspierałam, to zależy od interpretacji ludzkiej. CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOLLLLLLLLLLLLLLLLEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!! Nie umiecie śpiewać?!!!!!!! Jak to, no chamstwo po prostu! Js tam lubię śpiewać, mogę pomóc ^^ Wgl oglądałam sobie Atak Klonów przed chwilą :D Ale nie cały, tylko połowę, bo cały to nie...
Julia: O rzesz, Meg musi zrobić pracę domową na Technikę
Ja: NIE PRZYPOMINAAAAAAAAAAAAAAJ. Brr! Nienawidzę tej pani! Ani nienawidzę techniki! Ale Stevy'ego Jobsa lubię, a to tylko pół strony, więc chyba nie będzie tak źle...
Julia: A co z rozdziałem na Piratach?
Ja: Na razie nic, bo ten. Mam zapas, a wstawiać co 3 dni nie mogę.
Julia: Eech...
Ja: Tata mnie zabije, więc muszę koczyć i zabrać się za tą durną pracę domową.
NMBZTFTWŻJCLL!
Darth Baran :*
A tak w ogóle to ta piosenka może być Enej "A może będzie lepiej! Nie będzie wiało w twarz!". A i poza tym cóż jeszcze chciałam dodać, ale zapomniałam... xd
UsuńKelly: Faktycznie! To byla piosenka Enej!
UsuńJa: *lekko zaspana wluczy sie do klasy*
Kelly: Ta szkola nas wykonczy.... Moze kiedys napiszemy odpowiedz ^^" A teraz zegnaj, dzialansoc recepci wzywa! *biegnie za Vanessa*
No ja sne Va nes sa
UsuńJa:*stara sie zlapac wene*
UsuńCole: Jestesmy wojownikami i nie jakimis baletnicami
Kelly: *buszuje po granicach neta* O ja... XD *zaczyna sie chichrac*
Cole: a tobie co?
Kelly: Na pewno nie macie czegos w sobie z baletnic...? *pokazuje mu znalezione zdjecie*
Cole: *zaniemowil*
Kelly: *wykorzystuje element zaskoczenia i zwiewa na dach*
Cole: *po chwili * KEEEEEEELYYYYYYYYYYYY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Baletniczki xd
UsuńCzeeeeesc! Wiedziałam że nie poxucusz pisania 😊 to było do przewidzenia, z resztą wiesz ze ja kocham ten blog i nie zrobisz tego nawet z mojego powodu XD dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki za dedyk 😘 nigdy bym ci nie dała przestać pisać! I jeszcze teraz to, ale wiesz jest Flo i Ja! Więc wiesz! FLO ma bułeczki czekolądowe, a ja nie! Foch foch foch! Chociąż dała mi jedna 😂 Magda na prawdę dziwnie się zachowujesz xd szkoła cie nie wykończy! Z rest za pisanie do mnie na matmie, jest dość inteligentne już wiec masz opanowane podstawy to znaczy yyy xd kto związku z lekcji z pedagogiem? Laura...! Taka troszkę kulturystyka hi hi
OdpowiedzUsuńNMBZT
Mała sis
Że ja? Dziwna? Pff, no chyba że nie! *zadziera nosa* *minute później* *zawahanie*
UsuńJa: Rebeliantka jak juz xp
UsuńKelly: Jestes Mistrzynia i masz swojego padawana
Ja: Ta duma... *idzie lapac wene *
Jeeeeeestem!
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę fajny :)
Szkoda mi Cole'a. Ten jego ojciec… Ehh…
Ej, ej, ej! Kelly! KELLY! To jest szansa! Będziecie tańczyć walca, sambę, czy coś innego, to… zatańcz z Kai'em! Idealna para! Ogień i… Wiatr (ćśśśś, załóżmy, że Woda.)
Ja czekam z niecierpliwością nn! :D
NMBZT! Sue C;
Ja: Fajnie ze znalazlas czas zeby wpasc ^^
UsuńKelly: *wybucha smiechem* Z nim? Dobre sobie xD
Cole: Wiedzialem ze to zly pomysl....
Jay: Nie marudz! Zaiwanimy puchar i spierniczamy.
Kelly: *dopisuje punkt do dluuuugiej listy* Kolejne wykroczenie: ukradniecie pucharu z klem...
Ja: *lata po polu z siatka na motyle* Wracaj weno, wiedzmo jedna!
Jestem i czytam, ale już sił dziś nie mam, bo wena idzie mi na pisanie xD
OdpowiedzUsuńJenny: Krótkie podsumowanko: Ninja tańczą, myślałam, że to ja mam dziwnego ojca (ciul, że adopcyjny) i już widzę Wężonów na konkursie śpiewu *uderza z łokcia w brzuch jednego gościa, i przerzuca go przez siebie* Już 20 dzisiaj...
Papa ^^ Czekamy na next i dobrze, że wróciłaś :*
Ja: Pisz tam, pisz xD
UsuńKelly: *nudzi jej sie wiec przeczesuje granice neta*
Ja: Ej trzeba isc spac... Jutro znowu o 6 trzeba wstac....
Kelly: Rymowanka XP E rozdzial u Jenn przeczytalysmy?
Ja: *uklada sie do snu* Tak.
Kelly: To dobrze. *patrzy na wywazone drzwi od piwnicy* Szlak. *bierze katane i wychodzi na dwor*