Rozdział 38 ~ Co dwie pary rąk to nie jedna


  Od odejścia Sensei'a minął nie spełna jeden dzień. Ninja starali się żyć normalnie, lecz bez codziennych treningów, bez walenia nihon-jo po głowach, ogólnie bez Mistrza było tak jakoś... Dziwnie. Przyzwyczaili się do jego towarzystwa. Dlatego też tęsknili i odliczali godziny, aż Wu wróci. Aby nie siedzieć bezczynnie, zajęli się sprawą ostrzy. A ci, którzy chcieli przez chwile się oderwać zostali na pokładzie.
   Katana raz za razem uderzała w słomianą kukłę. Srebrne ostrze zagłębiło się w piersi manekina i przebiło go na wylot. Kelly z lekką zadyszką oparła się o rękojeść. Przetarła czoło i wyciągnęła broń. Słowa Sensei'a nie dawały jej spokoju. Rozpoczęła serię kolejnych ataków.
„ Odkupić swoje winy przez które bliskie mi osoby cierpiały”
   'Miał na myśli Garmadona? Siebie? Ojca?'
   Zaatakowała kukłę z góry.
„A niektórzy nadal cierpią”
   ' Nadal cierpią... Kto cierpi?!'
   W momencie, gdy miała tyle pytań nie miała nawet komu się zwierzyć.
- Kogo Sensei miał na myśli? - mruknęła do siebie.
   ' Chce znać odpowiedź do jasne choinki!'
- Od kiedy gadasz do siebie? - spytał Kai z uśmieszkiem. Oparł się o balustradę.
- Trzeba czasami pogadać z kimś mądrym - odparła. Wykonała szybki ruch i słomiana głowa potoczyła się na pokład.
- I dlatego wyzywasz się na kukle?
- Wolisz żebym to zrobiła na tobie? - wskazała na niego ostrzem katany. - Bo jeśli tak to z chęcią mogę ci to obiecać.
    Wbiła ostrze do połowy w manekina i splotła ręce na klatce piersiowej. Uniosła brwi.
- Hmm?
- Nie, nie - Kai podniósł ręce - Manekin może być, serio.
   Kelly zaśmiała się pod nosem. Wyjęła broń i założyła ją na plecy. Oparła się łokciami o barierkę obok Smitha.
- A więc - zaczęła - co chcesz? Bo wiem, że masz powód.
- Chodzi o... - Brunet rozejrzał się. Oprócz nich na pokładzie nikogo nie było. Wszyscy byli na mostku. - O samuraja. Od jak dawna wiedziałaś, że to Nya?
- Dowiedziałam się z jakiś dzień dwa przed tobą - odpowiedziała z tryumfalnym wyrazem twarzy, którego nie potrafiła ukryć.
- Ale jak się domyśliłaś?
- Powiedzmy, że dziewczyny są bardziej spostrzegawcze niż faceci.
   Brunetka odeszła kierując się pod pokład. Dwie dziewczyny na sześciu chłopaków to nie fair. A no tak teraz jest ich tylko czwórka. I nie wiadomo czy jeszcze kiedykolwiek z powrotem będzie komplet. Musieli mieć taką nadzieję.
   Jeśli chcą pokonać węże potrzebne jest im wsparcie ich mentora.



*

   Kolejna błyskawic przecięła rdzawe niebo. Sensei Wu stanął za bratem, który stał do niego plecami. Wyglądał ciut... Inaczej.
- Widzę, że przyniosłeś ze sobą katanę, którą kiedyś walczyłeś - warknął Garmadon. - Nigdy nie miałeś tyle odwagi, aby przekroczyć mury naszego klasztoru, a postanowiłeś przybyć tutaj.
- Dlaczego zamieszkałeś w Krainie Ciemności? - spytał młodszy z braci.
- Bo jest równie wypaczona, jak ja - odparł. - Nie rozumiesz, że tutaj czuje się jak w domu?
- W Ninjago jest twój dom.
- Nie, już nie. W tamtej krainie nie byłem w stanie władać wszystkimi złotymi brońmi jednocześnie. Jednak tutaj mroczna materia uczyniła mnie silniejszym! I to, co kiedyś było niemożliwe... Dzisiaj stało się możliwe!
   Odwrócił się do brata. To, co zobaczył Wu wprawiło go w zaskoczenie, a jednocześnie przerażenie. Garmadon miał... Dwie pary rąk!
- Przybyłeś tutaj aby zawładnąć wszystkimi brońmi - odpowiedział na swoje pytanie starzec. - Lecz co z piątą srebrną?
- Piąta mnie nie obchodzi. Mnie interesują tylko złote. Nie wiem czemu ojciec owiewał Srebrną Katanę taką tajemnicą jakby była potężniejsza od pozostałych. Zdobędę złote bronie i ani ty, ani ci twoi żałośni ninja mnie nie powstrzymacie!
   W czterech dłoniach Garmadona pojawiły się bronie. Ruszył na Sensei'a. Wu uchylił się przed pierwszym ciosem i wyciągnął z pokrowca katanę. Znalazł się za bratem. Sam nie atakował. Nie przyszedł tu aby z nim walczyć. Odpierał więc ciosy Mrocznego Władcy. Zdawał sobie sprawę, że nie da rady czterem na raz. Gdy Garmadon zaatakował wszystkimi, a one naparły na katanę ugiął się pod siłą nacisku. Stoczył się w dół zbocza. Wpadł do błotnego jeziora. Brązowa maź sięgała mu zaledwie do kostek. Władca Ciemności stanął nad nim. Drugi syn twórcy Krainy Ninjago przeturlał się i stanął na nogi. Wykonał Spinjitzu. Złoty wir ochlapał Garmadona i oddalił się na bezpieczną odległość.
- Nie przyszedłem tu żeby z tobą walczyć bracie - powiedział Wu.
- To niby po co? - zakpił.
   „Woda” zabulgotała. Dookoła mentora wojowników wyrosły cztery bagienne stwory o szkaradnych twarzach i sporej nadwadze. Sensei mocniej zacisnął dłoń na rękojeści katany. Drugi raz stworzył małe, złote tornado. Pokonał dwa stwory, które rozpadły się w stertę błota. Jednak pozostałe dwa zdołały go złapać.
- Głupcze, nie wiedziałeś, że nie dasz rady mnie pokonać? - prychnął Garmadon.
- Nie przyszedłem tu... Aby cię pokonać - wysapał nadal ściskany przez potwory. Tylko powiedzieć, że... Twój syn... Jest zagrożony.
   Garmadon odwrócił się na pięcie i zamierzał odejść, lecz zawrócił.
- Lloyd?
   Błoto już prawie całkowicie pochłonęło Wu. Złapał brata za rękę i wyciągnął z uścisku. Stwory zawiedzione wróciły do formy błotnistej kałuży.
- A więc... W jakie tarapaty tym razem wpadł mój syn? - spytał czteroręki.
- Wypuścił na wolność potwory, których obawiam się nawet ja nie jestem w stanie powstrzymać - odpowiedział Sensei Wu.
- Chciałeś powiedzieć, że nam się nie uda - Garmadon wyciągnął do brata pomocną dłoń. Wszystko, co do tej pory miało w jego głowie pierwsze miejsce teraz oddaliło się na dalszy plan. Teraz troska o syna wzięła górę. - A więc w jakie kłopoty wpadł Lloyd?
- Przykro mi to mówić, ale w najgorsze. Wypuścił wszystkie pięć plemion Wężonów, które się zjednoczyły, a Pythor szuka czterech Ostrzy Kłów, dzięki którym zamierza uwolnić Pożeracza Światów - wyjaśnił.
- Węża, który sprawił, że stałem się zły? - Garmadon z wielką niechęcią wspominał tamten dzień.
- Niestety tak.
- Dlaczego Lloyd otworzył te grobowce? - zdziwił się.
- Aby być taki jak ty.
   Mroczny Pan westchnął.
- Żałuje, że do tego doszło - westchnął. - Dzię... Dziękuje, że się nim opiekowałeś.
- Możesz uważać, że jesteśmy wrogami, lecz nadal jesteśmy braćmi.
   Garmadon kiwnął kilka razy głową.
- A wogóle jak się tu dostałeś?
- Dzięki herbacie. Niestety zużyłem całą i nie mam pojęcia jak możemy wrócić do Ninjago.
- Jest tylko jeden sposób, ale najpierw musimy przekroczyć Wzgórza Szaleństwa. A to bardzo długa i niebezpieczna droga.
- Inaczej nie byłaby warta przebycia.
   Dwójka braci ramię w ramię ruszyła w kierunku zamglonych zboczy kilka kilometrów przed nimi. Musieli się spieszyć, aby powstrzymać Pythona. Oraz uratować Lloyd'a.









~~~~~~~~

   Rozdział krótki ( nawet bardzo) ale dostałam kopniaka i napisałam. 
Kelly: Cos mi się zdaje, że przedłużasz tą akcje...
Ja: Spokojnie, gdybym ciągnęła dalej to pewnie do piatku bym się nie wyrobiła. W następnym powinno znaleźć się już zgromadzenie węży
Kelly: Niezbyt mnie to cieszy.
Ja: I może uda mi się napisać już jak ktoś z was osiąga już pełnie możliwości... Cóż pożyjemy zobaczymy. 
Megi: Ty Kelly patrz nie pokłóciłaś się z Kai'em. Święto! Od dzisiaj a właściwie to od momentu gdy przedstawiłaś swoje plany będziemy cię tu nawiedzać xP
Ja: Aha czyli kolejne komentatorki. No spoko. Z waszą czwórką...
Ness: A Cira?
Ja: A no tak. Ona taka cicha jest że nie wiem.  Z waszą piatką to tu może być ciekawie... 
Cira: Burza!! *chowa się pod kołdrę*
Ja: Dobra To tyle ode mnie, a w zasadzie od nas.
Kelly: ehem dedyk.
Ja: No tak. Dedyk dla... Dark Angel :D Twoje taczki z weną dotarły i proszę jest rozdział ;D
No to teraz wszystko
Do nastepnego
Pozdrawiam
~Vanessa...~


I chomik Harold xD





Komentarze

  1. Ja: Oooo patrzcie *.* Bracia się pogodzili :,) Troska Garmadona o Lloyda mi jest taka urocza <3
    Jessie: Czemu u ciebie nie ma takich scen >.<
    Ja: U Meg są xD
    Jessie: A ja i Jenn to co? Psy?!
    Ja: Ty się jeszcze doczekasz, a Jenny. Wyobrażasz ją sobie taką zapłakaną i wzruszoną?
    Jessie: Zapłakaną nie, ale ona jest wrażliwa!
    Jenny: Ja tu stoję ;-; a i dzięki sis *tuli Jess* Kurde nie moja wina, że tylko dla przyjaciół jestem milsza.
    Izumi: Rzadko kiedy xD
    Jenny: Obecnie mam za duży stres xD
    Izumi: Taaa jasne.
    Jenny: Więc...Kai i Kelly 4ever!
    Harumi: Uważaj by nie oberwać huraganem.
    Jenny: Aj tam, aj tam Kelly wie, że to tylko żarty :D
    Jessie: No Garmadon ładnie, że się z bratem pogodziłeś.
    Megumi: Mnie też ciekawi o co chodziło Wu. Może o to co się stało z rodziną Kelly? Tylko jaki on ma z nimi związek? *.*
    Jenny: Mówiłam, że Meg się przełamie :D Jestem dumna.
    Spectra: Zachowujesz się jak najstarsza, chociaż nią nie jesteś.
    Jenny: Morda maszkaronie.
    Ja; Popatrz tobie taczki z weną pomogły napisać rozdział, a ja właśnie kończę ^^
    Meg: Same plusy. Nie przepadam za burzami.
    Rikuo: No ale nie przez ten piorun, nie?
    Megumi: Od dziecka nie lubię.
    Rikuo: To kamień z serca.
    Ja: Będą piękną parą *.*
    Meg: Ja się na nic nie zgadzałam *bawi się wstążką z kapelusza*
    Ja: Durne wężony >.<
    Jenny: *wyciąga katanę* Spokojnieee właśnie idę je przerobić na buty ^^
    Ja: To my czekamy na next i ślemy lodową wenę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Nie powiem nicm nie powiem. Wszystko sie wyjasni z piatej czesci ^^
      Kelly: *mruży oczy* .....Tobie Jenn wybaczam :D Ale jak ktoś inny to powie to na bank huraganem dostanie.
      Megi: Pytanie brzmi czy to pogodzenie się będzie trwałe czy tylko tymczasowe.
      Cira: Same burze złe nie sa ale te grzmoty i pioruny i blyski i ogien jak cos sie podpali... O.O
      Ja: Ja kazdej z moich bohaterek juz sparing zrobilam ale o tym wiem tylko ja kto i z kim xD A nie jeszcze Cira nie ma.
      Kelly: Wygralas zycie.
      Ja: A nie sorry jednak ma!
      Kelly: Przegralas zycie.
      Ja: To my czekamy na rozdzial u ciebie ^^ Lodowa wena tez sie na pewno przyda :D

      Usuń
    2. Ja: Już jest ^^
      Jessie: *nieco przestraszona*
      Jenny: ĆMAAA! *strzela w owada wiązką energii, ale ćma ucieka i energia trafią w ścianę*
      Ja: Tylko mi domu nie zrujnuj.
      Jenny: Mi każdy wybacza :D
      Megumi: Ogień jest fajny ^^ *siedzi w ognistym kręgu*
      Ja: U mnie też ^^ Chociaż Jenn xD ciężka sprawa.
      Jenny: *z sąsiednego pokoju* Słyszałam!

      Usuń
    3. Ja: Przeczytany i skomentowany! ;D
      Kelly: Ty Jenn do nas też ćma zawitała. Zmówiły się O.O
      Cira: Ja mam niezbyt dobre wspomnienia z ogniem... Dziadek..... :'( *zimny dreszcz przebiega jej po plecach*

      Usuń
    4. Megumi: Ogień jest częścią mojego życia.
      Nurarihyon: Hikari boi się ognia? O.o co przegapiłem?
      Rikuo: Staruszku to nie Hikari tylko Cira *trenuje ,,strach" (potem wyjaśnię co to xD)
      Dziadek: aaaa, przepraszam panienko, po prostu strasznie ją przypominasz ^^
      Jenny: Spisek! Chodź tu, ty medno!

      Usuń
    5. Cira: Miałam klona? O.o
      Ja: "trenuje strach" Co to? XD
      Kelly: Cierpliwa bądź. Ty pokarz tą ręke. *wpakowuje sie do lozka Vanessy i chwyta jej dlon* To potwor! Jalie ona ma te pazury?!
      Ja: Nie no, do krwi mnie nie podrapała... Ale trzy czerwone kreski są...
      Kelly: Ja sie zaczynam jej bać O.O

      Usuń
    6. Rikuo: Raczej ty jesteś klonem, bo jesteś młodsza.
      Ja: Mam zamiar zrobić zakładkę ,, pojęcia" i tam wyjaśnię xD
      Jenny: Koty to stworzenia szatana.

      Usuń
    7. Cira: W sumie racja.
      Kelly: Sęk w tym ze Vanesse nie podrapał kot...
      Ja: To będę czekać na tą zakładkę i na ciekawostki ;D

      Usuń
    8. Ja: Ciekawostki już są ^^
      Megumi: Smok? *.*

      Usuń
    9. Ja: Widziałyśmy ^^ Ale sie wkurzyłm bo kom prawie był ale telefon stwierdził że dawno się nie zacinał -.- Powiem że ciekawostki są.... Ciekawe xD Juz ja sobie wyobrażam Jenny jako bliską kumpele Kyoyi... *atak śmiechu* Sorry Jenny ale jak to sobie wyobraziłam... XD
      Kelly: AAAA!!! To tu idzie! *wpada jak huragan do pokoju, barykaduje drzwi, bierze poduche jako tarcze i katane j czeka*

      Usuń
  2. Lilka:Nie to żebym wątpiła w miłość ojca do syna ale...Garmadon coś kręci.
    Jack: Kłótnia małżeńska się odbyła.
    Lilka: Myślałam że bardziej pociśniesz.
    Jack:Muszą być i dni bez pocisków.
    Juli:Chomiczek.
    Lilka:Ty powinnaś już spać.
    Ja:Matko u mnie też burza była teraz nawet kropi. Głupieje ta pogoda.
    Lilka: Pogoda nie ma rozumu.
    Ja:Trudno XD
    Jack:Dziadzio Wu zna pewne tajemnice i się nie dzieli z dziećmi z piaskownicy. Jak smutno.
    Ja: W ogóle to to będzie krótki kom czekamy na kolejny rozdział^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sie nie dziwie że krótki skoro pisany o północy xD
      Kai: Nie sadzilem ze to kiedys powiem ale... Sie z toba zgadzam Lilka. Garmadon na bank cos kreci.
      Kelly: Oj dajcie spokoj. O syna sie martwi.
      Kai: A ty co, zabujalas sie w nim? *dostaje solidnego kopa w brzuch od Kelly*
      Megi: W rozdziale sie nie klócili to w komie nadrobią. U nas to nawet dwie albo trzy po sobie były.
      Ness: A rano było tak ciepło...
      Megi: Pogoda zmienną jest.
      Ness: Normalnie jak kobieta xD
      Ja: Ej wiecie co? Mam wene! :DD
      Megi: Czyli next u Kelly szybko sie pojawi?
      Ja: Jesli Leń nie przyjdzie to tak.
      Megi: My już o to zadbamy żeby nie przylazł *nakłada Valcirie na wyrzutnie*

      Usuń
    2. Oj dobry jest i ciekawy.
      "Kai: Nie sadzilem ze to kiedys powiem ale... Sie z toba zgadzam Lilka. Garmadon na bank coś kreci."
      Lilka:Że co że niby zwykle nie mówię nic mądrego?Phy U-U
      Jack:*patrzy na Kaia i Kelly* Jak wy się kochacie.
      Ja;Tak trzymać dziewczyny pogońcie tego lenia.
      Lilka:Ooo ja już go przepędzie. Leniu sio, leniu won, ty kożuchu paszoł won.
      Leń: Hyhy :D
      Lilka:Nie chce sobie iść.
      Ja:Nom spodobało mu się u nas.

      Usuń
    3. Kelly: Chodzi o to Lilka, że Kai po prostu żadko zgadza się z dziewczynami. A teraz.... Jack zamorduje cię lowelasie jeden!
      Ja: Uwagaaaaaa! Będę gruntowne zmiany robić. Zobaczymy czy to schrzanie

      Usuń
    4. Dobra na razie takie beznadziejny nagłówek bo inne mi nie wchodzą ;-;

      Usuń
    5. VICTORIA!!! Udało się :DDDDD

      Usuń
    6. Łał jakie zmiany.
      Lilka:*melodyjnym głosem*Niebiesko mi! Dobra dobra wybaczam mu ale niech popracuje nad tą rozmową.
      Jack: Nowe określenie mnie "lowelas". No ładne ładne nie powiem ale nie tak ładne jak jego twórczyni.
      Lilka:Lowelas to taki pingwin byłO-O
      Zmora:Tu jest tylko jeden pingwin.
      Victoria:...
      Lilka:Zmora won mi z tond i nie obrażaj Vicki.

      Usuń
    7. Ja: I tak będą jeszcze jakieś malutkie zmiany zachodzić. Minimalne.
      Kelly: Faktycznie, Lowelas to ten pingwin z Happu feet tupot małych stóp. Kai dziekuj mi tyłek ci uratowała
      Kai: .....
      Kelly: Idiota.
      Ja: *szalony sumiech* Koz czy Zylus? XD
      Kelly: O ja piernicze. Zylus. Koniec?
      Ja: Hmm nie xP Nadal bd sie glowic.

      Usuń
  3. *-* Taki piękny kolor. Kojarzy mi się z wodą.
    Dan: No co Ty nie powiesz?-,-
    Elz: -.-
    Dan: Zdaje się że miałaś mieć na kogoś focha. Na Wy i Misako bodajże.
    Elz: A racja. Wy, Misako...mam na was focha. F-O-C-H-A.
    Shadow: Co Ty tak po nich jeździsz? O.O
    Elz: Jeżdżę po nich bo:
    a)mam do tego prawo,
    b)się w sobie zakochali!
    Shadow: Skąd wiesz że się w sobie zakochali?
    Elz: Przecież to ewidentnie widać. A poza tym Misako sama powiedziała do Wu:"Mogłam wybrać ciebie." O koeżanko teraz to już trochę na to za późno. Trza było się wcześniej zastanowić. Coś Ci się w Garmadonie nie podoba? Hm? Jak tak to sama jesteś sobie winna. Jak to często mawia moja koleżanka: "Widziały gały co brały." Poza tym ja Cię Mięsko nie rozumiem. Masz wspaniałego męża, fantastycznego syna więc trzymaj się tego kobieto!
    Dan: Dobra już przestań. Mięsko nie jest kawałkiem jezdni żebyś Ty po niej jeździła.
    Elz:*ignoruje Dana* Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi Lloyda i Garmadona. No na serio!
    Dan: Skomentujesz w końcu rozdział czy nie?-,-
    Elz:*dalej ignoruje Dana* Nic nie mam do Wu i Mięsko, lubię ich ale akurat w tej sytuacji mnie zawiedli.
    Dan: Dobra Shadow Ty weź jej coś powiedz bo ja nie daje rady==
    Shadow:Elzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzźzzzzzzzzzzźzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzszzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz
    Dan:==
    Elz: Co?
    Shadow: Skomentuj rozdział w końcu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elz: Aaaaa. Dobra. Już wiem co zrobi Kelly jak Sensei Wy wróci xD.
      Dan: Rzuci się na Garmadona z latają i okrzykiem: "Goń śmieciu."?
      Shadow: Zapyta Senseia gdzie można kupić tę zajebi*** herbatę (Ps. Nie znalazłem jej w Biedronce :( )
      Lync: Upiecze razem z Nyą czekoladowe ciasteczka?
      Elz, Dan i Stawia patrzą na Lynca jak na istotę.
      Lync: No co? Może akuratnie najdzie je na ciastka.
      Shadow: Ja jestem załamany.=-=
      Elz: Kelly pięknie zgasiłaś Kaia. Trzeba czasami pogadać z kimś mądrym 😂
      Shadow: Sensei nieładnie tak zostawiać uczennice z tyloma pytaniami.
      Dan: Co Wy tak wszyscy po nim jeździcie?
      Shadow: Odwal się.
      Elz: W sumie to się cieszę że Wu odnalazł już brata. Teraz tylko uratować Lloyda.:)) Życzymy weny i pozdrawiamy. Ps. Blog wygląda przepięknie :****

      Usuń
    2. Ja: dziękuje :** Opłacało się 4 godziny nad tym siedzieć xD
      Kelly: Odwalta sie chlopaki od Elz ona dobrze gada!
      Megi: Właśnie hejcisz swojego mistrza.
      Kelly: No ale serio tak za plecami Garmadona?? To nie fair! Już rozumiem Lloyd'a czemu się na niego oszofszył.
      Megi: Ale gdyby Garmadon nie podpisał się na tym liscie ktory Wu napisał do Misako to Lloyd... no by go nie było
      Kelly: *po chwli*..... O.O o kurde. Faktycznie. Ale i tak Garmadon jest biedny że tak za jego plecami... Dokladnie Elz dokładnie. Misako zostaw Wu on ma byc tylko twoim przyjacielem. A Garmadon to twoj maz!
      Ja: Ja mam zamiar zrobić tak że w drugiej częśći Misako totalnie zapomni o Wu. Bo w Lego Ninjago oni raczej nadal cos do siebie czuja.
      Kelly: A tak nie powinno być!
      Ja: Wena się przyda bo w piątek chce wstawić kolejny rozdział :D
      Megi: Moze tym razem dłuższy bo ten to mega krótki.
      Ja: Zobaczy się. Rowniez pozdrawiamy :*
      Kelly: Ciastka czemkoladowe to w sumie nie taki głupi pomysl...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty