' Nya błagam żebyś wiedziała gdzie jesteśmy'
- Ciekawe czego od nas chcą - zastanowił się Jay. - Może samuraj drugi raz nam tyłki uratuje?
- Albo nam dokopie chcąc pozbyć się konkurencji - podał inną możliwość Kai.
- Raczej tego nie zrobi - powiedziała Kelly.
- Skąd taka pewność?
- Gdyby chciał się nas pozbyć już dawno by to zrobił - odpowiedziała.
Pyhtor uciszył węże. Uzyskał już w stu procentach ich poparcie.
- Wężonowie! - zagrzmiał. - Chcieliście walk. W takim razie dzisiejszego dnia odbędzie się pojedynek. Ninja kontra... - zawiesił głos - samuraj!
- Samuraj?! - krzyknęła zdziwiona Kelly za późno gryząc się w język.
' Jak to samuraj!? Nya co ty odwalasz?!'
Drzwi od „garażu" otworzyły się. Z ciemności wyłonił się tajemniczy wojownik.
- I co nadal sądzisz, że samuraj nie chce nas sprać na kwaśne jabłko? - spytał zgryźliwie Kai.
- No ale... - brunetka nie wiedziała co powiedzieć. - Mamy bić się z robotem?! - wybrnęła.
- Właśnie! Nie mamy naszych broni, a on ma masę gadżetów - pisnął Walker.
- Chce się przekonać raz na zawsze kto jest największym bohaterem - zawołał Pythor. - Zwycięży samuraj czy ninja? Jedno jest pewne, tylko zwycięzca odejdzie z tego miasta.
- A może samuraj dołączy do nas i razem uciekniemy? - zauważył Zane. - W końcu on też nie cier...
Julien padł na ziemię przed czakramem, który odbił się od głazu i wrócił do właściciela.
- Zapomnij on nie jest w naszej drużynie! - warknął Cole. - Nie rozdzielamy się. Wtedy możemy mieć szansę wygrać.
Samuraj ruszył na nich.
' Nie połam nam tylko wszystkich kości'
Udało im się uniknąć pierwszego zgniecenia przez dużą łapę. Czakram znowu przeciął powietrze.
- Pudło! - zaśmiał się Jay. Nie zauważył, że broń zawraca jak bumerang.
- Uważaj! - Kelly w ostatnim momencie powaliła go na ziemię a czakram nie odciął mu głowy. - Co jest grane? - mruknęła. Nic z tego nie rozumiała. Co Nya ma z tego, że z nimi walczy?
Maszyna wyjęła długalaśny miecz. Nie pozostawało im nic innego jak pozostać w trybie defensywnym. Przyszło im unikać ataków i nie dać sobie odciąć głów.
- Tornado Kreacji? - zaproponował Cole, mając powoli dosyć tego przedstawienia. Walka trwała już dobre 10 minut. A cało czasowe unikanie miecza bez możliwości przypuszczenia własnego ataku zaczynało być irytujące. Błyskawicznie się zgodzili. - Ziemia!
- Ogień!
- Wiatr!
- Lód!
- Pioruny!
- NINJA GO!
Tak jak kiedyś w Podziemiach pięć małych tornad złączyło się w jedno ogromne. Wir zaczął porywać luźno położone rzeczy lub słabo trzymane. Na przykład lizak Dusiciela. Samuraj też miał problem. Porwało mu miecz a on sam z trudem trzymał się na nogach. Musiał porządnie się zapierać.
Tornado Kreacji zniknęło. W jego miejsce pojawiła się duża proca. Ninja naciągnęli rzemień. Spory głaz powalił ich przeciwniczka. Kelly trochę głupio się czuła. W końcu to była Nya... Albo nie... Czemu się tak zachowywała? Jaki miała w tym interes?
Dołączyła do chłopaków, którzy pędzili już w stronę Pyhtora. Skales pisnął. Anakondowiec ze świętym spokojem pociągnął w dół dźwignię. Tuż przed Wojownikami wyrosły półtorametrowe kolce.
- Czemu węże nigdy nie grają fair? - spytał retorycznie Jay.
Pyhtor uśmiechnął się psychopatycznie i pociągnął jeszcze raz. Arena zadrżała, po czym zaczęła opadać w dół, do pozycji pionowej. Ninja i Samuraj pokoziołkowali w tył. Chwycili się kolców. Pod nimi rozciągała się czarna dziura.
- Fajnie wpadliśmy, nie ma co - warknął Cole.
- Nadal musimy udawać, że ze sobą walczymy - odezwał się Samuraj.
- To do tej pory walczyliśmy nie na prawdę ? - zdziwił się Jay.
- Udawać dalej i mocno złapcie się mojego pancerza.
Zrobili jak chciał . Robot odpalił silniki. Uniósł ich kilka metrów do góry, lecz nie mógł dalej lecieć.
- Za duże obciążenie! - wywnioskował Kai.
Samuraj bez słowa otworzył klapę i wyskoczył. Jego pancerz razem z ninja odleciał dalej.
- Znowu nam tyłki uratował - zaśmiała się Kelly. Była już pewna, że to Nya. Ułożyło jej.
- I znowu wyszedł na bohatera - jęknął Smith i uderzył pięścią w robota. Od razy tego pożałował.
- Nie cierpię samuraiiiiiiiii!!! - zawył Walker.
Wojownik X zeskoczył na trybuny. Znokautował dwóch węży, po czym znalazł się na arenie. Ruszył biegiem w kierunku Pyhtora. Anakondowiec przewidując jego plany wyjął z klatki Lloyd'a, aby tamtemu nie udało się go uratować. Co odważniejsi Wężonowie otoczyli samuraja. Kliknął przycisk na nadajniku. Niebieskie okrągłe fale otoczyły Magiczne Bronie, które następnie pojawiły się w trzymanym przez niego materiale. Wojownik, a w zasadzie wojowniczka odpaliła jetpack na swoich plecach. Uniosła się nad wężami. Wylądował na głowie Pożeracza. Ukłoniła się i następnie poleciała w ślad za swoim robotem.
Pythor wyglądał jakby miał wybuchnąć. Lloyd zasłonił uszy, gdy zaczęła się lawina niecenzuralnych słów.
- Jak się wyłącza te silniki?! - wrzasnął Kai.
Robót leciał tam gdzie chciał. Co gorsza, leciał prosto w dół. Lądowania nie można było uznać do udanych. Kawałki maszyny porozrzucane po pustyni tak jak ninja. Brakowało tylko jednego.
- Gdzie Kai? - zawołał niebieski wojownik z wydmy.
Reszta wzruszyła ramionami.
Gdzieś dalej Smith wygramolił się z piachu. Wytrzepał z włosów tonę drobinek. Rozejrzał się. Nikogo ani niczego. Tylko przeklęty piasek.
- Chłopaki! Kelly! - krzyknął. Zero odpowiedzi. Spojrzał w niebo. I wtedy zobaczył mały lecący kształt. - Samuraj?
Nagle coś się popsuło i wojownik X zaczął spadać. Wylądował za wydmą. Kai pobiegł tam. Nic mu się nie stało. Zaciągnął z głowy hełm ukazując krótko ścięte czarne włosy.
- Nya?!
Wojowniczka podskoczyła. W pierwszym odruchu chciała założyć hełm, ale zrezygnowała. Odwróciła się do brata.
- Masz mnie - westchnęła.
Brunet zszedł do niej.
- Ty jesteś samurajem? Ale... Dlaczego?
- Ciągle wyruszacie na misje i nie pozwalacie sobie pomóc. Więc sama postanowiłam zostać bohaterką - wyjaśniła. - Jesteś na mnie zły?
- Zły? - powtórzył. - Jasne, że nie! Od tak dawna starałem się ciebie chronić... A ty tego nie potrzebowałaś. Jesteś wspaniała!
- Jak to dziewczyna - zaśmiała się i klepnęła brata w ramię. - Nie powiesz nikomu?
- Jeśli nie powiem to nie wygram... Oczywiście, że nic nie powiem.
- Dzięki braciszku - Nya przytuliła Kai'a.
- Kiedy wpadkę w kłopoty pozostali zawsze mi pomogą, ale ty... Po prostu uważaj, dobrze?
- Obiecuje - czarnowłosa podniosła z ziemi bronie. - Wracaj do reszty, zanim zaczną coś podejrzewać.
- A ty jak wrócisz?
- Mam swoje sposoby - zapewniła i dotknęła nadajnika. - Do zobaczenia na Perle.
Kai skierował się w drugą stronę. Nya coś sobie przypomniała.
- Kai! - zawołała. Chłopak odwrócił się. - Tak wogóle to Kelly wygrała zakład.
- Że co?! - zdziwił się.
Niebieskooka zaśmiała się.
- Cześć!
W tej chwili poleciał jej robot i odleciała. Kai przez chwile stał w osłupieniu.
- Kurde - mruknął. - Zawsze musi być lepsza.
Jednak na jego twarzy w końcu wyskoczył uśmiech. Ruszył dalej.
Kelly, Jay, Cole oraz Zane przemierzali okolice pustyni w miejscu gdzie wylądowali.
- Kai! Kai gdzie jesteś? - krzyczeli.
Nagle robot leżący kilkanaście metrów za nimi podniósł się.
- Łapać go, bo nam ucieknie! - zawołał Jay.
Lecz nim odbiegli mechaniczny wojownik odleciał. Opadli na piasek.
- Super, zgubiliśmy Kai'a, robot Samuraja też zniknął i nie mamy broni - podsumował dzisiejsze wydarzenia Walker. - A i nie mamy jak wrócić do kwatery.
- Tego bym nie powiedział - odezwał się znajomy głos. Odwrócili się. Z piaskowej góry schodził Kai. Trzymał ich bronie.
*
- Był bardzo tajemnicy. Słowem się nie odezwał. Oddał mi bronie i puf, odleciał - Kai odpowiedział na pytania zadane przez przyjaciół oraz Sensei'a.
- Chwila, moment - wtrącił Jay. -Samuraj miał w rękach pięć najpotężniejszych broni na całym świecie... I tak po prostu ci je oddał?
- Nie wiem, może ona... - Kelly przez przypadek trąciła go ramieniem nie przestając myć zębów. - On wcale nie jest taki jak myśleliśmy. Jednak jedno wiem na pewno. Nasz team zawdzięcza mu życie
- Czyli nasz zakład jest nieaktualny - stwierdził Zane.
Kai posłał wymowne spojrzenie Kelly. W jej spojrzeniu kryła się odpowiedź "znowu z tobą wygrałam"
- A mój bratanek jest w największym wężowisku na świecie. Obawiam się, że Lloyd nie ma szans na ratunek - westchnął Wu.
- Czyżbym wyczuwała w twoim głosie nutę rezygnacji? - zaśmiała się Kelly. - Nie martw się Sensei. Prędzej czy później uratujemy Lloyd'a.
Mentor skinął w podzięce głową, po czym bez słowa wyszedł z pokoju uczniów. Skierował się w stronę swojego pokoju. Po drodze spotkał Nye.
- Chyba cos zgubiłaś - powiedział i wyjął zza pleców czakram. Dziewczyna przyjęła go. - Żelazo kuje żelazo, a rodzeństwo wspiera się. Pamiętaj o tym. I pilnuj ich przed kolejnymi kłopotami.
~~~~~~~~
Lece normalnie jak burza! :D Może ten rozdział nie ma jakiegoś wyraźnego zakończenia... I wogóle jakiś taki.... Ale co tam. Ważne że jest! Szkoda tylko, że jest tak gorąco że aż nic się nie chce.
Kelly: Ale i tak jest lepiej niż w sobote lub piątek.
Nie mam pomysłu na podsumowanie, a chce popisać jeszcze rozdziały do innych blogów, które kiedyś może się pojawią... ^^" A więc gif na koniec:
Wyglądałabym podobnie... gdybym miała wiatrak xD
To pozdrawiam
37 mam zaczęty więc możecie się spodziewać że też w miarę szybko sie pojawi (nadrabiam te miesiące gdzie praktycznie wogóle nie wstawiałam ;) )
Bajo
~Vanessa~
Jaaaaaa *-* Rozdziałłłłłłłłłłł
OdpowiedzUsuńShadow: Ona dostała głupawki.
Dan: Głupawki powiadasz...Elz jadłaś dzisiaj czekoladę?
Elz: Nie.
Dan: Czyli to musi być coś innego. Hmm...
Elz: Idę czytać ^o^
Pythor ty...ty durniu!
UsuńShadow: Mocne słowa. Ale mu pojechałaś.
Elz: Odczep się. Ty wiesz że mi stracha napędziłaś? Myślałam że Nya przeszła z własnej nie przymuszonej woli na stronę tych wstrętnych Wężonów. Albo że zrobili jej pranie mózgu, albo że to nie ten Samuraj tylko jakiś frajer w stroju Samuraja podstawiony dla zmyłki prze węże.^^" Ale na całe szczęście wszystko wyszło na dobre :). Nutka niezwykle mi się podoba głównie dlatego że bardzo lubię Adama Lamberta, no i świetnie pasuje do rozdziału. ^,^
Dan:*myśli* Może to przez naleśniki?
Shadow: Kuso co ty się tak zastanawiasz? o.O
Dan: Elz dostała głupawki i próbuję wydedukować przez co jej dostała.
Shadow: To oczywiste że przez czekoladę. Ona dostaje głupawki tylko po czekoladzie.
Dan: No, ale właśnie to nie przez czekoladę.
Shadow: To przez co?
Dan: No właśnie próbuję się tego dowiedzieć!
Cleo: Pythor oddawaj Lloyd'a! Co to ma być?! Wracaj tutaj wojownikokradzie!
Shadow: Wojownikok....co? o.O
Cleo: Wojownikokrad. No bo wiesz. Lloyd jest Wojownikiem ninja, a Pythor go ukradł...jarzysz Shadow-sama?
Shadow: No nie za bardzo...
Dan: Ale Lloyd jeszcze nie jest Wojownikiem.
Cleo: JESZCZE.
Dan: Dobra, obstawiamy kto następny dowie się o drugiej tożsamości Nyi.:)Pierwsza Kelly, drugi Kai, a trzeci kto będzie?
Shadow: Obstawiam że Jay.
Elz: A ja właśnie sądzę że Jay będzie na końcu, ale obstawiam e teraz dowie się Cole no wiesz bo jest liderem i wgl.
Dan: Każdy daje inną propozycje :/
Elz: A ty kogo obstawiałeś?
Dan: Zane'a.
Elz: No to tak się nie dogadamy panowie.
Dan: No wiem. A myślałem że wszyscy myślimy to samo.
Elz: No to się przeliczyłeś.
Dan: Kai kiedy powiesz Kelly że...
Shadow: Że ją kochasz. ^^
Dan: Chodziło mi o to kiedy powiesz Kelly o tym że ty też znasz prawdziwą tożsamość Samuraja, ale to też może być.
Elz: Shadow wiesz że Kelly cię za to zabije.
Shadow: Ale przynajmniej nie zginę jakąś haniebną śmiercią.^^ Z ginę przynajmniej przez ostrze Katany Wiatru z ręki samej Mistrzyni Wiatru^^.
Dan: Shadow gada o śmierci i o tym jakby chciał zginąć...okej*wzrusza ramionami*...w sumie to normalne, ale widzę że ty też coś dzisiaj brałeś.
Shadow: Nic nie brałem w końcu czekolada nam się skończyła nie?
Elz: A ty skąd wiesz o tym że czekolada nam się skończyła? ==
Shadow: Yyyyy...krasnoludki mi powiedziały?*uśmiecha się z zakłopotaniem*
Elz: Wymówki rodem z podstawówki? Daj spokój ja tak się wymigiwałam kiedy byłam w 5-6 klasie.
Shadow: No widzisz. A ja nadal tak robię.
Dan: Gdzie Cleo?
Shadow: W kuchni. Coś chłodnego do picia przygotowuje.
Dan: Sensei ty wiedziałeś że to Nya?! O.O
Elz: To my życzymy ci Vanesso mnóstwo weny, czekamy na next i pozdrawiamy.^^
Dan: Znowu jakiś krótki ten kom wyszedł.
Ja: *wena na rysowanie*
UsuńMegi: *zagląda autorce przez ramię* Hmm ładnie ci to oko wyszło.
Ja:Dzieks. Mam zamiar wstawiać w miarę dobre rysunki pod rozdziałami.
Kelly: Skoro tak pragniesz śmierci z rąk mych to prosz bardzo *dobywa katany i zaczyna gonić Shadowa* Ja ci dam!!
Kai: Nie powiem Kelly że ja *z trudem przechodzi przez usta* kocham bo jej NIE kocham.
Megi: Tylko winni sie tłumaczą nananananaaa.
Kai: *wyjmuje miecz*
Valciria: *otacza ja ogień*
Megi: Chcesz sie bic chloptasiu?
Ness: SPOKOJ!!
Megi: Wow Ness potrafi krzyczec.
Ness: Wiesz że mam dwie strony.
Megi: Dopiero co sie dowiedzialam. Wylecialo mi z glowy.
Valciria: *wraca do Meg*
Ness: Eh zaczyna mnie wkurzać ta moja osobowosc.
Megi: A wogole to z toba jest?
Ness: "Wojowniczka Światła i Mroku" Raz jestem mila i wogole a raz ta ciemna strona... Po ojcu grr...
Lloyd: *siedzi w klatce ogladajac swoje buty*
Sensei: Wiedziałem.
Kai: Jeszcze wczesniej?!
Sensei: *wzrusza ramionami*
Kai: Kurde!
Ja: Pisac czy rysowac?........... Popisze a potem porysuje ^^ Dzieki za wene i papatki :***
Megi: Next może bd w piatek ;)
ALe fajnie! Ja nie mam czasu bo się pakuję bo jutro wyjeżdżam. ALE fajny gif!!!PISZ mi na messs!! pa
OdpowiedzUsuńolga
Kom na szybko
Ale wazne ze jest :D
UsuńJa tex na wyjezdzie jedno dniowym u siostry ciotecznej jestem ^^ zmoklysmy dwa razy xDD
Oki lece na messsssss
Kom na szybko. Nowa moda? XD Mój też na szybko, lecę czytać co tam ja jeszcze mam... o ludzie, zwewam. Bajo!
OdpowiedzUsuń<3