piątek, 24 czerwca 2016

Rozdział 34 ~ Samuraj zabrał nam robotę

Żar lał się z nieba, na którym wysoko górowało słońce. Skales zadarł głowę do góry przysłaniając oczy. Siedział na pustyni już piąty dzień. Miał powoli dosyć ciągłego kopania. Nie mógł marudzić, aby Pythor nie zmienił co do niego zdania. Zszedł w dół dużej, prostokątnej dziury. W środku siedział Anakondowiec kopiąc jeszcze głębiej.
- Marnujemy tu tylko czasss Pythorze - postanowił zaryzykować. Odstawił puste wiadro i wziął łopatę. Podpełzł do Pythora. - Tu nie ma nic prócz pyłu i piasssku.
- Kopać dalej - odparł nie przerywając roboty. - Zaginione miasto Ouroboros jest pod nami, na pewno.
- Przyznaj, że twoja pierwsza próba zjednoczenia pięciu plemion nie powiodła się i teraz gdy straciłeś sojuszszników ogarnia cię desperacja.
- Jestem zdesperowany mój nielojalny zastępco. Robię wszystko, aby zjednoczyć plemiona i obudzić Wielkiego Pożeracza!
Dajeszszsz za dużo wiary w te legendy. Pamiętaj wszyssstkie plemiona walczą ze sssobą od niepamiętnych czasssów.
   Pyhtor nic nie odpowiedział. Wyrzucił za siebie
nabrany na łopatę piach i kolejny raz zanurzył ją w ziemi. Natrafił na coś kamiennego. Z nową determinacją odkopał mały, okrągły przedmiot, przypominający właz. Zaśmiał się cicho.

- Wychodzi na to, że miałem rację...
   Przekręcił okrąg. Piasek zaczął wirować i zapadać się pod ziemię, która lekko się zatrzęsła. Zaczęła ukazywać się kamienna, starożytna zabudowa. Mury z ciemnego kamienia, trybuny, budynki, wieże, okrągły plac, na którym stali, rzeźby (węży rzecz jasna). Na koniec ukazał się największy posąg przedstawiający łeb i część tułowia ogromnego węża z długimi kłami i przerażającym, przeszywającym spojrzeniem.
   Zaginione Miasto Ouroboros nie było już zaginione.



*

    Minęło pięć dni od powstrzymania Pythora przed Zjednoczeniem. Od tamtego czasu on siedział cicho, lecz uwolnione plemiona zaczęły mieszać. Nie były to jakieś wielkie wyskoki. Chcieli się wyszaleć na powierzchni i uprzykrzyć życie tym, co doprowadzili do ich zamknięcia. Nie docierało do nich, że ci ludzie, a właściwie Mistrzowie, którzy ich wtrącili do grobowców już dawno nie żyją. W końcu rozegrało się to ponad pół wieku temu.Pokolejnej misji powstrzymawczej ninja siedzieli na pokładzie mknącej w przestworzach Perły. Polubili przesiadywanie na niej. Już prawie wogóle nie tęsknili na Klasztorem. Jednak kilka ładnych wspomnień pozostało. Pierwsze spotkanie, pierwsze treningi, z których zostawały siniaki, pierwsze wspólne misje, pierwszy pojedynek między sobą... I wiele innych.
   Skończyli właśnie rozmawiać jak to odbywali pierwszy trening z brońmi i omało nie puścili Klasztoru z dymem. Potem zadali Lloyd'owi, który siedział z nimi, proste pytanie: Jak pokonasz Wężona nie znając jego plemienia. Gdy Garmadon się głowił za Perłą leciał, tak leciał, listonosz na rowerze z przyczepionymi skrzydłami. Gdy pedałował one unosiły się w górę i w dół.
- Chwila! Zaczekajcie! Mam specjalną przesyłkę dla Mistrza Wu! - zdzierał sobie gardło.
- Najpierw nadepnę mu na ogon, a jak się odwróci powale go jednym ciosem.
- Za późno - zawołał tryumfalnie Cole na kolejną propozycje Lloyd'a - bo już cię zahipnotyzował i przejął nad tobą kontrolę.
- Albo zaczął cię dusić - dodał Zane.
- Albo trafił cię odurzającym jadem - dorzucił trzecią opcję Kai. - Uwierz mi to nic miłego.
    Do uczniów podszedł Sensei niosąc prostokątną paczkę.
- Wujku powiedz jak mam pokonać węża nie znając jego plemienia? - spytał brata swojego ojca.
- Kiedyś służył do tego Święty Flet, który wasza piątka zgubiła - spojrzał znacząco na swoich uczniów.
Nenenenene! - zanucił głośno Jay. - Pyhtor go ukradł.
- To bez znaczenia. Obawiam się, że bez fletu pokonanie Wężonów graniczy z cudem - westchnął odkładając paczkę i siadając po turecku w okręgu. Nalał sobie do kubka herbatę. (Kelly: Skąd on ją wytrzasnął?!) - Dotąd powstrzymywaliśmy ich przed zjednoczeniem, ale na pewno spróbują znów, a w końcu im się uda.
- Bez obaw Sensei już prawie osiągnąłem pełnie możliwości, a gdy stanę się Zielonym ninja żaden flet nie będzie nam potrzebny, aby pokonać węże - powiedział Cole.
- Ty staniesz się Zielonym ninja? - zaśmiał się Kai i zaraz spoważniał. - Zabawne.
- Myślałem, że już ustaliliśmy, że to ja nim będę - wtrącił swoje pięć groszy Zane.
- Na razie to ustaliliśmy, że jesteś dziwny - prychnął Jay.
To było do przewidzenia, że wybuchnie kłótnia. Kelly pokręcił załamana głową.
- Czemu oni tak bardzo ekscytują się tematem Wybrańca? - mruknęła zakładając ręce za głowę. - Zachowują się jak panienki w butiku.
   Lloyd cicho się zaśmiał, po czym zwrócił się do brunetki, która siedziała obok niego:
- A ty angażujesz się? - spytał.
- Jak widać nie.
- Ale nie chciałabyś nim być? Miałabyś wtedy pod kontrolą wszystkie pięć żywiołów.
- Wiesz... Raczej nie. Lubię swój wiatr, przyzwyczaiłam się do niego. Na pewno łatwiej jest panować nad jednym niż nad wszystkimi.
- To fakt. Czy oni od zawsze się tak kłócą? - wskazał na chłopaków.
Kelly westchnęła,
- Niestety, odkąd ich znam to tak. A jeszcze jak opowiedziałam im o tym, że Wybraniec pokonuje Garmadona a posługuję się do tego naszymi żywiołami to dopiero się zaczęło.
   Lloyd wyraźnie posmutniał. Czyli to prawda. Zielony Ninja pokona mojego ojca - pomyślał gorzko. - A co jeśli go zabije?
    Myśli Kelly biegły po tym samym torze. Wybraniec pokona Mrocznego Pana, a to znaczy, że mogę go nawet... Zabić. Nagle zrobiło jej się szkoda dzieciaka. Chęć stania się takim jak ojciec wpędziła go w poważne tarapaty. Gdy Lord zginie zostanie sam. Chociaż nie do końca. Przecież zostanie mu wujek, matka i... Oni?
    Chciała go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziała jak. Przeniosła wzrok na Sensei'a. Ewidentnie chciał coś powiedzieć, lecz nie zamierzał przekrzykiwać uczniów. Czekał, aż się uspokoją. A to mogło potrwać.
- Zawrzyjcie się! - ryknęła. Lloyd podskoczył z dobre pół metra. Chłopcy zamilkli i wlepili w nią spojrzenia. - Sensei chce coś powiedzieć.
- Dziękuje, Kelly. Chciałem wam tylko oznajmić, że przyszły wasze nowe stroje.
   Postawił między nich pudełko, które odebrał od latającego listonosza. Ninja rozpakowali przesyłkę. Rozdali między siebie swoje stroje.
- Wow mają nawet pancerze - gwizdnął Jay.
- Ale klasa, złote naszywki.
- I naramiennik.
- Materiał świetnie przepuszcza powietrze.
    Kelly już drugi raz w ciągu pięciu minut doszła do wniosku, że jej koledzy zachowują się jak panienki.
- Ja nic nie dostanę? - spytał zawiedziony Lloyd.
- Dla ciebie jest eee... - Wu poszukał wzrokiem czegoś, co mógłby dać bratankowi - Pudełko.
Łijołijołijo! - zawył alarm.
- Drugi raz tego samego dnia? - zdziwiła się Kelly. - Nudzi im się, czy jak?
   Wbiegli na mostek. Dla odmiany zamiast do elektronicznej mapy podeszli do ekranu komputera, który bardziej przypominał plazmę. Cole wstukał kod na klawiaturze. Wyskoczył obraz z kamer.
- Wygląda na to, że kilku węzy faktycznie się nudzi więc postanowili wybrać się do Wesołego miasteczka - powiedział Bucket.
- Wesołe Miasteczko?! Mogę iść z wami? Proszę, proszę, proszę - Lloyd zrobił błagalną minkę.
- Przepraszam bratanku, ale musisz zostać tam gdzie jest bezpiecznie - oznajmił Sensei.
- Ninja zawsze mają lepiej - mruknął Garmadonek. 


*

  W nowych strojach dotarli do Wesołego Miasteczka. 


(Zdjęcie, bo jeszcze nie umiem tak dobrze opisywać I Kelly: Przyznaj ze jesteś za leniwa I Ja: No dobra to tez ^^" I Kelly: Ale wiesz, że mnie tam mnie ma I Ja; Sznycel no tak. A więc strój Kelly jest podobny do Kai'a, w szarym kolorze rzecz jasna, srebrne naramienniki, na lewym nadgarstku została bransoletka, to na masce ma tez srebrne ((albo złote, tak złote zostają.  Ale w Świątyni i tak dostaniecie kolejne nowe więc cóż ^^")) czyli naramienniki i to coś na masce ma złote. Dobra przechodzę dalej, bo czas mnie goni )
    Na głównym placu zebrał się tłum gapiów.
- Spokojnie dziewczyny już idziemy - zaśmiał się Jay. Kelly z uśmiechem na ustach wywróciła oczami.
    Przedarli się przez tłum i wtedy się okazało, że siedmioro wężónwó siedzi już związanych!
- E co tu się stało? - spytał Kai przypadkowej kobiety.
- Wszystko przegapiliście. Były tu wstrętne węże, ale przybył taki tajemniczy samuraj i uratował nas wszystkich - wyjaśniła czarnowłosa.
- I był takim... Ciachem! - pisnęła blondynka.
- Widziałaś jego twarz?
- Nie, ale to było oczywiste!
W ich stronę szła Nya z watą cukrową.
Nya ty tutaj? - zdziwił się Jay.
- Tak, przegapiliście całą walkę. Samuraj przyleciał, zrobił porządek z Wężonami i odleciał. AN prawdę było super.
- Ja nie chcę być już ninja, chce być samurajem! - jęczał dzieciak swojej mamusi.
- Ten samuraj to mój nowy bohater - powiedział jakiś mężczyzna.
Założę się, że pokonałby ninja w pięć sekund - dodał drugi.
Aha, czyli samuraj zabrał nam robotę - stwierdziła Kelly.
- I fanów - jęknął Jay. - Muszę to powiedzieć. Nie cierpię samurai!
Czyżbym wyczuwał w twoim głosie zazdrość? - spytał Wu wyłaniając się z tłumu z wata cukrową w dłoni. - Może to czas na waszą następna lekcję?
- tylko nie to - sapnął Walker. - A wogóle jak się tu dostałeś?
- A ta lekcja to: żelazo kuje żelazo - wskazał na każdego z nich wata ignorując pytanie ucznia.
- Nie rozumiem twych słów Sensei - Zane zmarszczył białe brwi.
Współzawodnictwo pomoże wam szybciej osiągnąć pełnie możliwości. Nie bądźcie zazdrośni o tego samuraja. Niech was zainspiruje... O Diabelski Młyn!
Sensei wystrzelił jak z procy. Ciesząc się jak małe dziecko pobiegł do jednej z atrakcji.
- Zainspiruje - prychnął Jay.
- Czekajcie - Kai'owi zaświeciła się lampka. - Może Mistrz ma rację?
- Mamy rywalizować z tym samurajem? - zdziwił się Cole. - On ma tyle super gadżetów, że nie mamy szans!
- Przesadzacie - odezwała się Kelly. - My mamy swoje bronie i moce żywiołów, a on gadżety, które w każdej chwili mogą mu się schrzanić.
- Nie będziemy z nim walczyć - skorygował Smith - tylko między sobą. Powinniśmy zrobić z tego własny, mały turniej. Ten, który złapie samuraja okaże się silniejszy od innych.
- I jak odkryje jego tożsamość w końcu... zostanie Wielkim Zielonym Ninja! Rewelka! - zawołał Mistrz Błyskawic. - W takim razie do dzieła!
- Ninja go!
   I się zaczęło. Wojownicy rozpoczęli wielkie poszukiwania Samuraja X. Nie zapomnieli jednak o powstrzymywaniu WężonówLecz gdy przybywali na miejsce, aby się z nimi rozprawić zastanawli węże już pokonane! Po kilku razach zaczęło im to działać na nerwy.
    Lecz nie odpuszczali i nadal go szukali.

   Pod Salon Gier podjechał Mieczocykl Kai'a. Lloyd zeskoczył z siodełka.
- Słuchaj, wiem, że dzisiaj ja się tobą opiekuje - powiedział Smith - ale zostań tu i pograj na automatach, dobra?
Dał Garmadonkowi garść ninjagowskich monet (wymyślamy nowe waluty! xD)
- Mam przeczucie, że spotkam samuraja - mruknął patrząc w dal jakby miał się on tam pojawić.
- To daj sobie pomóc!
Nie-e.
- No weź - jęknął. - Przynajmniej podrzuć mnie na jakieś lepsze automaty.
- Znikaj młody.
   Dodał gazu i został po nim tylko smród spalin. Lloyd zakaszlał i miał już wejść do Salonu Gier, gdy doszła do niego czyjaś rozmowa:
- Podobno je znalazł, a plemiona zbierają się na nowo.
   Ciekawość wzięła górę. Zajrzał w uliczkę, z której dochodziły głosy. Na jej końcu stał grupka Wężonów.
- Nie może być - powiedział Żmijampir. - Zaginione Miasssto nie issstnieje.
- Na pewno nie jessst już zaginione - zaśmiał się Jadozęb. - Sssłyszałem, że szykuje się walka...
    Grupa skręciła w prostopadłą uliczkę. Lloyd po cichu podążył za nimi. Wężonowie wsiadali do autobusu.
- Wsiadać nie gadać. Nassstępny przyssstanek, Ouroborosss - wysyczał nadzorca wycieczki - Skales.
   Zielonooki wycofał się. Nic tu po nim i tak nic nie wskóra. Jednak ciekawość nadal go zżerała. Czym jest to Ouroboros? jaka walka? A może gdyby dowiedział się co czegoś to by się wreszcie przydał.
    Przechodził akurat obok sklepu z różnymi gadżetami. Wpadł mu do głowy pewien pomysł. Wykupił potrzebne rzeczy: wężowe okularki, wampirze zęby, czapkę z wężowym ogonem oraz grzechotki. W ostatnim momencie wsiadł do autobusu. Usiadł na samym końcu. Zamieżał się dowiedzieć czegoś.
   Autokar ruszył. Wyjechali poza stolice. jechali godzinę, zapadł prawie całkowity zmrok. Zatrzymali się w kamiennym zabudowaniu, w mieście gdzie czczono Pożeracza Światów. W Ouroboros.
Lloyd znalazł się w samym środku Wężowego spotkania.








~~~~~~~~~~
Już wakacje! A do mnie nadal nie dociera że po 10 latach każda z nas idzie w inną stronę ToT
Kelly: Nie zacznij znowu płakać
Ja: Jak już się rozstawaliśmy, wszyscy się przytulali to chciało mi się płakać :'( To minęło zbyt szybko. jak nie zejdę do 15 lipca będę z siebie dumna. jak zwykle weny nie mam na podsumowanie.
zycze wszystkim miłych wakacji i żeby  nie mineły tak szybko i ogólnie było super!
Pozdrawiam
~Vanessa~









18 komentarzy:

  1. CZY ZANE MIAŁ RÓŻOWY STRÓJ NOWY?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem ze ostatnio krócho z tymi komami ale wszysdko czytam one shot też. Fajny pomysł.
    Lilka:Zamiana ciałem?! Ja bym tego nie zniosła. Zdecydowanie za bardzo lubię swoją osobę.
    Zmora;hyhyhyhyhyyhy.
    Lilka:Cicho tam. Ja się pytam! Lloyd ty mały skubańcu co ty wyrabiasz?! Do reszty cię pogrzało?!
    Jack:Samuraj wkroczył. A raczej wkroczyła :)
    Ja:Po za tym ja też przeżywam rozstanie z moją klasą. Co z tego ze z połową znam się od trzech lat. Ach. no nic czekamy na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lloyd: *podskakuje kilka metrow w gore* Czemu dziewczyny tak mocno wrzeszcza?
    Kai: Taka ich uroda.
    Ja: Dla mnie nie sa wazne komy tylko to ze ktos czyta ^^ Wiec kij z tym ze krucho z komami. Jak mam swiadokosc ze czytasz to jestem bardzo szczesliwa.
    Kelly: Jak w momencie gdy dowiedzialas sie ze Loki zyje
    Ja: No dokladnie ^^ Next zaczal sie pisac.
    Lloyd: No oczywiscie musialem wyjsc na idiote i glupka -.-
    Kelly: Zadna nowosc. *obrywa podszuka* Tak chcesz sie bawic? No dobra! *zaczyna gonic Lloyd'a*

    OdpowiedzUsuń
  4. Lilka:Ja nie wrzeszczę -_-
    Ja:tak czy owak będę się częściej udzielać.
    Jack:Ty i te twoje plany bez pokrycia.
    Ja:A idź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lloyd: No dobra ty nie, ale Kelly jak wrzasnie...
      Kelly: Trzeba jakos do tych waszych glowek dotrzec.
      Ja: AAA! Zapomnialam! Od piatku do niedzieli teoretycznie mnie w domu nie ma (wyjezdzam o 7 wracam przed 18) i neta nie bd wiec rozdzial musze w czwartek opublikowac! *zabiera sie za pisanie*

      Usuń
    2. Lilka:No U-U
      Ja: A to miłego pobytu gdzieś tam i czekamy an rozdział^^

      Usuń
    3. Kelly: Zamiast pisac rozdzial o mnie to przepisuje o Megi
      Megi: Hłehłe ;P Niech przepisuje póki ma wenę.
      Kelly: Bardzo mnie to ciekawi kiedy opublikuje na bloggerze.
      Megi: A mnie jeszcze bardziej.
      Ja: *lata za siostra po pokoju i stara sie jej dac syrop* Dzieki Kruuuuk! Wracaj tu glucie!
      Kelly: To tyle z jakiegokolwiek przepisywania.

      Usuń
    4. Ja:Na pewno szybko wszystko zrobisz i wkrótce zobaczymy kolejny rozdział.
      Lilka:I Megi też bo chcemy ją lepiej poznać.

      Usuń
    5. Ja: *wraca do domu z wlasnorecznie pomalowana koszulka* Jestem z siebie dumna ^^
      Kelly: 6 godzin?
      Ja: No wiesz godzina aby zrobic pierwszy ruch kolejne pol godziny na wybranie jaki kontur kolejne 30 minut na wybranie koloru godzina albo i wiecej przegadana no i jakos tak zlecialo... ^^"
      Megi: *wchodzi do pokoju z laptopem pod pacha* Zwyciestwo
      Ja: *zabiera sie za przepisywanie*
      Megi: To cos chcialo mnie pogryzc.
      Kelly: Mam tak dluzej od ciebie.
      Megi: No ja tez mam nadzieje ze Vanessa szybko sie zdecyduje.
      Ja: *znad laptopa* Za rok w czerwcu!

      Usuń
  5. Dan: Na wstępie powiem: hej :D
    Elz: Ej witasz się beze mnie? Porąbało cie?*wali Dana w łeb* Cześć^^
    Shadow: To jak wy dwoje się czasami witacie...rany...krew mnie przez was zalewa.
    Cleo:*wchodzi do salonu, siada na kanapie i zakłada nogę na nogę, po czym się nie odzywa*
    Shadow: Cleo co ci? :(
    Cleo: Jestem wkurzona.
    Shige: O.O
    Lync: Shige czemu zrobiłaś taką minę?
    Shige: Bo Cleo nigdy się nie wścieka. NIGDY. Nawet na Kyoye.
    Lync: Serio nawet na Yoyo?! Coś z nią jest nie tak?!O.O
    Cleo: Wiesz ja staram się patrzeć na świat przez same superlatywy. A Yoyo. No cóż. On po prostu taki jest. Nie będę się na niego wkurzać za to jaki jest no nie?
    Shadow: No to co cię tak WKURZYŁO?
    Cleo: Hmm...może przesadziłam z tym "wkurzyło". Jestem zdenerwowana.
    Shige: Czym?
    Cleo: Zachowaniem Kai'a, Cole'a i Zane'a! Musicie podcinać Lloyd'owi skrzydła? To że on nie ma jednej z tych potężnych broni nie oznacza że możecie go tak gasić! Fakt jest od was młodszy, no ale sorry! Ciekawa jestem czy wy w jego wieku też mieliście w obie tyle energii i chęci do walki. Chciałabym zobaczyć wasze miny kiedy okaże się że to on jest Wybrańcem! Jedyna Kelly porządna nie miesza go z błotem. Jeny czemu więcej takich przyzwoitych ludzi nie ma na tym świecie? I jeszcze wnerwiam się na Wu. Jak pan tak może?! Własny bratanek pyta się pana czy i on coś dostanie, a pan mu odpowiada że pudełko?! Nawet nie powiem gdzie może sobie pan to pudełko wsadzić. To jest już szczyt chamstwa!
    Belfra:*czyta "Restart" i mówi nie podnosząc wzroku znad książki* Popieram! Jakbym ja miała takiego wujka to już bym go dawno temu wysłała na tamten świat. Współczuję dzieciakowi takiego wujka.
    Shadow: O matulu O.O
    Belfra:*podnosi wzrok na Shadow'a* Co?
    Shadow: Ty komuś współczujesz.
    Belfra:...Siet!*wali sobie dłonią w czoło* Kurdeeeee. Ci Wojownicy mnie naprawdę zgorszyli. Jestem dobra dla ludzi, przejmuje się ich losem, i jeszcze im współczuję. Ja nie mogę. Muszę coś ze sobą zrobić!
    Cleo: A wracają. -,- Panie Sensei. To jest istne chamstwo w państwie! Lloyd nie martw się. Poproszę Ryuto żeby ci coś przywiózł ze świątyni Azteków. ;*^^
    Shadow: To teraz tam pojechał? o.O
    Cleo: No. Gadałam z nim. Jestem takim jakby łącznikiem pomiędzy Ryugą, Ryuto i Raiko. Oni ze sobą nie gadają to ja gadam za nich^^. Współczuję Lloydowi. Stracić ojca to nie jest nic miłego. :'(
    Belfra:*mówi nie odrywając wzroku od książki* Ha ha, ciekawe co młody zrobi jak się okaże że będzie musiał zabić własnego ojca.
    Cleo: A czemu akurat zabić? Poza tym Belfra jesteś bardzo nie miła. Tak się składa że o stracie ojca i o trosce o niego ty powinnaś wiedzieć jak najwięcej.
    Belfra: No sorry takie życie. Muszę coś ze sobą zrobić bo się jeszcze bardziej zgorszę. Jeśli chcę być jeszcze sobą to muszę być nie miła.
    Cleo:*podaje chłopcu ciasteczko czekoladowe* Trzymaj i nie smutaj bo jak ty się smucisz to mnie też robi się smutno, a ja nie lubię jak ty jesteś smutny^^:*
    Dan: Dobra. Korzystając z chwili kiedy Cleo nikogo nie ochrzania, postaram się skomentować te części które Cleo w swoim komie pominęła. Mianowicie: niezłe stroje Kelly najładniejszy^^, powiedzcie mi jak bardzo one są wytrzymałe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shadow: Właśnie. Przetrzymają lawinę? Wyglądają na mocne, ale wiecie jak to bywa w praktyce. A ogień? Też przeżyją?
      Dan: Przecież ubrania nie żyją.
      Shadow: Tak mi się tylko powiedziało.
      Dan: Ja nie mogę. Jak te wstrętne węże znalazły to miasto to teraz piekło będzie?
      Shadow: Kopały pod ziemią? Może to Ouroboros to jakaś stolica Piekła? Nie kręciły się tam może postacie z rogami, ogonkami i kopytami? Bo skoro to miasto węzy to znaczy że jest złe. Nawet powiedziałbym że bardzo złe.
      Elz: Ten latający listonosz mnie rozwalił xD. To jakiś Rozjebywacz Systemów 3000? ^^ Naprawdę koleś jest epicki! Chyba zostanę jego fanką xD.
      Shadow: Coś za mało w tym komie się pojawiasz Elz.
      Elz: No bo jak nawet dojść do słowa człowiekowi nie dacie to co się dziwisz?
      Shadow: To Cleo nie my.
      Elz: Ten samuraj to im na serio fuchę zgwizdną. Ciekawa jestem jak zareagują kiedy dowiedzą się że to Nya. Oby tylko na zawał nie padli.^^ xD
      Cleo: Kai! Jak tam mogłeś?!
      Shadow: O rany znowu się zaczyna. Vanessa, Kelly, dziewczyny co wy na to żeby iść na pizzę? Wrócimy zanim Cleo skończy obrabiać cztery litery Kai'owi.
      Elz: Ale Zabiana jest chyba dzisiaj nie czynna ;-;. Czy jest?
      Dan: Nie wiem nie sprawdzałem. Ale są wakacje, a oni też muszą sobie kiedyś wolne zrobić.
      Shadow: Czyli że nici z pizzy? :'(
      Cleo: Kai, czemu zostawiłeś Lloyd'a samego?! Wszędzie kręcą się Wężony, a ty go od tak wysadziłeś pod salon gier. A dałeś ty mu w ogóle jakąś broń żeby się mógł obronić? Nie no bo po co?! Oczywiście ja wiem że Lloyd sobie poradzi, ale mogłeś go jakoś ubezpieczyć chociażby dlatego że tak trzeba, ale ty nie! I jeszcze pod salon gier? Czemu nie zabrałeś go ze sobą? Wiedza w praktyce lepiej się sprawdza! Salon gier to nie jest dobre miejsce. Jeszcze by go ktoś tam okradł, że już nie wspomnę jakie negatywne wrażenie takie miejsca wywierają na młodych umysłach. Dobra, zabrzmiałam trochę jak matka, ale po prostu taktuję Lloyd'a jak młodszego brata, więc to logiczne że się o niego martwię. Poza tym ja już taka troskliwa jestem, chociaż nie zaprzeczę że czasami lubię dawać kopa w tyłek tak dla usamodzielnienia się.
      Dan: Aż mi się głupio zrobiło, jak tak słyszę jak Cleo ochrzania chłopaków i Senseia.
      Shadow: A co odezwało się twoje współczucie?
      Dan: Nie. Żałuję że ja sam tego nie zrobiłem. Nie no żartuję ja bym ich nie mógł ochrzanić. To w końcu moje ziomy no nie?
      Shadow:*chichra się*
      Elz i Shige:*dają chłopakom i Senseiowi ciasteczka* To na przeprosiny za zachowanie Cleo. I tu są jeszcze ciastka dla Lloyd'a.
      Shadow: A dla mnie?
      Shige: Dla ciebie Shadow-sama ciasta są naszykowane w kuchni na stole.
      Shadow: Lecę.
      Elz: Rozdział genialny :**. Aż się boję co to będzie za akcja w następnym rozdziale.^^ Przesyłam tuziny weny i ciastek czekoladowych^^.
      Pozdrawiam :****
      PS. Przeczytałam one-shota i o matulu Kelly żyjesz? Kai nie twoje ciało= nie ruszaj. Z szacunkiem trochę dla kobiecych fizycznych wartości. Mam nadzieję że to wydarzenie z zamianą ciał nie odbije się na waszej psychice zbyt mocno. Życzę powodzenia szczególnie Kelly. Czy może raczej Zally.
      Dan: Tak w ogóle to tak ostatnio sobie myślałem...Z kim tak w ogóle planujesz zeswatać Kelly Vanesso.
      Elz: Właśnie, w końcu jej koledzy wcale do brzydkich nie należą, a nie tylko wyglądem mogą się pochwalić, wszak i umiejętności mają tu znaczenie ;)

      Usuń
    2. Chłopacy: *siedzą skruszeni*
      Kelly: Haha dobrze wam tak! Sensei też bratankowi pudelko phy! A stroje... cóż. Wytrzymałe. Kai'a przeżył spadek z kilku metrowej skały. Żadnej ryski nie ma
      Kai: Bo ty mnie zrzuciłaś!
      Kelly: Mniejsza. A ogień albo lawinę? Hmmm...? *spoglada na Kai'a*
      Kai: O nie!
      Kell: Wracaj! Przyspozysz sie nauce!
      Nya: No ja Lloydowi tez wspolczuje... ojca stracić...
      Lloyd: *upuszcza ciastko* Czemu wszyscy tak myślicie?! To prawda że moj tata zginie?!?!
      Kelly: No i mamy załamane dziecko. Cleo wiecej ciastek jest potrzebnych!
      Letty: Serio cie Tategami nie wkurza? Szacunek.
      Megi: Panie listonoszu! Przywoz kolejny list! Spotkasz sie z fanka! XD
      Kelly: *wali Kai'a w łeb* Teraz bd musieli go szukac gląbie! Jak wpadnie w łapy wężonów to cię ukatrupie!
      Kai: Co ty go tak lubisz co? *unika ciosu*
      Kelly: zaczynam go lubic bo mi mnie przypomina w dzieciństwie ot co!
      Ja: O wena! *szybko zagarnia aby nie uciekla* Dziekuje! Przyda sie! W next Pythor bd chcial znowu zjednoczyc pleimiona (eh) a ninja wyrusza na poszukiwanie Lloyd' a.
      Kelly: Oj wez mi nie przypominaj. To jest maskara. I slyszysz Kai?! Nie.do.ty.kaj!
      Ja: *wypycha ninja z pokoju* A z kim chce ją zeswatać to moja tajemnica... ^^ Ale bd to ktoś z chłopaków to mogę zdradzić ;) ^.^
      Ciesze sie ze ci sie podobal :* next sie pisze i bd pewnie w czwartek bo od piatku do niedzieli nie bd miala zbytnio czasu i dostepu do neta.
      Rowniez pozdrawiam!!

      Usuń
    3. Ps. A i kim jest wybraniec serca Kelly okaze sie w drugiej czesci juz w pierwszych rozdzialach ^^

      Usuń
    4. Cleo:*niesie ciastka* Nie smuć skarbie*tuli*
      Dan: Może trzeba iść po jeszcze więcej ciastek?
      Cleo: Jeszcze się nie upiekły. Ty wiesz Letty że ja się sama sobie dziwię? No, ale co zrobię jakoś mnie on nie wnerwia^^ I akuratnie Kyoya też jest dla mnie na swój sposób miły.
      Lync: On miły? Jak?!
      Cleo: Prosto. Jestem chyba jedyną osobą na której nie wyładowuje swojej złości za byle co.
      Shige: W dużym skrócie: Kyoya po prostu uważa że Cleo jest najbardziej ogarniętą osoba w Wild Fang.
      Lync: Serio najbardziej ogarnięta osoba w Wild Fang?!
      Cleo: No właśnie to jest takie dziwne bo ja do Wild Fang nie należę(ja się tylko z nimi włóczę głównie ze względu na starszego brata^^), a mimo to Kyoya zawsze mówi że jestem najbardziej ogarnięta(nie licząc jego oczywiście) z całego zespołu.
      Lync: To trochę podejrzane że Kyoya jest dla ciebie miły. >.>
      Cleo: Zabrzmiało to tak jakbyś coś sugerował, ale dobra.
      Lync: No bo sugerowałem. >.>
      Cleo: Co...przecież...Rany Lync! To nie to co myślisz! Kyoya się we mnie nie zakochał, a ja nie zakochałam się w nim! Po prostu on uważa że nie można mieszać z błotem osoby która używa tego co ma w głowie(trochę mnie to nieraz raniło bo mówił to tak jakby Nile był jakiś niedorozwinięty).
      Lync: Ale skoro tylko tobie mówi takie rzeczy to znaczy że twój brat jednak nie jest taki mądry jak ci się wydaje.
      Cleo:*patrzy badawczo na Lync'a* Wiesz ja z reguły nie mam nic do ludzi, staram się myśleć trzeźwo i widzieć tylko ich dobre strony, a że ja dodatkowo nie lubię używać przemocy to cię nie uderzę, pomimo tego że obraziłeś mojego brata.
      Shadow: Czyli jednymi słowy rozsądna z ciebie dziewczyna, która stara się dostrzec w każdym dobro?
      Cleo: Chyba tak. Przynajmniej tak twierdzą Raiko, Shige, Nile, Tsubasa, Ryuto i chyba Ryuga. :)
      Elz: Megi to daj mi cynk jak ten listonosz was znowu odwiedzi ;) Myślisz że on dowozi listy aż na podkarpacie?
      Cleo: Kelly ukatrupimy Kai'a razem.
      Belfra:*nadal czyta i nie podnosi wzroku znad książki* Kai zwiewaj puki jeszcze masz na czym.
      Elz:*potrząsa ramieniem Dana* Dan, Dan, Dan!
      Dan: Co?
      Elz: W drugiej części na początku okaże się z kim będzie Kelly^^
      Dan: Wiem to przecież.
      Elz: Serio? Myślałam że nie wiesz^^"
      Dan: Eh...
      Elz:

      Usuń
    5. Lloyd: *nie odzywa sie slowem tylko je powoli ciastka*
      Megi: Depresja! Nie umiem pomagac 9 latka z deprecha!
      Kelly: Fajnie że o tym wiem! *wszystko mowiący wzrok na Vanesse*
      Ja: Hehe ^^" Ja sie nie mogę doczekać aż zaczne o was pisać... ^^
      Kelly: A co mają Dan i Elz i reszta powiedzieć. Ty przynajmniej wiesz z kim bede chodzic. Chociaz w sumie mnie tez ciekawosc zzera jak nie wiem ale mnieksza... Musze od ciebie wyciągnac kto to jest.
      Ja: Dowiesz się... W swoim czasie.
      Megi: *krztusi sie kanapką*
      Kelly: *wali Megi w plecy*
      Megi: *wypluwa kawalek kanapki ktory chcial ja udusic* Dzieki
      Letty: *siedzi zszokowana* SERIO?! On cie NIE DENERWUJE?! On cie TOLERUJE?! O rany... A mnie nie cierpi od pierwszego spotkania. Ktore nie bylo zbytnio pokojowe.
      Kai: *wsiada na motocykl i odjezdza z piskiem opon*
      Kelly: I tak cie znajde! Mysliwcem zaraz cie dogoni.

      Usuń
  6. Ale gorąco. Przczoa mnie użądliła.... auu. Jak wchodzę na twojego bloga co chwilę czytam One-Shot. Będziesz w wakacje pisać rozdziały? Mhm? Zamówienia se szablon! Nie musisz u Wiki! Fu ta żaba co wysłałam na mess była ochydna! Ja w drodze i muszę kończyć!
    Olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: *oslania żabe* Ona tylko tak mowi...
      Kelly: Co ty, myślisz że to książe ze bajki?
      Ja: W wakacje bd pisac ale weny nie mam!!!! Nie wiem co jest! Mam zaczac pisac ale nie wiem co! Nightmare...

      Usuń