środa, 1 czerwca 2016

Rozdział 31 ~ Tajemniczy wojownik i Dusiciel


- Cole!
- Jay!
- Zane!
- Kai!
   Wrzaski chłopaków rozległy się co pięć minut. Wkurzeni zebrali się w swoim pokoju.
- Nie wystarczyło ci pierwsze miejsce, musiałeś zająć wszystkie! - Warknął Kai do Cole'a.
- A wiesz ile ja to gotowałem?! Trzy dni! - Odwzajemnił się Mistrz Ziemi Jay'owi.
- To nie pisane prawo, nie tyka się czyjegoś robota! - Oburzył się Walker morderczym wzrokiem patrząc na Zane'a.
- Jak ja mam wzbudzać w tym przerażenie wrogów? To ruż! - Jęknął Julien.
   A tak wyjaśniając. Wojownicy wstali w dobrym humorze. Każdy zajął się swoimi sprawami. Jednak już z samego rana zrodziła się kłótnia. Najpierw Lloyd przyszedł do Kai'a, gdy ten zamierzał pograć na konsoli, i poinformował go, że Cole wygrał wszystkie miejsca. Potem Garmadonek poszedł do Cole'a kiedy ten gotował i powiedział, że Jay stwierdził, że nie ma smaku i dodał Parę przypraw. Następny był Mistrz Błyskawic. Bratanek Wu rzucił przelotem, że Zane majstrował coś przy jego robocie. Na koniec był Julien. Wyjął pranie i okazało się, że jego strój jest różowy. Znowu zjawił się Lloyd i wyjaśnił, że Kai uprał swój czerwony strój z jego białym.
   W całym tym zamieszaniu żaden z nich nie zastanowił się skąd Garmadon o tym wszystkim wie?
   Do pokoju wojowników wszedł Wu. Krzyki jego uczniów było słychać na całym statku. Spokojnie podszedł do drzwi łazienki. Otworzył je. W środku stał Lloyd zwijając się ze śmiechu. Obok niego leżały przyprawy, narzędzie, wiadro, sznurek  i proszek do pieczenia. Ninja zamilkli po czym zawołali zgodnym chórem:
- A więc to ty!!
- Chłopaki, zaklepuje pierwszy cios - oznajmił Cole i ruszył do przodu. Sensei zagrodził mu drogę.
- Nie ma żadnych ciosów - powiedział - bo to był mój pomysł. Chciałem wam zaprezentować niszczącą moc pomówień. I że bezpodstawne wyciąganie podejrzeń do niczego nie prowadzi.  Spróbowaliście chociaż dowiedzieć się czy oskarżenia są prawdziwe?
- Z całym szacunkiem Sensei, ale ta lekcja była bez sensu - wyraził swoje zdanie Bucket.
- Właśnie. - Poparł go Walker. - Każdy się zgadza? Kai, Zane, Cole, Kelly?
  Chłopacy odpowiedzieli zgodnie. Lecz kogoś brakowało.
- Kelly? Gdzie ona jest? - Spytał zaskoczony Cole.
- Przez kłótnie nie zauwarzyliście nawet, że brakuje waszej przyjaciółki - sapnął Sensei.
  Rozpoczęły się poszukiwania. A Kelly siedziała sobie kilkadziesiąt metrów od Perły, po turecku, na wydmie. Przed nią leżała katana. Dziewczyna miała zamknięte oczy. Łatwo było się domyśleć, że medytuje.
   Ulotniła się kilkanaście minut temu wiedząc, że chłopaki zaczną się wzajemnie oskarżać. Chciała w spokoju popracować nad koncentracją. Nadal miała w głowie słowa Sensei'a: "Broń jest tylko przedłużeniem waszego umysłu." "Musicie ćwiczyć umysł (...)".
   Łatwo powiedzieć trudniej zrobić gdy głowę zawalają ci niewyjaśnione sprawy. Po pierwsze:kim jest Zielony Ninja? Po drugie: kiedy się ujawni? Po trzecie: kiedy rozpocznie sie ostateczne starcie? A po czwarte: gdzie jest Pyhtor i co planuje?
  To wszystko pozostawało jak na razie nie wyjaśnione. A ona musiała oczyścić umysł i się skoncentrować. Ponownie się rozproszyła. Ciężko westchnęła. Zamknęła oczy. Spróbowała kolejny raz. Starała się odpędzić wszelkie nie potrzebne myśli, które ją rozpraszały. Skupiła się na katanie, i tylko na niej. Widziała ją wyraźnie. Leżała tuż przed nią, połyskując w promieniach słońca.
   Po paru sekundach coś poczuła. Słyszała wyraźniej niż kiedykolwiek, mogła wyczuć co się dzieje dookoła niej, nie otwierając oczu.  Nie było to zwykłe przeczucie. To było coś więcej. Wreszcie udało jej się skoncentrować. Lecz nie na długo. "Mocniejsze" przeczucie podpowiedziało, że coś jej zagraża. Nie otwierając oczu, stanęła na nogi, podrzuciła butem katanę, chwyciła ją w locie. Odbiła metalowy przedmiot. Otworzyła oczy. Owym metalowym przedmiotem okazał się czakram (dla tych, którzy nie wiedzą co to --> Klik). Wrócił do dłoni tego kto go rzucił.
   Kilkanaście metrów od niej stał wojownik w bordowym stroju, na klatce piersiowej, po bokach i do połowy ud miał czarną zbroję, szare naramienniki, bordowy pas ze złotymi klamrami, buty sięgały do kolan, na rękach do łokci miał grube rękawice. Na głowie miał hełm przypominający taki, który nosili  samurai'owie (nie wiem czy dobrze napisałam)  odsłaniający tylko niebieskie oczy. Do jego dłoni wleciał czakram, który przed chwilą odbiła katana Kelly.
  Brunetka zauwarzyła, że jest lekko zaskoczony tym co zrobił. Chyba nie przypuszczał gdzie poleci jego broń. Przez chwilę stał osłupiały, patrząc na wojowniczkę. W końcu odwrócił się i szybko zniknął jej z oczu.
   Zdziwiona Kelly schowała katanę do pokrowca. Po piąte: kto to do holendra był?! Nowy wróg, sprzymierzeniec? Z figury wyglądał na kobietę... Potrząsnęła czupryną. Założyła kosmyk grzywki za uchu.
'Fajnie zaczyna się dzień, nie ma co.'
   Wróciła na Perłe. Wpadła akurat na ninja, Sensei'a oraz...  eh, Lloyd'a.
- Gdzie ty byłaś? - Spytał Cole.
  Wskazała głową za siebie.
- Medytowałam - odpowiedziała. - Z dala od waszych wrzasków.
- Właśnie, a tobie jaki numer wywinął Lloyd na polecenie Sensei'a? - Zaciekawił się Jay.
- Żaden, bo go przechytrzyłam - uśmiechnęła się tryumfalnie patrząc na Garmadonka.
- Co? Ale jak? - Zdziwił się blondyn.
- Musisz jeszcze popracować. Zostawiłeś ślad w postaci wyrzuconego pudełka w śmietniku, a poza tym to cię widziałam. Zresztą widziałam jak robisz po kolei swoje dowcipy. Wstałeś dzisiaj wcześniej. Na pierwszy ogień poszła konsola. Łatwo poszło bo jesteś lepszy od Kai'a, przyznajmy - szybko kontynuowała, by Smith się nie wtrącił - zwaliłeś winę na Cole'a. Potem pomajsterkowałeś przy robocie do ćwiczeń Jay'a, wina spadła na Zane'a. Dodałeś do zupy Cole'a kilka przypraw zwalając obciążenie na Jay'a. A Zane'owi wyprałeś ubranie z czerwonym strojem Kai'a. Bum! Tyle z wyjaśnień.
   Wpatrywali się w nią z osłupieniem. A najbardziej Lloyd, który myślał, że nikt go nie widział.
- No, ale jak? - jęknął.
   Wzruszyła ramionami.
- Nie takie rzeczy się robiło.
- A czemu nic nie powiedziałaś? - Oburzył się Kai.
- Domyśliłam się że to pomysł Sensei'a. Więc siedziałam cicho. A wogóle to czemu wpadłeś na ten pomysł? - Zwrócił się do Mistrza.
- Cóż... - podrapał się po brodzie. - Zgubiłem dziennik lekcji.
- Ten dziennik?
   Kelly wyciągnęła Lloyd'owi za pasa owy zeszyt. Oddała go właścicielowi.
- Ej to był świetny plan!
   Pokazała mu język. (Ja: Jak dzieci... | Kelly: Pisz dalej!)
- Jeśli skończyliście już rozwiązywanie zagadki zapraszam wszystkich na mostek - z głośników wydobył się głos Nyi. - Przecież nadal musimy coś zrobić w sprawie węży. Bez odbioru.
- Mieć na pokładzie syna arcy wroga to jedno, ale moja siostra to już za wiele. - pokręcił głową Kai. - To miała być siedziba wojowników!
- He ale wiesz, że ja to wszystko słyszę? - odezwała się z powrotem. - Kelly zdzielisz go ode mnie?
   Brunetka z przyjemnością walnęła Smith'a w brzuch (spokojnie Daisy nie za mocno ) , a potem podcięła mu nogi. Kai wylądował z łoskotem na deskach.
- Zrobione - zameldowała otrzepując ręce.
   Mistrz Ognia zgromił nastolatke wzrokiem.  Spławiła go uśmieszkiem. Brwi Lloyd'a pojechały do góry. Szybko sobie z nim poradziła - pomyślał - może wcale nie jest taka słaba jak myślałem?
   Posłusznie poczłapali na wskazane miejsce. Kai mamrocząc wlekł się z tyłu.  Nya stała przed ekranem na którym była wyświetlona mapa krainy Ninjago.
- Ostatnim razem Pythor ukradł mapę grobców a teraz będzie chciał uwolnić pozostałe dwa plemiona - powiedziała gdy stanęli obok niej.
- Eh nie przypominaj mi - mruknął Lloyd.
- Pythor to nasz najgroźniejszy wróg. Jeśli znajdzie ostatnie dwa grobowce, jego inteligencja i cztery klany węży to najniebezpieczniejsze co może się zdarzyć - rzekł Sensei.
- Te grobowce mogą być wszędzie - jęknął Jay. - Równie dobrze, bez mapy Lloyd'a, możemy szukać ich na ślepo.
- Spróbujmy - Nya wyjęła z szuflady dwie lotki o gumowatym zakończeniu. Rzuciła je, przykleiły się do ekranu. - To grobowce Hipnokobr i Żmijampirów.
- Nie szpanuj - mruknął jej brat. Udała, że nie słyszy. Dodała trzecią strzałke.
- A to grobowiec Pythora. Przez kilka godzin rozkminiałam dlaczego więzienia rozstawiono właśnie w tych trzech miejscach. I w końcu wpadłam na pomysł.
  Kilkneła kilka przymycisków na klawiaturze od małego laptopa. Na mapie wyskoczyły współrzędne. Gdy się połączyły stworzyły wizerunek pokręconego węża.
- Zauważcie, że każdy z trzech punktów pokrywa się z wizerunkiem węża, w równych odstępach.
- Czyli pozostałe klany muszą być tu i tu - Jay wskazał na ostatnie dwa miejsca na górze mapy. - Ale ty jesteś mądra.
   Nya lekko się zarumieniła.
- To wiedzieliśmy już od dawna.
- Nie mamy czasu. Kai i Jay udacie się do grobowca Jadozębów. Cole, Zane oraz Kelly do Dusicieli - rozdał zadania Wu. - Weźcie to - wręczył flet liderowi - może się przydać jeśli spotkacie Pyhtora. W drogę ninja.
- Ta jest! - zawołali i wybiegli na pokład.
- A co ze mną? - Spytała Smith.
- Ty Nya zostaniesz z Lloyd'em. Dopilnujesz aby nie wpadł w jeszcze większe tarapaty.
   Obydwoje nie byli pocieszeni, że są na siebie skazani.
- Tak Sensei - zgodziła się bez entuzjazmu.
- Gdzie jesteś Pythorze i co kombinujesz? - zastanowił się na głos Sensei analizując mapę.
*
   Trzy pojazdy zatrzymały się pod Górą Miliona Stopni, a następnie zniknęły. Wojownicy stanęli butami na ziemi.
   Zane miał cudownie różowy strój. Ciężko westchnął.
- Co dalej? - Spytał patrząc w gore. Chmury przysłaniały szczyt.  - Nasze pojazdy nie wjadą po stopniach.
- Kogo nie wjadą tego nie wjadą - stwierdziła Kelly ukazując białe zęby.
- Dobra a co z nami? W końcu to góra miliona stopni. A nam się chyba śpieszy.
   Brunetka przeniosła wzrok z góry na lidera. Cole przez chwilę stukał palcem w podbrudek. Swojego czasu wspinał się na tą górę bez używania schodów. Teraz mógł postąpić podobnie.
- Możemy pójść skrótem - powiedział.
- Oki no to ja czekam na górze. Powodzonka.
   Kunoichi skupiła się i przywołała wiatr, który przemienił się w jej pojazd. W kilka sekund znalazła się na szczycie.
- Dobra to jaki plan? - Zapytał Julien.
- Wskakuj mi na plecy.
- Serio? Czy to aby dobry pomysł?
   Zane siedział już na plecach Bucket'a.
- Innego nie mam. A jak sam powiedziałeś, śpieszy się nam. A teraz trzymaj się mocno, świnko.
   Cole stanął obok schodów. Napiął mięśnie i wskoczył na pierwszy punkt podparcia. Potem na kolejny i kolejny, i kolejny...
   Dwie minuty później...
   Cole wspiął się z bagarzem na samiusi szczyt góry. Zane zeskoczył mu z pleców. Mistrz Ziemi wyglądał na tak troszeczke zmęczonego.  Kelly, która przedtem siedziała pod głazem, teraz wstała i  podeszła do nich. 
- Szybko wam poszło - powiedziała.
- Gdzie grobowiec? -Spytał czarny ninja prostując plecy.
- Tam.
   Wojowniczka wskazał dziurę w ziemi przed nimi. Była dość głęboka. Nie było widać dna. W dół została spuszczona gruba lina, jej początek był przywiązany do grubej skały równie grubym węzłem. 
- Pyhtor pewnie już tu był - wywnioskował różowy ninja. - Powinniśmy to zbadać.
- Daj mi chwilę... - wysapał Cole. - Ile ty ważysz, co? Idźcie, zaraz dołączę.
   Zane i Kelly zjechali w dół. Na szczęście mieli rękawice, które ochroniły ich skórę. Gdyby zjechali na dół bez nich poparzyli by sobie dłonie. A tak jak na razie bez żadnych niespodzianek stanęli w grobowcu.
   Kelly włączyła latarkę. Światło rozjaśniło pomieszczenie. Zero śladów Dusicieli. Tylko na ścianie były nabazgrane jakieś dziwaczne symbole. Cole zjechał po linie i dołączył do nich.
- Mama nie uczyła ich, aby nie bazgrali po ścianach? - Spytał retorycznie.
- Te hieroglify opisują legendę o plemieniu, które zjednoczy pozostałe -oczytał Julien. - Wężonowie walczą ze sobą od stuleci. Jest jeszcze napisane, że gdy się zjednoczą będą w stanie odnaleźć Srebrne Ostrza Kłów i uwolnić Pożeracza Światów. A zło...
- zmieni całą krainę Ninjago i cień zamieni w noc - dokończyła Kelly.
- Załapaliście to z tych małych obrazków? - Zdziwił się Cole.
- Ja tylko słyszałam kiedyś o tej legendzie.
- Skoro Pythora tu nie ma, będzie kłopot, jeśli zjednoczy klany zanim go znajdziemy - zaniepokoił się Zane.
- Oj dajcie spokój. To tylko głupie węże, które wieżą w jeszcze głupsze bajki.
- W każdej legendzie jest część pra...
   Kelly nagle zamilkła. Rozejrzała się. Pod nimi jakby coś się trzęsło.
- Słyszeliście to?
- Ale co?
- Chyba coś jest pod nami.
   Cała trójka zamilkła i znieruchomiała. Przez kilka sekund nic się nie działo. Nagle ziemia za ich plecami wystrzeliła w górę, a z dziury wyskoczył dusiciel! Co gorsza generał!
   Zamachnął się długim czarnym ogonem z pomarańczowi znakami. Kelly i Cole zdążyli wykonać unik, lecz Zane nie miał tyle szczęścia. Ogon okręcił się wokół niego.
- Długo na was czekałem - odezwał się grubym głosem. - Pythor pozdrawia.
- Zostałeś tu tylko, aby to przekazać? Żałosne - prychnął Julien.
- Kto jest żałosny? Ja a może ty świnko?
- Ej tylko my może go tak nazywać, gadzie - sykneła Thifer. Wyjęła katanę. Szybko zaszła węża od tyłu, lecz tego co się stało nie spodziewała się.  On okazał się tak samo szybki, a na dodatek piekielnie silny!
   Powietrze uciekło jej z płuc kiedy generał dusicieli walnął ją w brzuch. Odrzuciło ją na  ścianę. Mocno przywalił. Przed oczami pojawiły jej się czarne plamki.
   Nawet Cole nie był tak silny. To się robiło coraz bardziej niepokojące. Sensei ostrzegał, że są nadludzko silni.
   Nietknięty stał jeszcze Bucket. Wkurzony wbił ostrze kosy w podłoże. Ziemia zatrzęsła się Skalidor (generał) zachwiał się i pościł niebiesko-okiego. Zniknął pod powierzchnią.
- Sprawdź co z Kelly! - Polecił szef wypatrując zagrożenia. 
   Jasnowłosy podbiegł do przyjaciółki. Kelly oprzytomniała i wstała nieco chwiejnym jeszcze krokiem.
- W porządku?
- Tak. - potarła obolały tył głowy. - Będę mieć niezłego sińca - mruknęła. Zane podał jej katanę. - Dzięki. Gdzie Skalidor?
   Jak na zawołanie spod ziemi wyskoczył czarny wąż. Pociągnął za sobą Bucket'a.
- Cole! - Krzykneli.
   Chłopaka wyrzuciło z powrotem na powierzchnie. Wężon się nie pokazał. Zamierzał atakować z zaskoczenia. Było widać tylko kurz tam gdzie aktualnie się znajdował. Okrążył Zane'a i Kelly po czym z powrotem ruszył na czarnowłosego. Mistrz Ziemi przypomniał sobie o flecie. Wyjął go i zagrał melodie, której nauczył ich Sensei.
   Gdy Skalidor wyskoczył, zawył z bólu. Zasłonił benbenki uszne. Jego ogon zacisnął się na szyi Cole'a tym samym powstrzymując drażniący dźwiek.
- Zane... - wyszeptał Bucket z trudem łapiąc oddech.
    Rzucił flet i spróbował uwolnić się z ucisku. Różowy ninja wykonał tego samego kolory wir. Pochwycił instrument. Miał już w niego dmuchnąć gdy Skalidor złapał go za gardło i tak samo zaczął dusić. Zbliżył flet do ust,  lecz brakowało mu powietrza. Magiczne instrument wypadł mu z dłoni. Ostatnia nadzieja w Kelly.
- Chcesz się przekonać, że ja też potrafię mocno kopać? - Zawołała.
   Uderzyła go z wyskoku w brzuch. Wąż zgiął się w pół. Wykorzystując to uderzyła go z kolana w twarz, a potem jeszcze raz z pół obrotu w szyje. Zatoczył się do tyłu wypuszczając chłopaków, którzy upadli na ziemie łapiąc oddech.
   Chwyciła flet i zagrała. Dusiciel wrzasnął zginając się. Wojownicy doszli do siebie i razem walnęli Skalidora.
   Generał wycofał się migiem pod ziemię. Ninja usiedli ciężko na ziemi. Przez kilka sekund głęboko oddychali.
- Skoro...  na nas...  - Cole wziął głeboki oddech - czekał
- To Jay i Kai idą prosto w pułapkę! - dokończyła Kelly.
   Popędzili ku wyjściu. Szybko wyszli na powierzchnie. Przywołali pojazdy i na ile pozwalały im liczniki, ruszyli do grobowca Jadozębów.
    Po tym przeżyciu strach się bać co będzie na Trujących Bagnach. Może Kai czasem ją denerwował to i tak byli przyjaciółmi. A przyjaciół, nawet takich z którymi się kłócisz, trzeba ratować z opresji.
  



~~~~~~~~~~~~
   Rany zdążyłam dwa dni przed terminem :D Jestem z siebie dumna ^^
Kelly: Serio napisałaś, że jestem z Kai'em...przyjaciółmi?
Ja: Tak. Bo taka prawda.
Megi: Vanessa ze swoim kolegą też non stop się o coś sprzecza a i tak się ze sobą kumplują.
Ja: A ty co tu robisz?!
Megi: Nudzi mi się. Jutro nic nie masz w szkole to nie ma czego zakuwać.
Kelly: A mi taki układ bardzo odpowiada. Nic nie trzeba robić... No oprócz godziny ćwiczeń dziennie i Vanessa ma wiecej czasu na pisanie.
Ja: Też się z tego cieszę. Rozdział wyszedł jaki wyszedł nawet w porzadku według mnie. Już wywalone czy długi czy krótki ważne, że się pojawiają :)))
Kelly: *rozmasowywuje głowę* Kurde kopa to on ma... Ma ktoś ibuprom?
Zane: Nic. Nie. Mówcie.
Ja: Nie naśmiewać mi się z Zane'a! Od dziś... *hihot*  jest różowym ninja!
Zane: Ej!
Ja: Oj dobra za dwa rozdziały z powrotem bd biały.
Zane: No ja myśle.
Ja: To do następnego!
Pozdrawiam
~Vanessa~

23 komentarze:

  1. Ja tu wrócę. Dozo, różowy Ninjo XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, wróciłam. Słucham Alvaro <3 ZANE LUDZIE!!!! RÓŻOWY NINJA! MOC CHMUREK I ŻELKÓW! Z TAKIMI UMIEJĘTNOŚCIAMI POKONASZ NAWET GARMADONA!SAM! Ej w sumie to doć mało tu komów, nie? Dziwne. No, jbc to mi się seryo nie chce komkoweać. mam dziwnie wenę. Mogę pisać i pisać! Ale... dobra. To pa. MUSZĘ IŚĆ PISAŹĆ.
      NMBZT! Jeszcze wrócę i się bardziej postaram o koma XD

      Usuń
    2. To ja czekam na ten kom xDD
      Alvaro *.*

      Usuń
    3. Baymax? Poczekaj kojarze.... A to ten z Big Hero 6 *.*
      Kelly: Tadashi :'(

      Usuń
    4. Baymax! :"( żyje! Hiro bejmaks <333

      Usuń
    5. Ogladalas ostatnio Big Hero 6?

      Usuń
  2. Zane! Różowy mi ty ninjo, puci puci!
    A więc przybywam, hey hop!
    Mam pytanko - dlaczego co drugi rozdział nie robisz dedyka! XD
    Błędy? Przelecialam jednym okiem nie zwracając uwagi na przecinki, literówki i powtórzenia, ale za to zauważyłam dialogi. W pewnych momentach są błędnie - didaskalia pisze się małą literą gdy są one sposobem wypowiedzi tekstu bohaterów, np "powiedział, stwierdził, zapytał" itd, no nie? Rozumiesz o co chodzi? xd
    No więc w wielu miejscach masz to dobrze, ale zauważyłam, że np gdy w didaskaliach masz "zauważył ktoś", robisz to wielką literą i z kropkami. Zauważył to przecież sposób w jaki jakby wy powiedział, określenie wypowiedzi nie? Więc ten przykład i inne tego typu powinny być małą.
    Ok dziś mam sprawdzian... A że wstałam trochę wcześniej popowtarzam sobie jeszcze xd.
    Do następnego! May Solo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak ja pisałam? *patrzy jakie głupoty napisała* faktycznie... Czyli jak się o coś ktoś pyta to po myślniku ma być mała liter...?
      Dedyków nie wstawiam pod każdym rozdziale bo... bo nie xd A tak na serio to daje dydyki tylko jak ktoś nowy wpadnie albo chce komuś za coś podziękować... Dlatego :]

      Usuń
    2. Nie, nie! Nie o to chodzi, że ktoś pyta. Tylko... Wiesz co to didaskalia, nie? xd
      W sensie jak jest zdanie:
      - Mamo, jestem głodna - powiedziała Ania - co dzisiaj na obiad?
      To "powiedziała Ania" to didaskalia. W sensie to między wypowiedzią danego bohatera.
      Więc, jeżeli w didaskaliach jest "powiedziała, zapytała, odparła, stwierdziła, zauważyła" lub inne JAKIEKOLWIEK wyrazy dotyczące sposobu wypowiedzi bohatera przed didaskaliami to jest didaskalia zaczyna się od małej litery i nie kończy kropką, a jak chce się coś dodać, jak ja do tego przykładu dodałam "co dzisiaj na obiad?" to po didaskaliach też zaczyna się małą literą. Rozumiesz, bo trochę to zawile napisałam? xd
      Na przykład tak nie może być:
      - Mamo, jestem głodna. - Powiedziała Ania. - Co dzisiaj na obiad?
      Tych kropek ani wielkich liter nie może być, jest jedna kropka na końcu, a wszystko - i didaskalia, i wypowiedź bohatera po drugim myslniku - zaczyna się małą literą.
      Hm, mam nadzieję, że zrozumialas.
      W każdym razie jeżeli w didaskaliach nie ma sposobu wypowiedzi bohatera tylko czynność jaką wykonał PO powiedzeniu tekstu, np.
      - Mamo, jestem głodna. - Ania podeszła do rodzicielki. - Co dzisiaj na obiad?
      "Podeszłam" to czasownik który, w odróżnieniu do "powiedział", nie jest wykonywany w trakcie mówienia, tylko tuż po, i w związku z tym po każdym zdaniu jest kropka i każde zaczynamy wielką literą. I każdy dialog gdzie w didaskaliach jest czasownik który się wykonuje po powiedzeniu swojej kwestii zapisujemy tak jak napisałam powyżej, i każdy dialog w którym czynność z didaskaliów jest robiona równocześnie z mówieniem swojej kwestii zapisujemy małą literą z jedną jedynącą kropką na samym końcu.
      I jeszcze jedno - dialogi się zapisuje małą i bez kropek jak czynność z didaskaliow jest wykonywana równocześnie z mówieniem kwestii przez bohatera, ale ta czynność to niekoniecznie musi być "powiedział stwierdził zapytał" itd. Jeżeli np, przy tym moim przykładzie:
      - Mamo, jestem głodna - Ania podeszła do rodzicielki - co dzisiaj na obiad?
      Jeżeli chcesz u siebie napisać, że podchodzila do mamy równocześnie z mówieniem, to możesz wszystko mała i bez kropek.
      No i - ZAWSZE przy dialogach osoba wykonująca czynność jest druga, a czasownik pierwszy (co prawda tylko jeśli to jest czasownik "powiedziała zapytała itd), np w didaskaliach jest "powiedziała Ania", nigdy "Ania powiedziała". Z kolei gdy w didaskaliach jest inny czasownik, niedotyczący sposobu wypowiedzi, np "Ania podeszła do mamy" to tutaj osoba musi być pierwsza, bo przecież nie "podeszła Ania do mamy" lub "podeszła do mamy Ania".
      Załapałyśmy? xD Jakby jeszcze jakieś pytania odnośnie dialogów, zapraszam na pw na hangoutsach.

      Usuń
    3. Ja: *czacha dymi*
      Kelly: Załapała.
      Ja: Nie cierpie otrografi ani gramatyki ani nic z tych rzeczy. POSTARAM się pisać według twoich wskazówek, ale nie zabijaj jak bd źle xd ja z tych rzeczy to dwójkowa jestem.

      Usuń
    4. A i dzięki za wyjaśnienie :*

      Usuń
    5. (Kolejny raz ja xD)
      pojawiła się zakładka Spam
      :3

      Usuń
    6. Dziękuję! I nmzc za wyjaśnienia :3
      Postaram się nie zabijać, ale nic nie gwarantuje... xD
      Ja z polskiego literatury, poezji itd nie kumam i nienawidzę, ale grama + orto lubię.

      Usuń
    7. To ja na odwrót xD Jak jest jakaś klasówka z liteatury, Hamleta albo innego czegoś to spokojnie 4 lub 5. A jak fleksja, słowotwórstwo... to 2 lub naciągane 3.
      Kelly: Bo ty to dziwna jesteś.

      Usuń
  3. Jestem!! Rozdział!!😂😂 The best!!!! Początek (xD) super. To jak te imiona były. Jest u mnie babci więc krótko i na temat. Super!!!😂😂 Ja lece. Nie ma dedyka😠😠😭😭
    Olga Solo
    Papa
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajno że się podobał. ☺ dedyki robię tylko jak chce komuś podziekowac albo jest ktoś nowy. Dlatego w tym nie ma bo.. oj nie wiem jak to tlumaczyc! Nie ma bo nie o! A teraz spać.
      Kelly: ktos tu przed chwika moeil ze nie byl spiacy
      Ja: to akurat bylas ty
      Kelly:... a no tak ^^"

      Usuń
    2. Cześć i czołem na pianinie to 5 55 w dniu dzisiejszym kupił Pan Bóg jest to bardzo dobry pomysł na biznes. Nie ma to miejsce w rankingu WTA Tour de France.

      Usuń
  4. Ja: W kwestii mojego tempa proszę się nie odzywać xD *ma zły czas* Nie mogę się ruszyć ;-;
    Jenny: *rzuca Autorce mleko czekoladowe*
    Ja: *.*
    Jenny: Dobra przejmę dziś funkcję *wybucha śmiechem na widok stroju Zane'a* k-komentatora.
    Izumi: Węże to zło ;-;
    Jenny: W najczystszej postaci.
    Harumi: Kupmy sobie flety i pokonujmy je jakąś melodią!
    Ekipa: Taaak!
    Jenny: Wężony chcą zrobić krainę ciemności czy jakoś tak? Frajerzy to mój żywioł.
    Izumi: To inny wymiar.
    Jenny: Ciul. I tak się tam przejdę i skopię im ogony ^^
    Ja: Ambitny kom...
    Jenny: Nie moja wina, że wena poszła precz >.<
    Ekipa" Czekamy na nexti pozdrawiamy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Next za godzinke max dwie sie pojawi.
      Zane: Eh bd musiał w końcu wyprać ten stroj.
      Jay: Ale jak na razie mamy armie wezy ktore chca obudzic jakiegos pozeracza. Bjuuuti.
      Pythor: Nie chcemy zrobic krainy cirmnosci. To zadanie Garmadona. My chcemy obudzi Pozeracza Swiatow i przejac wladze, tak jak kiedys.
      Kelly: Plany opowiadaj swoim braciszkom a teraz wypierniczaj z tad! *wykopuje Pyhtora przez okno*
      Ja: *zmarznietymi palcami konczy pisac rozdzial*

      Usuń