wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział 27 ~ Sokół






   Od prawie tygodnia nie mieli żadnych wieści by niesforny syn Garmadona nękał wieśniaków. Nie widziano go w Jamanakai, ani Ignacii, ani żadnej innej wiosce. Ninja mieli zatem więcej czasu aby nadrobić zaległości, których trochę się nazbierało. Szło im dobrze. Powracali do formy. Sprawę kto jest Zielonym Ninja odstawili na dalszy plan. Tak jak powiedział im Sensei, najpierw muszą osiągnąć Pełnie Możliwości. Żeby to osiągnąć muszą dużo trenować.

   Każdy był na swój sposób wyjątkowy. Jednak czasami jest tak że ktoś żyje w swoim własnym świecie a inni tego nie rozumieją.
-On jest trochę dziwny - stwierdził Jay. Było przed południem, trenowali na placu pod czujnym okiem Sensei'a, który (po kilku radach) stał się bardziej surowy i wymagający.
-Jest jaki jest. Nie zmienisz tego, nawet jakbyś chciał - powiedziała Kelly odbijając nunczako.
-No ale przyznaj, żyje w swoim świecie.
   Kelly miała odpowiedzieć gdy wpadł na nią Kai, który przez stworzony na ziemi lód, poślizgnął się i znalazł miękkie lądowanie. Brunetka zastukał palcami o drewniane podłoże.
-Wygodnie? - Zapytała jak najspokojniej się dało. Nie czekając na odpowiedź zwaliła z siebie chłopaka.
-Sorrki.
  Stanął na nogi i pomógł jej.
-Nadal uważasz, że jest całkiem normalny? - Spytał Mistrz Błyskawic wskazując na Zane'a. Jasnowłosy nie zwracał na nich większej uwagi, tak jakby ich nie było. Nie zwracał też uwagi na stworzone przez swoje Spinjitzu lodowisko pokrywające połowę placu.
-Może trochę - przyznała. - Ale co z tego? Ja nie marudzę i nie nazywam Kai'a wariatem gdy podśpiewuje pod prysznicem.
-Ej wcale tego nie robię! - Oburzył się Smith.
-Jaaaasne.
   Cole ostrożnie aby nie zaliczyć gleby przejechał po lodowisku.
-Jay ma trochę racji - powiedział stając obok nich.  - Zane jest trochę.... Dziwny.
-Co rozumiecie przez "dziwny"? - Odezwał się Sensei jak zwykle pojawiając się znienacka. - Dziwny w sensie wyjątkowy czy po prostu inny od was?
-No po prostu, jest dziwny.
-Czemu tak sądzicie?
-Przez ostatnie dni dziwnie się zachowywał. Wszedł do łazienki gdy akurat ja siedziałem, śmiał się gdy powinno być inaczej na filmie. - Streścił niektóre zajścia Cole.
-Lubimy go. Jest bystry ale czasami inny. - Dorzucił Kai.
-Zane to wasz brat. A bracia się od siebie różnią. Musicie go zaakceptować takim jaki jest.
   W tym samym czasie po schodach dzielnie wspinał się nie młody już listonosz. Przystanął i spojrzał w górę. Do celu zostało mu kilkadziesiąt schodów. Otarł pot z czoła, poprawił plecak i ruszył dalej. W końcu po długiej wędrówce doczłapał się na szczyt. Odstawił plecak. Rozmasował obolałe plecy. Zadzwonił do dużych drzwi. Otworzyli mu młodzi ninja. Westchnął i zaczął wyjmować listy.
-List od rodziców Jay'a... Dla Kai'a od fanki... -poszperał głębiej - Coś dla ojca Cole'a...  coś dla Kelly... I... To wszystko - wynurzył się z dużego plecaka.
-Dzięki! - zawołali i z powrotem zamknęli drzwi. Listonosz zarzucił plecak i rozpoczynając od westchnięcia skierował się w dół.
-Muszę poprawić formę - mruknął do siebie. A może łatwiej byłoby się sturlać....?
   Ninja w tym czasie otworzyli listy od rodziców lub przyjaciół albo fanek. Lecz nie wszyscy je otrzymali.
-Ej Zane czemu nigdy nie piszą do siebie rodzice? - Zapytał Walker jasnowłosego.
-Ja... Nawet ich nie pamiętam - przyznał. - Od dziecka jestem sierotą.
  Jay od razu po odpowiedzi pożałował że wogóle spytał. Wymienił z pozostałymi szybkie spojrzenia. Po chwili niezręcznej ciszy jaka zapanowała Julien skierował się do ich pokoju.
  Kelly zrobiło się szkoda chłopaka. Doskonale wiedziała co czuje. W końcu mieli bardzo podobną sytuacje. Ona też od dziecka jest sama. Wiedziała że Zane woli być teraz sam. Zrezygnowała z pójścia za nim i tylko odprowadziła go wzrokiem.
   Zane wszedł do ich wspólnego pokoju. Położył się na swoim łóżku. Wpatrywał się w drewniany sufit. Nie miał żalu do Jay'a że powiedział co powiedział. W końcu o niczym nie wiedział. Założył ręce za głowę. Poczuł zamiast ciepła chłód. Nie wiedział czemu jego ciało jest zimniejsze niż u...  normalnego człowieka. Może faktycznie jest inny? Zdążył się jednak do tego przyzwyczaić. Tak jak do tego że jest sam. Ale teraz ma nowa rodzinę, dom. Nie Zamieżał nigdy dopuścić do tego aby to stracić.


*

   Dzień upłynął im tak jak kiedyś. Na treningu. Wu stwierdził że powracają do formy ale i tak muszą ćwiczyć. Pewnie gdyby przez ten miesiąc się nie leniwili to ktoś z nich mógłby osiągnąć Pełnie Możliwości. Nie cofną jednak czasu.  Gdy im się to uda okaże się kto jest Zielonym Ninja. Ale jak na razie nikt nic nie wiedział.
   Po skończonym treningu i zjedzonej kolacji ninja wypoczywali w swoim pokoju. Rozmawiali o różnych i przeróżnych sprawach. Tak jak zazwyczaj pod koniec podostawali głupawki i tym razem skończyło się na wojnie na poduszki. Pozasypiali na byle jak pościelonych łóżkach.
   Kelly jeszcze całkowicie nie zasnęła. Nie mogła sobie znaleźć wygodnego miejsca. A poza tym znowu miała to dziwne przeczucie jakby coś było nie tak. Po prostu... Przeczucie i tyle. Tak samo było gdy w nocy Nuckal zakradł się do klasztoru. Czuła teraz to samo uczucie.
   Przekręciła się na prawy bok z zamiarem zignorowania tego czegoś.  Podciągnęła kołdrę pod brodę. Zamknęła oczy chcąc zasnąć. Nie było to jej dane. Ktoś się niemiłosiernie wiercił.
'Dajcie człowiekowi spać!'
   Odchyliła kawałek zasłony. Przez chwilę przebijała wzrokiem pół mrok. Zidentyfikował że osobą która wierciła się z boku na bok był Cole. Już miała powiedzieć aby się opanował, kiedy on niespodziewanie usiadł dość gwałtownie. Albo Kelly się przewidziało albo nie ale zobaczyła że Cole ma czerwone oczy! Zamrugała kilka razy. Gdy z powrotem spojrzała na chłopaka czerwone paczały zniknęły i znowu były ciemno-brązowe. Położył się z powrotem. Już więcej się nie kręcił więc raczej zasnął.
   Zdziwiona Kelly przekręciła się z powrotem na lewy bok. Co to miało znaczyć? Takie oczy widziała u mieszkańców kiedy byli zahipnotyzowani przez Wężona. Ale czy to znaczyło że Cole jest.... Nie to  raczej nie możliwe.  Może tylko jej się to przewidziało...?
   Oby tak było.
*
   W środku Dzikiego Lasu powstawała siedziba małego Lloyd'a. Był to drewniany domek na drzewie. Od świtu do nocy Wężonowie uwijali się aby jak najszybciej go skończyć. Nie lubili drzew ani za dużych wysokości. Jednak nie wszyscy byli gotowi usługiwać Garmadonkowi.
-Nie do wiary zahipnotyzowałeś ninja - powiedział jeden z węży gdy Skales opowiedział mu co zrobił. Miał teraz wgląd w to co widział zahipnotyzowany. - Generał o tym wie?
-A ssskąd. - Odpowiedział Skales. - Generał jessst pod kontrolą Lloyd'a. A ja nadal czekam na odpowiedni moment do działania.
   Wtajemniczony w sprawę miał coś dodać ale zobaczył że Silthra się zbliża więc szybko dał dyla aby nie dostać ochrzanu.
-Wszyssscy pracują a wy śpicie. Jesssteś moją prawą ręką więc zacznij sssię bardziej ssstarać Skales - nakazał Silthra.
-Tak jessst generale - ukorzył się. Postanowił mimo tego wstąpić na cienki lód. - Generale wiesz że jessstem ci całkowicie oddany - zaczął - ale martwi mnie ta cała dziecinada. Ninja zabrali nasze berło a my zamiassst je odebrać budujemy ten...  domek dla Lloyd'a? Obaj wiemy że węże nie lubią  drzew.
-Dobrze wiesz że ze mną sssię nie zadziera Skales - warknął generał. - Udam że tego nie sssłyszałem.
-Ej! Jeśli chcemy z tąd rządzić Ninjago, w tej windzie koniecznie musi być zapadnia. Żądam więcej pułapek!! - Zawołał Lloyd stojący piętro niżej w drewnianej windzie.
-Wedle rozkazu młody Garmadonie.
   Silthra odprawił żołnierza majestatycznym gestem. Skales z niechęcią usłuchał. Zabrał się nie spiesznie do pracy.
-Już niedługo to ty będziesz wykonywał moje rozkazy - mruknął z nienawiścią patrząc na generała który wydawał innym rozkazy.

*

   Kolejny dzień, kolejny trening a co za tym idzie kolejne postępy. Ninja już całkowicie przypomnieli sobie jak używało się Magicznych Broni. Lecz gdy dzisiejszego dnia minął tydzień od ostatniego spotkania z Lloyd'em a oni tylko ćwiczyli i ćwiczyli to....  to zaczynało być nudne.
   Już dla tej rozrywki mogliby go znowu przepędzić. A tak to prócz ich głupawek nie mieli żadnej rozrywki. Tylko ostatni obiad Cole'a dostarczył odrobinę rozrywki. Gotowanie pozostawili Zane'owi. Jego dania dało się przynajmniej zjeść.
   Było właśnie po takowym obiedzie. Pozostali siedzieli jeszcze w jadalni a jasnowłosy wyszedł aby wyrzucić śmieci. Wsadził worek do do kosza przed wejściem do klasztoru. Od wczoraj powróciły do niego myśli sprzed kilku lat. Zastanawiał się kim są jego rodzice? Czy wogóle jeszcze żyją? Co się z nim stało w dzieciństwie? Oraz dlaczego nic nie pamięta? Okres dzieciństwa to dla niego jedna wielka czarna plama. Nic. Kompletnie nic nie pamiętał. Tak jakby ktoś wymazał mu wspomnienia.
   Coś przeleciało mu nad głową. Na gałęzi starego drzewa rosnącego przy murze usiadł granatowy sokół. Jego futro wyglądało jak metaliczne. Brzuch miał srebrny tak jak końcówkę ogona i czubek główki. Miał bystre żółte oczy. Patrzył się nimi na chłopaka. Zane przekrzywił lekko głowę. Ptak zrobił to samo. Pomachał rękami on naśladując to zatrzepał skrzydłami. Sokół wbił się w powietrze. Okrążył chłopaka. Chciał jakby powiedzieć "chodź za mną".
-Zane żyjesz czy śmietnik cię połknął? - Głos Kelly rozległ się na placu. Wyszła do niego.
-Idziesz? - Zapytała nie zauważając sokoła który ponownie przysiadł na gałęzi.
-Zaraz przyjdę - powiedział.
-Nad czym tak dumasz? - Zagadnęła opierając się o framugę drzwi.
-Nad wszystkim i niczym - odpowiedział spoglądając w dół schodów.
-Wiesz, jakbyś chciał pogadać to wal jak do spowiedzi. W końcu mamy podobną historię.
   Zane pokiwał głową
-Dzięki.
-Kelly, Cole zeżarł twoje ciastko!! - Zawołała z klasztoru Nya wyraźnie rozbawiona.
-Cole już nie żyjesz! - Odgroziła się powstrzymując śmiech.
-Przyjdź zaraz - Rzuciła przez ramie idąc do jadalni.
   Brunetka zniknęła za drzwiami. Nawet za murem Zane słyszał ich śmiechy. Przeniósł wzrok na sokoła. Ptak znowu zleciał z gałęzi. Zrobił nad nim małe kółko po czym skierował się w dół schodów. Zane po chwili wahania ruszył za nim. I tak nie Mial nic ciekawego do roboty a pozostali świetnie się bez niego bawili.
   Julien biegł za sokołem prawie 10 minut. Nie odczuwał zmęczenia. Mogły tam biec jeszcze długie godziny z małymi przerwami.  Ptak utrzymywał stałe tempo. Co jakiś czas oglądał się czy aby jasnowłosy biegnie za nim. Dotarli do środka jakiegoś lasu. Z tego co zorientował się Zane był to Dziki Las. Ciekawe czemu taka nazwa...?
    Sokół usiadł na gałęzi jednego z wysokich drzew. Zane zwolnił i spojrzał pytając na przewodnika. Ptak wskazał swoim małym łebkiem przed siebie. Biały ninja podszedł na skraj małego wzniesienia. To co zobaczył wprawiło go w spory szok. Na trzech linach powstawał drewniany domek na drzewach. Miał trzy piętra po których kręciły się. Na ziemi dostrzegł małego ludka wydającego rozkazy.
-Czyli dlatego siedziałeś cicho bo budowales sobie bazę - pomyślał biały ninja.
   Sokół zatrzepotał skrzydłami i wskazał na kierunek z którego przybyli.
-Dzięki pierzasty przyjacielu.
    Zane biegiem ruszył w drogę powrotną. Biegł szybciej aby natychmiast przekazać wiadomość przyjaciołom.


*

   Wojowników ożywiła informacja, którą przyniósł Zane. Szybko się zebrali i jeszcze szybciej wyruszyli. Nie zabrali smoków bo, mimo że zostały wyszkolone do cichego poruszania się, to to w końcu smoki. Dość spore zwierzątka. Więc całą drogę przybyli biegnąc. Gdy zbliżali się do celu zwolnili. Ich oczom ukazała się baza Garmadonka.
-Jasna golonka - sapnął Cole. - Zane Mial rację.
-Dzieciak i węże nie mogą mieć bazy w Ninjago. Musimy ją zniszczyć zanim zacznie działać - Stwierdził Kai jak raz myśląc trzeźwo i szybko.
-Tylko jak? - Zastanowił się Jay.
-Wygląda na to że budowla wspiera się Na tych trzech drzewach. Gdy przetniemy liny powinien rozpaść się jak domek z kart. - Wyjaśnił prosty plan lider.
-Kto buduje domek z kart? - Zdziwił się Zane. - To nie odpowiedni materiał.
-O rany - jęknęła Kelly. Czasami gdy Zane brał wszystko zbyt dosłownie był meczący. - Tak się tylko mówi, Zane.
-Mniejsza o to. Ruszamy. I pamiętajcie zlewamy się z cieniem - zarządził Bucket.
   Ninja ruszyli do wykonania planu. Lecz najpierw musieli dostać się na sam szczyt budowli. Kai przejął jedną z mniej znaczących lin i wywindował się do góry. Cole przyczepił się do spodu windy a reszta użyła gałęzi grubych i wysokich drzew jako schodów. Po paru chwilach znaleźli się na górze. Lloyd w tym czasie robił przegląd jak pracowali jego podwładni. 
-Ej ty - zwrócił się do Wężona. - Stań w tamtym miejscu.
   Wąż nie do końca rozumiejąc wykonał polecenie. Garmadonek pociągnął za dźwignie a  w miejscu gdzie stał Hipnokobr otworzyła się zapadnia a on zleciał na dół. Lloyd, zadowolony, że wszystko działa ruszył dalej. Nie wiedział że obserwuje go Skales.
   Jay dostał się na małą platformę do drezwa do którego była przymocowana jedna z trzech głównych lin. Za pomocą Spinjitzu przeciął ją. Budynek przechylił się znacznie na jedną stronę. Kilkoro Wężonów nie złapało się i pospadało na ziemię. W następnej chwili Zane przeciął kolejną linę. Domek utrzymywał się już tylko na jednej. Tą miał przeciąć Cole i zakończyć sprawę.
-Cole zaczekaj aż zejdziemy! - Zawołał Kai w jego stronę. Chłopak kiwnął głową na znak że zrozumiał.
    Gdy domek się przekrzywił Lloyd w porę złapał się belki. W środku zostało jeszcze parę węży. Spojrzał w górę. Akurat zobaczył ninja. 
-Brać ich! - Rozkazał.
   Lecz podwładni nie kwapili się do wykonania zadania. Skales postanowił zacząć działać. Wreszcie nadszedł ten odpowiedni moment.
-Odwrót!! - Krzyknął głośno zagłuszając chłopaka.
   Pobratańcy woleli posłuchać się jego. Zaczęli uciekać jak najprędzej z walącej się konstrukcji. Skales dostrzegł na platformie czernego ninja który czekał na przecięcie ostatniej liny by zakończyć sprawę. Rozpoznał w nim wojownika którego kiedyś prawie zahipnotyzował. Znalazł dla siebie korzyść.
-Będziesz posssłuszny moim rozkazom - wysyczał w jego kierunku. Nie musiał krzyczeć. Rozkaz dotarł do czarnowłosego. Jego oczy zmieniły kolor na czerwony. Lecz tym razem takie zostały. Momentalnie poczuł, że traci nad sobą całkowicie kontrole. Pierwszym rozkazem Skales'a było zatrzymanie wojowników którzy zebrali się na dachu. 
-Gdzie jest Cole? - Zapytał Jay patrząc w miejsce gdzie powinnien być Mistrz Ziemi ale go tam nie było. Ostatnia lina była na granicy zerwania.
-Nie mam pojęcia, ale jeśli zaraz z tąd się znie wyniesiemy to będzie z nami źle - powiedziałą Kelly łapiąc równowagę po kolejnym wstrząsie. 
   Ruszyli aby zejść z dachu kiedy przed nimi pojawił się Cole. w dłoni trzymał kosę. Na początku wszystko wydawało się w porządku lecz gdy na nich spojrzał okazało się że miał czerwone oczy.
-Jeśli chcecie przejść musicie mnie pokonać - oznajmił postępując w ich stronę. Pozostali zaczęli się cofać.
-Co mu się stało? - Spytał Smith
   Kelly walnęła się z otwartej w czoło. Czyli wczoraj nic jej się nie przewidziało.
-Jest zahipnotyzowany - wyjaśniła
-To lepiej niech szybko się obudzi bo domek zawali się razem z nami! 
   Gdy ninja głowili się jak odhipnotyzować kolegę, ostatni wężonowie zaczęli opuszczać budynek.
-Stójcie. Macie bronić mojej fortecy - jęczał Lloyd idąc za Skalesem (nie lubię odmieniać jego imienia xD )
-Fortecy? - Powtórzył z wyczówalną kpiną - Już wiem na co przyszedł czasss
   Skales zrobił kilka kroków do tyłu. Pociągnął za dźwignię. Lloyda nadal prześladował pech, stał akurat na zapadni. Wpadł do klatki którą sam kazał zamontować.
-No nie! - Zawołał załamany a jednocześnie wkurzony że armia mu się zbuntowała. Natomiast Wężonowie w 100% poparli brata. 
-Mezmo zabierz tego dzieciaka do otchłani kłów - nakazał kumplowi Skales - A teraz biegiem po berło!
   Szybko opóścili "fortece" i ruszyli do klasztoru gdy ninja nadal zostali z zahipnotyzowanym koleżką na dachu
-Spokojnie Cole. Przyjaciół się nie bije - Jay starał się użyć dyplomatycznego sposobu. Bucket nieprzejął się i kopnął go w brzuch.
-Dobra, jak dla mnie nic się nie stało - sapnął masując obolałe miejsce.
   Cole nadal atakował. Unikali jego ciosów.
-I co teraz zrobimy? - Zapytał Kai uskakując przed kosą. - Jeśli użyje miecza forteca stanie w ogniu a na dokładke przypale go
-Przecież w berle jest antidotum - Przypomniał Zane
-Tyle że berło nadal leży w klasztorze - skorygował Jay
-To może użyj pioruna? - zaproponowała Kelly wykonując unik przed ostrzem. - Może to go wycuci
    Walker wyjął nunczako
-Wybacz Cole. To nic osobistego
   Zakręcił nim kilka razy nad głową po czym wystrzelił w stronę ciemnowłosego wiązke energii. Uderzyła w Cole'a. Odrzuciło go do tyłu. Przez chwilę mieli nadzieję że podziałało. Lecz bywa tak że nadziej jest matką głupich. Tym razem tak własnie było. Gdy Cole otworzył oczy czerwony kolor nie zniknął. Nie rzucił się tym razem na nich tylko w stronę ostatniej liny. Uniósł kosę
-Cole nie!!! - krzyknęli razem.
   Chłopak miał już opóścić ostrze gdy po lesie rozszedł się dźwięk. Przyjemny, łagodny i uspokajający odgłos fletu. Nad nimi przeleciał Flame. Siedzieli na nim Sensei wraz z Nyą.Mentor grał na flecie. Bucket na odgłos instrumentu odzyskał nad sobą kontrolę. Oczy przybrały normalny kolor.
-Co...ja....tu...robię ? - zdziwił się
-Wyjaśnienia na później! - Zawołała Nya - Wszystko się zaraz zawali! wskakujcie na smoka!
   Nie trzeba było im tego dwa razy powtarzać. Po chwili wszyscy ninja siedzieli na smoku. Konstrukcja całkowicie zawaliła się na ziemię.
-Uff mało brakowało - sapnęła Kelly patrząc w dół na stertę gruzów. Przypomniało jej się o flecie. - A ten flet? Przełamał moc Himpokobr. 
-Jest tak samo stary jak oni. Więcej wam powiem jak wrócimy do klasztoru - odpowiedział Sensei
-Szybciej Flame. Klasztor nie jest chroniony - zawołał Kai
    Ognisty smok przyspieszył. Lecz i tak było już za późno


*

  -Nasz dom... Wszystko saplili - Szepnęła Kelly
   Stali w miejscu gdzie kiedyś był ich klasztor. No właśnie. Był. Teraz zostały tylko tlące się kawałki drewna. Spóźnili się. Wężonowie spalili klasztor i wszystko co w nim było. Na szczęście w porę przylecieli aby uratować smoki które teraz unosiły się nad nimi. Stracili wszystko. Wężę zabrały berło ale nie poprzestali na tym. W ramach zemsty spalili dom wojowników. 
   Każdy z nich odczuwał żal a jednocześnie złośc. Jednak niektórzy nie potrafili w takiej sytuacji opanować tej drugiej emocji.
-To wszystko twoja wina - warknął Kai wskazując placem na Zane'a - Gdybyś nie poszedł na głupim ptakiem nic by się nie stało!
-Kai
-Nie Sensei. Kai ma racje - poparł bruneta Mistrz Błyskawic. - Przez Zane'a starcilismy wszystko. Wszystkie nasze savy! No wszystko!
   Zane chciał coś powiedzieć ale zrezygnował. Wbił wzrok w ziemię. Nie zamieżał kłócić się z przyjaciółmi. Może po części mieli racje? Gdyby nie poszedł za sokołem... Ale wtedy nie powstrzymaliby Lloyd'a. Kto wie co by się wtedy stało. Usłyszał znajomy głos. To był sokół.
-Dosyć - Sensei uderzył swoim bambusowym kijem w ziemię. uciszył tym samym Kai'a i Jay'a - Wszyscy dzisiaj zawiedliśmy. Macie w tej chwili przeprosić Zane'a
   Chłopcy spóścili wzrok zdawszy sobie sprawę z głupoty swoich słów
-Przepraszamy Zane.... - powiedzieli razem
   Przeprosiny były skierowane do jasnowłosego lecz gdy się odwrócili chłopaka już nie było
-Możecie być z siebie dumni - Nya splotła ręce na piersiach. Spojrzała tam gdzie Kelly i Sensei. W oddali zobaczyli oddalającego się Shard'a
-Brawo. Nic tylko wam pogratulować - Kelly przybrała tą samą pozę co koleżanka. Siostra Kai'a była na niego wkurzona. Może nawet trochę na Jay'a...?
-Nie czas teraz na kłotnie - Powiedział Sensei sprowadzając ich na ziemie.
-No ale... co teraz? - Zapytała Kelly - Nie mamy dachu nad głową... nie mamy nic.
-Coś na pewno wymyślimy. Potrzebujemy tylko czasu
-A co z Zanem? 
-Miejmy nadzieję, że wróci

*

   Ulokowali się pod Górą Niemozliwie Wysoką. Od wylotu Zane'a minęło prawie półgodziny. Rozwiesili szczątki jakiegoś materiału który posłuzył im za jakiekolwiek schronienie. Wpatrywali się w milczeniu w płomienie małego ogniska. Nie mieli ochoty na rozmowy. Jay bez większego zapału rzucał kamykiem do puszki
-To bez sensu - mruknął Cole. - Nic nam nie pozostało. 
-Przegraliśmy - dodał Kai.
-Musimy cieszyć się z tego co mamy - powiedział Wu
-A faktycznie coś mamy? - Odezwał się Jay
-W sumie nie brakuje mi aż tak klasztoru jak.... Zane'a - przyznał Smith. zgodzili się z nim - Glupio że tak na niego naskoczyliśmy.
   Kelly siedziała przy smokach. Głaskała powolnymi ruchami pysk Vild'a na swoich kolanach. Miał zamkniete oczy i chyba drzemał. Czuła taką pustkę. Z utraty domu i przyjaciela. Liczyła że wróci. Pewnie po prostu musiał przemyśleć parę spraw tak jak ona kiedyś. Vild otworzył oczy. Podiósł łeb. Cicho ryknął w lewą stronę. Dziewczyna spojrzała tam. W ich stronę szedł nie kto inny jak Zane!
-Zane! - zawołali i podeszli do niego.
-Zane, przepraszamy cię jeszcze raz za to co powiedzieliśmy - przeporsił jeszcze raz Walker.
-Drużyna razem wygrywa i przegrywa - dorzucił Kai
-Nie musicie mnie przepraszać - zapewnił Julien z uśmiechem
-No ale bez potrzeby na ciebie naskoczyliśmy... Dlatego odszedłeś
-Nie odszedłem. Po prostu znowu zobaczyłem sokoła
-Co tym razem znalazłeś? - Zapytała Kelly czując że na pewno coś odkrył
-Chodźcie pokaże wam. Myśle że wam się spodoba
    Ruszli za przyjacielem. Szli kilka minut. Doszli na skraj pustyni za górą.
-Nie wiem co to znaczy ale czuję że coś łączy mnie z tym sokołem - powiedział Zane gdy się zatrzymali. - Czuje też, że chce nam wskazać drogę
   Ruchem ręki wskazał na krajobraz za nim. Na tle zachodzącego nieba, o skały opierał się statek. Z przodu miał dziurę oraz wyrzeźbioną głowę smoka. Był sporej wielkości
-To nasz nowy dom
-Wow - to jedyne co udało się powiedzieć wojownikom. W następnym momencie biegli już do ich nowego domu. Sensei został z Zanem
-Jestem z ciebie dumny Zane. Kiedyś na pewno odnajdziesz rodzinę
-Już ją odnalazłem - powiedział z uśmiechem













~~~~~~~~~~~~~~~~~~
   Uff wreszcie napisałam ten rozdział. Było ciężko ale jakoś dałam radę. Polubiłam czytać krótkie a sama napisałam długi. Tia.... Jest pewnie troche chaotyczny bo pierwszą połowę pisałam jakieś dwa tygodnie temu. I pewnie masa błedów za co przepraszam. Następny będzie za dluuuugo. Jeśli wogóle powstanie bo mogę nie doczekać. (3 dni egzaminów dały mi w kość.) A od maja rehabilitacje O.O Nie chceeee
To do następnego
Pozdrawiam
~Vanessa~

36 komentarzy:

  1. Pierwsza. Za mało czasu na konstruktywny komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekaj! Jutro skomentuję, jest 23:13... dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem więc!
      Na początku chciałabym cię z całego serca przytulić!!! Odzyskujesz moją wenę! A poza tym to Cole i Jay i Kelly są the best! (bez urazy, Kai itd) Poza tym jestem sierota, bo niegdy nie oglądałam anime ani nic, więc moja wyobraźnia działa na Twoim blogu, wyłącznie (odnośnie Ninja). Mój 4-letni brat zdążył powiedzieć mi, kto to zielony Ninja, zanim tu wpadłam :) No nie wiem... co tam jeszcze... ej no. Zawsze tak jest: mam 1000000 spraw do powiedzenia, ale jak zaczynam pisać komentarz wszystko idzie do lasu ?.? Eh... czemu Cole, co? Głupie Wężobrzuchy (czy coś tam)i teraz wiadomość do Lloda: Zabiję cię przy najbliższej okazji. KABUM. Działasz mi na nerwy, mały Garmadonku. Twój tatuś lepszy. Sialalala... Cole jesteś super! Nie jesteś sztywniakiem! Hurra! Właśnie taki wyjątkowy... jak oryginalny przywódca. W sumie podobny o Jay'a, tyle że masz więcej mózgu i nie latasz za Nyą jak mucha do miodu. Więc ja się tutaj wygodnie rozsiadam i zostaję. Będę gadać z Kelly i Cole'm ale czad! Czy aby na pewno mój komentarz był wystarczająco długi? aha, zapomniałam. Piszesz dłuuuuuuuugie rozdziały :D i dobrze, ja wstawiam raz na 3 dni, ale krótsze. I pięknie rysujesz!!! Ja nie mam talentu plastycznego, ale cóż... Podziwiam Twój styl pisania. Zwięźle, krótko, na temat. I ładnie zakończyłaś mniejsze wątki, i jeszcze moja miłość do Vilda... Kelly, podziel się! Prooooszę! Vilduś mój malutki! Kochany smoczek.... też chcę! Egzaminy? aha, czyli jesteś w 3 gimnazjum... czyli mam prawo gorzej pisać! Jestem nieco młodsza ^^ A poza tym Ty piszesz od września (gdzieś to widziałam!) a ja od połowy lutego xD Sialalala.... mój komentarz jest jak widać nieogarnięty. Zapraszam ty sobie Cole'a i Kelly!!! Jay też może przyjść a Kai jeśli chce. Ale i tak kocham Luke'a Skywalkera i Vilda... Cole, żyj! Głupie oczy. Czerwone. A swoją drogą Luna musi się sama siebie bać, w nocy. Przecież ona ma czerwone oczy!!! Straszne. Ja mam kolorowe xD Teraz sobie jeszcze pogadamy na Hangouts! Co by tu jeszcze napisać? Nie zdziw się, jeśli coś tu jeszcze skomentuję. Zawsze zapominam. Aha, mam. Ogólnie ja się nie mogę tu do niczego przyczepić z wyjątkiem "ę". Trochę go tu brakuje, ale kit z tym. To teraz włączam bloga Kiwi, "Bleeding Out", bloggera i Hangouts i gadam, piszę i słucham muzyki w jednym. Aha, i jeszcze Wu jest takiii słodziutki! Dziadziuś słodziutki, sialalala.... wiem, ze mną jest nie tak.
      Pozdrawiam Cię, Cole'a Vilda Kelly i Jay'a i całą resztę!!! i WU!
      NMBZW!!!

      Usuń
    2. Słodki dziadziuś xd Ta… dziadziuś, który może nas zabić jednym machnięciem ręki :D

      Usuń
    3. Kelly: *zygu zygu marcheweczka do Kai'a*
      Lloyd: *po przeczytaniu poczatku koma zaczyna walic glowa o sciane* Kolejna osoba chce mnie zabić... T.T
      Kelly: Pocieszyłabym cię ale zasłużyłeś.
      Lloyd: -.-
      Kelly: Sam sobie jesteś winny
      Lloyd: Dotarło. Eh nikt mnie nie lubi *zabiera mape i idzie Bog wie gdzie*
      Ja: *umiera od krojenia cebuli* No gonić mi go!!
      Kelly: Po co?
      Ja: Bo Garmadon mnie zabije!
      Wszyscy: Czemu?
      Ja: Ups. No poprosil (czyt. Kazal) mi pilnowac synka zeby nie broil
      Kai: No to cos ci nie pykło
      Ja: Zauważyłam. Czemu nikt go nie lubi? Ja mam co do niego powazne plany. Nie dlatego ze bd Wybrancem... Do czego innego. Lloydzie Montogomery Garmadonie wracaj mi tu bo nie recze za siebie!!
      Kelly: *głaszcze Vild'a* Paczaj. Masz fanke.
      Vild: *merda ogonem jak pies*
      Kelly: I jak cie tu nie kochac? <3
      Ja: Nie wiem gdzie on polazł. A i dziekuje :* Rysowanie zwierzat wychodzi mi o wiele lepiej niz ludzi. I przy tym zostane.
      My rowniez pozdrawiamy :***
      NMBZT!!!
      Pewnie tez zapomnialam o czym napisac xD

      Usuń
    4. CAŁY KOM MI SIĘ USUNĄŁ!!!! Ale przypomniałam sobie to, co zapomniałam przy pisaniu tamtego (wszyscy rozumieją, cnie xD?) Bo: jest ZAKON Jedi, jest ŚWIĄTYNIA Jedi, jest KLASZTOR Ninjago... ludzie, czy my się w braci Franciszkanów bawimy? Nie wiem. W każdym razie, Cole, idź ratować Kelly od czegokolwiek. Tak mi sie chce. Jestem nielogiczna. A lubisz mnie, cole? Czekja... małeś na nazwisko Walker? Czy nie... mieszają mi się imiona. W każdym razię lubię Cole;a. A mój mały Vilduś!!!!! Hej ^^ VIIILD VIIIIIIILDDDD <3 <3 ♥☻♥♥♥♥
      NMBZW!!!

      Usuń
    5. Kelly: *rozgląda sie* Ale od czego mnie ratować? Sama sobie świetnie sama sobie daje radę.
      Cole: Jeszcze nie miałem szansy cie bliżej poznać. Jak już to wieczorem pogadamy.
      Jay: Ej ja jestem Walker!
      Kelly: To zróbmy tak. Lista osob:
      Kelly Thifer
      Jay Walker
      Cole Bucket
      Kai Smith
      Nya Smith
      Zane Julien

      Usuń
    6. Dzięki. Jakoś nie pasuje mi łączenie ludzi i robienia ColoJaya xD Super! Pogadamy o 20:00. Wszyscy mają być! Oprócz Lloyda. 😂😂😂

      Usuń
    7. Lloyd: :(((
      Kelly: Tylko sie nie popłacz
      Lloyd: No ale no... A niech was. A jak zmienie swoje zachowanie to mnie polubisz...? Tak troszke chociaż...?

      Usuń
    8. Hmm... w sumie... może. Zobaczymy. Jak się postarasz. Ale uważaj. Kelly cie przypilnuje. Wpuszczę cię na Hangouts, ale bądź grzeczny. Nie płacz.

      Usuń
    9. Aha! I widziałam jak wygląda Nunczako. I katana. Powiem szczerze, że zachwyt dla (Jay, to ty walczyłeś Nunczako?) Jaya. To wygląda jak dwie rurki zamocowane łańcuchem

      Usuń
    10. Lloyd: Dzieki :)
      Ja: *znad swego notatnika* Ups.... Eee Lloyd, z moich wyliczen wynika ze jeszcze przez 3 rozdzialy bedziesz niegrzeczny (albo wiecej) i dopiero w 4 zrozumiesz swoj blad....
      Lloyd: T^T
      Ja: Magda nie zabijaj go jeszcze. *wymowne spojrzenie na Kelly*
      Kelly: *wywraca oczami* No dobra. Magda, odposc Lloyd'owi (chociaz troche) Dzieciak w koncu chce być tylko taki jak ojciec.
      Lloyd: *oczy kota ze Shreka.*
      Kelly: no juz idz sie pobaw z Vild'em. A zmieniajac temat to nunczako wlasnie wyglada ak dwie rurki zlaczone lancuchem
      Jay: Wiazka energii w moim przypadku.
      Kelly: Jeden kij. Ale jak ty tym manewrujesz to ja nie wiem. Dobra ide szukac Cole'a.
      Ja: A Lloyd??
      Kelly: Kurcze co ja jego matka?! Znajde Cole'a i sie nim zajme nie rozdwoje sie. Vild nie zjedz go! *wychodzi na dwor* Cole gdzies polazł!?

      Usuń
    11. Nunczako to 2 kiełbasy połączone łańcuchem. Dobra, Lloyd. Pożyjesz. Ah... fajnie się gadało na Hangouts ^^ powodzenia Vild ❤❤❤
      NMBZW!

      Usuń
    12. Znaczy "smacznego, Vild" xD

      Usuń
  3. Oto przybywam! Nadganiam rozdziały i jestem już w 13! Ssssukcesss.
    Niestety wyłapałam powtórzenia (Grrr!), literówki, brak przecinków i błędy ortograficzne. Popracuj nad tym, a będzie cud miód malina! :D
    Nie spotkałam się jeszcze z blogiem o Ninja, a uwierz mi, przeszperałam trochę tej blogosfery xd. Może masz aplikację zwaną hangouts? :D Czekam z niecierpliwością nn! :)

    I co by tu napisać? A walnę jak wszędzie!
    NMBZT! C;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wheee nowa czytelniczka :DD nawet nie wiesz jak sie ciesze ^.^
      Wiem ortografia to moja zmora. Uwież że staram się jak mogę żeby to eliminować no ale czasem (pewnie nawet bardzo czesto) mi nie wychodzi. Czytam to po kilka razy ale i tak pomijam te błedy. Eh... Postaram się poprawić :)
      Nastepny już sie pisze. Moze w nim będzie mnie błędów?
      Co go hangoutsu to mam :) Nazywam sie tak jak na bloggerze (z ta roznica ze jest Vanessa26) i jest ten sam avatar. :)
      NMBZT!!
      Zaraziłyście mnie tym xD

      Usuń
  4. Hey!
    Przybywam!
    Tralalalala...
    Da-dumc...
    Pam-pa-ram-pam-pam!
    A więc tak... Jestem tu nowa! Ale obiecuję, zostanę na dłużej.
    Podobnie jak Zuzeł, nie spotkałam się nigdy z blogiem o Ninja ale ten jest świetny! Serio.
    A co do błędów... Nie będę kłamać, nie jest idealnie. Ale jest bardzo dobrze :D. Orto, interpunkcja, powtórzenia, kilka literówek... Ale jeśli o styl pisania bardzo mi się spodobał. Luźny, ładny, nie jest sztuczny ani wymuszony.
    Dalej, koleżanki wyżej pytaly o hangouts, więc nie będę udawać, że tego nie widziałam, nie zapytam sama, tylko po prostu do Cb napiszę, ok? xd
    To ja lecę nadrabiać rozdziały!
    NMBZT, Sithari

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Sithari ^.^ Z wielka przyjemnością i radością witam Cię na moim blogu. Bardzo, bardzo się cieszę, że wpadłaś.
      Błędy staram się tempić usilnie. Wytykanie ich pomaga mi je poprawić więc nastepnym razem wal śmiało ;)
      Jeju w ciągu 2 dni mam trzy nowe czytelnicki jej ^.^ Radość ma nie zna granic!
      Okey to napisz na hangouts :) Kolejna osóbka z którą będzie można pogadać wieczorkiem ^^
      NMBZT!!

      Usuń
    2. O i o tym mowie xDD
      dzieki teraz bd pisac dobrze
      Tępić, tępić, tępić.
      Zapamietane

      Usuń
  5. Przepraszam że tak późno po opublikowaniu komentuję ale nie miałam do tego głowy a sam rozdział czytałam na raty.
    Lilka:*zapłakana i czerwona tuli Zana* Ja wiem jak się czujesz ja też robię rzeczy w brew swojej woli....a obiecałam Nilowi ze nie będę płakać.
    Nil: No właśnie.
    Jack: Chciałbym się temu statkowi przyjrzeć z bliska....
    Lilka:Po za tym Col nie ładnie tak komuś ciastka wyjadać byś się wstydził *///^///*
    Lenox: Idę po termometr U_U
    Lilka:*zaczyna biegać za sokołem* Choć do mnie no choć*podskakuje* A psik!*po ciele przechodzi prąd i ociera nos* Przepraszam...
    Syk:W czwartej szufladzie po lewo są twoje skarpetki załóż je.
    Jack: Sky miałaś się nie przywiązywać do niej.
    Sky: Ale mi jej szkoda.
    Jack: Mało mnie to.
    Lilka:*wyjmuje z szarki różowe puchate skarpetki i zakłada* Ja chcę jednoroga *///.///*
    Jack:I znów się zaczyna. Ponawiam ta prośbę jeśli chodzi o statek.
    Lilka:Aj aj kapitanie*zakłada kapelusz na głowę i przepaskę na oko* Arrry wy szczury lądowe szorować pokład *///o///*
    Jack: U_U
    Ja:Powiedź Lloyd wszystko w porządku? Nie poobijałeś się? Te wstrętne węże jak one się zachowują.
    Lilka:Lubię węże *///.///*
    Ja:Czekamy na kolejny rozdział. A po za tym jak tam egzaminy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło matko ale zabiegana jestem! Chwila na pozbieranie myśli.... *ten yeras later* Dobra jestem. Kłiiitam że pozno ważne że przybyłaś ^^
      Kelly: Zane jak coś upichci to Cole oddaje mi swoj deser.
      Cole: Kiedy tak powiedzialem?
      Kelly: Nie powiedziałeś ale tak ma być. Cos za coś.
      Zane: *klepie Lilke po plecach*
      Jay: Nasz statek potrzebuje jeszcze drobnego remontu. Silniki jeszcze nie dzialaja ale jeden dwa strzały z nunczako i bd działac jak w szwajcarskim zegarku.
      Kelly: Możesz wpaść... Ale nic nie kombinujesz? *ostatnio zrobiła podejżliwa*
      Sokol: *przekrzywia lekko glowke przypatrujac sie Lilce*
      Ja: Chwila o czym my pisalismy ?
      Kelly: Nie ma to jak zostac wyciagnietym na 16 km wycieczke rowerowom
      Ja: Ale fajnie bylo ^^ Towarzyszyl nam koncert metalowcow....
      Lloyd: *skwaszona mina* Powiedzmy ze w porzadku.

      Usuń
    2. Ja: Metalowcy? Ooooo to fajnie. Ja muszę się wybrać na dłuższą wycieczkę na rower. Nie martw się tam Lloyd ciocia im dokopie a jak nie ja to Lilkę się wyślę.
      Lilka: Ej! Dzięki Zane nie łam się tam będzie dobrze masz w końcu cała swoją ekipę. Hejo!*macha do sokoła*
      Ja: Przyślę ci tu kruki to będziesz się cieszyła...
      Lilka:Jakie kruki?
      Ja:Phobo.....nie ważne....
      Lilka:-_-
      Jack:Skądże...ja tylko chcę obejrzeć statek. Można by było zrobić czujniki an podczerwień albo...*Lilka zasłania mu buzie*
      Lilak:Od tego twojego mądrzenia aż głowa mnie boli U_U
      Jack:*z ciąga dłoni Lilki z ust* Czy ja ci przerywam jak ty coś mówisz?
      Lilka:Tak....
      Jack:Nie.
      Lilak:*Zostwja Jacka i biegnie oglądać Meridę* Znam tuj bul mała...
      Jack:A czyjego ty bólu nie czujesz.
      Lilka:Ta ma się tą empatie.
      Lenox:Aha...
      Lilak:*obejmuje telewizor* Ja cię rozumiem...:'(

      Usuń
    3. Kelly: O widzisz kruk im dokopie. Zostaw Wężompiry w spokoju.
      Lloyd: *po chwili zastanowienia * Zobacze
      Ja: Lloyd...
      Lloyd: Mhm?
      Ja; Co mówiłam
      Lloyd: Że mam byc grzeczny?
      Ja; Tak....
      Lloyd: Za kilka rozdziałów
      Ja: Eh niech bedzie ale nie pakuj sie w nic bo Garmadon mi głowe odetnie
      Jay: W sumie te czujniki to nie głupi pomysł.... Możesz wpadać coś razem pokombinujemy. wkońcu nasz statek leży gdzieś na pustyni.... Kto wie czy tam jakiś Wężośmieci nie ma.
      sokół: *zatrzepotał skrzydłami i podlatuje do Lilki*
      Ja: Kurde Merida!! A ja musze sie meczyc z małymi gigantami T.T

      Usuń
    4. Ja:Jak dym to wal do Kruka ja to zaraz załatwię U^U
      Jack:Taa... nuż pod gardło i albo traktujecie go jak króla albo poderżnę wam gardło....oj nawet weź nie żartuj.
      Ja:U^U
      Jack: Wole pracować sam ale....raz zrobię wyjątek. Ostatnio mam dość piachu...Kruk oddawaj mi moje narzędzia...
      Ja:*oddaje narzędzia* Tylko to potem do zwrotu.
      Sky:Ooooo Jack znalazłeś sobie kolegów. Tak się cieszę.
      Jack:To nie są moi koledzy nie wyobrażać tam sobie
      -_-
      Sky: No dobrze tylko tam uważaj na siebie i weź krem z filtrem.
      Jack:Weź przestań -_-
      Lilka:Widzę że nie tylko Lenox jest nadopiekuńczy.
      Lenox: Wcale nie jestem nadopiekuńczy czy...
      Lilak: Nie wcale....A Merida jest spoko co z tego że ruda ja ją rozumiem*wraca do sokoła*Hej mały co tam^^....Kruk skołuj mi rękawice może usiądzie...A psik!
      Lenox: Wracaj pod koc...
      Lilak:U-U
      Ja:Mali giganci?

      Usuń
    5. Lloyd: Nikt mnie nie luuubi :(
      Kelly: To przestań być taki upierdliwy
      Lloyd: To nie moja wina! Nie umiem inaczej...
      Kelly: To sie naucz
      Lloyd: Nie umiem U.U Nie ma mnie kto nauczyć....
      Sokół: *robi kółko wokół Lilki*
      Ja: Wczoraj mali giganci dzis master chef junior.... Czym oni mnie katuja? Ale w piatek ogladam Kapitana Ameryke 2 i nikt mi nie przeszkodzi!

      Usuń
    6. Lilak:Oj nie becz młody ja bym cie nauczyła ale ja sama tak chyba nie potrafię. Jak myślicie co jedzą takie sokoły?
      Jack:Mięso...
      Lilka:A z kont to się bierze?
      Jack: Najpierw hoduje się zwierze potem się jej zabija, trafia do rzeźni czy tam innej fabryki i dalej do zamrażalnika w sklepie gdzie je wyciągasz i jesz.
      Lilka:....Jesteś straszny.
      Jack:no popatrz...
      Lilka:*odkręca się w stronę sokoła z rękawicą na ręku* To co usiądziesz na moment?^^ tylko mi oka nie wydziubdziaj.
      Ja:O ja Kapitan Amerykę idę oglądać z tobą.
      Jack:Ty to lepiej weź się do nauki...
      Ja:No...

      Usuń
    7. Sokol: *podlatuje i siada *
      Kelly: *przygląda się sokolowi* Dajmy mu jakoś na imię
      Kai: Sokół nie wsystrczy?
      Kelly: Niee. Trzeba mu jakośdac w końcu dzięki niemu mamy dach nad głową.
      Ja: Moje ręce, moje ręce, moje ręce..... Też chce Kapitana obejrzeć ale czy mi się uda to sie zobaczy. Tia też musze się trochę ogarnąć i wziąść do nauki.

      Usuń
    8. Lilka:Mhy hy hy jakby cię tu nazwać?*uśmiecha się do sokoła *
      Ja:Ta aż się nie chcę czasem gadać o tej szkole. Ja mam niezłą jazdę z Fizyką i Rozyjskim.
      Lilka:Ha ha ha a ja od....nw jak dlugo nie muszę chodzić do Szkoły.
      Ja: Obiecuję że jeszcze tam wrucisz.

      Usuń
  6. Shadow: Słyszałeś Kuso?! Masz być cicho.
    Dan: -,-
    Shadow: Jay to było takie raniące. Nie wiesz że nie pyta się o takie rzeczy? Serca nie masz?
    Dan: Odezwał się ten który ma serce -,-
    Shadow: No bo mam.
    Dan: Doprawdy? -,- Wiesz jakoś tego nie zauważyłem.
    Shadow: Czy ty coś sugerujesz?
    Dan: Tak. Jakbyś miał serce to nie pomógłbyś Vexosom w zniewoleniu bakuganów!
    Shadow: Twe słowa mnie ranią -,-
    Dan: Zane jakbyś się kiedyś chciał na Jay'u odegrać za to nietaktowne pytanie to wiesz gdzie mnie szukać.
    Shadow: Znalazł się Pan Szlachetne Serce*patrzy rozgniewany na Dana*
    Raiko: Kolejny zazdrosny. On zazdrości tobie że komuś pomagasz, a ty jemu. Ja was nie ogarniam.
    Shadow: To se nie ogarniaj.*bierze siatkę i wychodzi z Kelly*
    Raiko: Nareszcie sobie polazł.
    Elz:*płacze*
    Dan: Co jest smarku?
    Elz: Nie lubię tych Hipnokobr. Skrzywdziły Cole'a.
    Dan: Fakt są wnerwiające. Ej a myślisz że dałoby się przekupić tego Silthre żeby zahipnotyzował Shadow'a?
    Elz: Uuuu...wtedy Shadow stałby się ślepo posłusznym Shadow'em.
    Dan: Co nie? Moglibyśmy go wrobić w sprzątanie pokoju. :D
    Shadow: Ja to wszystko słyszę! -.-
    Dan: Fajnie!
    Elz: Wężonowie-istoty rozumne i potężne...wykonują polecenia jakiegoś bachora...coś mi to przypomina...Dan?
    Dan: Vexosi. Hydron.
    Vexosi: Weź nie przypominaj. -.-
    Raiko: Lloyd mi przypomina Hydrona. A Garmadon Zenohelda.
    Dan: No proszę. Jakich rzeczy można się dopatrzeć w dwóch zupełnie różnych produkcjach animatorskich.
    Raiko: A Silthra przypomina mi Spectrę.
    Spectra: Spier***
    Dan: Spectra! Nie przeklinaj przy dzieciach!
    Raiko*łapie Dana za skórzaną kurtkę i przyciąga na wysokość swojej twarzy*: Jestem siostrą najpotężniejszego bleydera na świecie- Cesarskiego Smoka. Posiadam IQ wyższe od twojego przynajmniej o dwie cyfry, mój bey mógłby rozwalić twojego bakugana w niecałą sekundę więc odpie*** się ode mnie!
    Dan*wyrywa się*: Ale mi chodziło o smarka geniuszu.
    Elz: Ej! Ty idioto!
    Dan: Też cię kocham siostra.
    Elz: Zane Obieżyświatem. Wszędzie pójdzie, wszystko załatwi.^^ Nie to co Dan -,-
    Dan: Ej no!
    Elz: No co "ej"?! Ty nawet do sklepu trafić nie umiesz!
    Dan: To nie moja wina że...
    Elz: Że co?
    Dan*odwraca się i mamrocząc coś o złych siostrach wraca do pokoju*
    Sokół *O*
    Cleo: Pomyślałam o Tsubasie nie wiem czemu.
    Shige: Co ma orzeł do sokoła?
    Cleo: Pochodzą z tej samej rodziny. Mniej więcej.Ale mówię ci że nie wiem dlaczego akurat o nim pomyślałam.
    Dan*wrzeszczy z głębi pokoju*: Aleś sobie kryjówkę Lloyd znalazł. No naprawdę. To już pałac Zenohelda trudniej znaleźć.
    Elz wchodzi do pokoju.
    Elz: Dan!*krzyczy widząc Kuso usadowionego na górnej części dwupiętrowego łóżka*Góra jest moja, a dółjest twój! Złaź stamtąd!
    Cleo: I przeproś Lloyd'a!
    Dan: W marzeniach!
    Elz i Cleo spychają Kuso z łóżka.
    Cleo: Przeproś go bo Shadow'em poszczuję.
    Dan: No dobra. Gomen Lloyd.
    Elz: Lloyd chcesz cukierka? :))
    Dan: A ja? Czemu mi nie dasz cukierka?
    Elz: Bo ty nie zasłużyłeś.
    Dan: Jesteś najgorszą (nie) siostrą ever! T-T
    Elz: I vice versa.
    Dan: Elz mnie już nie kocha, tylko Runo mi została.

    OdpowiedzUsuń
  7. Shadow: No mówię wam. Normalnie New Vestroia. Rozpieszczony bachor wydaje rozkazy silniejszym od siebie, a i tak najgorzej kończy. Normalnie Lloyd to chyba jakaś rozdzia Hydrona.Nawet kolor włosów się zgadza o.O
    Elz: Znalazłeś wenę Vanessy?
    Shadow: Nie.
    Elz: To wypier***
    Raiko*parzy na Elz*: Moja krew.
    Cleo: Czekajcie. Ale Vanessa napisała że napisze rozdział jak jej wena wróci. Co oznacza że jej wena wcale nie uciekła. Tylko gdzieś wyjechała.
    Dan: Pewnie zmówiła się z tym fotografem co jest nam winny hajs za zdjęcia klasowe.
    Cleo: Jaki fotograf?
    Dan: No normalny. Wziął hajs a zdjęć nie dał.
    Elz: Dał, dał. Mam je.
    Dan: Kiedy je dał?!O.O
    Elz: Nie było cię wtedy w szkole.
    Cleo: Dana w szkole nie było? Na wagary się poszło tak?*patrzy na Dana* O pżałujesz. Powiem ojcu, powiem matce. Zobaczysz wydziedziczą cię.
    Dan: Oj cicho tam. Elz?
    Elz: Co tak patrzysz? Ja musiałam nauczycielom naściemniać że do lekarza pojechałeś.
    Dan: Ale zadanie dasz odpisać?
    Elz: A idź ty.
    Dan: To znaczy "tak"?
    Cleo: Dobrze że Cole się w końcu wybudził się z tej hipnozy. Wu-sama szacun. :)
    Elz: Wredne Hipnokobry. Trzeba się ich pozbyć. Dan, Cleo pomożecie?
    Cleo: A nie lepiej żeby to ninja zrobili? Nie żeby mi się nie chciało, ale to chyba m bardziej zależy na odegraniu się na tych gadzinach.
    Elz: W sumie ^^"
    Cleo: A tak btw Kelly ładny macie nowy domek.:3
    Elz: Jakby te okropne wężopodobne gadziny wam zmowu mieszkanko spaliły to wbijajcie do nas, albo do Marucho. On też ma sporo miejsca.*tuli Kelly*
    Dan: Ale my tyle miejsca nie mamy.
    Elz: No to będziesz spał na dworze.
    Dan: Okrutna jesteś.
    Elz: Ale i tak mnie kochasz. ^^
    Dan: To my pozdrawiamy :) *goni Elz z książką do fizyki*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lloyd: Kto do Hydra?
      Kelly: Hydron? Taki rozpieszczony dzieciak. Trochę jak Ty
      Lloyd: Ej!
      Kelly: dobra już spokój Garmadonku.
      Jay: przeprosilismy. Znowu jest po staremu.
      Zane: w sumie to dzięki sokolowi....
      Lloyd: Cukierki? Bardzo chetnie ^^
      Kelly: jak Ci wezonowie narusza nasz okręt to ja i Vild nie rwczymy za siebie!
      Ja: Tak wena wyjechała.
      Lloyd: Vanessa?
      Ja: ooo. W twoim głosie wyczuwam że masz sprawę
      Lloyd: Yhym. Czemu nikt mnie nie lubi?
      Ja: O.O ups... tego pytania sie obawiałam ... jak mu to lagodnie wyjasnic?
      Kelly: *otwiera buzie*
      Ja: *zasłania kelly buzie * Nie w ostrych słowach
      Kelly: to nie wiem, wyjaśnij mu żeby przestał się zachowywać tak jak sie zachowuje.
      Ja: Lloyd wytrzymaj jeszcze z Max 5 rozdziałów
      Lloyd: za długo :(
      Ja: Nie martw się wszystko sie ułoży
      Kelly: jak przestaniesz się tak zachowywać jak bahor....
      Ja: Kelly!
      Kelly: No co?
      Ja; grabież sobie *zapisuję coś w notesie
      Kelly: oo co tam piszesz
      Ja: będziesz bawić się w nianke
      Kelky; No nie!
      Ja: Twoje nowe powołanie. Ja go pocieszać a Ty mi psujesz
      Kelly: No przepraszam.
      Ja: Lloyd idź spać. My też idziemy bo jutro wcześniej w szkole trzeba być. Dzięki za komenatrz. Również pozdrawiamy. Dobranoc 💚

      Usuń
  8. Dobra, ja mam opóźniony rozwój w pisaniu komentarzy i wcale nie czytałam tego rozdziału w piątek. Wcale. ;)
    Ninja zabrali się za trenowanie. :( A już myślałam, że się spotkamy w Świątyni. :( No trudno, jakoś to przeżyję.
    Pytanko do Kelly: Czy ja jestem przewrażliwiona, czy ci się Zane podoba? (tak, jestem przewrażliwiona)
    Wielkie BUM, domek na drzewie BUM, Klasztor BUM, Cole zahipnotyzowany, dobrze, że jest flet, bo by było BUM, a ten flet i tak potem gdzieś zginie, czy się zbumuje, nie? A oni mają fruwający statek piratów! I potem będzie tam Garmadon i laska żywiołów, czy coś takiego i znowu będzie BUM.
    Otchłań Kłów, cudownie, Lloyd bądź wreszcie dobry... albo nie. Muszę ci zrobić BUM, bo aktualnie moja Palpatin zakochał się w mojej Wenie (i po co ja ich wsadziłam do jednej piwnicy? A no tak, nie mam więcej :'( )i cały czas pomaga jej uciekać, żebym nie mogła napisać jak traci władzę. Więc zrób coś niedobrego, żebym mogła cię poszatkować i bumnąć razem z Palpim. Chociaż w sumie próby zrobienia sobie mega fortecy z domku na drzewie, żeby móc zawładnąć Ninjago liczy się jako coś niedobrego... *włącza miecze świetlne*
    Ogólnie rozdział super, czekam na next, a teraz zabić Lloyda!
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... podczas mycia zębów myślałam o tych czytelniczkach, które jeszcze nie dały znaku życia i bumtarara. Gdy szykuje sie do wyjscia paczam a oto Emily napisałam kom! Radość wielka :D Tal cuduwnie tuż przed klasowka z niemca.
      Kelly: *po przeczytaniu pytania Emily* AAAAAAAAAAAA!!!!!!!! NO NIEEEE!!!! Znowu?! Zane.mi.sie.nie.podoba! NIE PODOBA!!! Jesteśmy przykaciółmi!!!!! *uderza głową o szafke w szkole*
      Ja: Tak, tak spokojnie oddychaj... *klepie Kelly po plecach.
      Lloyd: *wali głową o szafke*
      Ja: *Klepie Lloyd'a po plecach* Jeszcze 4 max 5 rozdziałów i się nawrócisz
      Lloyd: Eh... *chowa sie w szafce*
      Ja: *puka do szafki* Ale wiesz że miecz świetlny przetnie ten plastik czy tam metal?
      Lloyd: Trudno.
      Ja: *westchnięcie* Fajnie że ci się podobał. Nastepny pewnie w piątek przy dobrych wiatrach. Lloyd wyłaź z tej szafki! Lekcje masz.
      NMBRZT

      Usuń
    2. Uuu, Kelly wszystkie tak mówią... :D Spoko, tylko się nabijam. ;)
      Lloyd, jak coś miecz świetlny nie przecina tylko Mandaloriańskiego żelaza, cortosis i niektórych barier energetycznych, ewentualnie czegoś wzmocnionego magią sithów, więc tak trochę mi się wystawiłeś bo z szafki nie masz gdzie uciec. Zginiesz Lloyd, zginiesz, a Palpi razem z tobą. Jak masz się nawrócić za cztery rozdziały to zdążysz być poszatkowany i wysadzony. *diabelski śmiech* Zabijmy Lloyda!

      Usuń
    3. Lloyd: *załamana mina * Nigdy się chyba do mnie nie przekonasz. Dobra kroc te męki.
      Kelly : Gdzie! * zabiera Lloyd'a z pola razenia* Gdyby nie Vanessa to bym Ci coś zrobiła ale że tam siedzi to powiem tylko tyle; ogarnij się! Ja miałam na głowie armię szkieketow byłam sama i jakoś sobie dałam radę. A Ty masz matke ojca i wuja
      Lloyd:ale nie mam przyjaciela :((
      Kelly: Oj *przejeżdża sobie dłonią po twarzy* Ja z nim nie wytrzymam.
      Lloyd: Ale czemu z tym całym Palpatem? No nie moja winą ze Vanessa dopiero za 5 rozdziałów chce mnie nawrócić?! Juz sie nie pytam czemu mnie nie lubisz bo znam odpowiedz. A dajcie mi spokój!
      Kelly: Musisz być silny na psychice. W końcu będziesz w przyszlosci miał więcej wrogow
      Lloyd: Już mam.
      Kelly: No widzisz? Będziesz miał już wprawę
      Lloyd: ..... *westchniecie* Jeszcze jedna próba. Jak się nawroce to mnie troszkę troszeczkę odrobinę polubisz?

      Usuń