poniedziałek, 29 lutego 2016

Rozdział 23 ~ Zemsta Upadłego, czyli Farren vs Shira





   Shira. Stanowcza, niezależna, opanowana, małomówna, niebezpieczna, za wszelką cenę dążąca do celu. Jeszcze wiele można by o niej powiedzieć. Lecz w najprostszych słowach można powiedzieć że jest to alter ego Kelly powstałe tuż po jej uciecze z szierocińca.  Właśnie taką widzieli ją chłopcy gdy szli na miejsce spotkania. 
   Przelecieli przez górę Niemożliwie Wysoką i szli przez las wzdłuż góry.  Kelly na przodzie. Nie odzywała się. Zdecydowanie brnęła przed siebie.
-Kelly jest trochę inna nie uważacie? - Spytał cicho Jay aby dziewczyna ich nie usłyszała
-A jaki ty byś był gdyby za chwilę czekała cię walka z wrogiem? - Odparł Kai który razem z Nya zdążył wrócić z Hadberk.
-No nie wiem ale pewnie nie byłbym taki spokojny.
   Kai wzruszył ramionami. Do dyskusji dołączył się Cole.
-Trzeba przyznać, że trzyma nerwy na wodzy - przyznał lider.
-Właśnie ciekawe jak ona to robi? - Zastanowił się Walker zerkając na brunetke, która szła kilkanaście kroków przed nimi.
-Ty byś nie wytrzymał? - Wtrącił Mistrz Ognia.
-Wytrzymałbym gdybym miał starcie z normalnym wrogiem
-A Farren to co? - Odezwał się Zane. -Z tego co Kelly mówiła o ich ostatnim starciu to nie jest to byle jaki przeciwnik - upomniał Cole. - Nie wolno go lekceważyć.
-Ale już raz z nim wygrała. - Przypomniał Zane.
-Lecz Farren od tamtego momentu miał czas aby się podszkolić.
-Kelly też. 
  Cole kiwnął na potwierdzenie głową. Jay zerknął na brunetke. Podrapał się w tył głowy.
-A ja nadal nie wiem jak ona to robi - przyznał.
   Wszyscy zgodnie sapnęli.
-Lata praktyki - odpowiedziała Kelly odzywając się pierwszy raz od dłuższego czasu. Nie spojrzala na nich tylko nadal szła przedzierając się czasami przez krzaki.
   Chłopcy zdali sobie sprawę, że skoro odpowiedziała to pewnie słyszała ich wymianę zdań. Nya cicho zahichotała. Głównie to Kai zgodził się aby z nimi poszła. Tylko z niewiadomych przyczyn Wu został w klasztorze. Czyżby przeczówał jak to wszystko się skończy?
   Kelly pozwoliła sobie na maleńki uśmieszek. Tak, od początku słyszała o czym rozmawiają. Jay na początku mówił szeptem ale pozostali chyba o tym zapomnieli. Oni widzą tylko to co widać z zewnątrz. A na zewnątrz była spokojna i opanowana. Lecz w środku to inna sprawa. Cała się trzęsła. Miała takie myśli by uciec gdzieś gdzie nikt jej nie znajdzie. Lecz wiedziała, że Upadły wyciągnie ją nawet z podziemi. Nie miała wyjścia, musiała stanąć do walki. Bała się jak nigdy. Chyba nawet bardziej niż gdy pierwszy raz ze sobą walczyli. Wtedy została do tego zmuszona. A teraz szła z własnej woli. Szła na pewną śmierć...  przegra. Na pewno... Nie! Potrząsnęła minimalnie głową, zacisnęła powieki.
-Wygrasz - szepnęła prawie bezgłośnie. - Nie ma innej opcji. Wygrasz.
   Przypomniały jej się słowa pewnego człowieka: "Nie myśl o porażce. Jeśli z góry będziesz zakładała, że przegrasz to  przegrasz." W porę otworzyła oczy by zejść z drogi drzewu. Gdy je wyminęła przystanęła. Reszta za nią. Kilka metrów dalej była oświetlona pochodniami polana.
-Doszliśmy - poinformowała pozostałych.
   Szkielety jeszcze ich nie zauważyły.  Kelly zauważyła w nich głównie dowodzących. Prawie zero szaraków. Gdzieś tam przemknęła jej znajoma koścista twarz. Czyli Nuckal też tu jest. Poczuła czyjś dotyk na swojej dłoni. Natknęła się na zatroskane spojrzenie Vild'a. Smoki zabrali ze sobą. A nuż widelec się przydadzą?
~Nie rób tego - powiedziałby gdyby mógł.
   Kelly uklęknęła. Położyła dłoń na jego pysku.
-Kilka...  naście minut i będzie po wszystkim - zapewniła. Na jej twarzy pojawił się ledwo dostrzegalny cień uśmiechu. Vild jednak nadal nie był przekonany.
-Jak już to rozszarpiesz wszystkie szkielety aby ratować mnie z opresji - zażartowała ale w głębi duszy wiedziała, że jej smok byłby do tego zdolny gdyby zobaczył Farren'a szykującego się do zadania ostatecznego ciosu.
-Chyba nas zauważyli - mruknął Kai.
   Kelly oderwała wzrok od swojego smoka. Paru Skulkinów wskazywało w ich stronę. Nabrała powietrza. Powoli je wypóściła. 
-Cóż skoro i tak wiedzą o naszej obecności to pora wyjść im na spotkanie - westchnęła zdzejmując maskę. Szybko zrobiła kucyka.
   Wyłonili się z krzaków niczym zjawy. Kilka szkieletów cofnęło się na drugi kraniec polany. Mimo że zapadał zmrok było jasno dzięki pochodniom. Sama polanka była sporej wielkości. Na przeciwko była lita skała, fragmnet góry. Dookoła las. Gdy się pokazali zapadła cisza. Kelly natychmiast wypatrzyła szkieleta wyższego niż reszta. Stał na końcu oparty o skałę. Obok leżały dwa zakrzywione miecze. Ich spojrzenia spotkały się. Na kościstej twarzy przywódcy ukazał się cień zadowolenia. Podniósł swoje bronie.
-Czyli jednak przyszłaś - stwierdził fakt zbliżając się w ich stronę. Kelly postąpiła dwa kroki do przodu. Nie okazywała strachu jaki czuła.
-Nie przepuściłabym okazji pozbycia się ciebie już na zawsze - odparła jak najspokojniej.
-Nie bądź taka pewna. Wszystko się okaże.
  Przystanął metr od dziewczyny. Vild instynktownie cicho warknął. Farren dopiero teraz się nimi zainteresował.
-Przyprowadziłaś wsparcie?- bardziej stwierdził niż spytał.
-Kto wie czy nie masz jakiejś sztuczki w zanadżu aby się mnie szybciej pozbyć.
-Posądzasz mnie o granie nie fair? - Wydał się wzbużony.
'Matko jak gra...'
  Zachowała spokój. Szkielet chce pewnie wyprowadzić ją z równowagi. Ma dla niego nie miłą niespodzianke. Bo dziś nie da się sprowokować.
-Po takich jak ty można się tego spodziewać - odpowiedziała oschle.
-Ale ty chyba nie jesteś taka hm? Przecież jesteś ninja a nie Skulkinem. Więc nie pozowlisz aby walka była nie fair.
  Kelly doskonale go zrozumiała. Przywołała do twarzy pokorny uśmieszek.
-Słyszałeś Vild? - Zwróciła się tu do smoka ale nie spuszczała wzroku z Farren'a. Mówiła też głośniej aby wszyscy ją usłyszeli. - Farren chce w miarę uczciwej walki. Więc nie ingeruj dobrze?
   Smok przekrzywił lekko łeb, schował białe kły. Pokornie usiadł.
-Dobry smoczek.
    Kilka szkieletów zaczęło coś szeptać ale zaraz zamilkły gdy Farren spiorunował ich wzrokiem.
-Smok uspokojony, zadowolony? - Zapytała z lekką kpiną w głosie.
-Kończmy te gierki - warknął. - Żadnej pomocy z zewnątrz ani wewnątrz - wskazał znacząco na smoki. Vild posłał mu złowrogie spojrzenie. - Oraz zakaz używania Spinjitzu.
   Kelly uniosła brwi.
-Boisz się, że dzięki temu tak szybko cię wyeliminuje? - Spytała beztrosko.
-Wolę, żeby o wyniku rozstrzygnęły umiejętności w walce w ręcz a nie jakieś czary mary - odparł. Z grubsza ocenił broń rywalki. Oprócz Magicznej katany przewieszonej przez plecy miała po prawej stronie zza pas wetknięty sztylet. Nie uszło mu uwadzę, że lewy nadgarstek miała zabandażowany. Pomyślał, że szkoda że nie prawy. W tedy w sekudnę by ją pokonał. W sumie teraz miał do tego stosowną okazję. Dziewczyna nie dobyła broni. Więc praktycznie jest bezbroznna gdyby on zadał błyskawiczny cios. Jednak wolał się z nią trochę podroczyć...
-Załóżmy, że wygram. Co wtedy? - Jej głos wyrwał go z zamyśleń.
-Co wtedy? - Powtórzył powoli. - Nie wiem. Nie zakładam takiej możliwości.
   Na jego twarzy pojawił się wredny grymas.
-Czyli walka na śmierć i życie - stwierdziła z niechęcią.
-Stoi taki układ?
-I tak nie mam wyboru - mruknęła wyciągając ze świstem broń.
   Zdawała sobie sprawę co powiedziała. Zapieczętowała wynik. Albo ona wygra i przeżyje albo... Nie dopuszczała do siebie drugiej możliwości. Musi dać z siebie wszystko a nawet trochę więcej. Już raz z nim walczyła i ledwo wygrała. Ale teraz ma przy sobie Katanę Wiatru. Szansa na wyjście z tego cało wzrosła. A poza tym Farren nie wie że z wolnej ręki może wytworzyć podmuch. Ta umiejętności może się przydać. Element zaskoczenia. A z tego co mówił Wu, podczas jej indywidualnych treningów, to jej atutem jest właśnie zaskoczenie.
   Stanęli na obranych miejsach dwa metry od siebie. Kelly z niechęcią stwierdziła, że Upadły posiada dwa miecze. A ona jedną katanę plus mały sztylet. Nie zbyt optymistycznie. Nim generał dał sygnał inny szkielet podał jej drewnianą okrągłą tarczę. Spojrzała z zaskoczeniem na Farren'a. Wzruszył ramionami.
-Jak nie chcesz to nie - powiedział obojętnie.
  Kelly jednak założyła tarczę na lewe przed ramię. Generał dał sygnał. Pojedynek się rozpoczął.
   Przez kilka chwilę ani dziewczyna ani szkielet nie wykonali pierwszego ruchu. Krążyli powoli do okoła oceniając nawzajem umiejętności przeciwnika. Wreszcie padł pierwszy cios. O dziwno został zadany ze strony Kelly. Farren odbił go jednym mieczem. Starał się nie dać po sobie poznać, że to go zaskoczyło. W tym samym czasie co on chciał zaatakować to ona wykonała pierwszy ruch. Postanowił, że nie da więcej jej takiej okazji.
-Przyznam zaskoczyłaś mnie - zaczął swoją gatkę gdy krążyli. - Widać, że się zmieniłaś...
   Nie kończąc zadał cios. Kelly zablokowała go tarczą. Jednak na coś się przyda.
-Nawet nie wiesz jak - odparła.
  Farren zastosował podobną technikę co kilka miesięcy temu. Zadawał błyskwiczne ciosy aby jak najszybciej ją zmęczyć. A ona wytrwale je odbijała. Szukała jakiejś luki aby się przedżeć. Odskoczyła do tyłu. Złapała parę głębokich oddechów. Poruszała zesztywniałym lewym ramieniem. Głównie ono przyjmowało wszystkie ataki.
'Działa tą samą techniką. Chce mnie osłabić. No nic, też trzeba zacząć atakować'
-Wiesz, że możesz się poddać - odezwał się.
-Zmartwie cię. Nie zamieżam.
  Wykonała atak z zaskoczenia. Farren zablokował katanę krzyżując swoje dwa miecze.
-W takim razie poczekamy i zobaczymy kto pierwszy padnie.
-Jak już zaznaczyłam, nie zamieżam.
  Wykorzystała tarczę jako broń i uderzyła w ramię przeciwnika. Szkielet tylko odchylił się lekko. Lecz gdy chciał zgromić ją wzrokiem gdzieś mu zniknęła. Zmysł wojownika rozkazał mu szybko się odwrócić i sparować katanę. Nie poczuł lekkiego podmuchu.
-Zestażałeś się - zakpiła Thifer cofając się o dwa kroki.  Obróciła w dłoni bronią. Uśmiechnęła tak jak złodziej, który zgarnął coś bardzo cennego. Jej oczy też były inne. Było widać w nich determinację do osiągnięcia wygranej. Zapomniała o tym co ją otaczało. Zniknęła pogodna Kelly. Pojawiła się bezwględna Shira. Farren też to dostrzegł. Mocniej zacisnął dłonie na rękojeściach mieczy. Przeliczył się. Jego rywalka zmieniła się i to z minusem dla niego. Nie była taka jak kiedyś.
   Nie dając po sobie niczego poznać ruszył do ataku. Wymieżył w szyje. Shira lekko się odchyliła w bok i na tarcze przyjęła drugi miecz a kolejny odbiła kataną. Wiedziała, że nie może sobie pozwolić nawet na najmnijeszy błąd. Bo inaczej będzie po niej. A do tego nie mogła dopóśić. Musiał jeszcze się spotkać z Luną. Kai'owi i Nyi udało się zorganiozwać ich spotkanie za niecałe dwa tygodnie w Ninjago.  Lecz żeby na nim być musi przeżyć.
   Cofała się do tyłu odbijając ciosy lecz nie dlatego, że słabła. Przystanęła obok ninja. Widziała, że woleliby walczyć u jej boku.
-Nie wtrącajcie się - mruknęła prawie niedostrzegalnie poruszając ustami. - Sama to załatwie.
   Powiedziwaszy wyszła do przodu. Przyjaciele tylko wymienili spojrzenia. Vild nadal wiercił się w krzakach.
   Farren musiał przejść do trybu ofensywnego co nie za bardzo przypadło mu do gustu. Nie pokazał jeszcze tego co potrafi. Jak huragan rzucił się z zaskoczenia na nastolatkę. Trafił w tarczę. Miecz ugrzązł w drewnie. Przez chwilę się siłowali. Dziewczyna oswobodziła ręke i odszkoczyła do tyłu. Farren poleciał do tyłu. Wykorzystała to i  zaatakowała. Po kilku szybkich ciosach udało jej się przedżeć przez obronę. Katana zostawiła na remieniu szkieleta trwały ślad. Nie wyżądziła jednak większej szkody. Nie zadowolony z tego Farren chciał się opłacić dobrym za nagodne. Shira w ostatniej chwili wykonała unik i uskoczyła w bok.
'Muszę pozbawić go chociaż jednego miecza. Tylko jak?'
   Teraz nie mogła się nad tym dłużej zastanawiać. Upadły z niewiarygodną szybkością wykonał zamach z nad głowy. Uniosła katanę. Dwa miecze skrzyżowały się z nią ze zgrzytem. Srebrna broń zaczęła być niebezpiecznie przybliżana do szyi właścicielki. Kelly obserwowała to z rosnącym niepokojem. Traciła pewność siebie. Nie wytrzyma długo odpychając tylko jedną ręką, która zaczęła słabnąć. Co gorsza katana znowu zaczęła drżeć. Wyczuła jej strach.
  Usłyszała Vild'a i Kai'a który go uspokajał. To nie skończy się tak szybko. Jeszcze nie teraz... Nie miała wyjścia. Musiał pokazać...  chociaż. Za Farren'em zobaczyła swoją tarczę. Lecz nie wiedziała czy uda jej się to podnieść. Spróbowała.
   Sprężyła się aby jeszcze przez chwilę sprzeciwić się sile Farren'a. Minimalnie uniosła wolną dłoń. Na początku nic się nie działo.
-Jednak jesteś słaba - odezwał się dwu-metrowy szkielet.
-Jeszcze zobaczymy - wysapała i starała się nie patrzeć w jego czerwone oczy. Tarcza zaczęła minimalnie się poruszać.
-Spójrz prawdzie w oczy. Nie masz szans. Co z tego że masz magiczną broń skoro nie umiesz wykorzystać jego prawdziwego potencjału?
-A skąd możesz to wiedzieć? - Warknęła.
-Mówiłem kiedyś, że wiem wszystko o dzieje się nad i pod ziemią. Wiem też, że jeden ze szkieletów zdradził.
   Farren odepchnął dziewczynę do tyłu. Przewróciła się ale zaraz podniosła. Domyślała się co miał na myśli. Jej spojrzenie powędrowała na Nuckala. Skulkin skurczył się chcąc zniknąć.
-Od początku wiedziałem że jesteście w zmowie - mówił dalej Farren.- Ty i Nuckal razen za to zaplacicie
   Postąpił krok do przodu a Kelly krok do tyłu. Opamiętała się i stanęła w miejscu chociaż wolała nadal się cofać. Co jeśli Farren wie wszystko? Wie w jakim stopniu umie posługiwać się kataną?
-Zatrzymaj się - rozkazała drżącym głosem. Farren jednak tylko się uśmiechnął pochmurnie. - Powiedziałam stój! - Krzyknęła.  Nagle tarcza poderwała się z ziemi i pomknęła w głowę Farren'a. Ten tylko uniósł miecz a drewno przeciął na pół.
-Takie sztuczki na mnie nie działają - powiedział chłodno i zamachnął się. Kelly niezgrabnie odbiła miecz. Czuła się tak kiedyś. Znowu te same odczucia.
   Wszystko działo się bardzo szybko. Farren w pioronującym tempie atakował. Powoli traciła siły. I nagle  zdołał jej wytrącić katanę. Przerażona powiodła za nią wzrokiem gdy upadła za Skulkinem. W akcie desperacji wyjęła sztylet. Farren tylko się zaśmiał.
-Chcesz ginąć od razu czy powoli? - Spytał i podszedł bliżej.
   Vild nie wytrzymał. Chciał się na niego rzucić.
-Nie! - Krzyknęła surowo Kelly tym samym go powstrzymując - Zostań.
    Smok spojrzał to na nią potem na Farren'a. Cole pociągnął go do tyłu. Poklepał po łbie.  Jak każdy z nich czuł to samo. Strach o przyjaciółke.
-Wybuchowy ten twój smok. Zupełnie jak ty - stwierdził. 
-To raczej dobra cecha - odparła starając się zapanować nad strachem i jednocześnie wykombinować jak odzyskać katanę. Przecież bez niej nie ma szans. Farren spojrzał tam gdzie ona. Skierował się w stronę katany. Kopnął ją.
-Zwykły miecz nic więcej. A jednak jest w niej coś co czyni ją wyjątkową - mówił jakby do siebie. - Podobno kontroluje  cztery żywioły.
-Możliwe - burknęła robiąc pół kroku do przodu.
-Nie chcesz panować nad pozostałymi? Mieć je w szachu?
-Katana tylko nad nimi panuje a nie włada - poprawiła go nie rozumiejąc do czego zmieża. Jedocześnie nie spuszczała go z oka.
-Może chcesz wrócić do Podziemi? - Wypalił tym samym zbijając ją z szosy. - Daruje ci życie
   Dziewczyna nie wiedziała czemu ale wybuchnęła szyderczym śmiechem.
   -Ty darujesz mi życie? Zabawne. Jednak nie mam takiego zmiaru. Nigdy  - odpowiedziała poważnie opanowując się. - Już nigdy się do ciebie nie przyłącze. Nigdy nie wrócę do Podziemi. Prędzej zejde.
-Skoro nalegasz.
   Przygotowała się do obrony lecz Farren nie zaatakował. Wbił jeden ze swoich mieczy w ziemię i sam podniósł katanę. Kelly już miała się uśmiechnąć bo wiedziała co się stanie. To jednak nie nastąpiło. Z katany nie buchnął wiatr. Nic się nie stało. Ale jak? Katana powinna zareagować a tego nie zrobiła.  Upadły obejrzał broń po czym z całej siły wbił ją w drzewo. Ostrze zagłębiło się do połowy.
-Ej to nie fair! - Zawołał Kai.
   Farren jednak go zignorował.
-I co teraz? Jak sobie poradzisz? - Spytał cicho ale zarazem ostro.
   Kelly nie wiedział co robić. Widziała jak katana się zagłebia dość głeboko. Musi ją jakimś cudem wyciągnąć. Inaczej będzie po niej. Farren wyciągnowszy drugi miecz znowu zaatakował. Teraz robiła tylko uniki. Starała się przybliżyć do katany. Jedna rywal jej do tego nie pozwalał. Nie miała pojęcia co robić. Jak go pokonać?
   Wpadła na dziwny pomysł. Musiał go wyminąć lub...  przejść dołem. Jednak żeby to się udało musi działać błyskawicznie. Poczekała na odpowiedni moment. Była na przeciwko. Już chciała to zrobić gdy Farren jakby czytając. Jej w myślach opóścił jeden miecz do dołu.
'No nie! I co teraz!?'
   Krążyli w koło. Kelly trzymała się za lewe ramię gdzie została dosięgnięta przez miecz. Przyszedł do głowy jeszcze jeden plan. Potrzebny będzie do tego sztylet. Wzięła zamach i cisnęła nim w nogę Farren'a. Ostrze zagłębiło się w kości. Kelly nie czekając ani sekudny dłużej ruszyła biegiem po katanę. Wyminęła szkieleta i znalazła się przy katanie. Szarpnęła raz drugi, trzeci a katana ani drgnie. Potem złapała drugą dłonią i pociągnęła mimo że sprawiło jej to ból. Usłyszała za soba kroki Farren'a. Pozbył się sztyletu i zaczął się do niej zbliżać. Był coraz bliżej.
-Proszę wyjdź - szepnęła i jeszcze raz pociągnęła.
   Poczuła że drewno ustępuje a katana powoli wychodi. Szarpnęła jeszcze raz aż w końcu wyciągnęła swoją broń. Odwróciła się aby stawić czoła Farren'owi. Nie spodziewała się, że był tak blisko. Zaledwie metr od niej. Zobaczyła jak unosi miecz i... Kelly wrzasnęła z bólu i złapała się wolną dłonią za twarz. Odwróciła się i upadła nie odrywając dłoni.
-Kelly! - Krzyknęli przerażeni wojownicy. Cole z trudem utrzymał Vild'a.
-A było trzeba się poddać - powiedział Farren. Dziewczyna nadal klęczała odwrócona do niego plecami. - To teraz już wiesz jak się czułem. Nie powinnaś ze mną zadzierać. Jestes za słaba. Nigdy nie będziesz silna. Jesteś bezurzyteczna.  Nie masz przyjaciół nie masz dla kogo żyć dlatego pozwól, że ukróce twoje męki.
   Upadły uniósł do góry miecz. Szykował się do zadania ostatecznego ciosu.
-Masz rację nie mam przyjaciół. - Odezwała się Kelly. - Ale za to mam rodzinę!
   Dziewczyna poderwała się gwałtownie. Na twarzy nie miała żadnej rany. Tylko namalowaną wściekłość. Uderzyła Farren'a w brzuch a gdy ten zatoczył się do tyłu skierowała na niego katanę. Wszystko działo się błyskawicznie. Z jej dłoni jak i broni wystrzelił poziomy słup wiatru. I jakby nie tylko. Wyglądało to tak jakby przywołaja cały wiatr. Przyparł on  szkieleta do fragmentu góry. Kelly nie odpuszczała. Im była bliżej tym wiatr się wzmagał. W końcu odpóściła. Farren opadł na ziemię. Zamroczyło go gdy uderzył o lity kamień. Był jednak tak uparty że podniósł miecz i stanął gotów dalej walczyć. Teraz Kelly przejęła paleczkę. Ona rozdawała karty. Wykonała wypad do przodu i zadała kilka szybkich ciosów. Zamroczony nadal Farren z trudem je odbijał. Po krótkim czasie stracił jeden miecz który poleciał w krzaki.  Podbiegł i chwycił drugi aby w następnej chwili sparować kolejny cios. Teraz wiedział jak czuła się wojowniczka. W jej oczach zobaczył to co w swoich. Bezwględność. Dla Kelly nic nie znaczył. Był wrogiem, którego trzeba wyeliminować.
   Wytrąciła mu drugi miecz.
-Miała to być walka na śmierć lub życie - powiedziała obojętnym tonem. Lewą dłoń otoczyła kula wiatru. Cisnęła nią w Skulkina. Z głuchym łumotem uderzył o ścianę. Chełm spadł mu z głowy. Kelly podeszła do niego. Patrzyła na niego z góry z pogardą. Katana zatrzymała się kilka cm od jego szyi.  On miał siłę aby spojrzeć na nią. Na jego twarzu pojawił się wredny grymas
-No dalej. Zabij mnie. Zrób to - powiedział ochryple.
   Nastolatka przez chwile rozważała jego opcje. Jednak swoim zachowaniem zaskoczyła wszystkich. Schowala miecz.
-Nie jestem taka jak ty - odparła.
   Do Kelly podbiegli przyjaciele.
-Żyjesz? - Spytała Nya. Brunetka kiwnęła głową nie spuszczając wzroku z Upadłego. Teraz ten tytuł doskonale do niego pasował. Pogłaskała swojego smoka, który gromił wzrokiem szkieleta. Skoro było już po pojedynku stanął na nim jedną łapą i ryknął mu prosto w twarz. Nikt nie protestował. Skulkini tylko patrzyli na to z niedowieżeniem. Dziewczyna która kiedyś była jedną z nich właśnie drugi raz pokonała ich przywódce. Niektórzy wiedzieli co to oznacza.
-Co zamieżasz z nim zrobić? - Zapytał Kai.
-Skończy tak jak Samukai - odpowiedziała obojętnie  po chwili
   Wszyscy z grubsza przypomnieli sobie jak zginął wspomniany szkielet. Odezwały się przyciszone głosy Skulkinów jak i ninja.
-Mamy oddać mu bronie? - Zdziwił się Cole mocniej sciskając kosę.  - Nawet na tą chwile to i tak za długo.
-To jedyny sposób aby pozbyć się go na dobre. - Powiedziała niewzruszona.
   Kopnęła szkieleta w pierść gdy ten chciał się podnieść i zaprotestować. Przycisnęła go wiatrem do ściany. Szkielet znieruchomiał chociaż nadal trochę sie kręcił. Jay położył mu na szyi nunczako, Zane pomiędzy żenra wsadził shurikeny. Kai i Cole włożyli mu do rąk miecz i kosę. Nie chciał ich trzymać. Kelly mocniej go przycisnęła.  Zacisnął kościste palce.
-Zginiesz - warknął. Zbyła to uśmieszkiem. Chciała coś pwiedzieć lecz w tedy się zaczęło. Złote Bronie zaczęły drżeć tak jak katana. Kelly schowała ją aby przypadkiem nie zakończyła procesu. Stanęła kawałek dalej obok Nyi i chłopaków. Farren w odruchu chciał się ich pozbyć lecz one były jak przyklejone. Złote Bronie zaświeciły się jasnym światłem.
-Nikt nie jest w stanie władać wszystkimi Złotymi Brońmi naraz. - Kelly zacytowała Garmadona. - Skończysz tak jak Samukai. Onaj jesteście siebie warci. Ani w  podziemiach ani na powierzchni już nikt o tobie nie usłyszy. Upadłeś na zawsze.
   Skulkina uniosło do góry. Kilka razy obróciło o 360 stopni po czym tak jak kiedyś Samukai zniknął. Dym rozwiał wiatr. Bronie upadły na ziemię. Chłopcy podnieśli je.
-Sprytnie wykombinowane - pochwalił Zane.
-Tak, teraz mamy go z głowy już na zawsze. - Stwierdziła zadowolona Kelly.
-Ehem - odchrząchnęła Nya, wskazała na szkielety które utowrzyły wokół nich okrąg - Myślicie, że się wkurzyli?
   Ninja przygotowali bronie gotowe do ataku. No tak w końcu Kelly wykończyła na dobre ich byłego przywódce. Mogą być wkurzeni. Oni jednak nie przejawiali agresji. Byli wgapieni w 16-latke.
-Wiecie o co chodzi? - Spytał cicho Jay.
   Z tłumu wyszedł Kruncha i Nuckal. Drugi z nich trzymał chełm należący kiedyś do Farren'a. Kelly zmarszczyła brwi.
-Co jest grane? - Zapytała trzymając katane w gotowości.
   Szkielety wymieniły spojrzenia. Pierwszy przemówił Kruncha.
-Wiesz, co się dzieje gdy przywódca zostanie pokonany?
   Kelly zastanowiła się, jednak nie wiedziała. Pokręciła przecząco głową.
-Gdy te kilka miesięcy temu pokonałaś Farren'a to Samukai objął władze. Jednak zgodnie z naszymi podziemnymi zasadami wygrany obejmuje władzę - wyjaśnił.
   Dopiero po chwili do Kelly dotarł sens słów Krunchi.
-Ale to by znaczyło, że...
-Jesteś królową Podziemi - dokończył Nuckal i podał jej chełm
  Zaskoczona dziewczyna wzięła go. Spojrzała na przyjaciół.
-Gratulacje. Zostałaś królową podziemnego świata - zaśmiał  się Jay i klepnął nastolatek w plecy. Kelly przez dłuższą chwilę wpatrywala się w czarne  nakrycie głowy z kością na czole. Królowa? Jakoś nie za bardzo jej to podobało. Jednak znalazła wyjście.
-Wszystko byłoby bardzo fajnie gdyby nie fakt że moje miejsce jest tutaj, na powierzchni -stwierdziła   - Więc sorry ale  nie mogę przyjąć propozycji... Lecz kto powiedział że nie mogę czasami do Was wpadać z niezapowiedziana wizytą ? - Dodała uprzedzając Krunche.
-Czyli można powiedzieć że się zgadzasz? - Spytał Nuckal
-Powiedzmy że połowicznie. Sami będziecie o  sobie decydować lecz jak zobaczę że  któryś wyściubił nosa z podziemi to obiecuję że spiorę na kwaśne jabłko. Zrozumiałe?
   Wśród szkieletów rozległ się szmer zadowolenia. A nawet jak ktoś nie był pocieszony to wolał zachować to dla siebie. Wszyscy widzieli do czego dziewczyna jest zdolna.
-No i git. To teraz wracać do Podziemi ale migiem. -Rozkazał Nowy władca podziemi.
   Skulkini zapakowali się do szkieltowozów
-Wczowasz się w nową role? - Zachichotała Nya
-A żebyś wiedziała. - Odpowiedziała z szerokim uśmiechem. Przyciągnęła się i ziewnela  - Dość wrażeń na dziś. Wracajmy
-Tak jest o królowa nieumarłych - nie powstrzymał się Kai.
-Haha bardzo śmieszne. Zaraz ta władczyni Ci dokopie - zagrozila i rzuciła rzuciła niego chelmem. Udało mu się go uniknąć. Wszyscy się zasmiali lacznie z przekomarzającą się dwójka. Kai oddał jej chełm. Podrzuciła go.
-Na pamiątkę - mruknęła zadowolona i wsiadła na Vild 'a który był bardzo zadowolony że dziewczyna już jest obok niego.
  Po kilku dniach już prawie nikt nie pamiętał o Farrenie. Jak narazie zapanował spokój.





---------------
Kelly: *leży rozwalona na łóżku* Życie stało się takie piękne....
Ja: Tia, jak dla kogo.
Kelly: No co? Powzdychać nie mogę? Rozwaliłam tego zarozumiałego idiotę więc coś mi się należy. A na dodatek zostałam władczynią podziemi ^^
Ja: Ale to ja musiałam się męczyć z tym rozdzialem, który tak jak przewidywałam pojawił się prawie z miesięcznym opóźnieniem
Kelly: E tam. Ważne że jest.
Ja: Następny nie wiem kiedy się pojawi. Jeszcze nawet nie zaczęłam go pisać więc cierpliwości.
To ja się żegnam
Do następnego rozdziału
Pozdrawiam
~Vanessa~

16 komentarzy:

  1. Fajnego masz bloga. Swego czasu oglądałam Ninjago, chociaż się nie przyznaję, ale przynajmniej się orientuję. Kelly załatwiła kostka. Jej. :D Czekam na nexta.
    NMBZT! (no sorry, ale jestem przyzwyczajona ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Paczaaaaaj *potrząsa mną za ramiona* mamy nową czytelniczke :DD
      Ja: Hejo :) fajnie, że wpadłaś ^^ i znalazłaś chwilę na pzoostawienie koma. Mam nadzieję, że bedziesz wpadać :)
      Kelly: Mogę? *maślane oczka*
      Ja: Niech ci będzie
      Kelly: NMBZT! :D

      Usuń
  2. Lilka:*biegnie tulić Kelly* Byłaś wspaniała, naprawdę, nawet V się przyglądała walce.
    Jack:*stoi z założonymi rękoma i szczerzy się w ten typowy dla niego sposób czyli nie wiadomo czy kpi czy tylko tak żartuję. Chce pogratulować wygranej ale to nie w jego stylu więc...* Wasza wysokość*kłania się nadal szczerząc*
    Ja:Gratulacje! Bardzo fajny rozdział i dobrze opisana walka. Podobało mi się.Czekam na next. No i co więcej mam powiedzieć to nw. Nie mam weny na koma nawet nie wiem jak do piania siąść. Ach, no to tak jak mówiłam, czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Cieszę się jak nie wiem że rozdział ci sie spodobał ^^ Coś tak czuje że to właśnie przez pojedynek tyle czasumi zajeło napisanie rozdziału. Więc fajnie że wyszło uff ^^
      Kelly: Jakoś jeszcze to do mnie nie dociera że pokonałam Farren'a i objełam władze w Podziemi.
      Nya: Królowa Podziemnego Świata... Brzmi nieźle.
      Ja: To z ta krolową to przyszedł mi taki pomysł bk bd mi potrzebny za kilkanście rozdziałów (ale to jeszcze troche czasu)
      Nastepny już się pisze. Napływ weny pojawił się na zastępstwie zamiast wf wiec miałam przez chwile co napisać. Może pojawi sie szybciej niż ten :)

      Usuń
    2. To dobrze że pisanie ci idzie. Ja w tym tygodniu w ogóle w-f nie mam :'(.A z pisaniem to...*wzdycha*
      Lilka:*biegnie do z papierową koroną* Wiem że nie prawdziwa ale zrobiłam ją na matmie jak kruk przysypiała*wkłada koroną na głowę Kelly*^^

      Usuń
    3. Ja: Właśnie jestem ciekawa czy jutro u mnie bd wf. Czy znowu dwie godz w bibliotece. Nie było by to złe no ale chce sobie pobiegać i powyżywać się w zbijaku.
      Kelly: *przegląda się w lustrze* Lepsza taka niż żadna ^^ Dziekuje *tuli Lilke* A teraz powracamy do nauki nieregularnych na niemca.
      Ja: Nieeeee!
      Kelly: Taaaaaak. Tez nie przepadam za niemieckim ale mus to mus
      Ja: Uczyłam wczoraj i przedwczoraj. Coś tam umiem. O musze to zacytować: "Ucz sie ucz bo nauka to potęgi klucz. A gdy ten klucz zdobędziesz to może woźną będziesz"
      Kelly: Taka motywacja

      Usuń
    4. Lilka:A proszę. Tak mi się nudziło na tej matmie że nie wiem i nie tylko z resztą mi Kruk usypiała jedynie Jack przejawiał jakieś zainteresowanie lekcją.
      Jack:Ja nie wiem co wy macie z tą matmą.
      Ja:Wszystko .-. Nie zile zacytowane XD. Ja mam cała stronę słówek z ruska na jutrzejszą kartkówkę. Nie mam pojęcie co ta kobieta wymyśla. Jeszcze te konflikty na WOS a ja zamiast się uczyć to piszę rozdział bo wenie się pisać zachciało. A w-f to się już doczekać nie mogę a wyżywanie jest dobre....to znaczy na w-fje.
      Jack:Ta i ty się niby do tego stosujesz.
      Ja:Nie denerwuj mnie!*zaczyna mruczeć pod nosem*Kulawy dziad myślał że się go boję z resztą i tak nie dostał choć powinien za to co zrobił.
      lilka: Już niedługo.
      Ja:Tak jutro mam nadzieję ze wszystko się wyjaśni a z resztą nie ważne. Mam nadzieję ze uda ci się kartkówka z Niemca, powadzenia.
      Jack:A ty wiesz że masz sprawdzian z ewangelij jutro.
      Ja:Niestety .-.

      Usuń
  3. Kelly: Moja dzielna siostrzyczka. Nigdy więcej nie waż się mnie tak straszyć. Wiesz jak ja się o ciebie bałam? No poprostu myślałam że ze strachu zejdę tam na zawał kocham oglądać walki ale jak ktoś na kim mi zależy zaczyna mieć problem to wściekam się ma siebie że niemogę pomóc a jak trn cały truposz zagroził, że ty i Nukaluś zapłacie za to że wspópracowaliście to myślałam że zaraz tam eksploduje albo złamę twoje polecenie i wbiegne na arene i go ZAMORDUJE! Ale wszystko skończyło się dobrze Faren pokonany moja siostra żądzi a ja mam słowotok... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Ja specjalnie nikogo nie strasze ale nie wiem co tam w głowie Vanessy siedzi.
      Ja: Na razie siedzi kod binarny.
      Kelly: Nie ma to jak odpowiedz na kom mojej siostrzyczki na lekcji informatyki...
      Ja: Gdzieś na pewno zrobiłam błąd na tej kartkówce... To jest udowodnione naukowo. Dobra pietnaście minut wolności trzeba trochę rozdziału popisać :)

      Usuń
    2. Kelly: Wiem, że nie zrobiłaś tego specjalnie*przyciska sobie głowę siostry do piersi* Ale bałam s

      Usuń
    3. Kelly: A ty Nukaluś masz się słuchać swojej nowej królowej bo z nią niezginiesz, a tak właściwie to choć tutaj ciebie też muszę wyściskak bo o ciebie też się bałam. *ściska Nukala z całej siły*

      Usuń
    4. Nuckal: Dobrze że nie posiadam płuc bo teraz bym je stracił ;) *salutuje i odchodzi. Wraca z kubkiem kakao.
      Kelly: *pije kakałko* Ja już zadbam żeby sie słuchał
      Nuckal: Nie musisz sam to bd robić. Nie chce skończyć jak ten idiota. Podziemne życie jeszcze mi miłe.

      Usuń
    5. Nuckal: *po przeczytaniu jeszcze raz koma* Ej czekaj... Ha ktoś się o mnie troszczy ^^

      Usuń
  4. Hejo :) Bardzo się ciesze że zawitałaś do mnie. A po pierwsze to bardzo dziękuje :D Nie sądziłam, że jest aż tak dobrze :D Naprawdę się ciesze że podoba ci się moje opowiadanie ^^
    Błędy staram się eliminować jak tylko mogę
    Postaram się do ciebie zawitać i może uda mi się pozostawić krótki kom :)
    Jeszcze raz bardzo dziękuje. Każdy komentarz daje mi motywacje do działania ^^ Również życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej Vanessa. Wiem, że czytam twojego bloga od niedawna, ale nominowałam go do LBA (nominacja jest na moim drugim blogu codalejzahsoka.blogspot.com).
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany dziękuję! :D Akurat dzisiaj patrzyłam co to to LBA i proszę mój blog został nominowany. Przypadek? Nie sądzę xD Jeszcze raz dziękuję :*

      Usuń