Okazało się że nie było jej cztery godziny. Wszyscy w klasztorze odchodzili od zmysłów. Czekali i czekali aż się doczekali. Kelly, nie licząc zwichniętego nadgarstka, wróciła cała i zdrowa. Dostała oczywiście reprymęde od Sensei'a. Jakoś to przebolała. Ulżyło mu gdy dziewczyna powiedziała, że zwichnęła lewy a nie prawy nadgarstek. Przeczówał bowiem że nie długo dojdzie do zemsty na jego uczennicy. Nie mógł jednak nic na to poradzić.
Kelly po powrocie miała trochę lepszy nastrój. Chłopcy pytali się czym jest to spowodowane ale ona spaławiła ich, że "po prostu przemyślałam parę spraw i doszłam do wniosku że mam gdzieś co myślą wieśnicy". Nie powiedziała im jednak nic o wodospadzie. To będzie mała tajemnica, jej oraz Vild'a.
***
Sen przerwało im nieznośne dzwonienie budzika. Jay kolejny raz zapominając o tym, że śpi na piętrowym łóżku i nie ma oparcia runął na podłogę. Na czworaka mamrocząc pod nosem doczłapał się do komody i wyłączył budzik. Położył się na podłodze.
-Nie cierpie poniedziałków - jęknął wstając.
Cole i Zane też wygramolili się z łóżek. Czarno włosy przeciągnął się i ziewnął.
-Chwila moment. Gdzie Kai i Kelly? - Spytał Zane, jedyny przytomny.
Odruchowo spojrzeli na dwa puste łóżka.
-Gdzieś ich wywiało - stwierdził Scherlock Jay.
-Dziwne że gdzieś razem. Jeszcze kiedyś skoczyliby sobie do gardeł - Rzucił Cole
-Tylko gdzie ich wywiało? - Zadał kluczowe pytanie Zane.
Jak na zawołanie z dworu dobiegł głuchy łoskot. Zgodnie skierowali się do drzwi wyjściowych. Już były otwarte. Zane pchnął je do przodu lecz one w następnej chwili się zamknęły. Biały ninja rozmasował obolały nos. Zrobił miejsce dla Cole'a. Otworzył drzwi i na wszelki wypadek postąpił pół kroku do tyłu. Tym razem nie było żadnej niespodzianki. Wyszli na zewnątrz. Zdziwieni stanęli jak wryci. Znalazły się ich zguby. Kai i Kelly walczyli.
-No tak. Przecież mieli pojedynek do skończenia - przypomniało się Jay'owi.
Kai i Kelly byli tak pochłonięci walką, że nawet ich nie zauważyli. Dwie magiczne bronie kolejny raz spotakły się ze sobą. Przez chwilę siłowali się a później odskoczyli i ponownie zaczęli mieżyć się wzrokiem chodząc w koło. Ich pojedynek trwał już kilkanaście minut. Jak na razie Kelly nie mogła zyskać przewagi. Lecz zamierzała to w krótkim czasie zmienić...
Kai przeszedł do ofensywy. Błękitno-oka przez chwilę się zagapiła. Udało jej się sparować miecz ognia. Odnotowała w pamięci aby na przyszłość tego nie robić. A teraz jej przyszłość zagracał pojedynek z Upadłym. Znowu przyłapała się na gabiostwie i przez to musiała ustąpić miejsca. Warknęła zła sama na siebie.
-Dobra kończymy - mruknęła. Chciała złapać rękojeść drugą ręką ale w porę się opanowała. Musiał poradzić sobie jedną. W starciu z Farren'em mogło to stanowić kłopot. Kai akurat nie atakował. Jak dla niej idelany moment. Zadała kilka szybkich ciosów. Gdy Smith znajdował się kawałek od niej opóściła katanę a wolną rekę wyciągnęła przed siebie. W następnym momencie wystrzelił z niej poziomy słup wiatru. Uderzył w Kai'a nie zbyt mocno ale chłopak i tak walnął o ścianę. Trochę go zamroczyło. Lecz coś mu podpowiadało aby się nie ruszać. Ostrze broni było niebezpiecznie blisko jego nosa.
-Ujmę to tak - zaczęła Kelly z malutkim uśmiszkiem i lekko przekrzywioną głową - przegrałeś.
Schowała broń i wyciągnęła pomocną dłoń.
-Zauważyłem - burknął przyjmując pomoc. Obydwoje dopiero teraz zauwarzyli pozostałych.
-Wow Kelly co to było? - Zapytał Jay.
-Ale co? - Zdziwiła się.
-No to z ręką.
Dziewczyna spojrzała na swoje dłonie. Lewy nadgarstel był zabandażowany. Olśniło ją.
-Aaa. To nic takiego.
-Ale jak to zrobiłaś? - Dopytywał Walker.
-W sobotę odkryłam że gdy mamy przy sobie nasze bronie to sami możemy wygenerować swój żywioł. - Wyjaśniła. - Sama jeszcze do perfekcji tego nie opanowałam.
Kai nie dowieżając zaczął pstrykać palcami. Powstał mały płomyk. Nie wiedząc zbytnio jak to ugasić zaczął wymachiwać ręką.
-Przydatna rzecz - przyznał.
-Dobra ale po co tak rano się zerwaliście? - Zapytał Cole gdy weszli do ich pokoju.
-Mieliśmy do dokończenia pojedynek - przypomniała nastolatka.
-A nie mogliście poczekać do wspólnego treningu?
Na to pytanie Kai i Kelly wzruszyli ramionami. Temat uznano za zamknięty. Dziewczyna uśmiechnęła się w duchu. Kai nie był pocieszony tym że musiał wcześniej niż zwykle wstać. Skuteczny argument wylania na jego głowę szklanki zimnej wody podziałał. Poza tym Kelly mogła w czasie ich pojedynku sprawdzić jak sobie radzi tylko jedną ręką. Wyszło że nie najgorzej.
***
Następne godziny mijały im spokojnie i normalnie. Kelly mimo nadgarstka normalnie trenowała. Nie usiadziałaby w miejscu. Taka już jej natura.
Zjedli obiad i aktualnie przesiadywali w kuchni. Byli akurat wszyscy. Nya i Kelly wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Teraz był idealny moment aby mogły powiadomić ich o swoim planie.
-Może od razu powiemy co zamieżamy? - Spytała jakby od niechcenia brunetka. Spojrzenia zgromadzonych przeniosły się na nią.
-O co takiego chodzi? - Zainteresował się Wu.
-Nie wiem czy wiesz Mistrzu, ale Nya od jakiegoś czasu szuka informacji o Lunie. Mojej przyjaciółce jeszcze z sierocińca.
-Większość rzeczy nie uchodzi mojej uwadze. Więc jak się domyślam chcecie ją odszukać.
Dziewczyny zerknęły na siebie. Nie sądziły, że Wu czegoś się domyśla. Ale na jedno to dobrze. Nie będą musiały mu wszystkiego wyjaśniać.
-Zgadza się. I wpadłyśmy na pomysł, że Nya i Kai mogliby polecieć do Hadberk i sprawdzić czy Luna tam jest.
-Czemu ja? - Zdziwił się Smith.
-Chyba, że wolisz żebym pojechała z kimś innym - oparła Nya. Użyła najskuteczniejszego argumentu. Wiedziała że Kai woli mieć ją na oku.
-Nie, nie. Mogę jechać. A jaki mamy plan?
-To powiem ci gdy bedziemy już w drodze
-Okey - zgodziła się. - Będę przynajmniej mieć cię na oku - dodał ciszej.
-To jak Sensei? Zgodziłbyś się na to? - Zapytała pełna nadziei Kelly.
Wu zastanowił się przez dłuższą chwilę.
-A kiedy chcecie polecieć do tego Hadberk? - Spytał.
-Jak najszybciej - odpowiedziała Thifer.
-Ale jak rozumiem ty nie lecisz Kelly?
-No nie ja zostaje. Ktoś mógłby mnie rozpoznać i byłaby draka.
-Hm nie wiem... - Wu przeczesał biała brodę.
-Sensei proszeeee. To jedyna szansa na to, że mogę spotkać Lunę.
Zapadła pełna wyczekiwania cisza. Oczy wszystkich były teraz wbite w ich mentora. Kelly zacisnęła pięści i wstrzymała oddech.
'Zgódź się błagam, no zgódź'
-Zgadzam się - odpowiedział wreszcie Wu.
Kelly wypóściła wstrzymane powietrze. Ulżyło jej. Dalsze słowa Mistrza jeszcze bardziej ją ucieszyły
-Możecie jeszcze dziś.
-Naprawdę? O rany dziękuje Sensei! Wam też, że zgodziliście się mi pomóc.
Nya machnęła na to ręką. Kai wyszukał w tym jedną korzyść. Ominie go trening. Uśmiechnął się w duchu a uśmiech ten pojawił się również na jego twarzy mimo że próbował go powstrzymać.
-Nie szczerz się tak Kai. Odrobisz trening kiedy indziej. - Powiedział Wu wstając.
Mina chłopaka od razu zżędła. Jay wybuchnął śmiechem.
-Już myślałeś że się wymigasz? A tu bum taka niespodzianka.
Brunet wymamrotał coś niezrozumiałego.
-Możemy lecieć do tego miasta już teraz? - Spytał i zerknął na rudowłosego który powstrzymywał śmiech - Za nim coś mu zrobie? - wycedził.
-Dotknij go to oddam ci ze zdwojoną siłą - ostrzegła Kelly.
-A to niby czemu?
-Bo licze że Jay'owi i Nyi wyjdzie. A ty im nie przeszkodzisz. Dlatego.
-Ale ja nie mam zamiaru im przeszkadzać.
-A zabijając Jay'a to co?
Kai nabrał powietrza. Nya wyczuła że zaraz może zrodzić się kłótnia. Popchnęła więc brata w kierunku drzwi.
-No już idziemy.
-A Kai, przebież się w normalmy strój - poleciła brunetka.
-Po co? - Zastanowił się
-Nie uważasz, że jakby ktoś zobaczył cię w stroju ninja to by dziwne na ciebie spojrzał? - Odparła Nya wpychając go do ich pokoju. - A poza tym chodzi nam o dyskrecje.
Kai nie chętnie się zgodził.
-Może jeszcze pójdźmy na pieszo i zostawie broń? - burknął.
-Nie. Flame'a zostawimy na obrzeżach miasta razem z mieczem -Wyjaśniła spokojnie czarno włosa.
-Mam go zostawić? - Pisnął.
Nya uniosła oczy ku niebu.
-Kai błagam - jęknęła.
Gdy był już przebrany w czerwoną bluzę z kapturem, długie spodnie wyszli na plac a potem do stajni. Wu i Kelly wyszli za nimi. Kai otworzył boks i dosiadł Flame'a. Nya usiadła tuż za nim. Złapała brata w pasie.
-Ile wam to może zająć? - Spytał Wu.
-Z dwie godziny - odpowiedziała Nya.
-Trzymam kciuki - zapewniła Kelly. - Powdzenia.
Flame wystrzelił z boksu. Nya na pożegnanie posłała całusa Jay'owi stojącemu w bramie. Po chwili zniknęli im z oczu. Kelly też podeszła do boksu Vild'a. Wu zauważył, że na plecach ma swoją katanę a w dłoni trzyma łuk.
-Ty też gdzieś wybywasz? - Bardziej swierdził niż zapytał.
-Em no tak. Pomyślałam, że skoro już w miarę panuję nad kataną to wybiorę się na Górę Pięciu Wiatrów - wyjaśniła. - Chyba nie masz nic przeciwko?
-A co takiego zamieżasz tam sprawdzić? - Dociekał nadal.
-Aa taką jedną rzecz...
-Mianowicie?
-Chce sprawdzić czy uda mi się dostać do Srebrnego Drzewa. Czy komukolwiek to się udało?
Na to pytanie Sensei wzruszył ramionami. Nastolatka dosiadła szarego smoka. Wu miał do niej jeszcze jedną kwestie.
-Radzę ci uważać.
-Na co? - Zdziwiła się. Jej mentor wydawał się być nie swój. Wu ciężko wypóścił powietrze.
-Za pewne domyślasz się że niedługo Farren wyzwie cię na pojedynek - zaczął.
Dziewczyna kiwnęła głową. Nie rozumiała do czego mentor zmieża.
-Chodzi oto że miałem sen a w zasadzie wizje. W której to walczyłaś z Farren'em.
Kelly aż wyprostowała się w siodle. Przez chwilę jej usta wypowiadały bezszelestne słowa. Potrząsnęła czupryną.
-W-widziałeś kto wygrał? - Wydusiła z siebie.
-Nie. Wiem tylko że ktoś będzie cierpiał, ale tylko przez chwilę.
-Przez chwilę? - Powtórzyła w zamyśleniu. Westchnęła. - Od początku wiedziałam, że kiedyś będzie musiało to nastąpić... Lecz do teraz łudzę się, że do starcia nie dojdzie.
-Nie da się uciec od przeznaczenia.
-Moim przeznaczeniem jest starcie z Farren'em?
-Może nie samo starcie lecz to co nastąpi po nim. Może wtedy twoje życie będzie miało normalny bieg.
Kelly zaśmiała się nie za wesoło.
-Normalne to ono nigdy całkiem nie będzie. Dobra, zaraz cały dzień mi zleci. Lece. Wróce za godzinę.
Vild jak to miewał w zwyczaju od razu wystrzelił jak poparzony w przeciwnym kierunku niż rodzeństwo.
***
Po kilkunastu minutach dolecieli na miejsce. Vild wylądował. Rozglądał się ciekawie. Jeszcze nie był w tym miejscu. Kelly też jakiś czas tu nie była. Nic się nie zmieniło. Ten sam jeden głaz a kilkanaście metrów dalej kolejna góra z srebrnym drzewem. Przyjżała mu się odczepiając łuk od siodła. Zastanawiała się czy skoro ma już broń i wie co jest tym wiatrem to czy uda jej się wypóścić strzałę tak aby osiągnęła cel. Zaraz zamieżała się przekonać. Podeszła do krawędzi góry. Nałożyła strzałę na cięciwe.
Vild zaintrygowany podreptał do niej. Spojrzał najpierw na długi łuk jaki dzierżyła w dłoniach a potem na obrany przez nią cel. Przekrzywił łeb gdy zobaczył duże drzewo o dziwnej korze. Potrząsnął szyją. Nie rozumiał czemu do tego celuje. Pewnie miała w tym swój cel. Nie chcąc przeszkadzać wycofał się i usiadł obok jedynego głazu. Bacznie się przyglądał.
Kelly widziała jak Vild jej się przypatruje. Ale nie chciała tracić koncentracji. Uniosła łuk, naciągnęła cięciwe i wypóściła pocisk w odpowiednim momencie gdy wiatr był za jej plecami. Szybko odrzuciła łuk i wyciągnęła katanę. Jeszcze jej nie użyła. Śledziła strzałę. Działo się dokładnie to samo co kiedyś. Strzała zaczęła skręcać kierowana południowym wiatrem. Nadeszła chwila urzycia katany. Brunetka skierowała jej ostrze w stronę gdzie została zepchnięta i wykonała cięcie jakby chciała ciąć wroga. Lecz specjalnie katanę zatrzymała po swojej prawej stronie. Stało się to co przewidywała. Strzała zawróciła.
Z rosnącą nadzieją wykonała jeszcze trzy podobne ruchy. Strzała była coraz bliżej. Teraz sama przywołała wiatr. Popchnęła pocisk prosto na drzewo.
Stało się to co Kelly chciała osiągnąć. Strzała wbiła się w kore.
-Tak! Wreszcie! - Zawołała.
Szary smok znalazł się obok niej. Zerknął pytająco. Dziewczyna uściskała go.
-Odkąd Wu zaprowadził mnie na tą góre starałam się zrobić właśnie to - wskazała na Srebrne Drzewo.
~W takim razie gratuluje. Zamieżasz to co tam wbiłaś zostawić?
Kelly spojrzała na strzałę wbitą w drzewo. Trochę dziwnie to wyglądało...
-Chyba przyda się to wyjąć - mruknęła. Chciała wsiąść na Vild'a lecz wpadła na inny pomysł nieco szalony. Bez słowa ponownie stanęła tam gdzie przed chwilą. Czuła jakby wiatr rzucał jej wyzwanie które musi przyjąć. Wsunęła katanę do ochraniacza zawieszonego na plecach. Przez chwilę bujała się się lekko w tył i w przód. Jej smok czytał w jej myślach. Stanął obok.
~Chyba nie zamieżasz skoczyć
-A co jeśli tak? - Odparła z kwaśnym uśmieszkiem.
~Jesteś powalona. Nie rób tego.
-Smok mi mówi co mam robić, zabawne.
Vild szturchnął ją w bok. Jego zielone oczy stanowczo zaprzeczały.
-Raz się żyje - mruknęła i... skoczyła. Vild za późno chciał ją capnąć. Wbiła się w górę i wykonała salto. Opóściła dłonie wzdłuż ciała i błagała aby przywołać wiatr. Przywołała. Z dłoni wystrzeliły dwa słupy. Posłużyły za a'la jetpack. Przez chwilę chwiała się nie mogąc złapać równowagi. Nie wzięła jednka pod uwagę że w ten sposób obciąży chory nadgarstek. Jednak ból dało się wytrzymać. Przygryzła dolną wargę. Gdy odzyskała równowagę powoli, chwiejnym lotem zaczęła przybliżać się do mniejszej góry. Była już blisko gdy nagle wiatr zniknął. W ostatniej chwili wykonała Spinjitzu i przeleciała ostatnie dwa metry. Stanęła na stałym londzie. Udało się. Udało, udało. Pomachała Vild'owi na znak że wszystko gra. Smok położył łapę na pysku.
Z uśmiechem od ucha do ucha szarpnęła za strzałę. Okazało się że siedzi mocno. Dotknęła drugą ręką pnia aby mieć o co się zaprzeć. Lecz wtedy stało się coś dziwnego. Drzewo zaświeciło się jasnym, oślepiającym światłem. Odwróciła głowę i zamknęła oczy. Gdy je otworzyła przez chwilę przed oczami skakały jej kolorowe plamki. Po chwili wszystko się unormowało. Lecz ona nie była już obok Srebrnego Drzewa. Unosiła się w szarej próżni. Dookoła nikogo ani niczego. Nim zaskoczona i zbita z tropu zdążyła zadać pytanie przestrzeń przed nią zapełniła się obrazem. Pokazał jej się jakaś góra, kawałek dalej była kolejna mniejsza z małym drzewkiem. Było to oddalone od niej zaledwie o dwa metry. Na tej większej stał jakiś człowiek. Nie widziała twarzy bo miał rozmazaną lecz dostrzegła, że jest to mężczyzna z długo brodą i chińskim kapeluszem. Wykonywał jak na jej gust dziwne ruchy. Jakby coś do siebie przywoływał. Kierował ręce na cztery kierunki. W lewo, w prawo, za siebie a potem przed siebie. W końcu uniósł ręce w górę a potem skierował na siebie. Kelly jakby poczuła że zrywa się silny wiatr ze wskazanych kierunków. Zdała sobie sprawę co on robi. Rozmieszcza te wiatry które ona musiała "pokonać" by dostać się do drzewa.
Kelly aż same usta się otworzyły gdy uświadomiła sobie kim jest ten mężczyzna. To był Pierwszy Mistrz Wiatru.
W tym samym momencie gdy doszła do tego wniosku obraz zmienił się. Nadal była Góra Pięciu Wiatrów i Srebrne Drzewo lecz było ono większe niż poprzednio. Zniknął też Pierwszy Mistrz jej żywiołu. Na jego miejsce wskoczył inny mężczyzna. Był młodszy znowu nie było widać twarzy a na rękach trzymał... malutkie dziecko. Mogło mieć kilka miesięcy. Wskazywał ręką przed siebie. Po chwili tą samą dłonią dotknął główki dziecka. Wtedy pojawiło się tam szare pasemko.
I znowu nim Kelly zdążyła się nad tym dobrze zastanowić obraz zmienił się. Nadal była góra a drzewo było już w pełnej swjej okazałości. Na górze stał już nie mężczyzna. Po figurze i długich brązowych włosach można było wywnioskować że to kobieta a konkretniej nastolatka. Do swoich dłoni przywoływała wiatr który potem w postaci kul rzucała przed siebie. Po chwili podeszła do krawędzi i skoczyła tak jak Kelly przed chwilą. Lecz gdy zrobiła obrót wokół własnej osi otoczyła ją szara kula a pod nią pojawił się wir. Unosiła sie w powietrzu i bez problemu dotarła do drzewa. Doperio teraz Kelly zobaczyła że na Górze Pięciu Wiatrów stał jakiś blond włosy chłopak. Nie widziała twarzy obydwu.
I ponownie wszystko się zamazało. Kolejny obraz przedstawił chyba tą samą kobietę tylko że zamiast blond włosego chłopaka stała blond włosa dziewczynka. Wykonywała te same ruchy co brunetka.
Nagle wszystko się rozmazało i zniknęło już na zawsze. Kelly czuła jak wpada w jakąś dziurę. Zaczęła machać rękami chcąc odgonić nastającą ciemność. Znowu znalazła się obok drzewa. Zaskoczona zapominając o otchłani rozpoczynającej się metr za nią postąpiła krok w stecz. Od razu poczuła jak leci do tyłu. Przygotowała się na nie uniknione gdy Vild zareagował błyskwicznie i chwyciła ją za kołnież. Odstawił na ziemię. Kelly była przez chwilę w lekkim szoku. Co tu się właściwie stało?! Odpowiedziała na zatroskane spojrzenie Vild'a wzruszeniem ramionami. Sama nie wiedziała co tu zaszło. A może to tylko jej się wydawało...? Nie, raczej to prawda...? Lecz kim była ta kobieta na koniec? A ten mężczyzna z dzieckiem? A przede wszystkim czemu ona to widziała? Może jak dotknie się tego drzewa to wtedy...
Za dużo pytań za mało odpowiedzi. Kelly potrząsnęła czupryną. Musi się dowiedzieć co to wszystko znaczy. Tylko kto może jej to wyjaśnić? Może Wu? Tak, Sensei to Sensei więc powinien to wiedzieć. Wstała więc, strzałe którą musiała przez przypadek wyciągnąć wyrzuciła i tak jej się już nie przyda. Zebrała łuk i wsiadła na Vild'a. Przez drogę powrotną zastanawiała się kim mogą być te osoby. I czemu miała wgląd w fragment ich życia?
***
Wpadła do klasztoru jak popażona. Od razu chciała porozmawiać z Sensei'em. Chłopaki przebywali na placu.
-Wiecie gdzie jest Wu? - Spytała biorąc parę głębokich wdechów.
-Powinien być u siebie - odpowiedział Cole. - A tobie co? Szkielety cię goniły?
Kelly jednak już pędziła do pokoju ich mistrza. W pierwszym odruchu chciała wlecieć tam jak huragan. W ostatniej chwili się opanowała. Zapukała energicznie w rozsuwane drzwi.
-Wejść! - Rozległ się głos brodatego.
Kelly zajżała powoli do środka. Wu siedział na materacu odwrócony do niej plecami. Pewnie medytował. Gdy weszła odwrócił się twarzą do niej. Też zobaczył, że jest zdyszana i lekko poddenerwowana.
-Coś się stało? - Zapytał.
-No bo... ja byłam na tej górze i wszystko było dobrze... Ale dotknęłam drzewa... Wszystko nagle zniknęło... Pojawiły się jakieś obrazy... I widziałam jakiś ludzi... I nie wiem kim oni są...
-Prr prr prr! Moment - przerwał Wu. - Powoli. Wdech wydech uspokój się i wtedy opowiedz co się stało, powoli - Podkreślił ostatnie słowo.
Kelly usiadła po turecku na drugim materacu. Zamknęła oczy, parę razy głęboko odetchnęła. Po chwili uspokoiła się.
-Już? W takim razie zamieniam się w słuch.
-Może od razu przejde do sedna? - Zaproponowała. Wu dał znak aby mówiła.
Nastolatka streściła wszystko najdokładniej jak umiała.
-Wiem, a w zasadzie przypuszczam, że tym pierwszym mężczyzną był Pierwszy Mistrz Wiatru. Ale co do następnych to nie mam kompletnie pojęcia kto to. - Podsumowała. - Ale najbardziej zastanawia mnie czemu to widziałam.
Sensei przez chwilę drapał brodę w zamyśleniu.
-Nigdy wcześniej nie słyszałem by ktoś doznał wizji dotykając Srebrnego Drzewa - Przemówił wreszcie.
-Wizji? - Zdziwiła się Kelly.
-Tak. Przypuszczam, że miałaś wgląd w przeszłość oraz przyszłość.
-Czyją?
-Swoją.
Brunetke zamurowało na to słowo.
-C-co takiego? Ale... jak to możliwe? - Spytała szeptem.
-Możliwe że magiczne drzewo przekazało ci to co "widziało" przez dziesięciolecia oraz to co zobaczy.
-Ale skąd wiesz że to moja przeszłość?
-Może nie tyle co twoja lecz twojego rodu. - Wu kontynuował za nim uczenica zadała pytanie. - Jesteś Mistrzynią Wiatru. A to znaczy, że jesteś spokrewniona z pierwszym mistrzem tego żywiołu. Na potwierdzenie mogę ci powiedzieć, że dany żywioł przechodzi z pokolenia na pokolenie i cały czas utrzymuje się w jednym rodzie.
Kelly słuchała bardzo uważnie i nagle zdała sobie z czegoś sprawę. Usta same jej się otworzyły.
-Zaraz. Skoro najpierw był Pierwszy Mistrz to czy ten drugi mężczyzna to mógłbyć jego syn a... mój ojciec? - ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło.
Nigdy nie poznała swojego ojca. I nagle widzi go w wizji?
-Tego nie wiem, Kelly. Lecz jeśli to był naprawdę Pierwszy Mistrz Wiatru to twoje przypuszczenia mogę być prawdziwe.
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. To wszystko było dla niej za dużo. Zdała sobie sprawę z jeszcze czegoś.
-A te dziewczyny? Je widziałam chyba już w przyszłości?
Wu kiwnął głową.
-Czy to mogłam być... Ja? - Spytała nie pewna.
-Też tak przypuszczam - przyznał Sensei.
-A ta dziewczynka o blond włosach i chłopak? Kim oni są? Chłopaka widziałam gdy chyba ja byłam nastolatką. A dziewczynka gdy byłam już... dorosła?
Kelly przypuszczała co to może oznaczać. Może to... jej córka? To wszystko jest nieprawdopodobne! Nim Wu wyraził to co myśli ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść! - Zawołał w stronę drzwi.
Do pokoju wszedł Cole a za nim reszta. Lider trzymał coś w dłoni. Chyba jakiś list. Sensei uniósł pytająco brwi.
-Sensei wybacz że przeszkadzamy ale uważam że Kelly powinna się o czymś dowiedzieć. - Wyjaśnił wtargnięcie Cole.
Na swoje imie Kelly króra dotąd siedziała ze spuszczoną głową ożywiła się. Chłopak podał jej list.
-Znaleźliśmy to przybite do drzwia klasztoru.
Wzięła list. Przeczytała. Gdy skończyła spojrzała na obecnych. W jej oczach było widać zaskoczenie a jednocześnie przerażenie
-Farren wyzwał mnie na pojedynek. - Powiedziała cicho podając list mistrzowi.
Złapała się za głowę. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
-I co teraz? - Spytał Jay.
Dziewczyna przez dłuższą chwilę nic nie mówiła. Zastanawiała się co zrobić z tym fantem.
-Stawie się na wyzwanie. - Oznajmił prostując się. - Skoro chce tej zemsty to niech ma. Ale przysięgam że to ona padnie a nie ja. Kiedy to?
-Już dziś. O dwudziestej pod Górą Niemożliwie Wysoką ale z drugiej strony. - Odpowiedział Zane.
-Jesteś pewna że tego chcesz? Twój nadgarstek nie jest jeszcze w pełni sprawny - przypomniał Wu.
-Po pierwsze nie będę go używać. Poradze sobie jedną. Po drugie Farren i tak by mnie wyciągnął z klasztoru.
Kelly wstała.
-Tak więc nie mam wyboru. Wiedziałam, że kiedyś do tego dojdzie. Teraz muszę się z tym zmieżyć. Ale uwieżcie, że nie mam zamiaru przegrać. Nawet wręcz przeciwnie. Zamieżam wygrać a Farren'a wyśle do piekła żeby nigdy więcej nie wrócił.
-----------------
Rozdział 22 opublikowany po bólach i trudach. Masakra już niedługo kończą mi się ferie. I znowu natłok zajęć i szkoły i nauki i lekcji... Pff -.-" Dobra nie wiem o jeszcze mogę napisać więc kończe.
Do następnego rozdziału
Pozdrawiam
~Vanessa~ :*
Pierwsza :)
OdpowiedzUsuńJa: Hy
OdpowiedzUsuńLilka: Dobra ja. Więc walka z Ferrenem zbliża się wielkimi krokami szkoda że z tą ręką tak słabo. Po za tym ty latałaś! Ja też tak chcę. No i Kaya niezile załatwiłaś.
Ja: No jak latałaś to nw dlaczego mi się iron man przypomniał no serio nw.
Lilka: A ta swoje. Wczoraj musiałam z nią jakąś zieloną latarnie na TVN oglądać ja się pytam dlaczego dlaczego zielona no jest tyle innych kolorów to zielonym pieprzneli...czerwonego nie mogli zrobić?
Ja: No wiesz z tego co wiem to są i czerwone latarnie leć może cię pierścień wybierze.
Lilka: A czemu nie w końcu jestem super i w ogóle mega nie.
Jack: I jaka skromna. Po za tym to było typowe od frajera do bohatera. Dostał gość błyskotkę i ubrał jakieś rajtuzy a laski na to lecą ja nw.
Ja: Oj dobra idźcie sobie dyskutować gdzie indziej. Rozdział fajny i czekam na next. I weny życzę której mi samej brakuję...to znaczy wiem co napisać ale mnie coś blokuję U_U ach dobra czekam na next.
Kelly: Green lander czy jak to sie zwie? Chciałam obejrzeć ale nie bo po co. Ciekawe chociaż?
UsuńJa: Co wy macie do zielonego?
Kelly: Ja nic ale z tego co wiem to ty kiedyś miała
Ja: Kiedys. Siostry cioteczne mi obrzydziły ale teraz nic do niego nie mam. Eh sama weny nie mam za dużo. A jutro szkoła masakra. Jak nigdy nie chce mi sie tam wracac. Mam taki cudowny zeszyt od historii. Człowiek uciekający przed dinozaurem. Dokladne odwzorowanie naszych lekcji ^^
No nic fajnie ze rozdzial ci sie podobal. z tym iron manem to mi tez tak sie to kojazy no bo skoro pisze sie ten rozdzial ogldajac Iron mena... ^^
Ja: Znaczy film to taki sobie widziałam lepsze. Ale ogólnie to ok. Ja to tam lubię takie filmy z cyklu super bohaterowie itd. Ogólnie to tam chodź o to że gość dostaję pierścień zielonych latarni a le z początku nie chcę nią być. A te latarnie to tacy policjanci stojący na straży pokoju na świecie.
UsuńLilka: Ja tam do koloru zielonego nic nie miałam nawet lubię chłopaków o zielonych oczach ale tego zielonego ostatnio za dużo w moim życiu się pojawiło.
Ja: No ja dziś byłam w szkole i na wejście jedynkę z ruska dostałam ale to norma:
Ja+Ruski=znak denaturatu
No i spoko zeszyt. Ja to na historii ogólnie słucham bo nawet lubię oczywiście do momentu aż Napoleon wkracza to w tedy dostaję załamania. Najbardziej to lubię starożytność i tyle. No mi z tym iron menem się skojarzyło bo on tak wiesz wyrównuje ten lot na tych dopalaczach w rękawicach że mi się skojarzyło.
To ja na dzień dobry dostała dwie dwóje jedna 3 i jedna 5. Ale te dwie pierwsze psują wszystko. Ja historie też lubie bo jest ciekawa owszem ale moja historyczka tak przynudza... Dzisiaj to prawie zasnęła. Nie mieści się w czasie a o Napoleonie to może godzinami gadać -.-"
UsuńKelly: Lilka piona też mam lubie facetów o zielonych paczałkach. Np Max *.* To niech Zielony Ninju modli sie aby do czasu gdy on sie pojawi to ci przeszło xD
Ja: Chwila jeszcze nic na ten temat nie było.
Kelly: Kłitam *zanotowuje w zeszycie* Numer 23 "Green Lantern"
Ja: Ludzie aż tyle tego?
Kelly: Na to wygląda.
Ja: A Star Wars usunęłaś bo obejrzeliśmy
Kelly: Tak
Ja: A Hidalgo?
Kelly: Też
Ja: Ferie się skończyły a ja tylko dwa filmy z listy mej obejrzałam.
Ja:Uhuhu no no oceny nie najgorsze ważne że nie jedynki a ja z ruska to inaczej nie potrafię jak jedynkę dostać niestety...ale i tak poprawię. Dobra postaram się błysnąć. Tym zielonym ninją jest Loyd i on jest synem Garmadona coś tak kojarzę.
UsuńLilka: No...zobaczymy jaki on jest. Ja mam tak ze jak na początku mi ktoś podpadnie to jadę po całości i trudno mi się potem zmienia o nim zdanie. Jeśli zielony ninja mi nie podpadnie to będzie dobrze.
Ja: No ciekawa jestem.
Lilka: A ty dziewczyno z obsesją na punkcie zielonego to lepiej się ujawnij a nie pod AK. Biały Kruk siedzisz.
Ja: Po pierwsze nie mam obsesji na punkcie zielonego a po drugie to ten...no...
Lilka: Ta acha dobra to po kolei: Buc, ta zielona latarka, zielona strzała i co pewnie jeszcze ogórki lubisz.
Ja: Hy dla twojej wiadomości nie lubię ogórków bo wolę pomidory a reszta to czysty przypadek. Po za tym no...
Lilka: Dobra jesteście gotowi?!...pytam czy jesteście gotowi na to imię?!
Ja: Oj przestań U_U
Lloyd: O.O"
UsuńKelly: Z tego co mi wiadomo najpierw synek Garmadona będzie *patrzy wymownie na blondyna* upierdliwy.
Lloyd: *foch.
Kelly: Tyle że co dalej to nie wiem. Wiem tyle że bedzie do końca. Ciekawe czy mi podpasuje...
Ja: *nie wytrzymuje i wybucha śmiechem*
Kelly: A tobie co?
Ja: *stara sie opanować ale nie wychodzi. * Nie nic. Po prostu... *ociera łezke* Nie ważne. *szczetnie chowana notatnik* Lloyd strzeż się żeby nie podpasć Lilce
Lloyd: ... Postaram sie
Kelly: *zachłystuje sie powietrzem* Przemówił! On mówi!
Lloyd: *wywraca oczami
Ja: *znowu niekontrolowany śmiech* Ej dobra ogar.
Kelly i Lloyd: I kto to mówi?
Ja: *zaciera rece *
Co do Imienia Kruka Ja nie poganiam ^^
Ja: Tak ale to słodkie dziecko jest.
UsuńLilka:To sie okaże*reflektuje Lloyda od góry do dołu *Nooooo mów, mów, mów, mów!
Ja:*szura butem po ziemi* no dobra mam na imię......................mam na imię.........Angelika
Lilka: Hyhy taki nasz łaciński aniołek.
Ja: Ta...hyba upadły.
Lilka: Oj już, już nie złość się...Andżelisiu.
Ja: Nie mów tak do mnie ani Andzia ani Endżi ani Angela ani nw co tam jeszcze wymyślisz.
Lilka: A aniołek może być?
Jack: Nie uruchamiaj jej bo znowu ja oberwę.
Ja: Grrrrrrr =_=
Lilka:Oj juz juz spokojnie.*urządza sobie swój sprawdzian jak to ma w zwyczaju* część jestem Lilka*wyciąga rękę w stronę Lloyda*
Ja: Angelika? Ładne ^^ Oj wiem co czujesz. Ja też nie lubie jak ktoś inaczej mnie nazywa. Wszyscy (prawie) co słysza moje imie pierwszy raz to slysza "Klaudia" albo to bylo ponad wszystko "Aura" To mnie rozwaliło. Brat woła do mnie Laura! A jego kolezanka "Aura?!" Po prostu mnie rozwaliła xD Ale Angelika fajne imie ;)
UsuńKelly: Dobra daj dość do głosu małemu
Lloyd: Ej mam 9 lat!
Kelly: No dobra młodemu . Pasi?
Lloyd: Pasi. Cześć, Lloyd jestem *ściska ręke Lilki*
Ja:Hyhy "Aura" faktycznie rozwala trochę. Ja po prostu nie lubię nie których osób które tak do mnie mówią ale babci przecież nie zabronię mówić Andżelisiu albo Aniołku na nią jakoś nie potrafię się złościć. Natomiast jak widzę takiego idiotę który mówi do mnie Andzia to mam ochotę strzelić w ten pusty cymbał albo taki drugi "pani Angela Merkel" i weź nie zabij...chociaż ten to teraz inwalida zile skoczył na w-f i o kulach chodzi a inwalidy przecież nie tknę XD
UsuńLilka:*test nr jeden przebiegł pomyślnie* Wiesz przypominasz mi kogoś ale nie wiem kogo...z resztą nie ważne. Nakazie możesz być...młody*czochra włosy młodego*
Jack:Hyyyy będę żył
Ja: Narazie -_-. Wysyłam wszystkim internetową czekoladę ^^
Ja: To do mnie jedna babcia mówi "Laurciu" a druga mówi moje imię tak jak się pisze. A siostrę staram się oduczyć mówić do mnie... nie tego chyba nie powiem.
UsuńKelly: A co tam że inwalida. Chociaż dobra można odpuścić. Narazie ^.^
Lloyd: Wuhu zdalem :D
Kelly: Ale to dopiero test nr jeden. Czyli może być więcej..
Ja: Ej chiwla. Lloyd jeszcze nie wszedł w ogóle do fabuły.
Kelly: Oj weź. Zaczynam młodego lubić.
Ja: Ale wiesz ze na początku będzie nieznośny i nie będzie Was za bardzo lubił?
Kelly: *analizuje młodego Garmadona bawiacego się z Vild'em* Na początku.
Lloyd: Czekolada?! Gdzie?!
Ja: A i zapomniałam ze jest uzależniony od słodyczy
Kelly: Czy ja słyszałam czekolada??
Ja: Chyba nie tylko on...
Ja: Aj babcie...czasem się spinam z nią...takie wiecie starcie pokoleń:
Usuń-"Ale jak ty chodzisz w tych spodniach z dziurą to nie ładnie"-mówi Babcia chyba jakoś tak.
-"Oj babciu"-odbekuję
10 lat z nią przebywałam pod jednym dachem a teraz to jeżdżę do niej co dwa tygodnie. Nie potrafiłabym tam do tej miejscowości nie wracać w końcu całe życie się tam chowałam.
Jack: Ta i uchował się taki biały kruk.
Ja: Grabisz sobie. Ten inwalida już raz dostał mapą po łbie jak mnie zdenerwował bo mi koleżankę obraził pajac jeden no.
Lilka:No nie ciesz się tak młody jeszcze wszystko przed tobą...żart jesteś mój ziom...narazie...;D. Ja kocham słodycze.
Ja: Ja też ^^
Lilka: Moja zasada: Nie ufaj ludziom którzy nie lubią słodyczy.
Ja: Jack nie lubi :P
Lilka: To prawda ej no weź kawałek no*podstawia tabliczkę czekolady pod nos*
Jack: Aj weź to
Lilka: -_- to nie więcej dla nas co nie?
Ja: KAC-klub anonimowych czekoladocholików. Ja też lubić słodycze bo słodycze dobre...a czekolada najbardziej.
Jack:*wzdycha załamany*
Lilka:*pokazuje język Jackowi* ludzie czekolada jest nasza!!!
Ja: Pamiętajcie to od cioci Kruka hahaha :P
Ja: Oj to ile razy ja się starałam nauczyć poprawnej wymowy moją babcie... Po entym razie zrezygnowałam.
UsuńKelly i LLoyd: *Wcinają czekolade*
Ja: Czyli jednak się dogadali.
Kelly: Czekolada łączy ludzi ;P i podobno lepiej się po niej myśli. O zapakuje ci dwie a nawet trzy tabliczki i masz to zjeść przed egzaminem. Więc nie wiem jak można jej nie lubić
Lloyd: Zdałem, dotałem czekolade i mam ciocie ^^
Kelly: Zdałeś na razie. W każdej chwili może się to zmienić więc miej się na baczności
Lloyd: Ale to wszystko zależy od Vanessy
Kelly: To miej nadzieje że będze dla ciebie łaskawa
Lloyd: *zerka na Vanesse*
Ja: Wszystko w swoim czasie. A teraz sorki ale muszę spadać do szkoły bo się na niemca spóźnie. Czemu myśle że jest już środa...?
Kelly: Bo w tedy jest informatyka i są krówki ^^
Lilka:*przegrupuje czekoladę* Właśnie miej się na baczności młody.
UsuńJa:*przerwa po w-f czeka na kolejny* Hyyyy no to są babcie ale co by było gdyby ich zabrakło...nie wyobrażam sobie tego.
Jack: Raczej nie chcesz żeby to do ciebie doszło.
Ja: Ty to siedź cicho...po za tym co ty tu robisz to szatnia dziewczyn wynocha!
Jack:*wywraca oczami* wielkie mi halo.
Lilka: "krówki" ale takie cukierki? Bo ja je lubię.
Ja: A jakich słodyczy ty nie lubisz. Po za tym ciocia cię kocha*dusi Lloyda*
Jack: Nie możliwe...
Ja: Mówiłam że masz z tond wyjść!
Jack:*warkniecie niezadowolenia i wychodzi z szatni*
Ja: No i tak ma być...trzeba sobie przypomnieć co tam było ostatnio z biologii bo kartkówka będzie.
Kelly: Tak takie cukierki *.* Vanessa od roku jest jedną z trzecj ulubionych uczniów pana od info i jak on rozdaje krówki to ona dostaje o jedną dwie wiencej ^^
UsuńLloyd: *robi się lekko siny*
Ja: Też dzisiaj miałam wf i znowu zbojak a druga godz pin pong. To po pol roku robi sie nudne
Kelly: *pomaga młodemu złapać oddech * Podobno hale mają wam oddać odnowioną dopiero we wrześniu... Czyli jak już wyemigrujesz z tej szkoły ;P
Ja: Biologia? Ja mam jutro kart z fizyki o której sie dzisiaj dowiedziałam
Kelly: To powodzenia w nauce :D
Ja:*puszcza Lloyda* już dobrze? Nie chciałam żyj bo ktoś musi podenerwować naszych Ninja i Lilkę przy okazji też ;) oj zbijak to nie lubię. Przeważnie robię uniki i zostaję na końcu...tak w ogóle to dawno w niego nie grałam. Pin ponga to w zimę przeważnie gramy i potem zawody. Coś wiem o tym nudzeniu ja prawię przez cały rok mam siatkówkę dopiero w tamtym roku wyjęczałam sobie kosza...ale i tak cały czas w siatę gramy. O albo testy sprawnościowe na początku roku lubię. Mój wice dyrektor uczy infy ale cukierków nie rozdaję...
UsuńLilka: A szkoda wszystkie bym ci zjadła :'(
Ja:...i ja mu zawszę jęczę co by tu zrobić żeby w szkole było lepiej. No bo idę pod siedemnastkę a tam ławki nie ma bo jakąś inną klasa zabrała. Fakt że ja już się przyzwyczaiłam że na podłodze pod ścianą siedzę razem z BFF ale no ławki muszą być. Trzy tygodnie mu jęczałam "co to ma być ja się pytam że ławek nie ma pod klasami" aż pewnego pięknego dnia wchodzę a tu nowe ławki stoją XD. No albo wspomniałam że firanki na korytarzu jakieś brudne a zaraz na drugi dzień wozinę ściągają je do prania. A teraz jęczę o lustro do łazienki w szatni na wf bo ktoś stłukł i nie ma...ale ja to załatwię...załatwię to lustro dla przyszłych pokoleń XD. O a dziś z dziewczynami w łazience drzwi z zawiasów wywaliłyśmy a jakieś gówniary nas podkablowały do do dyżurującej ale i tak byliśmy szybsze i wychowawczyni powiedziałyśmy i po każe...w końcu tylko z zawiasów wyszły nie? XD
Jack:*trzyma się za nos* ta a kto oberwał drzwi mi od szatni? Ja!
Ja: Jak wsadzałeś nos tam gdzie nie trzeba to dostałeś.
Lilka: Właściwie to nie podglądał poprostu tam stał a ja mu drzwiami przywaliłam.
Ja: Aj. A kartkówki nie miałam. Za to dziś w nocy będę czytała całą ewangelię według św. Łukasza bo jutro spr z Religii...a i wiersz na pamięć. Masakra. I gratuluję hali...chodź pewnie z niej nie skorzystasz.
Lloyd: *łapie oddech* Żyje. Przecież tak jak to powiedziałaś ciociu muszę pownerwiać przez parę rozdziałów ninja ^^
UsuńKelly: Chyba że ktoś nie wytrzyma i cię udusi...
Ja: Nie gróź dziecku!
Kelly: A czy powiedziała że ja to zrobię?
Ja: Mniejsza. Tia zbijak robi się powoli nudny. Co z tego że dziś Pan od wf dołączył do naszej drużyny. Chcąc nie chcąc musiałyśmy wygrać ^_^
Kelly: Drzwi otwierające się na korytaż to zły pomysł
Ja: Potwierdzam. W podstawówce dwa razy oberwałam w nos. Raz przez piłke od nożnej a raz od drzwi
Kelly: to ja chyba już wiem czemu ci ta krew leci.
Ja: Może to ma coś wspólnego. A my lustra w łazienkach mamy na taśme dwu stronne przyklejone. Nie mamy jeszcze ławek tylko dwie kanapy na cała szkołe. Nie mamy hali. poprzednie roczniki już bd ją miały i nie bd musialy grac na teatralnej.
Kelly: Buhahaha jutro dwie info zamiast jednego ang :D
Lloyd: Podwójna ilość krówek??
Ja:*pochyla się nad Lloydem i klepie po glowie* hyhy ^^
UsuńLilka: Dobrze mówisz Kelly*porozumiewawcze spojrzenie*
Jack: Ta teraz ten nos psuję mi feacea.
Ja: Aj nie przeżywaj i tak się dziewczyną podobasz.
Lilka: Hahaha ciekawe której.
Jack: A co chyba nie zaprzeczysz że nie jestem przystojny*robi ten swój typowy uśmieszek*
Lilka: Phahahahaha ty młody mógłbyś być moim bratem hahaha.
Jack: -_-
Ja:*podstępne spojrzenie* no nic. Zazdro ty dwie infy a ja ten wiersz i ewangelia i geo jutro U_U. No to faktycznie trochę słabo tam macie...ale już nie długo..ja żyję tą myślą od początku tego roku. A ja jak byłam mała i w przedszkolu na kocykach jeździliśmy po podłodze to złapałam jakoś dziwnie za czyjeś kocyki i zaryłam w podłogę. Krew się leje a ja nic. Pani podbiega do mnie spina denerwuję i przeżywa gorzej niż ja...ta pamiętam to. A ty musisz na siebie uważać.
Jack: Zamiast tak jęczeć to byś się poszła pouczyć.
Ja: No wiem...i po za tym gratuluję wygranej...ja jeszcze pamiętam pana Tomka od wf z podstawówki jak ja go lubiłam. Przez całą lekcję potrafiłam z nim przesiedzieć i przegadać. No na prawdę ale to nie było tak że siedziałam jak księżniczka i nic nie robiłam. Nie ja bardzo lubię wf a najbardziej to biegać i kosza ewentualnie siatka ujdzie a nożna to też tak średnio...najbardziej lubię stać na bramce tak wyprowadzam strzelającego z równowagi że strzelić nie może albo poprostu bronię.
Lilka: Kruuuuuwki!!! Wyślecie mi ze dwie?*wielkie oczy*
Ja:"Okrutna zła i podła jak zrobić mi to mogłaś?"*mruczy pod nosem* kurczę wsiadłam do autobusu i ta nuta leciała i tak mi się to wbiło do głowy ze nw.
Lilka:co jest? *wychyla głowę z za rogu* Hyoma przeszedł czy jak?
Jack: Nie...to tylko krukowi odwala.
Kelly: Przypomniałeś mi tym uśmieszkiem Peter'a z Wilczycy...
UsuńJa: A ten idiota? No Jack chyba jeszcze nie jest na tym poziomie. Chyba.
Lloyd: To trzeba się w szkole wierszy uczyć??
Ja: Niestety. Pamiętam jak musieliśmy wykóć Inwokacje Mickiewicza. *zimny dreszcz*
Lloyd: Czyli dobrze zrobiłem zwiewając ze szkoły
Kelly: Moja krew! :D
Ja: *Daje Lilce i Krukowi kruwki*
Cz 2 koma
UsuńJa: *patrzy na Lloyd'a śpiącego na kanapie a na krześle przysypiająca Kelly. Zerka na zegarek 21:40 * Zwalił ich z nóg ten dzień. Dobra napisze teraz to co miałam napisac wcześniej ale zapomniałam odnośnie wf. Siatkówke lubie w koszu potrafie 5 razy pod rzad wrzocic do kosza jeśli mam dobrą passę, nożną nasz pan przez pierwsze miesiące gdy nas przejął starał się nauczyć gry w nożną. Nie wyszło mu. Do ręcznej mam pecha bo raz jak stałam na bramce wybiłam staw w placu czy tam zwichnęła. Nie przepadam za staniem na bramce bo gdy orzepuscisz to wszystko na ciebie. Wolę atakować ^^ No to teraz chyba wszystko. Jak patrze na tą dwójke to aż spać mi sie chce *długie ziewnięcie* a poza tym to sie nie wyspałam i na niemcu prawie zasnęła.
Powodzenia jutro w szkole :)
Dobrej nocki :*
Jack: Pfy nie znam żadnego Peter'a ale na stówę mi do pięt nie dorasta...to bleyder w ogóle...jeśli nie to nie mamy oczym rozmawiać.
UsuńJa:*westchnięcie* a miałeś być inny.
Lilka i Ja: Krówki!!!*wypychają sobie nimi policzki*
Ja: No Lloydziu widzisz taka jest szkoła...niestety ale trzeba do niej chodzić. A ja mam "Do M***" Adama Mickiewicza. Nie podoba mi się to wolała bym "Hymn" Juliusza Słowackiego. Ja to tam z siatką trochę kuleję a jak gramy w nożną i przepuszczę i ktoś ma wąty to odrazu przechodzimy do rękoczynów słownych ale to rzadko się czepiają...różnie z resztą to bywa. Ja jak stoję na bramie to się drę i dopinguję. U nas to tak gramy w nożną jak byśmy chciały a nie mogły moim zdaniem XD. A i dzieki tobie również życzę powodzenia.
Kelly: Bleyder? Phi! On by wyrzutni nie utrzymał a co dopiero nałożyć i wystrzelić bey'a. Sportowiec i podrywacz, tyle w temacie
UsuńLloyd: Jak szkoła tak wygląda to ja na dobre podziękuje.
Ja: Oda do młododści? "Patrz jak na jej wody trupie wzbił się jakiś płaz w skorpuie. Sam sobie sterem żeglarzem okrętem... I dalej nie pamiętam i wole nie pamiętać. Miałam to rok temu. Wszyscy siedzą jak na szpilkach na polaku a babka mówi nie dziś, potem znowu nie dziś... A u nas gra w nożną wygląda bardzo podobnie xD
Kelly: Nie było kruwek buuuuu. Trzeba to zmienić. Lilka idziesz ze mną? Wiem gdzie informatyk trzyma kruwki.
Jack:Pf mówiłem że jakiś leszcz...
UsuńJa:No widzisz Jack nie masz się co denerwować...po za tym podrywacz z ciebie żaden XD
Jack: ha ha ha bardzo śmieszne..
Ja; No żebyś wiedział.Oda do młodości?! O matko...ja to bym tego chyba nie przeżyła.
Lilka:*właśnie wróciła z opowiadania cała zdyszana* mom...chwila.....dobra musiałam chwilę odsapnąć.*zakłada plecak* dobra Kelly możemy iść. Krówki nadchodzimy!!!
Ja: I mam takie pytanie: jak czyta ci się mojego bloga na tym tle? Bo tak myślę nad zmiana ale nonie wiem.
Lilka:Ale to moje gwiazdki są...
Ja: Oj ćsiiiiiii...
Kelly: Leszcz to mało powiedziane. Myślałam jak Margo podarowała mu lewego sierpowego to coś mu się przestawi. Niestety nic prócz szczęki. A teraz sorry ale idę zapolowac na kruwki *wychodzi z Lilką *
UsuńJa: Co do tła to tak: jak czytam na komórce to jest dobrze bo mam zwyczajne czarne tło i białe litery . Ale jak już czytam na kompie lub tablecie to czasami literek nie widać... Chyba ze ja mam coś z oczami ;P
no właśnie o to chodzi. Jak ja na telefonie zaglądam to o wiele lepiej się czyta a na laptopie to właśnie tak jak mówisz litery się czasem zlewają z tłem...chyba coś będę musiała pokombinować.
Usuń*postawa ala przepraszam że żyje* Taki ważny Rozdział a ja się obijałam zamiast skomentować...:( Przepraszam. Wielki powrót srebrnego drzewa mam wrażenie że mineły wieki odkąd je ostatnio widziałam. Mniejsza wiecie mimo tego że Kelly ma uszkodzony nadgarstek jakoś niezbyt martwię się o tę walkę z Farrenem. Da sobie dziewczyna radę w końcu to Kelly jeszcze zanim była nija była dobra a teraz to już mistrzyni. Jescze raz przepraszam i gorąco pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa: Ważne że już jesteś ♡ ^^ Na jedno ja też nie zostawiłam koma pod twoim najnowszym postem Ale przeczytałam i bardzo mi się podobał ^^
UsuńKelly: Skopie mu tylek a jak. Lecz jest jeden warunek: Vanessa pisz ten rozdzial!!
Ja: Staram się! Napisz za mnie kolejny próbny który mam w następnym tygodniu + dwie klasowki to skończę. Mam już początek nie martw się skoncze Ale nie wiem kiedy.
Również pozdrawiam :*
Jak idzie ci pisanie i nauka do próbnych?
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie chcą iść ze sobą w parze... Pisanie - Źle nie jest. Mam już początek pojedynku ale za chińskiego boga nie wiem co dalej. Brak weny i czasu. A nauka no cóż... po prostu masakra. Nauczycielki nie pomagają tekstem "jeszcze tylko siedem tygodni do egzaminow" i takie inne. Czasami chociaż nie, zawsze gdy to gadają to mam ochotę je udusić. Usilnie staram się to ignorowac Ale gdy polonistka co lekcje powtarza "bedziecie płakać pod Tablicą Wynikow" to naprawdę nie pomaga a we mnie wybiera rządzą mordu
UsuńTeraz gdy mam tyle na głowie to jednak się cieszę ze założyłam bloga. On, czytanie i słuchanie ulubionej muzyki pomagają mi chociaż na chwilę zapomnieć o smutnej rzeczywistości....
Wogóle to dzięki że pytasz :) Niestety chyba w najblizszym czasie nie będę zostawiać komentarzy pod twoimi postami i wgl zadnymi... Postaram się dac jakiś znak życia. Czytac bd to zapewniam. Jeszcze raz dzięki za zainteresowania moja osoba i przepraszam za brak komentarzy.
Spokojnie nie oczekuję od ciebie, że będziesz komentowała wszysyko co dodam. Co do nauczycielek i ich gadaniny to poprostu ignoruj. Ja kiedy słyszę że temat rozmowy zchodzi w reiony w których nie chce być zaczynam rysować, pisać cokolwiek by odciąć się od tego co dzieje się wokół mnie. Co do blogów faktycznie są błogosławieństwem. Kiedy widzę jakie problemy stwarzam te moje ze szkołą wydają mi się śmiesznie małe. Co do egzaminów życzę powodzenia i mam jendną prośbę w następną sobotę nawet nie dotknij podręczników. Poprostu przez ten jeden dzień postaraj się maksymalnie wypocząć i się zrelaksować. Proszę o to bo boję się że przesadzisz i stanie ci się coś poważniejszego niż krwotok z nosa.
UsuńIgnoruje je jak tylko mogę. Ostatnio przysnęłam na przemowie dyrektorki. Oświadczam iz nie tkne w sobotę podręczników ani niczego co jest związane ze szkoła ^^ Od dawna mialam zrobić sobie taki dzień ale coś mi nie wychodziło
UsuńKelly: Dopilnuje Cię Może faktycznie to od tego ciągłego zakuwania masz te krwotoki
Ja: Lekarka mówiła że to niby podłoże mechaniczne Ale ja sama już nie wiem. Fajnie że ktos sie o mnie troszczy ^^
Mam nadzieję że te testy jako tako mi pójdą. Dzisiaj totalnie to olałam i doczytałam do końca książkę + narysowałam rysunek dla koleżanki. Stwierdziłam ze i tak niczego się więcej nie nauczę więc była olewka. Dobra powracam do słuchania The Calling :)
Kelly: Siostra pilnowanie jej to twój zasrany obowiązek (za przeproszeniem). Ona musi odpocząć.
UsuńJa: *drzemie z głową opartą na biurku*
UsuńKelly: Stwierdziła, że nie chce jej się uczyć. Ale jeszcze tylko dwa dni horroru i spokój. Chociaż nie. Jeszcze trzy klasówki do napisania i nieregularne na niemca. No nic ale i tak bede ją pilnować, żeby mi tu nie padła.