czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 17 ~ Wyprawa po Srebrną Katanę Wiatru cz. 2






-Myślicie, że jesteśmy już blisko? - Spytał nie cierpliwie Kai.
-Wiesz, chyba tobie też przydałaby się lekcja cierpliwości -westchnął Cole. - Nie mam pojęcia ile ma ten labirynt, ale jedno wiem na pewno. Mam go serdecznie dosyć.
   Chłopaki poszli dalej. Przeszli już trzy rozdroża. Nie mieli pojęcia czy idą dobrze czy też dawno się zgubili.
-Nie ty jeden - dołączył do niego Jay. - A jak myślicie, co Kelly spotkała na dole?
-Może smoka? - Palnął czerwony ninja.
  Reszta stanęła i spojrzała na niego.
-No co? Tak przypuszczam. W końcu go słyszeliśmy.
-Istnieje jednak druga teoria, że ten smok jest przed nami. - Powiedział Julien.
   Kai wzruszył ramionami. Chciał coś powiedzieć, lecz Cole nakazał ciszę. Nie daleko z tąd dochodziły jakieś odgłosy. Lecz nie smoka. Ludzkie głosy, lub też Szkieletów.
-Coż, wygląda na to, że dochodzimy. - Powiedział Bucket domywając Kosy Wstrząsów. Pozostali zrobili to samo. - Czas dać o sobie znać. Miejmy tylko nadzieję, że Kelly udało się wyjść z tej groty.
-I że nie spotkała tam smoka - Dodał Zane.
Przeszli ostatnie metry labiryntu, aż doszli do końca. W ogromnej jaskini były już szkielety.


*** 
 
  Zielono-oka bestia wyszła z cienia. Kelly przyzwyczaiła się do pół mroku, i teraz na sto procent była pewna, że to smok. Bestia zbliżała się do niej powolnym krokiem, tak jakby zaraz miała na nią skoczyć. Łeb miała blisko ziemi. Wpatrywała się w nią uważnie. Cicho mruczała, i nie był to przyjazny dźwięk. Raczej ostrzeżenie, aby się z tąd wynosiła.
   Kelly wiedziała, że to ostatni strażnik magicznej broni. Jak każdy poprzedni nie był zadowolony, że ktoś narusza jego teren. Za późno zdała sobie sprawę, że skierowała w jego stronę katanę w odruchu obronnym. Smok przystanął na chwilę. Nie spodobało mu się to zachowanie. Warknął i ruszył dalej.
-Spokojnie. Nie podchodź... - Powiedziała a głos jej drżał.
  Nie sądziła, że pierwsze spotkanie ze smokiem będzie takie straszne. Zaczęła powoli się cofać.
-Posłuchaj nie mam złych zamiarów...
  Smok stanął na tylnich łapach i wytrącił jej broń z dłoni. Katana odbiła się od ściany i upadła na ziemię z brzękiem. Brunetka spojrzała na bestie. Nogi miała jak z galarety. Cofała się do tego momentu gdy nie poczuła że nie ma już gdzie. Serce waliło jej jak oszalałe. Zastanawiała się co zrobić. Bo jeśli nic mądrego nie wymyśli to ten wkurzony smok ją rozszarpie. Nie tak wyobrażała sobie swój koniec.
   Zielone oczy smoka stały się jeszcze groźniejsze. Lecz gdy w nie spojrzała coś sobie przypomniała. Strażnik bronił tylko Srebrnej Katany. Nie miał pojęcia, że ona też chce ją chronić. Gdy chłopaki powiedzieli swoim ujarzmionym bestią, że ich bronie są w niebezpieczeństwie smoki stały się potulne i im pomogły. Może teraz też się uda.
Smok ponownie wspiął się na tyle łapy. Rozłożył swoje skrzydła. Ryknął prosto w jej twarz po czym przywołał w pysku srebrną kulę. Rozjaśniła ona wnętrze. Kelly wzięła się w garść. Chciała powiedzieć lecz wyszło, że krzyknęła:
-Katana Wiatru jest w niebezpieczeństwie!
Smok zamknął paszcze i stanął na czterech łapach gdy to usłyszał. Spojrzał na nią aby upewnić się czy mówi prawdę. Nastolatka osunęła się po ścianie na ziemię. Odetchnęła głęboko.
'Ha podziałało. Tylko co dalej? Muszę go przekonać aby mi pomógł'
Wstała powoli. Smok zareagował cofnięciem się o krok i cichym warknięciem.
-Nie, nie spokojnie. Nie mam złych zamiarów. - Powiedziała łagodnie aby go uspokoić. Nie miała pewności czy smok zaraz się na nią niw rzuci. - Jesteś strażnikiem Katany Wiatru?
Kelly wywróciła oczami. Idiotyczna wydawała jej się "rozmowa" ze smokiem, który przed chwilą chciał ją zjeść. A teraz gada sobie z nim jak gdyby nigdy nic. No ale cóż musiała spróbować. Skrzydlaty zwierz warknął coś w "odpowiedzi". Dziewczyna uniosła brwi.
-Uznam to za tak... Czyli twoim zadaniem jest jej chronić. Lecz nie przede mną. Mi ta broń jest przeznaczona.
Smok przekrzywił lekko łeb. Przyjżał się jej. Mogła się założyć, że zrobił gest jakby chciał unieść brwi.
-Tak wiem, że jestem dziewczyną no ale nie powiesz chyba, że nie mogę być ninja?
Potrząsnął łbem.
'Jest dobrze, chyba zaczyna mi ufać. Teraz albo nigdy'
-Miło że się zgadzasz. A teraz konkrety. Moja broń jest w niebiezpieczeństwie. Musisz mi pomóc ochronić ją przed Farrenem. Takim jednym wrednym dziadem który chce ją mieć. To jak pomożesz mi?
Ostatnie pytanie wydawało jej się, że mogłaby sobie darować. Przecież pewnie i tak jej nie rozumie. A może jednak... Stała tak przez dłuższą chwilę.
'No i co dalej?'
Smok pokiwał kilka razy łbiskiem i strzelił szarą kulą w ścianę. Była tam pochodnia, która od razu zapaliła się jasnym światłem. Oświetliła nie za wielkie ponieszczenie. Teraz Kelly mogła się dokładniej mu przyjżeć. Smok był szary, na górnej części karku, tułowiu i ogonie miał srebrne kolce. Miał tak około półtora metra w kłębie. Na pysku miał srebrne znaki w kształcie fal. Jedno jego skrzydło mogło mieć dwa i pół metra. Ogólnie dla Kelly był świetny.
Potem to on ją sobie obejrzał. Obszedł ją do okoła bacznie się przyglądając. Ona stała spokojnie. Miała jeszcze małe obawy co do niego. Jednak jego zachowanie już nie wskazywało na to, że jest do niej wrogo nastawiony. Albo to prawda albo tylko pozory. Po dokładnych oględzinach stanął z powrotem przed nią.
-To co? Pomożesz? - Spytała nie pewnie.
'Jeju jak to musi głupio wyglądać...'
Nim smok zdąrzył coś "powiedzieć" postawił uszy do góry i zaczął nasłuchiwać. Nic więcej nie zrobił tylko wystawił kły, odwrócił się i pobiegł przed siebie. Okazało się, że na końcu jest przejście.
-Co jest? - Spytała sama siebie.
Wzięła z ziemi swoją katanę i pobiegła za smokiem. Dostrzegła jasne światło. Gdy wyszła znalazła się na jakiejś skale która wznosiła się w górę. Szary smok leżał tam i coś obserwował. Podeszła do niego. Nie zdąrzyła nic się dowiedzieć bo smoczy ogon podciął jej nogi. Runęła na brzuch.
-Co ty wyprawiasz? - Syknęła.
Bestia mruknęła i znowu zaczęła się w gapiać przed siebie. Kelly doczłapała się na leżąco do końca. Spojrzała i szybko z powrotem schowała głowę. Wyjżała teraz powoli.
Znalazła się w ogormnej jaskini. Panowała w niej normalne światło. Była praktycznie pusta. Nie licząc oczywiście szkieletów. Były jakieś inne. Nastolatka znajdowała się jakieś cztery metry nad ziemią ale i tak widziała, że to nikt ze znanych jej Skulkinów. To były zapewne szkielety wiatru. Właśnie jeden z nich zapewne dowódzca wydawał rozkazy. Kręcili się głównie obok jakiegoś głazu ustawionego na samym środku. Nie wydawał się być jakiś wyjątkowy. Chociaż... Coś w nim tkwiło. Przymróżyła oczy a następnie otworzyła je szeroko. To była Katan Wiatru! Dokładnie tak jak mówił Sensei była w skale. Dopiero teraz Kelly przypomniała sobie, że ciągle nie wie co jest tym ostatnim wiatrem.
-Co robić, co robić? - Pytała retorycznie.
Jej nowemu znajomemu obecność kościotrupów też się nie podobała. Ciągle gdzieś podążał wzrokiem. W końcu stanął w jednym miejscu. Warknął i poruszył się niespokojnie. Kelly spojrzała w tamtą stronę. Jej też udzieliło się za niepokojenie. Pod prawą ścianą leżał duży głaz. Kiedyś zakrywał otwór w ścianie. Właśnie z niego wyłoniła się grupa szkieletów. Na ich czele stał dwu metrowy Skulkin z dwoma mieczami w dłoniach. Rozejrzał się po pomieszczeniu i ruszył w stronę pobratańca który stał przy katanie.
-No nie. Farren? Tak szybko? Myśl Kelly co tu robić, no myśl.
Spojrzała do okoła. Żadnego pomysłu, żadnego planu. Na dodatek nie widzi nigdzie chłopaków. Ogólnie czarna du*a
Coś zaczęło się dziać gdy Farren stanął przy katanie. Zaczął o czymś gadać z dowódcą szkieletów wiatru. Po kilku minutach ożywionej dyskusji Skulkim wiatru wskazał na magiczną broń. Następnie Farren wyznaczył jakiegoś ze swoich szkieletów. Ten podszedł do skały z bronią. Chwycił rękojeść i szarpnął. Wielkie było jego zdziwienie gdy katana ani drgnęła. Spróbował raz drugi z tym samym efektem.
Kelly uśmiechnęła się kwaśno. Czyli Wu miał rację. Tylko ona może wyciągnąć broń wiatru ze skały. Poczuła lekkie szturchnięcie w ramię. Smok wskazał łbem w prawo. Zerknęła tam. Ulżyło jej gdy zobaczyła, że za skałami ukryci są czwórka ninja.
-No to teraz tylko się tam dostać...
Kelly podniosła się do kucków. Mogła zejść po skośnym zboczu, a później po cichu się do nich dostać. Lecz co z dużym smoczkiem? Musi go tu zostawić. Lecz jego siła mogłaby się przydać.
-Jak dam ci znać to pomożesz? - Spytała i powstrzymała się od rąbnęcia w głowę.
Smok spojrzał na nią bystro lecz zaraz odwrócił wzrok.
'Cóż mogę mieć tylko taką nadzieję'
Dziewczyna ostrożnie ześlizgnęła się po zboczu. Strąciła przy tym kilka małych kamyczków. Jednak uwaga wszystkich była skupiona na kolejnej próbie wyciągnięcia broni tym razem przez innego śmiałka. Tym lepiej dla niej. Nikt nie będzie zwracał na nią uwagi. Cicho niczym zjawa dostała się do przyjaciół.
-Siemka. Tęskniliście? - Powiedziała cicho pojawiając się za nimi.
-O jesteś wreszcie. Już myśleliśmy, że coś cię zjadło. - Szepnął Jay.
-Nic mnie nie zeżarło, ale było blisko. - Odparła. - Podstawowe pytanie: mamy jakiś plan?
Tu zwróciła się bardziej do Cole'a.
-Jak widzisz mamy tutaj gdzieś z 60 szkieletów. Wśród nich jest nasz kochany koleżka - Farren. Twoja broń jest na samym środeczku. Podumowując nasz sytuacja nie jeste kolorowa. Bedzie 12 na jednego.
-A gdybyśmy mieli jakieś wsparcie? - Zagadnęła.
-A faktycznie jakieś mamy? - Spytał Kai.
-Może...
-Morze to jest szerokie i głębokie. - Powiedział ktoś.
Wymienili spojrzenia.
-Jay to ty? - Zdziwił się Zane.
-Nie. Myślałem, że Kai.
-Ja też nie.
-To może ja? - Odezwał się nie znajomy głos.
Odwrócili się. Zaskoczyło ich, że metr za nimi stał jakiś szkielet. Nie znali go. Jego bronią był zakrzywiony miecz. Nie słyszeli go wogóle jak do nich się skradał. Może to jest zdolność szkieletów wiatru.
-Witam państwa. - Powiedział z łobuzerskim uśmiechem. - Ej szefie! Mam tu paru ninja!
Wojownicy wycofali się z ukrycia. I tak wszyscy wiedzieli o ich obecności. Skulkini przestali na razie interesować się Srebrną Bronią i zbliżyli się do nich.
-To tyle w sprawie elementu zaskoczenia. - Mruknął Jay. Zostali otoczeni przez szkielety.
-Zaczadziście. Po prostu zaczadziście. - Warknął Kai.
-Bywaliśmy w gorszych tarapatach. A wtedy jeszcze nie mieliście Złotych Broni a teraz je macie. Więc możecie je wykorzystać. - Powiedziała Kelly.
-Faktycznie chłopaki mają bronie a co z tobą Shira? - Spytał Farren robiąc sobie miejsce w tłumie. Kelly odwróciła się do niego.
-Właśnie przyszłam tu aby ją zdobyć. - Syknęła i pozwoliła sobie na nie wesoły uśmiech.
-Doprawdy? - "Zdziwił" się Upadły.
-Tak. I niech dotrze do twojej świadomości, że tego dokonam. A ty ani szkielety mi w tym nie przeszkodzicie.
Jej głos odbił się echem od ścian. Zapadła cisza. Kelly to zdanie jakoś samo się wyrwało. Jednak nie żałowała tego. Niech Farren wie że zamieża go pokonać.
-Masz w sobie dużo determinacji. - Powiedział cedząc słowa. - Lecz to ci nie wystarczy. Czy determinacją chcesz pokonać sześdziesiątke Skulkinów?
-A jeśli tak to co?
-To, że raczej wam się to nie uda. Mam nad wami przewagę liczebną.
-Ale my mamy Złote Bronie. - Wtrącił Kai. Jego miecz zaczął otaczać żywy ogień. Kilka szkieletów cofnęło się o krok. Pozostałe bronie też zaczęły otaczać odpowiednie żywioły.
-I co ty na to Farren? Nadal jesteś pewien swojej wygranej? - Spytała Kelly i zakręciła kataną w powietrzu. - W takim razie zobaczymy kto wygra to starcie! Ninja go!
Brunetka wykonał Spinjitzu a po niej chłopacy. Rozdzielili się. Każdy nacierał w inną stronę. Kelly obrała sobie jeden cel - Katanę Wiatru. Widziała jak Farren tam zmieża. Powaliła kilka szkieletów i przestał wirować. W jej stronę zmieżało kolejnych sześć. Farren nie miał racji że determinacją nie dojdzie do celu. Chwyciła broń w dwie ręce i przypuściła atak. Odbiła cios pierwszego napastnika po czym przeszła do ofensywy. Szybko go powaliła i stawił czoła kolejnym dwóch. Zaszli ją z dwóch stron. Przeczuła że zamieżają skoczyć na nią. Lecz ona wykonała to pierwsza a gdy oni skoczyli to się ze sobą zderzyli. Został jeszcze jeden. Szybkimi ruchami wytrąciła mu broń i kopniakiem położyła na łopatki.
W chwili wytchnienia sprawdziła jak idzie chłopaką. Mieli o tyle łatwiej że do walki mogli wykorzystać żywioły a ona musiała się męczyć. Ale już niedługo. Do celu zostało jej jeszcze trzydzieści metrów.
Gdy chciała już ruszyć na drodze pojawił się Nuckal. Zaskoczył ich oboje że się spotkali. Kelly w pierwszym odruchu chciała go wyminąć lecz zobaczyła że w tym momencie Farren patrzy w ich stronę. Przypuściła więc atak. Gdy jej broń styknęła się z bronią szpenęła do niego:
-Nie wchodź mi w drogę bo będzie z tobą źle.
Po tych słowach odrzuciła go realistycznie w bok i zaczęła biec. Długo jednak sobie nie pobiegła. drogę zagrodziło jej dziesięcioro szkieletów z przodu i tyle samo z tyłu. Przygotowała się do ataku lecz zdała sobie sprawę że jest z góry na przegranej pozycji. Dwadzieścia do jednego. Szansa na przeżycie : zero.
Pierwsze szkielety ruszyły do ataku. W tym samym czasie ruszyły te z tyłu.
'Nie zbyt fair i nie zbyt dobrze'
 Odparła cios jednego z nich by w następnej sekundzie zmierzyć sie z następnym. Czuła jak traci siły. Długo tak nie pociągnie. Chłopaki byli zajęci swomi walkami wiec kto jej teraz pomoże? Odpowiedź znalazła się dość szybko.
Nagle szkielety z przodu runęły na ziemię gdy uderzyła w nich srebrna kula. Następne powalił silny podmuch. Obok niej wylądował szary smok. Odbędzil pozostałe szkielety.
-Ej Kelly! - Zawołał Cole powalając skulikna - To jest to twoje wsparcie?
-Owszem. Niezły co? - Zaśmiała się ale zaraz opamietała. Czeka ją jeszcze kilka walk zanim dojdzie do celu. Zerknela na smoka - Dzięki
'Czyli jednak chyba mnie zrozumiał. Fajnie. A teraz Katana'
Ruszyła dalej. Smoka wbił się w górę. Torował jej drogę. Spojrzała w górę na niego.
'Fajny jesteś. Może niedługo będę cię dosiadać'
Głaz z Kataną był już blisko. Nagle przed nią wyrósł Farren.
-A dokąd to? - Zapytał gotów przypuścić atak.
-Po moją broń a co myślałeś? - odparła.
Poznała Upadłego i wiedziała że zagaduje a potem zaczyna walczyć. Była więc przygotowana na jego nagły atak. Bez większych problemów odbiła dwa miecze. Wymienili się stronami.
-No co jest stary dziadku? Z formy wyszedłeś? - Zakpiła. Przy okazji spojrzała gdzie jest szary smok. Był kilka metrów za Farrenem. Odpychal właśnie kilka szkieletów które się na niego rzuciły. - Twoim podwładnym nie udało się wydobyć mojej broni? A wiesz dlaczego? Bo tylko ją sie tego dokonać!
W tej chwili szkielet ją zaatakował. Ona tylko na to czekała. Smok błyskawicznie znalazł się za nią. Uniósł się i zamachał kilka razy skrzydłami. Kelly ustała na nogach. W przeciwieństwie do rywala. Farren nie był na to gotów. Odrzuciło go do tylu. Gdy wiatr powoli się normował zawirował wokół niej po czym zniknął. I wtedy Kelly olśniło. To od początku było takie proste. "Zacznij od końca", "Aby słońce wzeszlo najpierw musi zajść" To wszystko sprowadzało ją na właśnie tor. Tyle godzin spędzonych na Górze Pięciu wiatrów a odpowiedź tak blisko.
Najpierw wieje wiatr zachodni, potem północny, wschodni a na koniec południowy. A gdy strzała dolatywala wiał piąty wiatr. A tym wiatrem jest... ona!
-No jasne! Piąty wiatr to ja! Dlatego Sensei powiedział że to ja jestem wiatrem. - Zawołała szczęśliwa że odgadła zagadkę.
Spojrzała na Katanę wiatru. Z jej twarzy nie schodził uśmiech. I z nim zaczęła biec w stronę broni. Słyszała jak Farren się drze aby ją powstrzymali. Lecz jej już nic nie zatrzyma. Znalazła się przy skalę. Chwyciła obiema dłońmi za pozłacaną lekko rekojesc. Podparla nogi o głaz i zaczęła ciągnąć. Poczuła jak katana powoli wychodzi. Po chwili wyciągnęła całą. Uniosła ją do góry. Wytworzyła bardzo potężny podmuch. wiatr który się zerwał zrobił spustoszenie wśród szkieletów. Po czym wrócił jakby do Srebrnej Broni. Kelly wbiła ją w ziemię. Wiatry ustały. Po chwili jednak ponownie sie zerwały gdy ona wyrwała broń. Przyjzala jej się.
-Wygląda na to że wygraliśmy - stwierdziła z satysfakcją.

***

Nya siedziała w swoim pokoju. Ninja nie zabrali jej na misje. No ale czego mogła się spodziewać. Tak było, jest i pozostanie. Czasami zastanawiała się co by było gdyby Kai nie zaczął treningu na ninje. Gdyby szkielety jej nie porwały... Pewnie nie spotkałaby pozostałych ninja. Nie spotkałaby Sensei'a a przede wszystkim Jay'a. Może to na jedno dobrze. Przynajmniej ich życie przestało być monotonne.
Widziała, że jej brat nadaje się na ninje. W przeciwieństwie do niej. Chciałaby też być wojowniczką. Ale Wu jej nie będzie trenował. Przecież to oni posiadają moce żywiołów.
Wyjrzała któryś już raz za okno w kierunku w którym jej brat i pozostali wojownicy wylecieli dzisiaj z samego rana. Ponownie zobaczyła tylko puste niebo.
Przenisoła wzrok z powrotem na kartkę, którą miała na kolanach. Był na nim szkic robota. Z notatek można było się dowiedzieć, że wysokości ma trzy metry szerokości półtora. W dłoniach miał dwa miecze, w miejscu gdzie u człowieka jest głowa miała siedzenie z panelem sterowania przykryte hełmem. Był w czarno czerwonych kolorach. Na łóżku obok leżał kolejny szkic. Można było sądzić że to ten sam szkic tylko w mniejszych wymiarach. To był strój. Manekin na głowie miał hełm, zakrytą twarz z małym otworem na usta. A odkryte było tylko miejsce na oczy. W dłoniach trzymał dwa miecze. Miał czerwono złotą zbroję. Na górze był napis "Samurai X"
Kawałek dalej leżał laptop. W wyszukiwarce było wpisane "sierocińce w Hadberk" i pokazana lista dzieci w różnych sierocińcach. Po dłuższym ładowaniu wyskoczyło "brak danych w stacji". Nya odłożyła na bok szkic i znowu zaczęła coś kilkać. Ponownie ładowanie.
Powróciła do szkicowania. Gdy chciała postawić kolejną kreskę coś sobie uświadomiła. Dopiero teraz jakoś do niej dotarło, że Kai faktycznie się naraża. I miał rację mówiąc, że nie mógłby się skupić wiedząc że jej grozi niebezpieczeństwo. On po prostu się o nią troszczył. Była jego mała siostrą. Może gdyby miała jakieś większe doświadczenie. Wiedziała jak się bronić i trochę jak atakować ale na tym się kończyło. A do walki z Lordem Garmadonem nie wystarczy znać kilka chwytów. Trzeba umieć sporo więcej. Nie potrzebnie tak na niego naskoczyła.
Zaczęła się o niego martwić. O niego i o pozostałych. Ale chyba najbardziej o Kai'a... I Jay'a. Musiała się przyznać że... zakochała się w młodym Walkerze. Co najważniejsze: ze wzajemnością. Ciekawe jak Kai na to zareaguje. Pewnie na początku będzie przeciwny, ale później da się przekonać
Schowała pod materac szkice, a laptop zamknęła i odłożyła na biurko. Wyszła z pokoju. Zamieżała porozmawiać z Sensei'em. Może Kelly ma rację i Wu coś poradzi na jej nic nie robienie... Nadzieja jest.

*** 

Wu kilkanaście minut temu wyszedł przed klasztor. Wypatrywał nie kogo innego jak swoich uczniów. Musiał sam przed sobą przyznać, że się o nich martwił. Przecież Zane, Kai, Jay, Cole i Kelly byli tylko nastolatkami, których wybrały moce żywiołów. Mieli przed sobą jeszcze długą drogę nim do perfekcji opanują swoją moc. A może kiedyś też staną się Senseiami i będą szkolić własnych uczniów. Lecz na razie sami nimi byli.
Już nie długo, ktoś z nich może okazać się Legendarnym Zielonym Ninją. To właśnie on ostatecznie pokona Lorda Garmadona. Lecz on sam - Sensei Wu nie wiedział kim on jest. Dopiero gdy Złote Bronie i Srebrna Broń oraz strój zielonego ninja zereagują okaże się kto jest Wybrańcem. Wu przeczuwał że to może Kelly może się nim okazać. Lecz tylko przeznaczenie wie jak jest na prawdę.
Wu patrzył w kierunku z którego spodziewał się ujrzeć uczniów. Jednak nadal nikt nie pojawiał się na horyzoncie. A co jeśli Kelly nie wie co jest ostatnim wiatrem? Nieee. Jest zdolna i na pewno sobie z tym poradziła.
Drzwi klasztoru otworzyły się i wyszła z nich młodsza siostra Kai'a. Stanęła obok niego. Przez chwilę nic nie mówiła. Dopiero po chwili odezwała się.
-Zapewne słyszałeś moją kłótnię z Kai'em i wiesz o co poszło?
-Owszem. - Odpowiedział.
-Po tym Kelly powiedziała mi, że możesz coś na to poradzić...
-A co takiego mogę zrobić?
-No nie wiem...
-Na pewno nie przekonam twojego brata do zmiany stanowiska. - Uprzedził.
-Aha... No to co możesz zrobić? Nie chce cały czas siedzieć bezczynnie.
Wu wygładził swoją białą brodę w zastanowieniu.
-Podobno jesteś rozeznana w technice - powiedział w końcu.
-No tak. Znam się na tym i na owym.
-W takim razie możesz zająć się na przykład "wypatrywaniem" zagrożeń.
-Czyli co konkretnie?
-Sprawdzałabyś gdzie obecnie kręcą się nasi wrogowie oraz czy Garmadon nie powraca.
-W sumie mogę spróbować. Lepsze to niż siedzenie bezczynnie. Dzięki Sensei.
-Nie ma za co.
Zapadła cisza. Zgodnie spojrzeli na horyzont. Słońce powoli zachodziło a wojowników nie było widać.
-Myślisz że dali sobie radę? - Spytała Smith.
-Mogę mieć tylko taką nadzieję...
  Dlaszym ich zastanowienią przerwał głośny ryk. Dochodził z tyłu. Odwrócili się. Ich zmartwienia wyparowały gdy zobaczyli że w ich stronę leci nie cztery a pięć smoków. Na przodzie leciał smok jakiego jeszcze nia znali. Był szary o dużych skrzydłach. Na nim siedział jeździec. W dłoni trzymał swoją broń. Uniósł ją teraz w górę a do niego przyłączyli się pozostali. Ich smoki ryknęły donośnie.
-Udało im się! - Powiedziała szczęśliwa Nya.
-Tak. Teraz wszyscy mają swoje magiczne bronie. Już niedługo przystąpią do walki z Garmadonem. I już niedługo ktoś z nich okaże się Zielonym Ninja.




--------------------------------------
Tak jak mówiłam rozdział wstawiony już w nowy rok. Matko to już 2016? O.o kiedy ten czas zleciał? Przecież dopiero co się zaczynał piętnasty. Ludzie. Tak czy inaczej rozdział napisany i wstawiony. Wyszedł.... No bardzo średni.
Posumowując: Kelly ma swoją broń i latającą jaszczurkę a Nya i Sensei się zamartwiają. Na dodatek Nya otwarcie się przyznała że zakochała sie w Mistrzu Błyskawic. A Wu głowi się kto jest Zielonym Ninja.
I Nie wiem co jeszcze napisać. Przepraszam za błędy jeśli jakieś są. Ale pisałam to od 20 i jestem padnięta.  Pojęcia nie mam kiedy pojawi się następny. Cały styczeń mam zawalony klasówkami poprawami i jeszcze kolejnym próbnym. Luty niby ferie ale ja jeździć pewnie będę na rehabilitacje. Marzec - nauka przed oficjalnym egzaminem a kwiecień to stres przed egzaminem. Więc ni wiem kiedy bd następny. Postaram się aby pojawiały się regularnie (w piątki) ale nie obiecuje.  No to teraz chyba wszystko
Do następnego rozdziału
Pozdrawiam
~Vanessa~

11 komentarzy:

  1. Ja: Przeczytałam. Zaczęłam o piątej ale mi dziewczyny przeszkadzały potem na trzy godziny się przespałam i znów zaczęłam a potem musiałam robić śniadanie i teraz doczytałam. Jeszcze nie funkcjonuję normalnie więc daj mi czas muszę przetworzyć booooo odpadam,wiec prawdziwy kom potem...no. A i wysyłam ciasteczka... ale nie znam adresu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spk ;) Jest jeszcze cały dzień...
      Cole: Ciastka? Gdzie???
      Ja:Nie dla Ciebie :P Nie no żartuje. Dam wam coś za to ze przykuliscie mnie do telefonu i udało mi się napisać ten rozdział.

      Usuń
    2. Ja: Brawo Kelly cieszę się twoim szczęściem masz smoczka, zdobyłaś katanę wiatru są przy tobie osoby które cię kochają, twoja rodzina. Nya w końcu będziesz miała zajęcie i znajdziesz tą przyjaciółkę Kelly, a tak wogule to super struj Samuraju.
      Lilka:Mi też byś jakiś zrobiła.
      Ja: Przecież masz.
      Lilka: No w sumie to tak ale jeszcze go nie zakładam i to są zwykłe ciuchy i niemam mieczy U_U
      Ja: Aj wydziwiasz masz kompas, beya narazie ci starczy. A po za tym Jey, Nya...
      Lilka:"Miłość rośnie wokół nas"!
      Ja:Dokladnie sama bym tego lepiej nie ujęła :). Po za tym czekam na Kelly-Drużyna -Wielkie-Skopanie-Garmadona- 3...2...1...start!
      Ja:W gule to jestem ciekawa jak Kai zareaguje na tą miłość haha

      Usuń
    3. Do skopania Garmadona to jeszcze trochę czasu..
      Kelly: *ogląda swoją nową broń* Nom. A zwłaszcza, że przed sobą mamy na liście skopanie paru szkieletów. Farren jest numerem jeden.
      Kai: ............... Wait! Co takiego?! Czemu ja nic o tym nie wiem?!
      Kelly: Refleks szachisty po siódmym zawale. Jeszcze nikt tego oficjalnie nie wie. (prócz zakochanych)
      Kai: A kiedy zamieżają to powiedzieć?
      Jay i Nya: *patrzą na siebie a w około nich latają serduszka*
      Kai: Halo. Ziemia.
      Kelly: Chicho siedź. Nie widzisz jacy są uroczy
      Kai: *tłumi emocje* Jak już skończą się w siebie wgapiać to chcę wyjaśnienia.
      Ja: Ty też bedziesz zakochany to zobaczymy jak wtedy Nya zareaguje. A wogóle to wszyscy się zakochacie ^^ takie mam plany. Ale ciii nikt o nich nie wie.

      Usuń
  2. Kelly: Podziwiam twe opanowanie ja tobym sie z tym smokiem najpewniej pobiła. Nie przepadam za gadami, a takim jednym smokiem to już w ogóle nienawiść for ever. Jestem dumna z mojej małej siostrzyczki. Teraz zarąbiesz Farena i wszystko będzie cacy. Oby tylko Nukasiowi się nic nie stało za to, że pomógł Kelly...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly T: Mam już wprawę. Gdyby nie moja anielska cierpliwość to chłopacy już dawno zlecieli by z tej góry niemożliwie wysokiej co najmniej czternaście razy. A Farrena mam zamiar zmiażdzyć, wbić w ziemię, później z niej wyciągnąć, odciąć rece i nogi potem je z powrotem popszyszywać i znowu wyrwać...
      Ja: O.o No nie wiem czy tak będzie.
      Kelly: Ej nu *maślane oczka*
      Ja: Może z tym wyrywaniem kończyn przystopujemy ale wbijanie w ziemię jak najbardziej.
      Nuckal: Tylko mnie nie uwzględniaj w tej rozrubie na Farrenie.
      Kelly: *wertuje moj notes* Nic takiego tutaj nie ma.
      Ja:Spokojnie Nuckaluś będziesz cały. Wywiązałeś się z umowy. Dobra ja lece pisać kolejny rozdział bo mnie wena naszła. I MOŻE uda się wstawić jeszcze przed poniedziałkiem.

      Usuń
    2. Kelly: Ufff bo już się bałam że na przykład Farren odkryje jego małą zdradę. No ale skoro Nukalus jest cały co co powie na to żeby wyjść gdzieś zemną świętować pierwszy dzień nowego roku?

      Usuń
    3. Nuckal: *otwiera budzię aby coś powiedzieć*
      Kelly: Chwila chwila. Pobawie się w jego mamusię...
      Nuckal: Jestem dorosły!
      Kelly: To ile masz lat?
      Nuckal: *przelicza na palcach* nie wiem straciłem rachube. Za długo siedze w tych Pozdiemiach.
      Kelly: A więc po pierwsze gdzie po drugie o której przewidywany powrót?
      Nuckal: No błagam...
      Kelly: Cicho po odwidzi mi się i oberwiesz. A po najważniejsze: MASZ NIE PIĆ
      Nuckal: Why? *mina zbitego psa*
      Kelly: Ostatnio jak się nachlałeś to przed dwa dni nie mogłeś do siebie dojść.
      Ja: Kelly chodź tu natychmiast! Masz za zadanie rozwalić mój komputer bo znowu się zaciął!!
      Kelly: *wzdycha* A ty nie możesz? Ja tu z nastolatkiem poważną rozmowę prowadzę.
      Nuckal: Ej!
      Ja: Nie. ty masz to zrobić! Już!
      Kelly: Dobra już idę idę. *wychodzi*
      Nuckal: *dostaje sms'a od Vanessy* "Jak chcesz to idź ale masz nie chlać. To samo tyczy się siostryczki Kelly. Innym razem mi się odwdzięczysz" Kelly H. idziemy na miasto. *czmycha przez okno*

      Usuń
    4. Kelly: TAK WYPAD NA MIASTO!*uderza się z otwartej w czoło bo niepowinna się drżeć bo Ryuga leczy kaca i zaczyna szrptać* Choć Nukaś znam taką jedną fajną naleśnikarnie

      Usuń
  3. Super, czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Króciutkie komentarze cieszą mnie tak samo jak te dłuższe :D przynajmniej wiem że ktoś czyta te moje bazgrołki ;)
      następny postaram wstawić w piątek.

      Usuń