Rozdział 14 ~ Wróg czy przyjaciel?
Błękitooka przekręciła się na drugi bok otwierając oczy. Powoli się budziła. Zamrugała kilka razy powiekami by spędzić sen z powiek. Przeciągnęła się podciągając do pozycji siedzącej. Spojrzała na zegarek wiszący na ścianie. Było blisko 19. Aby się upewnić zerknęła jeszcze na budzik. Wskazywał tą samą godzinę. Ziewnęła. Sądziła, że zdrzemnęła się za ledwie kilkanaście minut. A tu spała bite cztery godziny. Ale co się dziwić. Gdy wróciła z ninja do klasztoru na początku poinformowali Sensei'a o powodzeniu misji. Chłopaki wszystko opowiedzieli a ona postanowiła się trochę przespać. Była padnięta po morderczym wyścigu. Padła jak zabita nawet się nie przebierając i od trzeciej po południu nie ruszała się ze swojego miękiego łóżka. Jednak nie mogła przespać całego dnia. A w zasadzie połowy jaka jej została.
Zwlekła się z łóżka zakładając buty. Przeczesała palcami rozczochrane włosy i wyszła z pokoju. Ruszyła w kierunku małej kuchni gdy stwierdziła, że trochę burczy jej w brzuchu.
Kuchnia niczym nie różniła się od innych. W lewym rogu stała lodówka. Obok trzy blaty, nad nimi cztery szafki , zlew i kuchenka. Po prawej stronie było przejście do jadalni w której znajdował się długi stół z dwoma ławami. Kelly podeszła do szafki zawieszonej na ściane i wyjęła pierwsze lepsze jedzenie. Po analizie doszła do wniosku, że to płatki czekoladowe. Nasypała je do miski a potem zalała zimnym mlekiem. Już miała włożyć pierwszą łyżkę do buzi gdy z pokoju doszedł głos Wu.
-Wyspała się nasza śpiąca królewna?
Brunetka wyszła do jadalni. Przy stole siedzieli ninja razem z Sensei'em oraz Nyą.
-Oj tam spałam tylko...
-Ponad cztery godziny. - Zakończył Wu z uśmieszkiem. Najwyraźniej miał dzisiaj dobry humor.
-Gdybyś ty, Sensei biegł po mapę w zabójczym, dosłownie, wyścigu też spał byś jak zabity. - Powiedziała wkładając łyżkę z płatkami do ust. Usiadła na ławce. Na środku stołu leżała mapa, którą ona kilka godzin temu zdobyła. Z drobną pomocą. Wskazała na nią łyżką.
-Dowiedzieliście się czegoś? - Spytała.
-Owszem - zaczął Cole. - Wiemy już gdzie jest Srebrna Broń.
Postukał palcem w pewien punkt na końcu mapy. Kelly pochyliła się do przodu, przekżywiając lekko głowę aby odczytać napis do góry nogami.
-Beskresna Dolina? - Odczytała a potem oceniła jako taką odległość.
-A dokładniej w labiryncie.
Brunetka cicho gwizdnęła.
-Labirynt. Hm... Może być ciekawie. Coś więcej?
-Bezkresna Dolina jest oddalona od nas tak pi razy oko jakieś od osiemdziesięciu do stu kilometrów. - Poinformował teraz Kai.
-To całkiem spory kawałek.
-Lecz na smokach pójdzie nam szybko i łatwo jak po maśle. - Dodał Jay stojący obok Nyi.
Kelly za bardzo to nie zdziwiło. Uśmiechnęła się w duchu. Jeśli to wszystko wypali to Jay i siostra Kai'a będą fajną parką. -
Z tą łatwością to tak prosto nie będzie. Katana jest ukryta w samym sercu Labiryntu Zapomnienia. - Skorygował ninja ziemi.
-Problemem labiryntów jest to, że łatwo do nich wejść, lecz trudno wyjść. - Odezwał się Zane.
-No tak, wiedziałam że byłoby zbyt pięknie jakbyśmy kopsneli się po katanę i już.
-Pragnę dodać, że każdej magicznej broni strzeże strażnik. - Wtrącił Sensei.
-Którym tak jak w poprzednich czterech sytuacjach będzie smok? - Zapytała Nya.
-Tego w stu precentach nie wiem. Ale najprawdopodobniej tak.
-Dobra, wracając do labiryntu. Katana jest w samym jego środku, a my zapewne nie wiemy jak do niej dojść, mam racje?
-Tak jakby Kelly. - Powiedział Smith
-Co rozumiesz przez "tak jakby"?
-Chodzi o to że jak to ujął Zane, wiemy jak wejść lecz nie mamy kolorowego pojęcia jak dojść do katany i wyjść z nią cało.
-Czyli po prostu jest tam pełno pułapek?
Kai skinął głową. Kelly oparła się o blat.
-Ten kto wymyślał zabezpieczenia Jaskini Heisei i tego labiryntu był trochę świrnięty.
Szesnastolatka najwyraźniej jeszcze trochę spała bo dopiero po tym jak to wypowiedziała zdała sobie sprawę, że tym kimś jest ojciec jej mistrza.
-O matko. Przepraszam Sensei.
-Nic nie szkodzi. Ojciec musiał porządnie ukryć i zabezpieczyć Katanę Wiatru tak aby nikt jej nie zdobył, prócz tego kto jest tego godny. Czyli w tym przypadku ciebie. A właśnie podobno łatwo poradziłaś sobie z mapą.
-Z tą łatwością to bym nie przesadzała. Dwa razy bym się spaliła raz została zgnieciona i raz przeciętna na pół. A gdyby nie Nuckal, który oddał mi mapę, nie wygralibyśmy.
-Ale i tak faktem jest, że doszłaś do końca. Na dodatek uratowałaś życie Nuckal'owi.
-Ja to już nie wiem czy to wróg czy przyjaciel.
-Kiedyś się tego dowiesz. Tylko pamiętaj, dobrze się zastanów nad oceną.
-Nie zapominaj że użyłaś shurikenów. - Dodał Zane.
Brwi Wu pojechały wysoko w górę. Spojrzał z niedowierzeniem na uczennice.
-No co?
-Nic. Zastanawiam się dlaczego broń lodu się ciebie posłuchała. W końcu tylko Zane jako Mistrz Lodu może nimi władać, a ja dlatego że jestem synem Pierwszego Mistrza Spinjitzu. Bardzo ciekawe czemu tobie się udało... - Wu przygładził biała brodę. - No nic. Wy wykażcie się i dalej omawiajcie misję a ja pójdę do siebie. I dajcie mi znać kiedy wyruszacie.
-Dobrze, Sensei.
Mistrz wyszedł z jadalni a jego uczniowie powrócili do omawiania planu.
-To co robimy? - Spytała Kelly. - Mamy jakiś plan, strategię?
-Gdy ty jeszcze smacznie spałaś ustaliliśmy że wyruszymy za dwa dni. - Podjął Cole - mamy tą przewagę że nawet jeśli szkielety, nie wiem jak, dowiedziały się gdzie jest katana to my i tak na smokach będziemy tam szybciej.
-Mogę skorygować dwie rzeczy? Po pierwsze Skulkini mają swoje tunele. Nie wykluczone że któryś z nich prowadzi w okolice doliny. A po drugie, możemy wyruszyć za trzy lub pięć dni?
Czarnowłosy podrapał się w głowę przyglądając się zwojowi.
-Hmm. Faktycznie trzeba wziąść to pod uwagę. - Zastanowił się na głos.
-A czemu nie za dwa dni? - Spytał brunet dziewczyne
-Nie wiem jeszcze co jest piątym wiatrem. A Wu mówił, że póki się tego nie dowiem to nie zdobęde katany.
-To też trzeba uwzględnić. - Oznajmił Cole - A więc jeszcze zastanowimy się nad terminem. Co do samego labiryntu. O nim nie dowiedzieliśmy się wiele.
-Sensei powiedział tylko, że roi się tam od pułapek a labirynt nosi nazwę "zapomnienia", ponieważ każdy kto do niego wejdzie po jakimś czesie traci orientację. - Przemówił Zane.
-Nie fajnie. Eh. Czemu to musi być takie skomplikowane? - Westchnęła Kunoichi.
-O wiele prościej byłoby gdybyśmy mieli kreta wśród Skulkinów. - Odezwała się Nya.
-Fakt. Wtedy mógłby nam powiedzieć kiedy planują wyruszyć.
-Ej stop. Czemu od razu zakładacie, że oni wiedzą gdzie jest katana? - Zdziwił się Walker. -
Bo to szkielety. Są przebiegłe niczym żmije. - Odpowiedziała Kelly - A wracając do Labiryntu Zapomnienia. Musimy jakoś wykminić jak się w nim nie zgubić.
-Podobno na ścianach są jakieś pomocnicze znaki... - Napomniał Julien. - Może dzięki nim wyjdziemy cało z kataną.
-Czyli tak: do Bezkresnej Doliny wyruszamy za kilka dni. Do tego czasu trzeba obserwować czy ktoś się nie kręci wokół klasztoru. Kelly w tym czasie postara się odkryć ten piąty wiatr. A gdy już wszystko będzie cacy, wyruszamy. - Podsumował czarnooki zwijając mapę.
Wszyscy się z nim zgodzili. Nya stukała palcem w blat. Widać było, że od dłuższego czasu chciała coś powiedzieć.
-Słuchajcie mam takie pytanie. - Zaczęła. Spojrzeli na nią ciekawie. - Czy mogę lecieć z wami...?
Kai od razu zerwał się z miejsca protestując.
-Wykluczone! - Powiedział podniesionym głosem. Pomysł jego siostry wcale mu się nie spodobał.
-Dlaczego? Całe dnie siedze w klasztorze i nic nie robię. Mam prawo jakoś się zabawić.
-Ale nie w ten sposób! Ta misja będzie niebezpieczna. Jak wszystkie inne.
-Ty jakoś możesz w nich uczestniczyć - oburzyła się.
-Bo jestem ninja. Zostałen do takich zadań szkolony. A ty jesteś...
Kai w porę ugryzł się w język aby nie powiedzieć "a ty jesteś dziewczyną". Dobrze wiedział że to nie najlepszy argument.
-No kim jestem? - Nie odpuszczała jednak czarnowłosa. - Dziewczyną? To chciałeś powiedzieć?
-Nie. - Odpowiedział szybko. - Miałem na myśli, że nie jesteś ninja. A poza tym nie mógłbym się skupić wiedząc że tobie coś grozi.
-Potrafię o siebie zadbać! Nie jestem małą dziewczynką! Mam piętnaście lat!
-Lecz nadal nie jesteś pełnoletnia i z tego co mi wiadomo to jesteś pod moją opieką!
-No i co?! Z tego powodu możesz mi wszystkiego zabraniać?!
-Nie przesadzaj.
-Ja przesadzam? Wiesz mam tego dosyć! Cały czas siedzę na tyłku i nic nie robię!
-To znajdź sobie jakieś zajęcie, ale nie wtrącaj się. Zabraniam ci brać udział w naszych misjach!
-Ciągle mi rozkazujesz! Nie cierpie cię!
Nya walnęła pięcią w stół i wściekła wyszła. Kai odprowadził ją morderczym wzrokiem po czym sam wyszedł. Pozostali wymienili spojrzenia. Ich miny zdradzał to samo. Wielkie oczy i zdziwienie na twarzy. Rodzeństwo jeszcze nigdy się tak bardzo nie pokłóciło.
-Może pogadam z Nyą? - Zaproponował cicho Jay.
-Wiesz może ja pójdę. Łatwiej chyba będzie jej pogadać z dziewczyną. A ty może jak trochę ochłonie. Nie chciałbyś żeby cię rozszarpała. Wiem do czego zdolne są wkurzone kobiety.
Jay ustąpił. Może lepiej pogada z dziewczyną jak ochłonie. Kelly zatrzymała się w wyjściu
-A wy pogadajcie z Kai'em.
Błękitnooka wyszła. Zakładała, że wkurzona na maksa Nya zamknęła sie w swoim pokoju. Skierował się tam. Zapukała do drzwi.
-Nya?
-Co chcesz? - Odpowiedział oschły głos zza drzwi.
-Porozmawiać.
-Nie mamy o czym.
-Myśle inaczej. Nie jest to rozmowa przez drzwi. Możesz je otworzyć?
Po chwili drzwi otworzyły się i w progu stanęła siostra Kai'a. Biła od niej aura wściekłości.
-Jeśli Kai kazał ci tu przyjść aby wybić mi ten pomysł z głowy...
-Nie o to chodzi. Też uważam że Kai zachował się trochę nie fair... ale on się o ciebie martwi.
-Nie potrzebnie.
-To twoje zdanie. Ale ja uważam przeciwnie. Jest twoim starszym bratem i musi się tobą opiekować.
-Zabraniając mi wszystkiego?
-Rozumiem, ale nasze misje są jednak niebezpieczne, a on tylko się o ciebie troszczy.
-Też się o niego martwię...
Nya ponownie przybrała obojętną minę gdy powiedziała słowo za dużo.
-O widzisz. Czyli jednak rozumiesz co on czuje. Gdybyś wiedziała jak szalał gdy porwały się szkielety.
-To nie tak! On ma ciągle zajęcie, bawi się. A ja nie potrafię usiedzieć w miejscu. Muszę coś robić!
-To znajdź zajęcie które Kai będzie tolerował...
-Ale on mi wszystkiego zabrania! Jest jak mój ojciec i matka w jednym.
-Nie jest aż tak źle.
-Po czyjej jesteś stronie? - Spytała Smith nagle. - Po mojej czy Kai'a.
-Po prostu chcę...
-Po czyjej.
-Neutralnej. - Wybrnęła. - Uważam że Kai trochę przesadza, ale ma w tym dobre intencje. A ty możesz pójść na kompromis... - Kelly szybko kontynuowała. - Mam pomysł. Pogadaj z Wu.
-Niby po co? - Burknęła.
-Sensei na pewno coś wymyśli.
-Pewna jesteś?
Nim Thifer zdążyła coś powiedzieć ona sama odpowiedziała.
-Bo ja nie.
Kelly poczuła podmuch gdy drzwi z trzaskiem zamknęły się tuż przed jej nosem. Stała tak przez chwilę wpatrując się w drewno z zaciśniętymi ustami. W końcu wypościła ciężko powietrze.
-Cóż, próbowałam. - Powiedziała do siebie wracając.
Zastanawiała się jak poszło chłopakom z Kai'em. Sądziła jednak, że z podobnym skutkiem.
***
293... 294... 295... 296... 297... 298... 299... 300...
Spanie w dzień ma swoje plusy jak i minusy. Podstawowym jest to, że później ciężko jest zasnąć gdy przyjdzie odpowiednia pora. Kelly od pół godziny wpatrywała się bez celu w sufit. Przez to, że spała w dzień teraz nie mogła zasnąć. Nie pomogło nawet liczenie owiec lub czego innego. Spojrzała ponownie na zegarek na ścianie. Wskazywał 23.46. O tej poże powinna już smacznie spać by jutro mieć siłę trenować.
Postukała palcami w miękką kołdrę.
'Może gorące mleko pomoże?'
Z tą myślą odrzuciła kołdrę i zeszła z łóżka. Chłopaki smacznie spali. Któryś z nich od czasu do czasu cicho chrapał. Bezszelestnie wyszła z pokoju omijając dwie deski, które skrzypiały. Po omacku zaczęła kierować się w stronę kuchni. Znała już te korytaże dlatego udało jej się nie wpaść na meble. Tak jak miałoby to miejsce kilka tygodni temu. Gdy chciała cicho wyjść na przykład do łazienki nie zapalając światła aby nikogo nie obudzić wpadała na meble i tak budząc umarłego. Przeszła obok drzwi Sensei'a. Z pokoju nie wychodziło światło co świadczyło, że śpi.
Szła dalej ostrożnie stawiając kroki. Stanęła jednak przy drzwiach wyjściowych. Coś przykuło jej uwagę. A był to dźwięk. Niezbyt głośny i wyraźny ale i tak go usłyszała. Dochodził z zewnątrz. Przygryzła dolną wargę. Przez chwilę rozważała dwie opcje. Albo to było naprawdę albo jej się zdawało. Jednak po chwili odgłos powtórzył się. Zarknęła przez ramię na pokoje. Nikt się nie obudził. A ona jeśli tego nie sprawdzi to nawet gorące mleko nie pomoże jej zasnąć.
Przekręciła klucz w drzwiach i powoli wyjżała na zewnątrz. Od razu poczuła chłód nocy. Przeszedł ją zimny dreszcz. Na placu panowała ciemność (jak to bywa w środku nocy). Namacała pstryczek od światła (nie wiem jak to się fachowo nazywa :P) Zapaliło się kilka lamp, oświetlając plac treningowy. Kelly wyszła na ganek. Wtedy odgłos się powtórzył i teraz go rozpoznała. Było to ciche ryknięcie, któregoś ze smoków.
Nastolatka zmarszczyła brwi. Smoki bez potrzeby nie hałasowały. Postanowiła, że sprawdzi czy nic się nie stało. Zdjęła jedną z wiszących lamp i zaczęła iść w stronę stajni. Wejście do klasztoru było zaryglowane od środka. Otworzyła duże, dwumetrowe drzwi i wyszła na zewnątrz. Dopiero gdy poczuła pod stopami kamyki zorientowała się że jest na bosaka w samej piżamie. Nie mogła jednak zawrócić. Musiała sprawdzić co się dzieje. Doszła po pięciu metrach.
Pięć drewnianych boksów było ustawionych obok siebie na przeciwko muru. Były sporej wielkości aby móc pomieścić bestie, które małe nie były. Na każdej z nich była tabliczka ze smoczym imieniem. Wzrok Kelly utkwił na ostatnim boksie. Był pusty tak samo jak tabliczka. Czekał na jej smoka.
Wojowniczka zawiesiła lampę na haku oświetlając boksy. Stanęła akurat na przeciwko Wispa. Było widać że jest poddenerwowany. Chrapy szybko się poruszały. Wydał z siebie cichy pomruk.
-Co się stało? - Spytała drapiąc go pod brodą.
Tym razem Flame niespokojnie się poruszył. Wskazywał łbem wejście od klasztoru. Kelly spojrzała tam. Nic nie wskazywało zagrożenia. Lecz wiedziała, że smoki były wyszkolone do ostrzegania swoich właścicieli poprzez wydawanie takich sygnałów.
-Sprawdzę a wy bądźcie cicho.
Smoki posłuchały i nie wydawały dźwięków. Ona zaś zabrała lampę i powoli z powrotem skierowała się do klasztoru. Weszła i stanęła na środku. Wszystko wyglądało w porządku.
'Jak zwykle wyolbrzymiasz, Kelly'
Nagle któryś smok ryknął na cały głos. To oznaczało, że jednak coś jest nie tak.
'No co jest z nimi?'
Dziewczyna odwróciła się. To co ujrzała zaskoczyło ją. Przed nią pojawiła się ciemna postać. Opanowała się i nie krzyknęła tylko bezgłośnie podskoczyła w miejscu. Nie widziała twarzy tego kogoś. Uniosła lampę której światło oświetliło twarz przybysza.
-Nuckal?! - Cicho krzyknęła automatycznie cofając się o krok na widok wroga.
Sięgnęła za plecy po katanę lecz jej tam nie było bo została obok jej łóżka. Ale szkielet i tak nie okazywał wrogich zamiarów. Wręcz przeciwnie. Stał spokojnie nawet nie miał broni i nie przejawiał chęci ataku.
-Spokojnie nie ma złych zamiarów. - Powiedział widząc jej zdenerwowanie.
-Ale co ty tu robisz? Po co przyszedłeś? Aby wykraść nam mapę? Farren cię wysłał? - Zalała go lawiną pytań. Lecz on za każdym razem kręcił przecząco głową. - Więc czego chcesz?
Skulkin zaczał nerwowo stukać placem w kość promieniową.
-E... no... ja...
-No szybciej. Zaraz zlecą się tu chłopaki i inaczej będziemy gadać.
-Ja... Chciałbym... Tobie...
-Co mi? - Ciągnęła go za język.
-Chciałbym ci... - Nuckal zdzielił się w twarz. - Podziękować.
Kelly o mało oczy nie wyszły z orbit na te słowa. W tym momencie światła w pokojach zapaliły się a z klasztoru wybiegli ninja. W rękach dzierżyli Złote Bronie. Szybko znaleźli się obok niej.
-Co jest? Kogo zdzielić? - Spytał Cole.
-Nuckal?! - To była odpowiedź dla Cole'a od pozostałych.
Szkielet na widok Złotych Broni cofnął się wstecz
-Co. On. Tutaj. Robi? - Warknął Kai wskazując na niego. Gotów był przypuścić atak.
Kelly jednak zagrodziła mu drogę ręką.
-Nuckal przeszedł mi... podziękować. - Odpowiedziała sama w to nie dowierzając.
-Podziękować? - Powtórzył Walker z kpiną. - Niby za co?
-Na pewno nie wam. Tylko Kelly a za to że... ocalił mi życie. - Powiedział trochę speszony
Reakcja chłopaków była taka sama jak Kelly chwilę temu.
-Ty i podziękowania? Jakoś nie wieżę. - Zaśmiał się Mistrz Ognia.
-Szkielety nie mają tego w zwyczaju. - Dopowiedział Zane
-Pewnie przyszedłeś wykraść nam mapę, a to tylko przykrywka. - Stwierdził Jay. - A ty co o tym sądzisz? - Zwrócił się do dziewczyny.
Kelly krytycznym okiem przyglądała się Nuckalowi. Nie okazywała radnych emocji. Miała zagwostke. Zaufać mu czy olać i kazać spadać? Jego intencje mogły być prawdziwe. Z podkreśleniem słowa "mogły".W jednym Zane miał racje. Szkielety nie mają w naturze dziękować. Zawsze kryje się w ich słowach jakiś haczyk. Lecz z drugiej strony... ona też jest mu coś winna. W końcu też ją uratował.
'No i co ja ma zrobić? Zaufać czy nie? Osz w mordeeee...' -
No tak czego ja się spodziewałem? - Mruknął Nuckal poirytowany tym że tu przyszedł. Nie potrzebnie się pofatygował. - Sądziłem że chociaż ty to zrozumiesz, Shira.
Szkielet chciał już odejść gdy Kelly go zatrzymała.
-Chwila. Ja nie powiedziałam, że ci nie wieże. - Oznajmiła powoli dobierając słowa. - W sumie ja też jestem ci coś winna...
-Ej ty chyba mu nie wieżysz? - Oburzył się Kai. - To szkielet...
-Gdyby nie ten szkielet mnie by tu nie było- przerwała mu. - Leżałabym sobie rozcięta na pół w jaskini. A ja też mu się odwdzięczyłam. Więc chyba... Jesteśmy kwita co Nuckal?
-Em...
-Lecz nie ma nic za darmo. - Wtrąciła się. - Zróbmy deal.
-A na czym miałby on polegać? - Spytał ostrożnie.
-A na tym, że jak już zdobędziemy moją broń to nie oberwiesz gdy będę ją wypróbowywała na was - Skulkinach.
-A co ja nam zrobić?
Na twarzy dziewczyny pojawił się dziki uśmiech. Pokazała swoje białe kły.
-Będziesz naszym kretem w Podziemiach. To jak? Mamy deal?
Kelly wyciągnęła dłoń w jego stronę. Nuckal po chwili wahania odpowiedział na propozycje.
----------------------------------------------
Hejka moi drodzy czytelnicy :) To znowu ja i rozdział czternasty. Dodany zgodnie z danym słowem czyli w piątek. Jest chyba trochę nudny....
Kelly: Mogłaś go dodać wcześniej a nie malować krateczki!
Ja: Ej no. To jest jakieś odreagowania. To są krateczki odstresowujące.
Kelly: Taaa. Oto co robiła Vanessa w czasie gdy mogła pisać rozdział.

Ja: Mniejsza. Na kolejne dwa, trzy rozdział mam pomysł...
Kelly: Tylko nie mów że czasu nie masz. Od środy wolneeeee.
Ja: Yep. Nareszcie. Lecz mało wolnego bo pon i wtorek z powrotem do szkoły, 6 wolne a później znowu dwa dni szkoły. Jak dla mnie bez sensu. Ale nic. Może nawet uda mi się wcześnie wstawić piętnasty .... Lecz niczego nie obiecuje
To do następnego
Pozdrawiam
~Vanessa~
(Takadoshika - po japońsku)
Pierwsza.
OdpowiedzUsuńSiostra:*zatacza się* Nuckal..
Usuńhik jak ja cię dobrze rozumiem...hik...Człowiek raz góra dwa w porywach od 10 razy zrobi coś głupiego hik i potem nikt niechce mu wierzyć...hik... Choć mordo koścista ty moija napijemy się hik razem.
Rozdział wyszedł świetny. Lekki i przyjemny. Czekam na kolejny z niecierpliwością. :)
Nuckal: Tak to jest niestety. Dobra choć idziemy się napić. *wychodzi z pokoju
UsuńJa: Tylko wróć do następnego rozdziału.
Supcio że post ci się podobał. Mam nadzieję że kolejny też przypadnie ci do gustu :)))
No to przeczytałam i wychodzi że Nuckalluś nie jest taki zły ^^ tak myślę że może on coś czuję do Kelly hy? Nieno a Cole najlepszy"Co jest? Kogo zdzielić?" Hahaha normalnie sobie to wyobraziłam jak wychodzi taki zaspany i to mówi. Oczywiście nie muszę mówić że mi się podobało bo mi się podobało i rozdział jest ok. No to tyle by bylo z mojej strony bo nw co bym miała jeszcze napisać
OdpowiedzUsuńNuckal: Stop! Ona mi się nie podoba i wcale się w niej nie bujam!
UsuńKelly: Ani on mi! Wolę inny typ faceta.
Kai: A jaki? Nie żeby coś.
Kelly: Przekonacie się pod koniec pierwszej fabuły.
Ja: *przewraca kartki w zeszycie* Trochę wcześniej.
A sposób na krateczki wymyśliłam na jednej nudnej lekcji. To była... Chyba biologia.
Fajnie że rozdział ci się podobał. Nie musisz pisać mega długich. Ja i tak cieszę się z każdego twojego koma :) Mam drugą komentującą czytelniczke yeah ^^
Ryuga: Obstawiam, że żeby przypaść do gustu Kelly najsampierw trzeba żyć...
UsuńSiostra: *śpiewa coś strasznie fałszując idąc z jedna butelka w ręce, a drugą uwieszoną na Nuckalu* I ja mu ftedy, że żałuje, a on na to nic.
Nuckal: Jak on tak mógł?
Siostra: No właśnie, a wszyscy odrazu że go kocham....Wogle to wszycy wiedzą lepiej co czzuje, a ja przeciesz hik samoa wiem hik lepiej...To ma hik wogle jakiś hik sens?
Ryuga: Kelly chodź do domu jesteś pijana.
Siostra: Wcale nie! Chrz...chrzyąszcz brzmi w trzcine. Zostaje z Nuckalem on jedem mnie na tym świecie rozumie.
Ja: Hahaha każdy tak mówi a w gule to widzę że Kai też zainteresowany Kelly.
UsuńLilka: Matko przestań się ich czepiać
Ja: Ja czytam i mam myśli którymi muszę się podzielić
Lilka:Dobrze że nie sentencyjne.*odkręca się parzy na Kelly i wzdycha* Ryuga gdzie ty byłeś kiedy ona doprowadziła się do takiego stanu?!
Ja: I kto tu się czepia?!
Kelly: *ciężko wzdycha* Mogę im powiedzieć?
UsuńJa: Ani mi się wasz!!
Kelly: Ale wszyscy dookoła chcą mnie sfatać!! Pozwolicie że sama sobie dobiorę chłopaka?
Ja: Dobra,dobra już nie będę...a przynajmniej narazie.
UsuńLilka: Dokladnie już ja cię przypilnuję
Ryuga: Jestem jej przyjacielem, a nie opiekunką i jeśli ona chce schlać się w trzy dupy z przypadkowo napotkanym nieumarłym to proszę bardzo.
UsuńSiostra:Kellllly siostrzyczko moja hik ukochana napij się z nami wyżal hik się.
Lilka:*facepalm*
UsuńKelly: Lilka przypilnuj jej do drugiej fabuły. Bo wtedy się wszystko okaże... Kto z kim i wgl.......
UsuńLilka: Tak jest*salutuje i puszcza oczko*
UsuńSiostra: Nikt hik niebędzie hik facepalhikmował Ryugi. Nukal Kelly zostawiam was na chwilę muszę hik kogoś załatwić.
UsuńKelly: moment siostra przystopuj. Ryuga weź ją postaraj zaciągnąć do domu zanim kogoś rozwali. A ty Nuckal tłumacz się!
UsuńNuckal: *zataczając się* Ale hikk z czego?
Kelly: Ze stanu mojej siostry. Nie widzisz że jest zalana?!
Nuckal: *patrzy na nią* Nie.
Kelly: Trzymajcie mnie bo też kogoś rozwale. A ty wcale lepiej nie wyglądasz. Nie będe ciebie niańczyć. Kruncha!!!
Kruncha: Czego?
Kelly: Zabieraj z tąd swojego koleżke.
Kruncha: Czemu ja?
Kelly: Bo ja tak mówie! Wynocha mi obydwaj do Podziemi.
*Kruncha prowadzi Nuckala który ledwo się trzyma na nogach mamrocząc coś pod nosem.
Ja: Hah no to Lilka ide po wieniec XD
UsuńLilka:*przełyka głośno ślinę* Ryuga trzymasz ją tam ?
Ryuga:Trzymam *Kelly przelewa mu się przez palce* Chyba
UsuńSiostra:Nuuuuuuka hik luś!!! Ja... Ryuga co ty hik robisz?
Ryuga:Zabieram cie do domu ty hiku jeden ty.
Ja:Oooooo jakie to urocze*splata ręce jak do modlitwy*
UsuńLilka: Tak,tak dobry pomysł zabieraj ją.
Siostra: Ooooooo Mamo jaki kac. Siostra następnym razem jak zachce mi się chlać strzel mnie czymś w mordę.
UsuńKelly: Masz to jak w banku. Jak za pierwszym razem nie może mam strzelić drugi?
UsuńSiostra: Tak. Ale od dzisiaj nie pije nie pale herbaty nawet nie słodzę. Boże umieram.
UsuńA i krateczki lovciam sama czasem rysuję jak mi się nudzi np na lekcji ^^
OdpowiedzUsuń