piątek, 25 września 2015

Rozdział 4 ~ Srebro nie zawsze złabsze od złota




   Zgodnie z postanowieniem, ninja zaczęli działać jako drużyna, ku wielkiemu zadowoleniu ich Sensei'a. Już następnego dnia wyruszyli po Shurikeny Lodu. Żeby je odnaleźć wyruszyli na Zamrźnięte Pustkowie, do zamku lodu. Płynęli kilka godzin, aż dotarli. Zastali Shurikeny w pysku lodowego smoka, tak samo jak przy Kosie Wstrząsów. Znaleźli też tam kilka zamrożonych szkieletów. Co oznaczało, że Samukai musiał przybyć przed nimi. Jednak to ninja jako pierwsi dotarli do Złotej Broni. Gdy Zane wyjął shurikeny, smok obudził się i o mało go nie zamroził. Dzięki wsparciu drużynowym uciekli przed lodowym smokiem. Kolejnym ich celem było Nunczako Błyskawic, znajdujące się w Pływających Ruinach. Ninja musieli je zdobyć przed Samukai'em, który ponownie wszedł im w paradę. Rozegrał się pojedynek z czasem. Ninja zdobyli nunczako za nim pojawił się Strażnik. A szkielety miały bliskie spotkanie ze wściekłym smokiem. Pozostało im do znalezienia jeszcze dwie bronie.
-Całkiem nieźle nam idzie. - Stwierdził Kai. Godzinę temu zdobyli Złote Nunczako. Teraz siedzieli wieczorem na polance w lesie i odpoczywali przy ognisku. W ciągu czterech dni udało im się odnaleźć trzy z pięciu Broni Żywiołów. Jutro czekała ich wyprawa po Miecz Ognia. W tym samym czasie Wu już z nimi rozmawiał. Pierwsze niepowodzenie poszło w niepamięć.
-Trzeba przyznać, że praca drużynowa działa nam na dobre. - Powiedział Cole wystukując w dwa benbenki kolejny rytm do którego Kai z Jey'em tańczyli. Tylko Zane i Sensei zachowywali jakąś powagę. A Kelly siedziała z podciągniętymi kolanami i szturchała w ognisko patykiem patrząc jak się pali. Nie była w najlepszym nastroju. Miała ku temu dwa powody.
-Kelly co jest? Nie cieszysz się? Jutro zdobywamy Miecz Ognia - Zainteresował się czerwony ninja. Dziewczyna spojrzała na niego.
-Trafiłeś w sedno. - Odezwała się po czym zwróciła się do ich Mistrza. - Sensei, mówiłeś, że Złoty Miecz będzie ostatni. A co z moją bronią?
    Wu upił łyk herbaty zanim odpowiedział.
-Wiem o tym Kelly, niedługo wyruszymy także po twoją broń. - Powiedział spokojnie.
Teraz i Zane się zdziwił.
-Mistrzu, wspominałeś, że miecz będzie ostatni ze Złotych Broni, a po tym jak go zdobędziemy to uratujemy siostrę Kai'a.
Sensei skinął głową, potwierdzając słowa ucznia.
-Owszem.
-No to w takim razie co będzie z moją bronią? - Dopytywała Kelly.
    Wu ciężko westchnął.
-Dzisiejsza młodzież nie wie co to cierpliwość - Szepnął do siebie. - Twoja broń, Kelly, jest wyjątkowa. - Odpowiedział.
-Wyjątkowa? - Powtórzyła dziewczyna.
   Ninja przybliżyli się bliżej i zaczęli przysłuchiwać się mistrzowi.
-Twoją bronią będzie Katana Wiatru. Nie jest ona jednak Złotą Bronią...
   Kelly w porę ugryzła się w języka, aby nie zadać kolejnego pytania.
-Lecz srebrną. - Dokończył Sensei.
-Przecież srebro jest niżej postawione niż złoto. - Zauważyła wojowniczka.
-To nie znaczy, że jest słabsze. Tak samo jak ty nie jesteś słabsza od chłopców.
  Kelly kiwneł kilka razy głową. Sensei kontynuował.
-Ta broń kontroluje wiatr, ale też i... pozostałe żywioły.
-Naprawdę?
-Tak. Tylko nie może nimi władać, po prostu je kontroluje. Katana Wiatru jest niezwykle silną bronią, dlatego musisz wiedzieć, że nie łatwo nią władać. Będziesz musiała być silna aby ją okiełznać, ale przede wszystkim cierpliwa. Dopiero wtedy uda ci się nad nią zapanować.
-Widzisz Kelly, nie ma się czym przejmować. - Pocieszył ją Cole. - Pójdźmy już lepiej spać. Za kilka godzin zdobędziemy Miecz Ognia, uratujemy siostrę Kai'a, a na deser zdobędziemy Katanę Wiatru.
   Wszyscy zgodzili się z liderem. Przygasili ognisko i ułożyli się do snu. Po kilkunastu minutach każdy spał jak kamień. No prawie każdy. Kelly leżała przez kilka minut z otwartymi oczami nie mogąc zasnąć. Przekręciła się na drugi bok. Zaczęła wpatrywać się w dym unoszący się z ogniska. Zwykle szybko zasypiała, ale teraz w jej głowie było tysiące myśli. W szczególności martwił ją jeden problem. Już nie jej broń, lecz coś, a raczej ktoś. Tym problemem był Samukai. I fakt, że cały czas ją ściga. I nie przestanie puki nie osiągnie swojego celu.
  Kelly położyła się na plecach. Nad nią były ciemne chmury, gwiazdy, i księżyc. W jego świetle oczy dziewczyny wydawały się jeszcze piękniejsze. Thifer założyła ręce za głowę. Chciała cofnąć czas. Zrobić inaczej. Nie dołączyć do szkieletów, żyć normalnie. Gdy przybyła do Ninjago myślała, że ułoży sobie życie na nowo. Niestety nie zrobiła tak. Jedyną pozytywną rzeczą było to, że spotkała Sensei'a oraz chłopaków. Uśmiechnęła się na myśl o pierwszym spotkaniu z Wu. Oraz to jak chłopcy pierwszy raz ją zobaczyli. Minę Jay'a gdy okazało się, że jest dziewczyną. Te wspomnienia odsunęły na boczny tor myśli o Samukai'u. Dziewczyna była już spokojniejsza. Może Samukai ciągle siedzi jej na ogonie, ale przecież teraz ma obok siebie rodzinę. Nie biologiczną, ale lepsze to niż nic. Kiedyś usłyszała, że świat staje się lepszy gdy obok mamy rodzinę. Teraz rozumiała znaczenie tych słów. Po chwili już spała.
                             ***
-Kai? Kai.
   Brunet otworzył oczy. Obudził go czyjś głos, cichy, prawie szept. Podciągnął się do pozycji siedzącej. Zamrugał kilka razy by spędzić sen z powiek. Zastanowił się czy ten kobiecy głos mu się przyśnił, czy nie. Rozejrzał się po małym obozowisku. Jego koledzy i Sensei spali. Nic nie wskazywało na to, by usłyszeli ten sam głos co on. Smith myślał już, że to sen gdy ponownie usłyszał ten znajomy głos.
-Kai, tu jestem.
   Ninja ognia spojrzał w stronę z której dobiegł szept. I wtedy ją zobaczył. Kilka metrów od niego stała dziewczyna o czarnych włosach do ucha i grzywce na czole oraz niebieskich oczach. Kai odrazu ją rozpoznał.
-Nya. To ty? - Spytał wstając.
   Przed nim stała jego siostra, którą porwały szkielety. Zdawała się być jak ze snu.
-Chodź ze mną. - Powiedziała.
   Dziewczyna odwróciła się i pobiegła przed siebie. Kai już miał ruszyć za nią. Przypomniał sobie jednak o towarzyszach. Wszyscy nadal spali. Smith pamiętał słowa Cole'a, że mają nie podejmować pochopnych decyzji. Ale ta dziewczyna to jego siostra! Musiał za nią iść. Machnął więc ręką i ruszył za niebieskooką.
-Nya zaczekaj! Czemu przede mną uciekasz? Nya!
   Kai przedarł się przez gąszcz krzaków. Rozejrzał się za siostrą. Dostrzegł ją kilkanaście metrów przed nim. Ruszył dalej. Wbiegł na drewniany most zawieszony nad rzeką. Ale nie normalną rzeczką. Ta była z lawy. Chłopak zwolnił tempa. Był ostrożniejszy. Zaczął podejrzewać do kąd dotarł.
-Kai.
   Znowu głos. Ale gdzie Nya? Kai ponownie rozejrzał się za siostrą. Zobaczył tylko jak znika za wrotami czegoś na kształt świątyni. Podszedł tam i uchylił drzwi. Kiedy wszedł do środka uderzył w niego gorący podmuch. Wszedł na kamienną ścieżkę. Wokół było pełno lawy. Na końcu pomieszczenia znajdowała się skała która przypominała czaszkę. W jej środku bulgotała lawa. Kilka metrów od niego, na środku ustawiony był kamień z wbitym Złotym Mieczem. Brunet wiedział już gdzie się znajduje.
-Kai...
   Chłopak ponownie zobaczył siostrę. Stała przed czaszką. Już miał się jej zapytać o co w tym wszystkim chodzi. Czemu przed nim ucieka i dlaczego przyszła akurat do świątyni ognia? Lecz dziewczyna ponownie się odezwała. Jednak jej głos nie był taki jak wcześniej. Był męski i gruby.
-Tu jestem.
   Nagle ciało dziewczyny zamieniło się w dym, który przybrał formę cienia. Cienia który Kai znał z opowieści swojego mistrza.
-Garmadon. - Powiedział i sięgnął za plecy gdzie powinien być jego żelazny miecz. Napotkał jednak pustek. Dopiero wtedy zorientował się, że zapomniał broni. Przeklną swoją nieuwagę i zwrócił się do Garmadona.
- Co zrobiłeś mojej siostrze? Gdzie ona jest?
-Nic takiego. - Odpowiedział głosem niewiniątka. Cień odsunął się na bok i zmniejszył. W tamtej chwili w środku czaszki pojawiła się dziewczyna, zwisająca na łańcuchu. Pod nią była lawa.
-Nya! - Zawołał Kai gdy zobaczył siostrę.
-Kai!
Chłopak nie wiedział co zrobić.
-Jeśli nie wyciągniesz miecza nie przetniesz łańcuchów. - Wtrącił Garmadon, ponownie pojawiając się obok Kai'a i znowu znikając. Łańcuch do którego była przywiązana Nya obniżył się. Smith bez zastanowienia ruszył do przodu.
-Nie Kai, dam sobie sama radę. - Zapewniła go siostra. Zaczęła siłować się z łańcuchem , ale on ani drgnął. - Albo i nie. - Dodała szeptem odpuszczając.
-No dalej, uratuj siostrzyczkę. Czas ucieka. Nya została opuszczona jeszcze niżej. -Tik, tak, tik, tak.
-Oj zamknij się! - Warknął Kai i ruszył biegiem po miecz. Gdy był przy skale, skoczył i w locie wyciągnął Złoty Miecz. -Ninja go!
   Wykonał Spinjitzu i dostał się na szczyt skały. Zeskoczył i przeciął łańcuch. W ostatniej chwili złapał Nye.
-Wiedziałam, że przyjdziesz. - Powiedziała czarnowłosa trzymając się blisko chłopaka gdy szli przy ścianie.
-Podziękujesz później. Teraz musimy się z tąd wydostać.
- Odpowiedział.
   Przeszli kilka metrów wypatrując Garmadona. Nagle pojawił się przed nimi jakby wyrusł z podziemi.
-Uważaj! - Krzyknęła Nya przestraszona.
   Kai za późno się zasłonił i został znokautowany. Poleciał do tyłu. Szybko jednak wstał.
-Zostań tu. - Polecił Nyi.
   Dziewczyna schowała się za skałą. Brunet ruszył do przodu. Zamachnął się mieczem na Garmadona. Jednak jego cios przeniknął przez niego nie czynią mu żadnej krzywdy. Kai zaskoczony wykonał jeszcze kilka takich ataków z tym samym skutkiem. Natomiast gdy cień Garmadona walnął go w brzuch i podbródek to Kai poczuł to dotkliwie. Ponownie upadł na ziemię wypuszczając Miecz Ognia z dłoni.
-Ej to nie fair! - Zaprotestowała Nya.
-Oo doprawdy? Na ścianie pojawiło się jeszcze więcej mrocznych cieni. Pierwszy z nich podniósł miecz z ziemi.
-Ha, nareszcie. - Powiedział tryumfalnie.
   Lecz za szybko zaczął się cieszyć z wygranej. Między cieniami pojawił się jeszcze jeden, inny od pozostałych. Z laską w dłoni i chińskim kapeluszem na głowie. Nim cienie Garmadona się zorientowały, Wu zaczął zadawać ciosy powalając ich po kolei. Bo tylko cień, może pokonać cień. Doszedł do cienia który trzymał miecz. Wytrącił mu go kijem. Złota Broń przeleciała powietrze i upadła na jednej z wystających z lawy skał tuż przy wodospadzie.
-A więc zacząłeś szkolić uczniów, Wu? - Bardziej spytał niż stwierdził Garmadon, a raczej jego cień, który pojawił się na ścianie. Wu podszedł do Kai'a i Nyi.
-Dobrze wiesz po co to robię. Aby powstrzymać ciebie Garmadonie. - Odpowiedział Sensei. - Obydwaj przysięgliśmy chronić Magicznych Broni. Ale ty złamałeś tą obietnice. Zawiodłeś naszego ojca!
   Najwyraźniej Garmadon nie lubił wchodzić na ten temat. Szybko go zmienił.
-Myślisz, że twoi uczniowie są bezpieczni? Nawet jeśli zdobędziecie Miecz Ognia, to stąd nie uciekniecie. Powstań, ognisty strażniku!
  Garmadon zniknął. Natomiast gdy wypowiedział ostatnie zdanie, lawa przed Wu i jego uczniem zaczęła bulgotać. Po chwili wyłonił się z niej czerwony smok! Rozprostował swoje skrzydła, które miał zamiast przednich łap. Jego wzrok odrazu spoczął na trójce przybyszy. Później spojrzał za siebie gdzie jeszcze do niedawna był miecz. Gdy zorientował się, że go tam nie ma ryknął wściekle w ich stronę. Zaczął się powoli do nich zbliżać. Wu obejrzał się wstecz. Złota Broń znajdowała się kilka metrów od niego. Szybko podjął decyzję. Musiał za wszelką cenę chronić tej broni. Tak jak przysiągł ojcu.
-Skoro nie mogę zabrać z tąd Złotego Miecza, to zabiorę go ze sobą, do Krainy Cieni. - Oznajmił Wu i ruszył za siebie.
-Sensei nie! - Zawołał Kai gdy jego mistrz zaczął przeskakiwać po mniejszych kamieniach do celu. Wu podniósł miecz i jednym płynnym ruchem odciął ten fragment skały na której stał.
-Mistrzu, a co z nami? Co z pozostałymi brońmi? - Spytał ninja ognia gdy Sensei usiadł po turecku na skale, położył miecz na kolanach i zaczął się oddalać w stronę wodospadu.
-Razem z pozostałymi ninja masz je chronić. Znajdźcie też Katanę Wiatru. - Odpowiedział Wu, a w następnej chwili spadł razem z mieczem z wodospadu lawy.
-NIE!
  Kai upadł na kolana, załamany stratą mistrza. Nya natomiast nadal z przerażeniem patrzyła na smoka, który stał już przy nich.
-Kai, mamy teraz inny problem. - Powiedziała i wskazała na smoka.
   W całym tym zajściu, rodzeństwo nie zobaczyło, że w koncie znowu pojawił się cień Garmadona.
-A więc do zobaczenia w Krainie Cieni, bracie.
   Garmadon ponownie zniknął i już więcej nie pojawił się w Świątyni Ognia.





-----------
Nie no ja nie wiem co jest. Kolejny rozdział za nami. Czy tylko ja mam takie wrażenie, że ten rozdział znowu wyszedł krótki? Za krótki? Jakoś nie mogę napisać dłuższych. Pisze, pisze a na koniec patrze - Krótki. I tak tu dopisywałam kilka rzeczy. Niestety następny chyba też taki będzie :( Dobra ja nie marudzę...
Jay: Bo do tego się tylko nadajesz -.- Możesz się zmobilizować i pisać dłuższe te rozdziały?
Ja: Weź spadaj. To nie ty masz zarwanie głowy tymi sprawdzianami. Mam już 4 zapowiedziane.
Jay: Znowu marudzisz...
Ja:  A ty od czasu do czasu za dużo gadasz! Ale nie martw się w następnych dwóch rozdziałach nie będziesz już tyle nawijać.
Jay: Jak to?
Ja: Zobaczysz.
Okey to ja będę prowadzić z tym... Ninją dyskusje, a z wami się żegnam.
Do następnego
~Vanessa~

3 komentarze:

  1. Wu NIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
    Do ostatniej chwil miałam nadzieje, że to sen :(
    Kelly: Nie smutaj się Hania Wu jest zbyt dużym koksem, żeby od tak umrzeć.... Poza ty widziałaś tego lodowego smoka cuuuuuudoooooo prześliczny przepotężny i przecudowny. Zasada trzech P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie Hania, Kelly ma rację. Wu jest zbyt potężny aby tak po prostu zejść z tego świata. Wszak jest synem Pierwszego Mistrza Spinjitzu
      Kelly T: My god jak długi tytuł... Ciekawe czy to jego imie czy nie....
      Kelly naprawdę?
      Kelly: A jak nazywała się żona... P.M.S. O skrótem będe mowić
      Nie wiem jak. Coś mogę wymyślić. Może zrobię taki rozdział że sobie ze swoim Sensei'em pogadasz. Jeśli wyjdzie z tego cało...
      Hmm faktycznie muszę nad takim rozdziałem pomyśleć. Dobra ja lecę pisać nowy wpis. Dzięki za koma :))

      Usuń
    2. Siostra: Ja zawszę mam racje. Alex mi nie pasował bum jest zły Doji mi nie pasował bum jest martwy.

      Usuń