Chłopak
o roztrzepanych brązowych włosach z drewnianym mieczem w dłoni pokonywał
kolejne przeszkody. Na ganku siedział starszy mężczyzna, szybko dokładając
kostki cukru do herbaty i obserwując jego postępy. Zadanie chłopaka polegało
na ukończenie toru przeszkód zanim on dobije herbatę. Brunet był już na
końcowym odcinku. Brodacz uniósł do ust kubek. Wtem chłopak cisnął swoim
drewnianym mieczem, wytrącając mu naczynie z dłoni. Staruszek chciał zmierzyć
go wzrokiem, ale stracił go z oczu. Rozejrzał się po placu.
-
Słodzisz jedną kostkę czy dwie? – spytał beztrosko Kai.
Starzec odwrócił się w jego stronę. Chłopak
siedział obok niego, a w ręku trzymał kubek z herbatą. Najwyraźniej był z
siebie dumny, że zdołał ukończyć zadanie przed tym jak jego mentor dopił
herbatę.
Sensei Wu nie odezwał się. Wstał i skierował
się w stronę drzwi.
-
To jak nauczysz mnie tej sztuki Spinjitzu? – zagadnął chłopak lekko
zniecierpliwionym głosem.
-
Trening już się rozpoczął. Jutro egzamin końcowy – odpowiedział Sensei i wszedł
do środka klasztoru, zostawiając Kai'a samego.
Chłopak trenował u Wu od niecałych dwóch
tygodni. Spotkał brodacza, gdy pracował w 4 Broniach razem ze swoją młodszą
siostrą – Nyą. Sensei szukał broni dla ninja. Kai z siostrą zabrali się do pracy,
gdy znikąd pojawiły się szkielety i porwały Nyę! Kai poprzysiągł sobie, że
odnajdzie siostrę, w końcu to jego jedyna rodzina. Na początku chciał iść sam,
bez żadnego doświadczenia w sztukach walki, ale dość skuteczny argument Wu – w
postaci ciosem w łeb – przekonał go, że
przyda mu się pomoc a przede wszystkim solidne wyszkolenie.
Kai udał się z Sensei'em do Klasztoru
Spinjitzu na Górze Niemożliwie Wysokiej. Tam zaczęło się jego szkolenie. Na
samym początku Kai był porywczy, nie chciał słuchać rad swojego mistrza i robił
wszystko po swojemu. Nie kończyło się to dla niego dobrze. Jednak pozytywną
stroną było to, że brunet nigdy nie rezygnował i dążył do ukończenia zadania. I
pewnego dnia, udało mu się.
Teraz musiał czekać cierpliwie na końcowy
egzamin...
~ * ~
Zapadł już późny wieczór, na dworze powoli
zaczynał panować mrok. Sensei Wu spał smacznie w swojej sypialni; zawsze kładł
się wcześnie (starość nie radość). Kai natomiast przebrany w czerwoną pidżamę
mył zęby. Zastanawiał się jak będzie wyglądał jego końcowym sprawdzian. Może
będzie musiał przebyć tor w jeszcze krótszym czasie? Albo będzie musiał
wbiegnąć na sam szczyt góry? Zastanawiając się nad egzaminem Kai przy okazji
przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze. Przekrzywił na bok lekko głowę.
-
Na mnie się gapisz? – spytał własne odbicie
Ustawił
się w pozycji, jakiej uczył go Sensei – na ugiętych lekko nogach, z luźną
postawą ciała gotową w każdej chwili zadać atak. Zrobił wymach, blok, unik,
wypad zadając ciosy własnemu cieniowi szczoteczką do zębów.
-
Broń się!
Kai był tak zajęty fikcyjną walką, że nie
zauważył jak do pomieszczenia bezszelestnie wślizgnęła się postać w
czarnym stroju i masce na twarzy; w dłoni trzymała nunczako. Schowała się za
drewnianą kolumną. Do środka weszły też dwie inne postacie tak samo ubrane tylko
z tą różnicą, że jeden miał kosę a drugi shurikeny. Schowali się przed wzrokiem
Kai’a. Chłopak nadal walczył z niewidzialnym wrogiem. Trzy postacie w czerni
wyszły z ukrycia i otoczyły go. Kai, który wirował wokół własnej osi dopiero,
gdy się zatrzymał, zorientował w sytuacji. Stanął jak wryty.
-
Ups.
Trzy postacie przygotowały się do ataku. Kai
szybko ocenił sytuację i uprzedził przeciwników. Temu, który stał najbliżej
wsadził szczoteczkę w usta. Był to chłopak od kosy, który jak najszybciej wyjął
szczotkę i chciał się odwzajemnić, lecz zorientował się, że Kai gdzieś wyparował.
Brunet, korzystając z krótkiego zamieszania
wymknął się z klasztoru przez okno na plac. Rozejrzał się. Przyszła mu do głowy
pewna myśl jak uporać się z nieproszonymi gośćmi. Podszedł do środka placu,
gdzie znajdowała się wajcha w kształcie chińskiego smoka. Pociągnął za nią.
Trzy postacie pojawiły się z nienacka i również z nienacka oberwały. Nim
pierwszy z nich zdążył cokolwiek zrobić, dostał kręcącym się workiem
treningowym zawieszonym na kiju. Drugiego znokautował Kai, który skoczył na
niego, powalając tym samym na ziemię. Trzeci odciągnął brązowowłosego i zadał
mu cios w brzuch. Kai polecił do tyłu. Pierwszy też się przyłączył. Ta walka
trwała kilka minut. Raz Kai zdobywał przewagę, raz trójka postaci w czerni.
Brunet powalił właśnie tego od shurikenów, wskoczył na niego, a dwie pozostałe
postacie na niego – ludzka kanapka!
-
Wystarczy – nakazał głos Sensei’a, który pojawił się na ganku ze swoim
bambusowym kijem w dłoni i chińską czapką na głowie. Mimo tego, co tu zobaczył
był nader spokojny, jakby nic się nie stało.
Postacie w czerni zeszły z Kai’a i ustawiły
się w jednej linii. Przyłożyły zaciśnięte pięści do otwartej dłoni i pokłoniły
się lekko.
-
Hai, Sensei – powiedzieli równocześnie.
Kai
zdezorientowany wstał i otrzepał się z kurzu. Stanął obok jednego z nich.
-
Oni też są twoimi uczniami? – spytał z niedowierzeniem w głosie jak i na
twarzy.
Sensei skinął w milczeniu głową. Kai
zastanowił się przez chwilę.
-
To był mój końcowy sprawdzian, mam rację?
-
Owszem, a ty go zaliczyłeś – powiedział Wu
-
Zaraz, zaraz, zaraz – odezwał się chłopak od nunczako – Nie mówiłeś, że dołączy
do nas czwarty ninja. Powinno być trzech. Jak trzech królów, trzech
muszkieterów…
-
Jay’owi chodzi o to, że my trenujemy ze sobą od początku – wtrącił chłopak od
kosy. – Znamy się na tym, co robimy.
-
No chyba nie na walce – zakpił Smith.
Jay już wystąpił do przodu, aby coś
powiedzieć, lecz Wu mu przeszkodził.
-
Nic wam nie mówiłem, że będzie was trzech, a nawet czterech. Jest pięć żywiołów
i pięciu ninja.
-
Ale Sensei, nas nawet z nowym jest czterech – zauważył ten od shurikenów.
-
Wiem Zane, dlatego do drużyny dołączy jeszcze jedna, już ostatnia osoba –
wyjaśnił staruszek i wskazał swoim kijem na dach nad nim.
Jego uczniowie równocześnie spojrzeli w
tamtą stronę. Dostrzegli zarys przykucniętej postaci w takim stroju jak Jay czy
Zane. Przez szparę na oczy w masce spogładały na nich błękitne oczy, lekko
rozbawione. Na głos Sensei’a wyprostowała się i zeskoczyła na ziemię robiąc
fikołek w powietrzu. Zgrabnie i płynnie wylądowała obok Wu.
-
Chłopcy przedstawiam wam Kelly, wojowniczkę ninja.
-
Co!? To teraz jeszcze dziewczyna?! – krzyknął Jay.
Zane dostrzegł w oczach nastolatki dziwny błysk.
-
Masz coś przeciwko temu? – spytała, a w jej głosie było słychać niebezpieczną
nutę.
-
Jay, Kelly ma takie samo prawo do zostania ninja jak każdy z was – pouczył go
mentor.
- No,
ale ona jest… dziewczyną – zauważył Kai. – Nie jest przypadkiem trochę słabsza
od nas i…
Kai nie zdążył dokończyć zdania gdyż Kelly
bez ostrzeżenia zrobiła wypad do przodu i błyskawicznie dobyła katany
zawieszonej na plecach. W tym samym czasie zdążyła powalić chłopaka na ziemię.
Ostrze broni znalazło się centymetr od oczu chłopaka. Kai wstrzymał oddech. Nie
spodziewał się takiego zajścia.
-
Okey, okey. Może nie jesteś słabsza – zapewnił unosząc ręce.
-
Może? – powtórzyła Kelly, a ostrze katany przybliżyło się o pół centymetra
bliżej
-
Na pewno nie jesteś słabsza! – poprawił się.
Kelly schowała broń usatysfakcjonowana i
ustawiła się obok Zane’a. Sensei podszedł do nich.
-
Każdy z was jest wyjątkowy. Nie ważne czy jest chłopakiem czy dziewczyną. –
Posłał wymowne spojrzenie dwójce uczniów. – Ma takie same prawo zostać
wojownikiem ninja. Potraficie kontrolować potęgę żywiołu, ale najpierw…. Ninja
go!
Wu obrócił się raz i zamienił się w złote
tornado. Zawirował przed ninja,
zmieniając ich stroje, po czym stanął w dawnym miejscu, splatając ręce za
plecami.
-
Wow! – zawołał Kai, przyglądając się nowemu strojowi. – Jak on to zrobił?
-
HA! Ale jestem ładny! – zachwycił się Jay.
Każdy z ninja miał na sobie inny
kolor stroju. Kelly szary, Zane biały, Jay niebieski, Kai czerwony,
a ostatni ninja czarny. Górna część stroju składała się z bluzy z długimi
rękawami oraz trzech sznurkach przewieszonym nad ramionami a w ich złączeniu
była smocza głowa. Spodnie mieli długie, przy pasie każdy miał pas odpowiedni
kolor oraz buty do kolan.
-Zaraz.
Mój strój się nie zmienił – zauważył czarny ninja.
- Kai
to mistrz żywiołu ognia – zaczął wyjaśniać po kolei Sensei. - Jay
jest niebieskim władcą piorunów. Cole jest czarnym ninja ziemi. Zane ninja
lodu. Natomiast ty Kelly jesteś wielką Mistrzynią wiatru.
Ninja zdjęli z głów maski. Ostatnia uczyniła
to Kelly, robiąc to jakby z oporem. Brązowa grzywka przykrywała połowę prawego
oka. Po lewej stronie na kosmyku niespiętych włosów odcinało się szare pasemko
grubości 1 cm. Natomiast jej oczy… były niebieski, prawie błękitne. Można się w
nich było utopić, ale miały coś w sobie hipnotyzującego oraz groźnego,
niebezpiecznego… Zane miał blond włosy i niebeskie oczy. Jay rudawe oraz też
niebieskie paczałki. A Cole czarne i też prawie czarne oczy.
Wu
wszedł na ganek i ponownie zabrał głos.
-
Waszym zadaniem jest bronić pięciu broni Spinjitzu przed lordem Garmadonem.
- A
co będzie z moją siostrą? – przerwał mistrz ognia.
-
Uuu będziemy ratować panienkę? Ładna jest? – spytał ninja błyskawic.
-
Jay… – syknął Cole.
-
Ja tylko chcę wiedzieć, w co się pakujemy. Ma niebieskie oczy?
-
Daj spokój.
-
Gdy znajdziemy Złote Bronie uratujemy twoją siostrę – wytłumaczył Sensei zapobiegając
dalszej dyskusji. – Trzeba ruszać po pierwszą z nich.
-
Zaraz, mówiłeś, że nauczysz nas Spinjitzu – przypomniał mu ninja ziemi.
-
Spinjitzu znajduje się teraz w każdym z was. Jednak drzwi otworzycie dopiero,
gdy znajdziecie odpowiedni klucz.
-
Mamy szukać jakiś kluczu? – zdziwił się Jay, gdy ich nauczyciel
wszedł do klasztoru.
-
Coś czuję, że Mistrz znowu coś knuje – stwierdził Cole drapiąc się w podbródek.
-
Nie pierwszy raz – powiedziała Kelly a potem dodała z kwaśnym uśmiechem – i nie
ostatni
-
Jeśli to ma mi pomóc odnaleźć siostrę to zrobię wszystko – Zapewnił Kai i
skierował się w stronę drzwi.
-
Lepiej się wyśpijmy. Jutro pewnie czeka nas ciężki dzień.
-----------
Pierwszy rozdział za nami. Po małych trudnościach udało mi się
zmobilizować i wstawić go dzisiaj. Myśle że ni za krótki ni za długi nie
wyszedł. Nie wiem czy zauważyliście,że dodałam dwie zakładki : fabuły i
postacie. No nic ja biorę się za pisanie drugiego rozdziału. Powinnien
się pojawić w piątek. (Jeśli dobra wena mnie nie opuści)
To do zobaczonka
Pozdrawiam
Vanessa :)))
Kai- dałeś się pobić dziewczynie.
OdpowiedzUsuńZaen- ty mi się tu nie zakochuj bo ci się pikawa przegrzeje zanim akcja zacznie się na dobre.
Jay- *pacnięcie w tył głowy* Jesteś idiotą.
Cole- ty się tak strojem nie przejmuj normalnie jak dziewczyna.
Kelly- *piorunujące spojrzenie* bez zastrzeżeń byłaś świetna :)
Czekam na kolejny rozdział, ale nie poganiam szkoła te sprawy ważna rzecz.
Kai: *nadyma się jak paw* Wzieła mnie z zaskoczenia.
UsuńZane: *lekko się rumieni i odwraca wzrok* Ten.... No.... Jak tylko stwierdzam fakt.
Jay: Ja idiotą?! Ja jestem bardzo in...
Cole: jesteś idiotą Jay.
Jay: Że co?! Wcale nie.
Cole: Wcale tak.
Jay: Wcale nie
Cole: Zamknij się.
Jay: Ty się zamknij.
Cole: A właśnie, że ty.
Kelly: * wali obydwu po głowach* Obaj się zamknijcie. Matko, jak dzieci. Nie będę was całe życie niańczyć. A teraz do konta, jazda!
*Cole i Jay wychodzą nadal coś do siebie mamrocząc.
Wiem szkoła ważna rzecz. W szczególności jeśli kończy się gimnazjum. Ale spokojnie najpierw nauka potem pisanie. :)
Kelly Hawana; Mamo czuje się jakbym miała siostrę. :)
UsuńKelly Thifer : Whee siostrzyczka :D Ale fajno. Lepsze to niż czwórka przyszywanych braci. :P
UsuńKai, Cole, Jay, Zane: Ej!!!!
UsuńKelly: nie no co wy, was też kocham. *Przytual wszystkich naraz. * Ale siostra też mogła by być. Bo z wami można zwariować :P
Kelly H.: Nie maltretować mi siostrzyczki b zaprezentuje na was wszystkie sztuczki jakich nauczyłam się w Dark Nebuli.
Usuń