środa, 16 sierpnia 2017

Rozdział 106 ~ Pierwsza ofiara

  
   Dr. Julien w pierwszym momencie zerwał się na równe nogi, wywracając krzesło, kiedy ninja wpadli do obozu. Chociaż nie. Oni się wtoczyli, ciągnąc za sobą depresyjną aurę, od której więdły krzaki i trawa.
- Co się stało?  zawołał, zbiegając z "Perły". Od razu w oczy rzuciła mu się jedna rzecz. - I gdzie jest Nya? 
   Jay drgnął, jak spoliczkowany. Spuścił jedynie głowę, wbijając wzrok w swoje buty. 
- Pojmali ją  odpowiedział za niego Wu.  Ale ją odbijemy  zapewnił prędko, widząc przerażenie w szarych oczach starszego Juliena. 
- Jeśli do tego czasu Ninjago będzie istnieć  wymamrotał cicho Lloyd, ale reszta i tak go usłyszała. 
   Jay ściągnął z głowy maskę i cisnął nią o ziemię. 
- Kogo obchodzi Ninjago; oni porwali Nyę!  wybuchnął.  A co jeśli coś jej zrobią, jeśli... jeśli... 
- Nya jest silna  odezwał się Kai, kładąc mu dłoń na ramieniu.  Silna tak jak my, jeśli nie silniejsza. Poradzi sobie. 
   Mistrz błyskawic zaczerpnął haust powietrza i powoli wypuścił go przez usta. Pokiwał w milczeniu głową. 
- Lloyd.  Wu zwrócił się do bratanka, który w dalszym ciągu miał minę jakby rozważał czy się nie utopić w herbacie. Dopiero głos wuja wyrwał go z transu. Spojrzał na starca zamglonym i nieobecnym wzrokiem.  Musisz się skupić, aby odblokować dostęp do mocy złotego smoka. 
- A-ale wujku, widziałeś, co się dzisiaj stało!  zawołał, gestykulując zażarcie.  Kiedy stanąłem na przeciwko ojca, ja... ja zamarłem! Nie byłem w stanie się ruszyć, nic zrobić. To przeze mnie porwali Nyę. 
- Co się stało to się nie odstanie. Musimy skupić się na tym, co jest teraz. Ostateczną Walkę wygra ten, kto będzie na nią przygotowany
- I pamiętaj, że nie jesteś sam – wtrącił Kai, występując do przodu. Odpalił swoje Ostrze.  Masz mój ogień. 
   W jego ślady poszła reszta. 
- I moją ziemię. 
- Mój lód.
- Moje pioruny! 
- No i mój wiatr. 
   Lloyda otoczyli jego Strażnicy; aura z pięciu broni padła na jego twarz, rzucając kolorowe cienie. Garmadon poczuł się od razu pewniej. Chyba tego mu brakowało. Zapomniał, że przecież nie jest sam w tej strasznej wojnie. Ma ze sobą przyjaciół, matkę i wujka a także ojca. Którego musi uratować ze szponów ciemności. 
   
~*~

   W ten sposób zmotywowany Wybraniec rozpoczął ostatni trening, przygotowujący go do Ostatecznej Bitwy. Tym razem nie gnali na łeb na szyję. W miarę możliwości ćwiczył spokojnie i dokładnie. Nie trenował jednak mocy, nie sprawdzał, bo po prostu jej ufał. Energia płynęła w jego żyłach... Jak zło w ciele mojego ojca, uświadomił sobie nagle podczas medytowania. Szybko odtrącił tą myśl i zatopił się we własnym umyśle. Spokój. Opanowanie. Precyzja... Musisz wygrać. Wygrasz. Dasz radę. Pokonasz ojca. Uratujesz go. 
   Strażnicy Wybrańca także nie próżnowali. Ale oni zgoła inaczej przygotowywali się do starcia ze złem; w przeciwieństwie do Zielonego Ninja, oni swoje moce zawdzięczali  Ostrzom. Musieli być w pełni sił, w najlepszej, szczytowej formie, by nie zawalić. Zdawali sobie sprawę, że kiedy Lloyd będzie tańczył z ojcem w śmiertelnym walcu, oni zaproszą do tanga całą armię Kamiennych Wojowników. 
   Innymi słowy  wszystkich czekał ciężki dzień. 
   Dopiero jakieś dwie godziny od momentu, gdy Rogi zagłady wydały swoje pierwsze wycie, Lloyd ocknął się z transu. Jego dwa słowa podziałały, jak strzał z pistoletu, rozpoczynający wyścig. 
- Jestem gotowy. 

~*~

   Swoje kroki skierowali w jedno miejsce  do obozu Garmadona. Powściągnęli wszelkie środki ostrożności, by dostać się tam niezauważeni. Ale i tak wszystko szlag wziął, gdy zrobili "wjazd z buta" do obozu. Kelly i Cole w duecie stworzyli małe tornadko z dodatkiem kamieni, które wyrwało drewnianą bramę z zawiasów i wyrzuciło hen daleko. Pozostali ninja prędko wyskoczyli z kryjówki i zajęli miejsca obok nich przygotowani na walkę. 
   Która nie nastąpiła. 
   Obóz zionął pustką. Po środku nawet nie przetoczyła się kulka suchej pustynnej trawy jak na filmach. Po prostu cisza, zero obecności Overlordczyków, samego Overlorda jak i Garmadona. 
- Gdzie ich wywiało?  mruknął Kai, ruszając do przodu. Drewniany most zaskrzypiał pod jego ciężarem.  Nya? Nya!  począł nawoływać siostrę, łudząc się, że gdzieś tu jest. Na marne. Nie odpowiedziało mu nawet echo. 
   Przeszli nad przepaścią i znaleźli się przed drewnianą konstrukcją, która jeszcze kilka godzin temu okalała jakąś broń, a teraz zamieniła się w drzazgi. Kelly spojrzała ponad stertą. Mur podzielił podobny los. 
- Chyba wiem, gdzie się podziali.  Wskazała na wyrwę i wyraźne ślady żłobiące ziemię. Ciągnęły się i znikały w głębi lasu.  Kierują się na plaże i najwyraźniej ciągną za sobą to coś, co ma nas zniszczyć. 

   Podążanie śladem Garmadona i jego armii do trudnych zadań nie należało. Nawet Dr. Julien, który wojownikiem nie był  i który został na statku, zakrywający się właśnie tym argumentem  zauważyłby głębokie ślady od gąsienic w odległości 5 metrów od siebie. A nawet gdyby nie, zawsze pozostawały zmiażdżone bambusy i mniejsze, tudzież większe, drzewa. A dla ninja, Wu i Misako, którzy w mniejszym lub większym stopniu byli zaznajomieni z tropieniem wrogów, owe "śledzenie" było dziecięco proste. Zwyczajnie biegli przed siebie, co jakiś czas przeskakując albo wymijając powalone konary. 
- Wiecie, co  odezwał się w pewnym momencie Jay, gdy ciążąca nad nimi cisza kuła w uszy  dziwnie się czuję z myślą, że to może być nasza ostatnia misja. 
- Fakt, dziwaczne uczucie  przyznał mu rację Cole, przeskakując stertę bambusów.  Biegniemy trochę jak na spotkanie ze śmiercią. 
   Mimo, że mówili swobodnymi tonami, jakby dyskutowali o pogodzie, zdenerwowanie  i strach  dźwięczało w ich głosach. 
   Kolejne metry znów przemilczeli. Ponownie to Jay przerwał sznury ciszy, wybuchając cichym i nerwowym śmiechem. 
- A pamiętacie nasze pierwsze spotkanie?  zapytał już pogodniej, bez depresyjnej nuty. 
- Ja aż za dobrze – sapnął Kai, nieświadomie pocierając krtań. 
   Kelly prychnęła i odbiła się od przewalonego drzewa, przelatując dwa metry nad dziurą w ziemi. Inni uczynili podobnie. 
- Trudno żebyś zapomniał; wtedy pierwszy raz skopałam ci tyłek. 
- Mówiłem, że wzięłaś mnie z zaskoczenia!  obruszył się i poczerwieniał na twarzy. 
- Jak na ninja to słaba wymówka. 
   Pozostali wybuchnęli swobodnym śmiechem. Misako i Wu, biegnący dwa metry za nimi wymienili spojrzenia. Uczniów naszła chęć na wspominanie dawnych czasów. W sumie może to i lepiej, nie będą przez resztę drogi zamartwiali się zbliżającą walką. 
- Albo, gdy Cole został zahipnotyzowanym!  zawołał Zane.  Nieźle nam wtedy dokopał. 
- Na coś mam te mięśnie  roześmiał się Bucket. 
- Zniszczyliście też tamtego dnia moją bazę  dorzucił Lloyd, uśmiechając się lekko na to wspomnienie. 
- Byłeś wtedy wkurzającym dzieciakiem  przypomniała Kelly, nie mogąc powściągnąć szerokiego uśmiechu. - O a pamiętacie, gdy Kai myślał, że jest Zielonym Ninja? –Podekscytowanie sprawiło, że prawie wywróciła się o wystający korzeń. 
   Lloyd nie zdołał zataić krótkiego śmiechu. 
- Naprawdę tak myślałeś? 
   Smith naburmuszył się jeszcze bardziej. 
- A nawet, jeśli to, co? Każdy się myli  wymamrotał półgębkiem. 
   Pięć metrów przebiegli w milczeniu, przecinając szerszy odcinek lasu, gdzie drzew było zdecydowanie mniej  zbliżali się do plaży. Tylko, dlatego zorientowali się, że coś jest nie tak. Liście nad nimi zaszeleściły głośno. Zatrzymali się gwałtownie, wzbijając kłęby kurzu. Natychmiast przyjęli pozycje bojowe, ale nie odpalili broni  trzymali dłonie na rękojeściach w każdej chwili gotowi to uczynić. Zbili się w grupkę stojąc plecami do siebie i jednocześnie osłaniając Lloyda  Wybraniec był zbyt cenny, by go narażać, a jednocześnie musiał oszczędzać siły. Wodzili wzrokiem dookoła zaczynając od poszycia a kończąc na koronach drzew. Właśnie tam wypatrzyli ciemny kształt przycupnięty na jednej z gałęzi; jarzące się fioletowe oczy wpatrywały się prosto w ninja. Dodatkowo z gardła cosia wydobywało się niepokojące charczenie. 
   Zanim wojownicy zdążyli wyciągnąć bronie kształt przemieścił się w błyskawicznym tempie; zniknął z gałęzi. Pojawił się w następnej sekundzie na ziemi w postaci krwistoczerwonego... Spinjitzu? Wir uderzył w Kai'a i szybko się wycofał. 
- Ej, tylko ja mogę lać Kai'a!  zawołała Kelly. 
- No dzięki  mruknął Kai i z pomocą Jaya dźwignął się z ziemi. 
   Skupili wzrok na małym tornadzie, które oddaliło się od nich na pięć metrów i wtedy zniknęło. W jego miejsce pojawiła się niewysoka i szczupła postać w czarnym stroju i tego samego koloru płaszczu zarzuconym na ramiona; twarz kryła się w cieniu kaptura, a przy pasie wisiała nabita kolcami kula na łańcuchu. 
- To jakiś najemnik Garmadona? – zdziwił się Jay, mrużąc lekko oczy. Znajoma postura, znajoma sylwetka... 
   Za wiele się nie mylił. 
   Najemnik raczej go usłyszał, bo na jego ustach wykwitł lekko obłąkańczy uśmieszek. Zamaszystym ruchem ściągnął kaptur, jednocześnie dobywając broni. Wściekłe fioletowe oczy, dziwnie szara cera i kruczoczarne krótkie włosy... 
   Jay drugi raz poczuł się nie tyle, co spoliczkowany, a dźgnięty nożem w samo serce. 
- Nya?  wyszeptał, czując, że robi mu się słabo. 
   Kai czuł się podobnie, lecz on szybciej otrzeźwiał. W jego oczach zapłonęły iskry wściekłości. 
- Co Garmadon zrobił mojej siostrze? – ryknął, występując przed szereg.
   Wu złapał go za ramię. 
- To już nie jest twoja siostra, ani nasza Nya  powiedział głucho. 
- Garmadon zmienił ją na swoje podobieństwo za sprawą mrocznej materii  stwierdziła Misako.  W jej głosie zabrzmiała nuta złości. Ledwie dostrzegalna, i od razu zniknęła.  Zapewne wysłał ją, aby opóźniła naszą drogę. 
- Co robimy?  zapytała Kelly, nie spuszczając z "opętanej" przez zło Nyi wzroku. 
- No chyba nie chcesz jej atakować! - zawołał Jay. 
- No to wolisz, żeby ona zaatakowała i wybiła nas?! - ruchem głowy wskazała na kołyszącą się złowrogo kulę. 
- Ale... - Jay przygryzł wargę i oderwał wzrok od Nyi. Nie mógł, nie mógł jej atakować. Ale, jeśli oni nie zaatakują jej... 
- Jay, Nya to moja przyjaciółka. Mi też będzie ciężko, wszystkim nam będzie, ale nie mamy innego wyjścia. Lloyd musi jak najszybciej dostać się na plażę; musi powstrzymać Garmadona. A my musimy powstrzymać Nyę – dodała patrząc mu prosto w oczy. 
   Walker westchnął ciężko i pokiwał głową. 
- Biegnijcie, my się nią zajmiemy  przemówiła za niego Kelly, zwracając się do Lloyda i jedynych dorosłych w tym gronie. Odpaliła Ostrze. I choć przyszło jej to z ciężkim sercem zaatakowała Nyę. A raczej osobę, która kiedyś była Nyą. 

~*~

   Misako pogoniła syna. Lloyd jeszcze raz obejrzał się przez ramię  ninja udało się zastopować Nyę w miejscu, dzięki czemu on mógł swobodnie przejść. Źle czuł się z faktem, że poniekąd ucieka z pola walki. Najchętniej zostałby tu i im pomógł. Wiedział jednak, że nie może. Puścił się, więc biegiem przed siebie, przedzierając przez ostatnie metry coraz to rzadszej dżungli. 
   Z każdym kolejnym krokiem kolczasta pętla zaciskała mu się na żołądku. Jak i sercu. Już niedługo, już za pół kilometra kolejny raz stanie oko w oko ze swoim ojcem. Ale tym razem to nie Garmadon wygra. Teraz to syn miał zamiar osiągnąć zwycięstwo. 
   Lloyd nawet nie wiedział, kiedy drzewa całkiem ustąpiły miejsca długiej aczkolwiek wąskiej  nie spełna 10 metrowej  plaży. Na piasku ustawiła się w nieregularnych szykach kamienna armia. Na wprost Wybrańca tyłem do niego na jakiejś maszynie stał jego ojciec, a obok niego unosiła się fioletowa kulka. Dwóch Wojowników włożyło do lufy potężny pocisk a sam Garmadon uniósł dłoń by odpalić działo. 
   Lloyd wyskoczył do przodu. 
- Stój! - krzyknął na całe gardło. 
   Garmadon odwrócił się powoli w jego stronę. Zmierzył syna obojętnym spojrzeniem; trwali w bezruchu. 
   Starcie Wybrańca i Mrocznego Władcy miało się rozpocząć raptem za kilka chwil. 



\



~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejooooooooo! Wróciłam z Gdańska z bakiem weny dlatego dzisiaj dwa rozdziały, mam nadzieję że nie oczalejecie przeze mnie ^^
Kel: Nie będę tego podsumowywała...
No ej, podobają mnie się te rozdziały xD 
A i dzisiaj taki zaległy dedyk Kitty - za podpowiedzenie mi jak ma na imię Garmadon xP 
Oraz dedyk w postaci motywacji dla DARK ANGEL, która ma ruszyć królewskie cztery litery i napisać te 5 rozdziałów + epilog ;P  albo przynajmniej na razie 76 rozdział XD Bo jak nie to ci będę spamiła na hg taki piekielnym słowem na "sz" a kończącym się na "a"... więc pisaj! 
To tyle 
Papa 
~Vanessa~
Angel, nie zabijaj xD 

15 komentarzy:

  1. Akana: Finał jest blisko
    Ja: do boju Loyd
    Miju: wygrasz to Ashara kiedy rozdział
    Ja: Nie długo. Kurcze ona chyba nie pojmuje
    Miju: znowu chodzi o przyjaciółke?
    Ja: dla mnie dawną
    Miju: Czekamy na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps. To ja Ashara tylku musiałam zmienić nick

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoczki, jakoś ogarnęłam że to ty xD
      Kel: ale zawał przeżyłaś gdy wchodzisz na blog o Miju a tam "blog został usuniety*
      Drugi raz prawie mi serce stanelo! Ale grunt ze nie usunelas, uf
      Kel: *bierze najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka*
      ?
      Kel: daj mi znac kiedy te dwa demony sobie pójdą. Cya! *wyskakuje przez okno*
      Ej, Bruno jest słodki! XD czekam takze u ciebie na kolejny chapter ^^ wenuśki zycze

      Usuń
    2. Musiałam zmienić adres bo moja przyjaciółka dawna wie nieco o tym a ja się z nią nie zadaje bo już jej nie lubie. Za bardzo się dostosowalam do niej i innych ignorowałam. Poza tym nie mamy nic wspólnego
      Miju: mnie się nie pozbędziecie

      Usuń
    3. *wróciła zmordowana po naglym wypadzie na wies* ja.go.za.bi.jeeeeee
      Kel: Spokojnie Miju, jak widzisz nie ciebie chcrmy sie pozbywac
      Meg: Miju nie tykać! *tuli dziewczyne* Nie wiele jest fajnych bleyderek wiec lapy precz!
      Dziewczyny, mamy nowe morderstwo do realizacji!
      Meg&Kel: Hai, hai! *leca po sprzet*
      Coz, rozumiem, sama bym zapewne w twojej sytuacji tak postapila xd

      Usuń
    4. I jeszcze jej mama powiedziała mojej że jestem fałszywa bo ona nic bez mamusi to nie załatwi. Wnerwiało mnie to 😡
      Miju: sprubóją a po nich. Nie którzy planowali i nie pykło. Oni polegli.
      Akana: Nie zazdroszczę im

      Usuń
    5. Kel: *wyciąga Ostrze, które od razu otacza wiatr* Gdzie jest ta wywłoka?
      Meg: *wokół niej zaczyna wirować gęsta mgła* Jak ja nie cierpię takich ludzi... Mogę ją jeszcze poszczuć Valcą
      Nie roztrząsaj tego, zapomnij, nie wracaj myślami; ja tak robię by też zapomnieć o fałszywej koleżace, więc mogę połączyć się z tobą w bólu *tuli* A w ogóle to fajny nick ^^ XD

      Usuń
    6. A ten nick został wymyślony od tak sobie
      Miju: nieźle Asha
      Beta:Spokojnie Kelly. Mogła bys zabić moich rodziców?
      Ja: nie zezwalam
      Beta: 😭

      Usuń
    7. Rzeczy wymyślone na spontanie zazwyczaj sa najlepsze, przynajmniej w moim wypadku xd
      Kel: Jak Asha nie zezwala to przyklo mi ale mam zwiaxane rece
      Kai: A pd kiedy ty sie kogos słuchasz?
      Kel: A w ryj chcesz!?
      Meg: *odciąga Kelly* Spokojnie, to tylko okres
      Kel: Nie mam okresu!

      Usuń
    8. Miju:*wybucha śmiechem*
      Ja:*po bitwie na wode mokra* jeszcze tylko jedna nogawka i spodnie miejscami i pól biedy
      Beta: masakrycznie jesteś mokra
      Ja: inni mają gorzej

      Usuń
    9. * powoli cofa się do tyłu* Ne, zły pies! Zły...! *zostaje przygnieciona przez trzy tony futra* *zduszonym, przytlumionym glosem* Kellyyyyyy!
      Kel: *bierze spryskiwacz z wodą* Hayaaaa! Broń się! *biegnie za uciekajacym psem oblewajac go woda*
      Ty jestes mokra od wody, ja od śliny xD ble...
      Meg: *stara sie nie rozesmiac* az mi sie przypomnialo jak kolega i BF do ciebie przyszli i skonczylo sie na tym ze cali byliście mokrzy
      Skończyło tp się na suszeniu ubran suszarka i zelazkiem *zastanawia sie czy wlasnie ma dwóch nowych czytelnikow*

      Usuń
  3. Ooooooo...Ostateczna blisko! Tak blisko!
    Pythor: Powinnaś Kitty grozić, bo to ona ma ruszyć swoje cztery litery!
    Prawie się popłakałam przy poprzednim rozdziale. Lloyd ratuj swego ojca! Co do imienia Garmadona znalazłam go w takiej jednej ,,książce'' na wattpadzie gdzie było mnóstwo ciekawostek o Ninjago...nie pamiętam już jak się nazywała.
    Ronan:*siedzi cicho*
    Będę czekać na następne rozdziały. To ja spływam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angel też się to przyda bo musi sezon skończyć i rozwiązać moje dylematy! XD Kelly, buszujemy po wtt i szukamy tej książki; może znajdę inspirację!
      Kel: *nieskora do dzialania* Tia, na kolejny sezon -.-
      Nee, na chęci do dzialania. Oki to my tez czekamy az powrócisz bajo!

      Usuń
    2. To życzę miłych poszukiwań. I mam nadzieję że Kelly też pomoże*lustruje Kelly spojrzeniem* A tak w zasadzie to już wróciłam. Napisałam One Shot o Seliel i jej historii, ale o tym na moim blogu. Mam nadzieję że znajdziesz tę książkę.

      Usuń
    3. Kel: *ślizga się na trawie* phe, Vanessa i tak już o tym zapomniala xP
      *zalicza piękną glebę na mokrej trawie* W sensie że odwieszasz blog?????!

      Usuń